7


Pov Claudia

Ten starszy mężczyzna, który mi powiedział, że ma na imię Niall, zaprowadził mnie do jakiegoś pokoju. Kazał mi się czuć tam jak u siebie, a ja nawet gdybym chciała to nie potrafiłam. Zostałam więźniem, a do tego nie jestem pewna swojego losu. Niall zabrał mi telefon twierdząc, że nie może ryzykować iż skontaktuje się z rodzicami. Żałuje, że nie zrobiłam tego jak zaczęła podejrzewać, że Ryan coś kombinuje, poza tym jak chcieli wystraszyć mamę i tatę to mogli porwać Ethana. Nie jestem pewna czy przejmą się moim zaginięciem może nawet tego nie zauważą. Przecież nie jestem ich ukochanym dzieckiem. Najpewniej tu umrę zabita przez nich, bo po tym jak widziałam ich twarze to jestem praktycznie pewna, że nie wypuszczą mnie stąd żywej. Nie dożyje nawet swoich osiemnastych urodzin. Liczę na to, że chociaż, że nie będą mnie męczyć i w miarę bez boleśnie zejdę z tego świata.

Pov Paula

Byłam mocno zaniepokojona, było już grubo po dwudziestej drugiej, a Claudia nadal nie wróciła do domu. Nigdy jej przesadnie nie kontrolowałam, bo sama tego nie lubiłam, lecz teraz robiło się to już mocno niepokojące. Zaczynałam się mocno o nią martwić.

- Ethan jest także moim synem i ja też mam prawo o nim decydować - oznajmił mi Harry jak wpadł do naszego pokoju. Widocznie nadal był zły za to, że nawrzeszczałam na niego za to, że próbował zmusić do czegoś Ethana. On w ogóle nie rozumiał, że nasz syn nie nadaje się do tego jego biznesu.

- On ma własną wole i ani ja ani ty nie mamy prawa mu niczego narzucać!

- Jeśli nie będziemy od niego wymagać to niczego nie osiągnie. On musi wszystko po mnie przejąć - przewróciłam oczami na jego słowa. Miesiąc temu coś mu odwaliło i chce z naszego syna uczynić swoją wierną kopię.

- Daj już z tym spokój. Mamy inny problem.

- Jaki?

- Claudia wyszła w południe i do tej pory nie wróciła. Kilka razy już do niej dzwoniłam, ale ma wyłączony telefon - wyglądało na to, że moje słowa wcale go nie obeszły.

Po prostu usiadł sobie w fotelu.

- Pewnie poszła do którejś ze swoich koleżanek i podła jej komórka. Sądzę, że nie mamy powodów do obaw - podziwiałam ten jego spokój we mnie wszystko się trzęsło, a po nim ta informacja spłyneła.

- A ja i owszem. Może któryś z twoich wrogów zaatakował naszą córkę - gwałtownie się podniosłam i przeszłam po pokoju. Nic nie potrafiło mnie uspokoić.

- Nikt nie odważyłby się tknąć Claudii. Wszyscy wiedzą, że zabiłbym każdego kto tylko zrobiłby jej krzywdę!

- Użyj wszystkich swoich wpływów by ją znaleźć, choćby to miałby być jedynie fałszywy alarm - rozkazałam mu. Claudia nigdy na tyle nie znikała, nie można, więc ryzykować.


JAK SIĘ POSTARACIE TO DODAM JESZCZE JEDEN, ALE NIECH TYM RAZEM BĘDĄ TO KOMENTARZE DOTYCZĄCE FABUŁY I ROZDZIAŁU.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top