cz2.4

Pov Claudia

- Ja nie pozwolę się tak traktować! - wiedziałam, że tata czasem bił mamę, ale ja nie zamierzałam tego tolerować. Żaden mężczyzna nie będzie podnosił na mnie ręki.

- Przecież wiesz, że nie chciałem. Nie uderzyłem cię, ani nie popchnąłem. Jestem ostatnią osobą, która chciałaby ci zrobić krzywdę - przykucnął obok mnie, ale zachowywał odległość. Po tym co usłyszałam to zaczęłam się zastanawiać czy przypadkiem nie zareagowałam zbyt gwałtownie.

- Muszę wszystko przemyśleć - zakomunikowałam mu. Sama powoli się podniosłam. Zakręciło mi się w głowie, ale to zignorowałam.

- Dobrze, zostawię cię samą, a ja pójdę do Nadii, nie powinna być tak długo sama - chciał wyjść, ale go zatrzymałam.

- Wolę jednak jechać do mamy, dziecko zabieram ze sobą - oznajmiłam mu. Starałam się iść prosto chociaż czułam, że w każdej chwili mogę się przewrócić. Postanowiłam też, że wezwę sobie taksówkę, bo nie byłam w stanie prowadzić. Mogłam narazić siebie, ale nie moją córkę.

- Jeśli tam pojedziesz w takim stanie to już do mnie nie wrócisz. Nie mam co do tego żadnych złudzeń. Harry pomyśli, że cię uderzyłem i już cię nie wypuści.

- Wrócę do ciebie - zapewniłam go. - tylko jeszcze nie wiem kiedy.

***

Niall nalegał jeszcze bym zmieniła swoje zdanie, ale byłam nie ugięta, chciałam żeby coś do niego dotarło. Nie chodziło mi o to, że uderzyłam się w głowę, bo wiedziałam, że to nie jego wina. Miałam nadzieję, że zrozumie, że przez swoją zazdrość kiedyś może stracić wszystko.

Nie brałam swoich ubrań, zostawiła kilka u rodziców, jedynie kilka ubranek dla Nadii. I pojechałam taksówką do ich domu. Liczyłam na to, że tata jeszcze nie wrócił z tego swojego wyjazdu. Ciężko byłoby mi to mu wytłumaczyć.

Niestety jak tylko weszłam na posesję to zobaczyłam jego samochód, chyba lepiej byłoby pojechać do hotelu.

W salonie zobaczyłam jedynie mamę z czego byłam niezmiernie zadowolona.

- Co ci się stało? - spytała od razu na mój widok. Najwidoczniej musiał mi się pojawić wielki siniak. Posadziłam Nadie na kanapie i usiadłam obok niej.

- Pokłóciłam się z Niall'em - wyjaśniłam. - Chciałam się do was na trochę jechać i zabrać naszą córkę. Jemu to się nie podobało. Ja jednak nie zamierzałam odpuszczać. Chwycił mnie za rękę, a ja i tak chciałam dalej iść. No i skończyło się tak, że wpadłam na tą szafkę.

Jak moim oczom ukazał się Ethan to zdecydowałam to wykorzystać.

- Zabierz ją do ogrodu - poprosiłam go. On ciągle się we mnie wpatrywał.

- Okej - podszedł i wziął ją na ręce, następnie wyszedł.

- A jaka jest prawda?

- Powiedziałam prawdę. Wszystko było dobrze, byliśmy na zakupach i niestety spotkaliśmy Ryana. A on strasznie na niego reaguje. Jedynie się pokłóciliśmy.

- To dlaczego się od niego wyprowadziłaś?

- Bo chce żeby coś do niego dotarło. Nie będę dalej tolerować tej jego zazdrości, a poza tym to się nie wyprowadziłam. Już za nim tęsknię - to była prawda. Strasznie się czułam z tym, że on teraz był przeze mnie smutny.

- Claudia! - do moich uszu dotarł radosny głos mojego ojca. - Tak za tobą tęskniłem - nie widzieliśmy się raptem tydzień. Podszedł do mnie i mnie objął. Na szczęście nie przyglądał mi się zbytnio. - A przyprowadziłaś Nadie? - spytał i niestety skierował wzrok na moją twarz.

Jego reakcji bałam się najbardziej, potrafił działać bardzo gwałtownie.

- Zabiję go - oznajmił i chciał gdzieś iść, ale złapałam go za ręce.

- Gdyby to Niall zrobił to byłby już martwy. Sama bym to zrobiła - mówiłam szczerze. Zastrzeliłabym go, albo udusiła poduszką w nocy.

- To jaki mi to wytłumaczysz?

- Wiedziałeś, że Ryan wrócił? - nie zdziwiłabym się mocno gdyby tata miał coś z tym wspólnego.

- Oczywiście, że nie. Nie lubię go, ale jest twoim mężem muszę go zaakceptować. Powiedź mi co ci się stało.

- Chciałam zabrać Nadie i jechać do was, a on mi na to nie chciał pozwolić. I tak się stało, że wpadłam na szafkę - oznajmiłam i usiadłam na swoim poprzednim miejscu.

- Nie chce mi się w to wierzyć.

- Harry! Przestań sam nigdy nie byłeś aniołem. A skoro Claudia nie chce o tym rozmawiać to uszanuj to - powiedziała mama poważnym tonem.

- Dobrze, będzie tak jak obie chcecie - oznajmił i gdzieś poszedł. Coś mi się nie podobało w zachowaniu taty.

_________________

Z pytaniami do bohaterów macie czas do godziny 23:59 dzisiaj. Później albo jutro skontaktuje się z osobą która wygrała. A i jak pod tym rozdziałem pojawi się 15 konkretnych komentarzy to dostaniecie dziś jeszcze jeden.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top