72

Pov Claudia

Nie przerywałam tego pocałunku tak jak to wcześniej robiłam z Ryan'em miałam nadzieję, że coś poczuję. Tym razem o dziwo bardziej mi się podobało. Nie potrafiłam sobie wytłumaczyć dlaczego tak się stało, przecież on był ze dwa razy starszy ode mnie. Dodatkowo go nie znałam, wszystko co mi powiedział mogło okazać się zwyczajnym kłamstwem. Lecz nie miałam ochoty na rozważanie tego, pozwoliłam ponieść się chwili.

- Nawet nie próbuj mi wmawiać, że nic do mnie nie poczułaś - oparłam głowę o jego klatkę piersiową. Moje kolana były jak z waty, czułam jakbym miała zaraz upaść.

- Nie zamierzam tego robić - nie było sensu go okłamywać. Czułam, że dzięki niemu będę w stanie odzyskać pamięć. A tego właśnie chciałam.

- To dobrze skarbie, bo ja nie zamierzam odpuszczać - znowu mnie chciał pocałować, ale tym razem odsunęłam głowę. Nie byłam na razie gotowa na te wszystkie czułości. Wolałabym najpierw wszystko wyjaśnić. - Co jest? - spytał wyraźnie zdezorientowany.

- I tak cię nie pamiętam - wyjaśniłam. Lepiej żeby sobie nie pomyślał, że jak coś do niego poczułam to teraz będzie mógł robić ze mną co chce.

On miał już coś odpowiedzieć, ale do pomieszczenia wszedł mój brat. Akurat, tym razem miał dobre wyczucie czasu.

- Mam nadzieję, że już się dogadaliście, bo ja nie zamierzam dalej tam stać - powiedział Ethan za co byłam mu odrobinę wdzięczna. Swobodniej się czułam jak on był w pobliżu.

- Tak. I Claudia mi chyba uwierzyła.

- Nie we wszystko - co do tego, że byłam z nim jakoś związana nie miałam żadnych wątpliwości. Lecz w to co usłyszałam o tacie wydawało się mało prawdopodobne, a nawet nie możliwe.

- A tak dokładniej? - odezwał się mój brat.

- Nie chce mi się wierzyć, że tata mógłby tak postąpić. Przyznaje nie jest aniołem, ale nie mógłby umyślnie doprowadzić mnie do utraty pamięci. Musiałam mieć jakiś wypadek - obaj wymienili się spojrzeniami.

- Wiedziałem, że łatwo to z nią nie będzie. Jesteś za bardzo zapatrzona w ojca - zwrócił się do mnie. - Jak leżałaś w szpitalu po tym jak cię postrzelił to on wypisał cię na własne żądanie, bo chciał mieć wszystko pod kontrolą. Nie interesował się zbytnio twoim zdrowiem - no to, to już dało mi porządnie do myślenia. Obaj mówili podobnie bez żadnej konsekwencji. Mogło w tym być sporo prawdy.

- Widzisz kochanie, nie okłamałem cię - powiedział Niall i objął mnie ramieniem. Przez chwilę zastanawiałam się czy nie strącić jego ręki, ale jednak tego nie zrobiłam. Nie chciałam mu robić przykrości. Skoro byliśmy razem przed moim wypadkiem to musiał się teraz strasznie czuć z tym, że go nie pamiętałam.

Nagle dotknął mojego siniaka nad okiem.

- Ktoś musiał cię mocno uderzyć, wątpliwe żeby to powstało podczas upadku ze schodów.

- A może gdyby tak jeszcze raz oberwała w głowę to odzyskałaby pamięć - jak zwykle mój brat musiał powiedzieć coś głupiego. Czemu on nigdy nie pomyśli zanim coś powie.

- Sam się walnij w głowę może zmądrzejesz - warknęłam do niego.

- Nie oburzaj się tak. Może to by pomogło

- Skończ już. Nikt nie uderzy Claudii, nie pozwolę jej bić - powiedział Niall dość opiekuńczo. Jego ręka zaczęła pocierać moje plecy.

- To może ja tak wrócę do domu, a wy sobie ustalicie wersję działania. Nie ukrywam, że jestem już zmęczona - zakomunikowałam im. Było już grubo po północy, a mi oczy się kleiły.

Chciałam się podnieść, ale przeszkodziła mi w tym ręka Nialla.

- Nie możesz wrócić do domu, bo Harry już więcej cię tu nie puści. A tym bardziej jak mu o tym wspomnisz.

- Obiecuję, że nic nie powiem. Puścisz mnie? - spytałam Nialla. Jednak po wypowiedzeniu przeze mnie tych słów jego ucisk na moją rękę nie zmalał. On najwyraźniej nie zamierzał mnie wypuszczać. - Puść mnie! - powtórzyłam, ale tym razem głośniej i o wiele bardziej stanowczo.

- Zaprowadzę cię do pokoju, tam sobie pójdziesz spać - zaproponował.

- Nie, chce do swojego domu i do mojego łóżka - wytłumaczyłam mu. Czy tak naprawdę trudno mu było zrozumieć, że nie chce zostawać u niego w domu. Nie czułam się na to jeszcze gotowa.

- Tu przecież też jest twój dom. Wcześniej ci nie przeszkadzało jak tu spałaś, teraz też nie powinno być wielkiego problemu.

Pov Niall

Musiałem skutecznie zatrzymać Claudie przy sobie. Byłem prawie pewien, że jak tylko opuściłabym mój dom to już więcej bym jej nie zobaczył. Tak jej namieszałem w głowie, że na pewno wspomniała by o czymś Harry'emu, a on wtedy skutecznie uniemożliwił nam kontakt.

Claudia była dla mnie teraz trochę oschła, lecz powoli pozwalała do siebie dotrzeć. Najbardziej cieszyło mnie to, że odwzajemniała pierwszy pocałunek. Musiała coś poczuć.

- Nie chce uciekać z domu. Jutro tu przyjdę i coś spróbujemy ustalić - zaproponowała.

- Nie dasz rady, przypomnij sobie jak dziś musieliśmy kombinować żeby wyjść - odezwał się Ethan. Dobrze, że on był po mojej stronie.

Delikatnie chwyciłem szczękę Claudii i nakierowałem jej twarz tak by spojrzała i w oczy.

- Proszę zgódź się, przysięgam, że nie tknę cię bez twojej zgody - i gdy miała mi już odpowiedzieć to przeszkodziło jej wejście jej ojca.

- Jak Liam mi powiedział, że moje dzieci wymknęły się same z domu to od razu wiedziałem gdzie pójdą - oznajmił, a mój wzrok przykuł pistolet w jego ręce.

___________

Jak się postaracie to dziś dostaniecie jeszcze jeden, ale niech te komentarze dotyczą fabuły i rozdziału. I proszę was wyrażajcie opinię do końca już mało zostało


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top