cz2.27


Pov Paula

Byłam wściekła na Harry'ego, kolejny raz wybiegł z domu nie informując mnie nawet jednym słowem. Dodatkowo byłam też zdenerwowana tym, że Claudii nie było już parę godzin. W domu byłam sama z Nadią. Nawet Ethan gdzieś wyszedł. A ja miałam coraz to gorsze myśli po tym jak Harry mi wyjawił przez co Claudia wyprowadziła się od Nialla.

Muszę przyznać, że jestem na niego wściekła, najpierw nie dopilnował Nadii, a teraz jeszcze zdradził przez co ona straciła dziecko. Moim zdaniem po tym nie zasługiwał na żadne wybaczenie.

Po kolejnych sześćdziesięciu minutach oczekiwania ujrzałam moją córkę wraz z Harry'm. Nie pasowało mi jedynie to, że Claudia ledwo szła, mój mąż musiał trzymać ją za rękę. Jej twarz była też bardzo blada. Zdjęłam Nadie ze swoich kolan i posadziłam ją na kanapie, była zajęta bawieniem się swoją nową lalką, którą ode mnie dostała.

- Co się stało? - spytałam i tym razem nie zamierzałam dać się im zbyć. Ostatnio mieli za dużo przede mną tajemnic.

- Ja ci wytłumaczę, Claudia musi odpocząć - zakomunikował mi Harry i pomógł naszej córce wejść po schodach, nie protestowałam już, bo ona naprawdę nie wyglądała za dobrze.

Po kilku minutach wrócił. Jego mina też nie należała do najweselszych.

- Miałeś mówić - popędziłam go. Po tylu latach spędzonych z nim, wiedziałam, że nie ma wielkiej ochoty mi wszystkiego wyjaśniać.

- Od czego zacząć? - głupio zdał pytanie.

- Najlepiej od początku, chce wiedzieć wszystko - cicho westchnął i usiadł na drugiej kanapie.

- Claudii nic nie dolega, to jedynie lekka reakcja alergiczna, a to jest winą chloroformu, który jej podał twój brat żeby pomóc Horanowi - zamrugałam kilkukrotnie. To co on mówił było nieprawdopodobne.

- Chciałam prawdę! - trochę za bardzo podniosłam głos, bo Nadia na nas spojrzała. Na szczęście po chwili wróciła do swojego poprzedniego zajęcia.

- To jest prawda, sądziłem, że udało mi się go zabić, ale udało mu się przeżyć. On chyba jest nieśmiertelny - powinnam poczuć ulgę, że mój brat jednak żyję, ale tak się nie stało. On był ogromnym zagrożeniem dla mojej rodziny, a to, że odważył tknąć się Claudii nie wróżyło niczego dobrego.

- I co zamierzasz z tym zrobić? - spytałam chociaż i tak wiedziałam, że planuje tym razem naprawdę pozbawić go życia. Nie było mi go w ogóle szkoda. Wyrządził mi tyle zła, że nie obchodzi mnie już.

Pov Claudia

Dobrze, że mama zajmowałam się Nadią, bo ja nie miałam na to siły. Tym razem czułam się dużo gorzej niż za pierwszym razem, a do tego byłam na siebie zła, że pozwoliłam Niall'owi żeby mnie dotykał. Na szczęście tata był obok, bo pewnie bym mu na jeszcze więcej pozwoliła. A ja nie mogłam mu wybaczyć, a tym bardziej tak szybko i łatwo.

Nagle drzwi się otworzyły i wszedł przez nie Ethan. Byłam praktycznie pewna, że któryś z rodziców, go do mnie przysłali żebym nie siedziała sobie sama.

- Powiedź mamie albo tacie, że za kilka dni kończę dwadzieścia lat i mogę trochę pobyć sama - planowałam, że swoje urodziny spędzę z Niall'em. Miało być tak miło, a teraz nie byłam pewna swojego związku.

- Może nie uwierzysz, ale odwiedziłem cię z własnej woli. Dawno nie rozmawialiśmy - zakomunikował i podszedł do czerwonej pikowanej kanapy. Po chwili stania usiadł na niej.

- Zgadza się, ale nigdy też nie odczuwaliśmy ku temu jakiejś wielkiej potrzeby - wspólnie działaliśmy tylko wtedy gdy tylko wtedy gdy on pomagał mi z Niall'em. Wcześniej nie zwracaliśmy na siebie żadnej uwagi.

- Tak, ale za kilka tygodni wyjeżdżam do Nowego Jorku i zdecydowałem, że przyszedł najwyższy czas żebyśmy spędzili trochę czasu, później długo nie będziemy się widzieć - no tak. Ethan miał zacząć trochę spóźnione studia prawnicze, najpierw zdecydowałam się na medycynę, ale później z tego zrezygnował. Ciekawe czy teraz utrzyma się w swoim postanowieniu?

- To o czym dokładnie chcesz gadać?

- O tym, że nie powinnaś rozwalać swojej rodziny - no i już wszystko zaczęło być jasne.

- Czyli to Niall cię tu przysłał - po jego minie od razu wywnioskowałam, że udało mi się zgadnąć. - Przekaż mu, że jak chce mi coś powiedzieć to niech sam do mnie przyjdzie.

- Tylko, że ty nie chcesz z nim rozmawiać, a szkoda. Macie dziecko, jak dziś pilnowałem Nadie to ona ciągle mówiła, że chce do taty. Robisz krzywdę swojemu dziecku!

___________________

Liczę na waszą opinię.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top