cz2.34
Pov Claudia
Jak się obudziłam to powoli zaczęło do mnie docierać co się stało, automatycznie złapałam się za swój brzuch bojąc się, że straciłam dziecko.
- Nie martw się dziecku nic nie jest - powiedział do mnie tata. Wstał z kanapy, która znajdowała się w rogu i do mnie podszedł. - Ale jak będziesz zachowywać się tak nieodpowiedzialnie co do tej pory to pewnie je stracisz - powiedział mi z wyraźną pretensją. Nawet bez jego gadania zdawałam sobie sprawę z tego, że zrobiłam źle.
- Powiedziałeś o tym Niall'owi? - zaraz po dziecku był dla mnie Niall.
- Nie miałem na to czasu, byłaś nieprzytomna zaledwie kilka minut - jak tata przestał mówić to do pokoju weszła dobrze znana mi lekarka. To ona odbierała mój pierwszy poród, bo Niall nie wyrażał zgody by badał mnie w tak intymnych częściach ciała mężczyzna. A ja nie chciałam już się z nim kłócić.
- Prowadzisz zbyt niszczycielski tryb życia jak na zagrożoną ciążę Claudii, musisz jak najszybciej to zmienić jeśli chcesz donosić to dziecko - albo mój tata ustalił wszystko z tą lekarką, albo naprawdę powinnam przystopować.
- Postaram się - obiecałam. Jakby nie dziecko to pewnie nie dałabym się tak szybko namówić.
- Musisz także przychodzić na wizyty kontrolne i dużo odpoczywać. Jeśli obiecasz, że nie będziesz w najbliższym czasie dużo chodzić.
- Dobrze - odpowiedziałam z uśmiechem na ustach.
- Zaraz wracam z wypisem - oznajmiła mi i opuściła sale - zakomunikował mi tata.
- Osobiście przypilnuje żebyś za dużo nie wstawała, możesz być tego pewna - no i zostało mu teraz wytłumaczenie, że niedługo się wyprowadzam. Oby dobrze to przyjął.
- To pomożesz mi przywieść moje rzeczy do domu? - spytałam, bo nie miałam odwagi powiedzieć tego wprost. Niestety mina taty nie wskazywała na to żeby był zadowolony.
- Nie pozwalam ci teraz do niego wrócić. Musisz poczekać do końca ciąży, tak będzie najrozsądniej.
- Tato ja się z nim pogodziłam. Chcę byśmy byli razem - zaczęłam się zastanawiać czy to troska o mnie czy niechęć do Nialla powodowały to, że tata chciał mnie zatrzymać w domu.
- Niall także nie zgodzi się na tak długą rozłąkę, bez niego będę się też więcej denerwować i na pewno mi to nie pomoże.
- Może cię on często odwiedzać, ale na czas twojej ciąży, wytrzymam te parę miesięcy - to nie było zbyt dobre rozwiązanie. Znałam mojego męża tak samo jak ojca i zdawałam sobie sprawę z tego, że mieszkanie ich obydwu pod jednym dachem, na pewno dobrze by się nie skończyło. Wolałam tego nie ryzykować.
- Raczej Niall się na to nie zgodzi.
- Znam cię dobrze, i wiem, że jak będziesz czegoś chciała to to dostaniesz.
***
Zanim wyszłam ze szpitala jeszcze raz zajrzałam do Nialla. Był zdziwiony na mój widok, ale chyba jeszcze bardziej się ucieszył. To, że był w dobrym humorze skłoniło mnie żebym spróbowała go namówić do pomysłu mojego ojca, który to mi także zbytnio nie przypadł do gustu.
- Tata zaproponował nam żebyśmy się na trochę przeprowadzili do niego - twarz mojego męża nie wyrażała entuzjazmu. A nawet wyglądał na zdenerwowanego.
- Nie ma mowy.
- Ale kochanie - zaczęłam ale on mi przerwał.
- Nie zgadzam się. Chcę być z tobą i Nadią, Harry nam tylko zatruje życie - nachyliłam się na nim i dałam mu długiego i namiętnego buziaka w usta. - Nadal mnie nie przekonałaś - zakomunikował na co ja głośno westchnęłam. Ciężko było mi dojść z nim do porozumienia.
- Jeżeli nie będziemy się dogadywać to szybko wrócimy do naszego domu. Jak sie zgodzisz to tata jeszcze bardziej cię polubi.
- Jakoś specjalnie mi na tym nie zależy.
- Ale mi tak. Jestem zmęczona, wiec wracam teraz do domu i jutro po ciebie przyjadę. Nie chcę żadnych twoich dyskusji, bo tylko bardziej się zdenerwuje, a dobrze wiesz, że nerwy mi szkodzą - zakomunikowałam mu i opuściłam pomieszczenie.
Oby tylko to się dobrze skończyło.
Im więcej waszych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top