cz2.17


Pov Claudia

Wracałam do domu, jedną ręką trzymałam kierownicę, a drugą energetyka, którego kupiłam sobie w tajemnicy przed tatą. A nawet jakby Niall to zobaczył to nic się nie stanie, bo dziś nie zamierzam go informować o mojej ciąży. Jak nosiłam Nadię to Niall był bardzo opiekuńczy, a ja w obecnej chwili nie miałam ochoty słuchać co godzinę pytania "Jak się czujesz", a zapewne tak by było. Jak już wjechałam na swoją posesję to rzuciłam pustą już puszkę na tylne siedzenie, i opuściłam auto i skierowałam się do domu.

Jak weszłam do salonu to dostrzegła Nialla karmiącego naszą córkę budyniem. Z koloru wywnioskowałam, że chodzi o wiśniowy lub truskawkowy.

- A zostało ci jeszcze trochę? - spytałam czym zwróciłam na siebie jego uwagę. Odstawił miseczkę na stolik.

- Sądziłem, że wrócisz jutro - powiedział, a ja zbliżyłam się do niego. Wzięłam też Nadię na ręce i przytuliłam ją do siebie.

- Ale jestem dziś, nie cieszysz się?

- Oczywiście, że się cieszę, bardzo się za tobą stęskniłem skarbie - zakomunikował i mnie objął od tyłu. Swoją głowę oparł o moje ramię.

- I jak poradziłeś sobie z nią?

- Oczywiście, że tak. Już nie raz ci mówiłem, że potrafię się zaopiekować moim dzieckiem - dał mi buziaka w policzek. - A ty jak się bawiłaś?

- Dobrze.

***

Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że przez moją kolejną ciąże moją figurę szlag strzeli, więc mogłam jeść wszystko co tylko chciałam. Skorzystałam, więc z okazji i zamówiłam dla nas na kolację pizzę. Niall pewnie się ucieszy, bo on zbytnio nie lubił tego mało kalorycznego jedzenia, które zamawiałam.

- Kochanie chodź jeść! - zwołałam go. On przyszedł po kilku minutach. - Siadaj.

On wiał jedynie kawałek pizzy.

- Niestety kochanie muszę gdzieś wyjść, wrócę nad ranem - to co powiedział mocno mnie zdenerwowało. Nie było mnie przez kilka dni, a ten tak po prosto postanawia mnie zostawić i to na całą noc. Czyż istnieje większa forma ignorancji nić on to teraz robi? Oczywiście, że nie, to co on zrobił przekracza wszelkie granicę.

- To może ja się wyprowadzę, w ogóle nie będziesz musiał już mnie oglądać?

- O co ci chodzi kochanie? - on naprawdę nic nie rozumiał.

- O nic! - warknęłam do niego, skoro był tak głupi, żeby tak prostej sprawy nie zrozumieć nie było sensu więcej do niego mówić.

- Skarbie - podszedł do mnie i chciał objąć, ale mu na to nie pozwoliłam. Nie chciałam żeby mnie dotykał. - Kotku co się stało?

- Nic, idź już sobie - nic mi nie odpowiedział, tylko po prostu sobie wyszedł.

***

Niall wrócił do domu nad ranem kompletnie pijany. Doskonale wiedział, że nie znosiłam jak pił, wystarczyło już jak spędziłam naszą noc poślubną samotnie, bo on się tak upił, że zasnął w drodze do domu. Na drugi dzień jak już trochę prze trzeźwiał obiecał mi, że już nigdy nie weźmie alkoholu do ust. Już raz złamał tą przysięgę jak się przeprowadziłam z Nadią do rodziców, a teraz znowu nie dotrzymał słowa.

Nie mając już ochoty dalej na niego patrzeć i się jeszcze bardziej denerwować postanowiłam zabrać Nadię na plac zabaw. Trochę ruchu na świeżym powietrzu na pewno bardzo dobrze jej zrobi.

Jak ją przebierałam to zobaczyłam na jej rączce ukucie jakby po igle. Pewnie Niall znowu jej nie dopilnował jak się bawiła.

- Kochanie skąd to masz? - spytałam pokazując na ukucie.

- Nie wiem - odpowiedziała kłamiąc, znałam ją dobrze i wiedziałam, że to pewnie Niall kazał jej o niczym nie mówić. I jak ja mam z nim mieć kolejne dziecko?

Na placu zabaw spędziłyśmy godzinę, później przypomniałam sobie, że nie odwołałam opiekunki Nadii. Nie odbierała ona telefonu, więc postanowiłam, że musimy wrócić do domu. Niall wyraźnie za nią nie przepadał, a ja nie chciałam, żeby przez naszą kłótnię wyżył się na zupełnie obcej osobie. Dodatkowo sama najlepiej się nie czułam, a nie chciałam ryzykować.

Jak weszłam do domu to nikogo tam nie zobaczyłam. Najwidoczniej Amy dziś się spóźni. Posadziłam, więc Nadie na kanapie i poszłam na górę do Nialla.

Lecz jak otworzyłam drzwi do naszej sypialni to doznałam prawdziwego szoku.

Najwyraźniej opiekunka zamiast dzieckiem postanowiła się zająć jej ojcem.

____________________

Im większa wasza aktywność tym szybciej kolejny rozdział.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top