cz2.25
Pov Niall
Jak się już obudziłem to powoli skierowałem się do kuchni, tak mocno już mi burczało w brzuchu, że nie mogłem tego zignorować. Gdy tylko dotarłem do lodówki to wyciągnąłem z niej litrową butelkę soku pomarańczowego, od razu przypomniało mi się jak Claudia go uwielbiała. Na raz opróżniłem połowę zawartości butelki i odstawiłem resztę do lodówki. Wyciągnąłem też ser i wędlinę i zacząłem sobie robić kanapki.
Zayn musiał sobie pójść jak zasnąłem. Szczerze to było mi wszystko jedno czy kolejny raz do mnie przyjdzie, musiałem jak najszybciej zacząć coś robić by na nowo przekonać do siebie Claudie. Pragnąłem też zobaczyć moją córeczkę. minęło dopiero kilkanaście godzin, a ja już za nią mocno tęskniłem.
Poszedłem na górę do łazienki żeby wziąć prysznic, musiałem jak najszybciej doprowadzić się do porządku, moja żona i córka nie mógłby mnie zobaczyć w takim stanie. Lecz przerwał mi dźwięk trzaskania. Szybko zszedłem na dół, i zobaczyłem Zayna, a jak zbliżyłem się jeszcze bliżej to ujrzałem leżącą na kanapie nieprzytomną moją żonę.
- Coś ty jej zrobił? - spytałem przerażony przykucając obok niej, dotknąłem też jej ciepłego policzka, co oznaczało, że ona żyję.
- Sam przecież mówiłeś, że chcesz ją odzyskać. Teraz rób wszystko żeby to osiągnąć - zakomunikował mi spokojnie i usiadł na skórzanym fotelu.
- W jaki sposób pozbawiłeś ją przytomności? - zadałem to pytanie po raz drugi. Na jej ciele na pierwszy rzut oka nie widziałem żadnych obrażeń.
- Wiem jak bardzo ci na niej zależy, więc nie skrzywdziłem jej. Podałem jej jedynie chloroform.
Cholera jasna! Doskonale pamiętałem to jak przez własną głupotę podałem mojej ślicznotce ten środek i ona później miałem poważne problemy z oddychaniem. A na dodatek wtedy nic jej nie dolegało, a wczoraj poroniła przez co jej organizm był wycieńczony zarówno psychicznie jak i fizycznie.
- Jeśli ona się udusi to ja cię zabiję - ostrzegłem go, a następnie przyłożyłem dłoń do jej szyi. Puls był, ale nie taki jak powinien być.
- O czym ty mówisz? - zmarszczył brwi ze zdziwienia.
- Ona bardzo źle reaguje na ten środek. Długo się nie budzi, a później mam duże problemy z oddychaniem. Poważnie ją naraziłeś - byłem na niego ogromnie wściekły.
- Nie miałem pojęcia, nie powiedziałeś mi - oznajmił na swoją obronę, ale mnie to zbytnio nie obchodziło.
- Nigdy nie pomyślałem nawet o tym, że przyjdzie ci do głowy tak głupi pomysł żeby ją porywać. Będę miał przez to jedynie kłopoty, Harry nie pozwoli mi nawet widywać mojej córki i na zawsze odbierze mi żonę - warknąłem do niego.
Wziąłem też na ręce Claudie i zaniosłem do naszej sypialni. Tam ułożyłem ją na wygodnych poduszkach. Wysoko też ułożyłem jej głowę żeby lepiej się jej oddychało.
Bardzo się też bałem jej reakcji jak odzyska przytomność, byłem praktycznie pewien, że jak mnie zobaczy to od razu o to oskarży i będzie jeszcze bardziej wściekła niż była obecnie. Dużo trudniej będzie mi odzyskać jej uczucia.
Byłem bardzo blisko niej i ciągle głaskałem ją po głowie, korzystałem z okazji, że mogę mieć ją blisko siebie. Takie coś niestety mogło się szybko nie wydarzyć.
Po kilku minutach pojawił się Zayn. Akurat teraz był bardzo nie mile widziany przeze mnie.
- Nie martw się tak, może przez te środki wyczyści się jej pamięć i zapomni cię z tą dziewczyną. Byłyby z tego same korzyści - już nic mu nie odpowiedziałem. On chyba nigdy w życiu nikogo nie kochał skoro takie słowa przechodziły mu przez gardło.
- Przestań już udawać, że cię obchodzę, doskonale wiem, że chodzi ci tylko o to żebym pomógł ci zniszczyć Harry'ego. Nie chcesz się pogodzić z faktem, że ja już nic do niego nie mam. Teraz zależy mi na jego przychylności!
Jak do niego dotarło znaczenie moich słów to oniemiał, i wcale to nie było dziwne. Nikt włącznie ze mną nie spodziewałby się, że będę właśnie u Styles szukał poparcia. Jak to życie lubi nas zaskakiwać.
- Zawsze wiedziałem, że jesteś idiotą, ale nigdy nie podejrzewałem, że aż tak wielkim! - wykrzyknął. - Chcesz płaszczyć się przed Stylesem, który zrujnował nam wszystkim życie!
Gwałtownie poderwałem się do pozycji stojącej.
- Bo teraz moja rodzina jest dla mnie najważniejsza, a to przez ciebie ją straciłem! Gdybyś mnie wtedy nie upił to ta cholerne dziewczyna nie miałaby okazji żeby upozorować moją zdradę. A Claudia nie spadłaby z tych pieprzonych schodów i wszystko byłoby dobrze! - musiałem chociaż minimalnie opuścić z siebie tą frustrację, bo nie dałbym rady normalnie funkcjonować.
- Przestań mnie obwiniać za swoje błędy, lepiej mi pomóż jak ja to tobie zrobiłem - już chciałem mu coś powiedzieć, ale przerwał mi słaby głos mojej żony.
- Gdzie ja jestem? - od razu całą swoją uwagę skierowałem na nią.
- W domu kochanie - odpowiedziałem modląc się w duchu by nie zapytała jaki sposobem się tu znalazła. Nie zdążyłem jeszcze wymyśleć czegoś sensownego.
- Zadzwoń po mojego tatę, chcę do niego.
Na twarz Zayna od razu wpłynęło przerażenie. Mógł sobie mówić co tylko chciał, ale już na pierwszy rzut oka było widać, że nadal bardzo się go boi.
A ja nie zamierzałem już go dalej kryć, nadszedł czas żeby zawiadomić o wszystkim Harry'ego.
Jutro, a może nawet jeszcze dziś skontaktuję się z osobą która będzie miała możliwość szybkiej przeczytać rozdział i wymyśleć jedną scenę do opowiadania.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top