cz2.19
Pov Niall
Kilka dni temu siedziałem na tym samym korytarzu martwiąc się o Nadie, a teraz siedzę z moją córeczką na kolanach denerwując się o jej mamę. Także i tym razem była to moja wina. Ostatnio ciągle krzywdzę osoby na których mi zależy.
- Tata boli! - jak dotarł do mnie podniesiony głos Nadii to zdałem sobie sprawę z tego, że za mocno ją przycisnąłem do siebie i od razu poluzowałem uścisk, a następnie pocałowałem ją w główkę. Bałem się jak dalej tak pójdzie to nawet moja córka przestanie mnie tolerować. Stanę się gorszy od Harry'ego.
- Przepraszam kochanie - powiedziałem do niej i pocałowałem ją w czoło. Bardziej niż o Claudie bałem się o to, że ona mnie zostawi i zabierze mi jeszcze moje małe słoneczko. Wszystko zaczęło się walić.
- Co z nią? - odwróciłem głowę w prawo i zobaczyłem Harry'ego. Tylko jego mi tu brakowało.
- Skąd wiesz? - spytałem go. Nikogo nie informowałem o tym, że Claudia trafiła do szpitala. No chyba, że ta idiotka Amy postanowiła do końca już zrujnować moje życie.
Podniosłem się do pozycji stojącej.
- Wiliam dopiero co do mnie zdzwonił i powiedział, że Claudia trafiła do szpitala, co się stało - dobrze, że nie było go wtedy jak trafiła tu Nadia, bo inaczej byłoby już po mnie.
- Spadła ze schodów - postanowiłem powiedzieć mu na razie tylko to. Nie było czasu na drążenie tu tematu.
- Akurat teraz! Wiesz co z dzieckiem? - po tym pytaniu miałem coraz większe pogmatwanie w głowie. Nic nie rozumiałem.
- Jakim dzieckiem?
- Twoim dzieckiem! Claudia nie mówiła ci, że jest w ciąży? - no i wszystko zaczęło mi się rozjaśniać. Claudie wszystko denerowało, bo jest w ciąży. A ja zamiast ją wspierać tak bardzo ją zraniłem.
- Nie - jeszcze mocniej przycisnąłem moją córeczkę do siebie. Tak bardzo pragnąłem kolejnego dziecka, a teraz przeze mnie ono może umrzeć.
Harry zajął miejsce na krześle obok mnie. Zastanawiałem się czemu jeszcze na mnie nie wrzeszczy, chciałem tego żeby czuć mniejsze wyrzuty sumienia.
- Na pewno nic im nie będzie, Claudia ma młody i silny organizm przetrzyma to - pocieszył mnie. Oby to okazało się prawdą.
Pov Harry
Bardzo martwiłem się o moją córkę, ale nie mogłem pokazać swoich emocji. Moim zdaniem było podtrzymanie Nialla na duchu żeby on był silny dla Nadii. Ona nie mogła wyczuć naszego strachu.
Po kolejnych trzydziestu minutach podszedł do nas Will. Miał zbyt poważny wyraz twarzy.
- Claudia chcę byś do niej przyszedł - zwrócił się do mnie, co było dziwne, powinna chcieć widzieć Nialla, a nie mnie.
- Może ja jednak do niej pójdę - wyrwał się Horan.
- Nie, Claudia wyraźnie zaznaczyła, że chcę widzieć jedynie swojego ojca.
Cholera, coś musiało się stać z dzieckiem skoro chce rozmawiać jedynie ze mną. Obym się mylił.
- To ja do niej pójdę, a ty zajmij się Nadią - powiedziałem do Nialla i skierowałem się do sali, w której leżała moja córka. Miałem jak najgorsze przeczucia.
Jak otworzyłem drzwi to zobaczyłem ją zapłakaną. Powoli do niej podszedłem i złapałem za dłoń.
- Proszę nikomu nie mów o tym dziecku, nie ma go już - wypowiedziała te słowa i wybuchła głośnym płaczem. Przybliżyłem się do niej jeszcze bardziej i objąłem ją.
Cierpiałem tak samo jak ona, czułem się tak samo jak gdy ja traciłem dziecko.
- Dobrze kochanie, ale wygadałem się już przed Niall'em, on naprawdę powinien wiedzieć takie rzeczy. Jestem pewien, że jeszcze bardziej cię wesprze - Claudia wyrwała się z moich objęć. Jej twarz teraz już nie wyrażała cierpienia tylko wściekłość.
- To wszystko jest jego winą, to przez niego spadła! - tego to naprawdę się nie spodziewałem. Nie przepadałem specjalnie za Horan'em, ale zawsze byłem pewien, że moja córka jest przy nim bezpieczna.
- Kochanie co on ci zrobił?
Musiałem to wiedzieć, żeby dokładnie zdecydować w jaki sposób pozbawić go jego nędznego życia, bo to, że go zabiję było pewne. Miarka się tym razem przebrała.
- Coś najgorszego co tylko mógł zrobić - coraz bardziej zacząłem się denerwować.
- Zepchnął cię ze schodów?
- Nie.
- To co takiego zrobił? Muszę to wiedzieć - nalegałem na nią. Chciałem poznać jak najwięcej szczegółów.
Widziałem, że ciężko jest jej to powiedzieć, musiał bardzo ją zranić.
- Zdradził mnie z opiekunką Nadii.
No to już po nim.
_____________________________
Im więcej komentarzy tym szybciej dostaniecie kolejny rozdział, możliwe, że niedługo będzie malutki maraton.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top