76
Pov Claudia
Choć lekarz mnie uspokajał żebym się nie martwiła, bo ta utrata przytomności przez Nialla powinna być chwilowa. Nadal był bardzo osłabiony i nie należało od niego oczekiwać, że będzie ciągle świadom. Ja i tak ciągle myślałam o tym jak nagle jego oczy się zamknęły, byłam tak przerażona spodziewając się najgorszego. Na szczęście tak nie miało się stać. Wszelkie zagrożenie minęło. Niall'owi będzie teraz tylko lepiej.
- Wypij to - ojciec podał mi kolejny kubek kawy. Denerowała mnie jego obecność, kto jak kto, ale on nie życzył Niall'owi powrotu do zdrowia. Był zbędny.
Wzięłam do reki ten kubek i opróżniałam go do połowy. Tak by się odczepił.
- Idź już do domu - poleciłam. Ciężko było mi znosić jego obecność.
- Jakbyś nie zauważyła to jest publiczne miejsce. Nie możesz mi zabronić tu przebywać.
- To akurat jest szpital prywatny - sprostowałam jego wypowiedź. Czemu tak bardzo nie chciał mi dać spokoju.
- Tak, ale ja im płacę olbrzymie pieniądze. Nie wypędzą mnie stąd - zakomunikował pewien swoich słów. Coraz bardziej mnie wkurzał. Lecz nie miałam siły na kłótnie z nim. Byłam zbyt zmęczona, ta kawa podziałała na mnie zupełnie inaczej niż powinna. Zrobiłam się bardziej senna. Musiałam aż usiąść na fotelu, bo obawiałam się, że nie dam rady ustać na nogach.
- Coś ci jest kochanie?
- Tak, czuję się strasznie dziwnie - po wypowiedzeniu tych słów moje powieki zaczęły się robić strasznie ciężkie, nie potrafiłam się powstrzymać żeby ich nie przymknąć. A następnie moje ciało się rozluźniło i zasnęłam.
Pov Harry
Wziąłem Claudię na ręce i zaniosłem prosto do swojego samochodu. Nie widziałem innego sposobu żeby zaciągnąć ją do domu. Zrobiłem to dla jej dobra. Ona wyglądała na bardzo słabą. Nie spała tyle czasu, a nerwy też robią swoje. Nie mogłem pozwolić by moje dziecko się przez niego rozchorowało. On nie zasługuje na to. Pojechałem z nią prosto do domu. Potrzebowała sporo odpoczynku.
Jak odnosiłem ją z samochodu to natknąłem się na Paule siedzącą w salonie.
- Co jej się stało? - spytała. No szczerze to nie zdziwiło mnie jej zaniepokojenie.
- Nic takiego, i mów ciszej, bo te środki nasenne nie są wcale takie silne - poinformowałem ją.
- Uśpiłeś ją? - spytała ze złością.
- Nie miałem wyjścia. Claudia ledwo kontaktowała była tak bardzo zmęczona. A uparcie twierdziła, że nie chce się stamtąd ruszać - weszłem po schodach na górę, zaniosłem ją do jej pokoju, następnie położyłem ją na łóżku. Pocałowałem ją w czoło i się odwróciłem i opuściłem pomieszczenie.
- A jak on się ma? - nie spodobało mi się to pytanie. Nie powinna się nim interesować.
- Niestety coraz lepiej. Są małe szanse, że umrze, no chyba, że ktoś mu w tym pomoże - miałem ogromną ochotę pójść do tego szpitala i zamordować go gołymi rękoma. Zniechęciłem do siebie córkę, więc nie chociaż jest z tego jakaś korzyści.
- Akurat ty to powinieneś się cieszyć, że nic mu nie jest. Claudia łatwiej ci odpuści.
- I tak by mi wybaczyła, jestem jej ojcem. Nie może się na mnie wiecznie gniewać - byłem pewien swoich słów. Claudia nie mogła stawiać Horana ponad mnie. To było praktycznie niemożliwe.
- Ja bym nikomu nie wybaczyła jakby cię tak załatwił - ucieszyły mnie jej słowa. Nadal jej na mnie zależało. Kochała mnie.
Pov Niall
Pomimo, że mój organizm nadal domagał się snu to ja z tym walczyłe, chciałem znowu zobaczyć moją śliczną. Tym razem miałem nadzieję, że uda mi się ją pocałować albo chociaż przytulić. Jak już podniosłem swoje ociężałe powieki to zobaczyłem jakąś postać. Gdy zamrugałem kilka razy to dostrzegłem, że to nie Claudia, a Paula. Nie ukrywam, że się rozczarowałem.
- Gdybym cię dobrze nie znał to pomyślałbym, że Harry namówił cię żebyś mnie dobiła.
- Nie ukrywam, że prubował mnie do tego namówić - tak naprawdę to bym się chyba zdziwił gdyby tak nie postąpił. Spodziewałbym się wtedy jakiegoś innego zamachu.
- Mam nadzieję, że sam mnie nie odwiedzi. Nie mam ochoty go oglądać, wolałbym żeby to Claudia do mnie przyszła. A gdzie ona jest? - spytałem.
- W domu śpi. Siedziała z tobą całą noc, a i tak Harry musiał go ściągnąć do domu sposobem, nijak nie chciała cię zostawić - uśmiechnąłem się na słowa Pauli. Moja śliczna naprawdę mnie kochała.
- To niech się wyśpi moje słoneczko. Później do mnie przyjdzie?
- Pewnie tak, choć nie nastawiaj się zbytnio na to. Harry zrobi wszystko by ją powstrzymać.
- Claudia się łatwo nie podda. Kocha mnie i będzie chciała mnie odwiedzić - wierzyłem w to co powiedziałem. Jeżeli nie zależałoby jej na mnie to by nie spędziła tu tyle czasu. Harry nie był w stanie jej przeszkodzić.
Paula wstała z krzesła i podeszła do okna.
- Kochasz ją, ale powienieneś pomyśleć o jej przyszłości. Teraz to nie wiem co bym zrobiła gdybym miała możliwość kiedyś wybrać inaczej. Claudia jest młoda przyznaje kocha cię, ale zastanów się czy to wszystko ma sens. Ty pewnie chcesz założył rodzinę, a ona ma jeszcze na to czas.
W tej chwili to mówiła tak jakby Harry zrobił jej pranie mózgu.
- Miałaś tyle samo lat co Claudia jak ją urodziłaś i chyba dobrze ci ze Stylesem.
- Tak, ale - wszedłem jej w słowa.
- Nie ma żadnego ale. Idź już, nie chce widzieć nikogo poza Claudią - oznajmiłem. A ona na szczęście wyszła.
______________________
Nie mam pojęcia czy jutro uda mi się dodać następny rozdział.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top