cz2.20


Pov Niall

Jak dowiedziałem się od pielęgniarki, że Claudia jednak straciła dziecko to wsiadłem w samochód i wróciłem z Nadią do domu. Wiem, że powinienem zostać tam z moją ślicznotką, ale zdawałem sobie także sprawę z tego, że ona i tak by mnie do siebie nie dopuściła, a dodatkowo Harry zabrałby mi moją córeczkę.

Mój plan żeby wyjechać teraz z moją córką, a później spróbować przekonać Claudie by mi wybaczyła i do nas dołączyła był okrutny i samolubny, ale nie miałem innego wyjścia. Claudia bardzo kochała Nadię, więc po jakimś czasie zgodzi się mi wybaczyć.

- Kochanie wyjedziemy sobie na wakacje - powiedziałem do Nadii jak byliśmy już w domu. Zniosłem ją do jej pokoju.

- A mama? - spytała jak posadziłem ją na jej łóżku.

- Później do nas dojedzie, a teraz wybierz swoje ulubione zabawki, które ze sobą zabierzemy - zostawiłem ją na chwilę samo i skierowałem się do mojej i Claudii sypialni. Podszedłem do szafy i wyciągnąłem z niej walizkę. Następnie zacząłem pakować pierwsze lepsze ciuchy.

Jak usłyszałem głośne trzaśnięcie drzwiami to ogarnęło mnie przerażenie. Nie chciałem tracić mojego dziecka, bo na razie tylko Nadia mi została.

Po kilkunastu minutach Harry pojawił się w progu drzwi. Wyglądał na mocno wzburzonego i wcale mu się nie dziwiłem.

- Zaufałem ci, oddałem ci moją córkę, a ty zamiast ją wielbić za to, że zechciała związać się z tobą, to ją zdradzasz! I jeszcze przez ciebie straciła dziecko! - powoli się do mnie zbliżał, chciał mnie tym przerazić i mu się to udało.

- To był impuls, jednorazowa sytuacja, już nigdy to się nie wydarzy - powiedziałem na swoją obronę, ale moje słowa tak jakby do niego nie docierały. Nie obchodziło go to.

- Oczywiście, że się nie wydarzy, bo już nigdy nawet nie spojrzysz na moją córkę - te słowa raniły mnie bardziej niż noże. Zdawałem sobie sprawę z tego, że nie przeżyję bez mojej Claudii. Ona była sensem mojego życia.

- Nie możesz mi tego zrobić!

On jedynie gorzko się zaśmiał. To nie wróżyło nic dobrego.

- Jasne, że mogę i nawet nie masz pojęcia jaką to mi sprawi przyjemność. Musisz zapłacić za łzy mojej córki - ciężko było mi tego słuchać, moja Claudia płakała z mojej winy.

- Ja naprawdę tego nie chciałem. To nie przeze mnie spadła ze schodów - wytłumaczyłem się.

- A właśnie, że przez ciebie! Gdyby nie zobaczyła jak ją zdradzasz to nic takiego by się nie stało - wyciągnął pistolet i ja już wiedziałem, że zamierza mnie zabić. I tym razem to na serio.

On jednak zamiast pociągnąć za spust uderzył mnie nim w głowę przez co upadłem.

- Nie mogę cię tak po prostu zastrzelić, bo Nadia gdzieś tu jest. Najlepiej będzie jak popełnił samobójstwo. Claudia by się szybko po tym otrząsnęła, a Nadia jest malutka i szybko zapomni - gdyby mnie i moją żonę nie łączyło dziecko to pewnie bym tak postąpił, ale teraz wiem, że mam po co walczyć.

- Zapomnij - zakomunikowałem mu i próbowałem się podnieść, ale otrzymałem mocnego kopniaka w klatkę piersiową. Może przesadzałem, ale poczułem jak łamną mi się żebra.

- No to niestety będę musiał ci pomóc. Wiedź jednak, że nie sprawi mi to tak wielkiej satysfakcji jak miałbym to zrobić dwa lata temu - oznajmił i mi zaczął rozglądać się po pokoju.

Po chwili jednak jego wzrok utkwił w jednym miejscu. Następnie podszedł do fotela, na którym znajdowało się kilka ubrań Claudii.

- Wolisz przedawkować lekami nasennymi czy powiesić się na tym - wskazał czerwoną apaszkę Claudii. Jak na ironię sam miałem ją wcześniej sprzątnąć.

- Nawet nie ma tu leków nasennych - ani ja ani Claudia nigdy nie czuliśmy potrzeby żeby nimi się faszerować.

Spróbowałem się podnieść z podłogi, ale zaatakował mnie bardzo ostry ból.

- No to wybór jest jasny, naprawdę szkoda, że tak skończysz. Zdążyłem już się do ciebie przyzwyczaić, ale krzywdy mojej córki nie mogę ci darować.

Zarzucił mi ten szalik na szyję i zacisnął niczym garotę. Harry wielokrotnie próbował mnie zabić. lecz tym razem miał do tego dobry powód. Wiedziałem też, że tym razem nie mam żadnych szans na ratunek. Nawet gdyby Claudia to zobaczyła to jedynie kazałabym kontynuować swojemu ojcu.

- Nie martw się, pomogę Claudii z Nadią i powiem twojej córce, że ją kochałeś - to było do mnie jedyne pocieszenie gdy mojemu organizmowi zaczynało coraz bardziej brakować powietrza. Byłem już bardzo blisko śmierci i gdy już myślałem, że nadchodzi koniec to usłyszałem głos mojej córeczki.

- Tato!

_____________________________

Im więcej komentarzy tym szybciej dostaniecie kolejny rozdział


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top