cz2.33
Pov Claudia
Siedziałam na szpitalnym korytarzu i zamartwiałam się o Nialla, dopiero teraz gdy widziałam, że coś się z nim dzieje uświadomiłam sobie, że kocham, go pomimo tej zdrady i nie jest ona wcale taka ważna. Teraz liczyło się dla mnie tylko to żeby mojemu mężowi nic się nie stało, a moje dziecko urodziło się zdrowe. To było moim priorytetem.
Na razie nie dzwoniłam do moich rodziców, chciałam najpierw wiedzieć co z moim Niall'em. Po godzinie moich oczekiwań podszedł do mnie ten sam lekarz, który zajmował się moim mężem po postrzale. Dobrze się nim wtedy zajmował, więc byłam w miarę spokojna.
- Co z nim?
- Badania jednoznacznie wykazały, że organizm nie wytrzymuje takiego trybu życia. Za dużo alkoholu i narkotyków, a także i stresu jeśli dalej tak pójdzie to dostanie stanu przedzawałowego, później będzie tylko gorzej. Pani mąż powinien jak najszybciej zacząć dbać o siebie inaczej może się to źle skończyć.
- Dobrze, zajmę się tym - oznajmiłam w miarę spokojnie chociaż wszystko we mnie się dosłownie gotowało. Niall specjalnie doprowadził się do tego stanu.
Podążyłam do sali dwieście jeden, bo tam właśnie znajdował się Niall. Jak weszłam do środka to zauważyłam Nialla leżącego na łóżku. Był przytomny. Powoli się do niego zbliżyłam, wyglądał odrobinę lepiej niż wcześniej, jednak nadal nie tak jak trzeba.
- Umieram? - spytał słabym głosem. Czyli nie rozmawiał jeszcze z doktorem.
- Nie - odpowiedziałam, wzięłam też krzesło które stało nieopodal i przysunęłam je do łóżka Nialla. Usiadłam obok niego. - Ale jak jeszcze raz napijesz się alkoholu lub weźmiesz jakieś narkotyki to przysięgam, że cię zamorduje - zakomunikowałam mu z bardzo poważnym wyrazem twarzy.
- Mogłem się domyślić, że to przez to - mruknął tak jakby sam do siebie.
- Wiesz, że to mogło się dużo gorzej skończyć. Niedługo urodzi się nam dziecko - chciałam jeszcze mówić, ale uciszył mnie łapiąc moją dłoń i łącząc ją ze sobą.
- Przepraszam, że przysporzyłem ci zmartwień, a w twoim stanie jest to nie wskazane.
By go nie martwić wolałam na razie nie wspominać mu o tym, że moja ciąża jest zagrożona. Taka wiedza na razie nie była mu potrzebna.
- Przyprowadzisz tu Nadie? Bardzo za nią tęsknię, chciałbym chociaż ją zobaczyć - poprosił.
- Nadia jest w domu, nikogo nie informowałam o tym co ci się stało. Za jakieś dwa dni powinni cię wypuścić, wtedy ją zobaczysz - nie chciałam żeby Nadia bywała w tym miejscu. Poza tym lepiej żeby widziała ojca w lepszym stanie.
- Ale ty chyba do mnie wrócisz? Nie wytrzymam bez ciebie - na jego twarzy pojawiła się panika.
Szczerze to, nawet się nie zastanawiałam nad powrotem do domu. Nie mówię, że nie chciałam tego, ale pozostawały tam złe wspomnienia.
- Jesteśmy rodziną, musimy być razem - dodał po chwili mojego milczenia.
- Oczywiście, że to zrobię w jak najbliższym czasie - chciał jeszcze coś powiedzieć, ale mu przeszkodziłam pocałunkiem. Był on długi i pełen namiętności. Dopiero po nim uświadomiłam sobie jak bardzo go kocham i za nim tęskniłam.
***
Musiałam jednak zadzwonić do mojego taty żeby po mnie przyjechał, bo nie czułam się sama na siłach by sama prowadzić samochód. Bałam się, że mogłabym spowodować wypadek i stracić dziecko.
Tata przyjechał bardzo szybko, bo w odróżnieniu ode mnie nie przestrzegał przepisów ruchu drogowego. Jeździł też dużo pewniej niż ja.
- Jak się dowiedziałem, że jesteś w szpitalu, to prawie serce mi stanęło.
- Niall kazał mi jechać do domu, a jakoś w głowie mi się kręci - siedziałam na krześle w poczekalni. Niall sądził, że już dawno sama pojechałam do domu. Nie miałam zamiaru go martwić moim złym samopoczuciem.
- Jadłaś coś dziś?
Pokręciłam przecząco głową.
- Przecież wiesz, że musisz na siebie uważać.
- Dobrze już będę - powoli wstałam i robiąc zaledwie kilka kroków dalej zrobiło mi się ciemno przed oczami.
_____________
Liczę na waszą opinię.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top