68
Pov Claudia
Czułam się dziwnie, zapomniałam ledwo pół roku, a w mojej rodzinie wszystko wywróciło się jakby do góry nogami. Tata zrobił się bardzo miły i opiekuńczy w stosunku do mnie co było nawet trochę dziwne, nie zwracał na to uwagi na Ethana, którego z kolei zawsze moim zdaniem uważał za swoje ulubione dziecko. Mama wyglądała na nieco przygaszoną, a mojego brata w ogóle nie widziałam. Najwidoczniej musieliśmy się pokłócić przed moim wyjazdem, bo wyraźnie mnie unikał. Nie zamierzam jednak płakać z tego powodu.
Najbardziej jednak dziwiło mnie, że zaczęłam się spotykać z kimś, kto pracował dla mojego taty. Ryan nie był brzydki, a można by powiedzieć, że wręcz przeciwnie. Jednak nie czułam do niego niczego. Mogło to być spowodowane tą utratą pamięci, ale przecież gdybym go kochała to jakieś odczucie by się teraz objawiało. A on był dla mnie jak zupełnie obca osoba. Taki związek nie miał najmniejszego sensu. Po jednej rozmowie, którą odbyliśmy starałam się go unikać, nie miałam mu nic sensownego do powiedzenia.
Mimo, że miałam pełną szafę ciuchów, zdecydowałam się pójść na zakupy, tak naprawdę to nie zależało mi zbytnio na kupnie nowych ubrań tylko przejściu się na miasto. Chciałam sprawdzić czy przypadkiem coś się nie zmieniło. Ciągle miałam dziwne przeczucia, że o czymś ważnym zapomniałam.
Jak miałam już wychodzić to w przed pokoju spotkałam tatę.
- Gdzie się wybierasz? - spytał.
- Na zakupy, ale się nie martw. Nie mam zamiaru mocno cię naciągnąć - zamiast się z tego ucieszyć to na jego twarzy pojawiło się zmartwienie.
- Sądzę, że na to jeszcze za wcześnie. Powinnaś sobie jeszcze po odpoczywać - wcześniej tata zbytnio się mną nie interesował, a teraz ciągle mnie kontroluje. Popadał z jednej skrajności w drugą. To nie było dobre.
- Już nic mi nie dolega - zapewniłam tatę.
- To weź chociaż Ryana albo mamę. A wiesz co? Najlepiej to będzie jak ja z tobą pójdę. Akurat potrzebuje nowego telefonu, poczekaj chwilę, zaraz wracam - niezbyt mnie to ucieszyło, ale nie mogłam mu odmówić. Nie potrafiłam.
***
To nie były dość długie zakupy, trwały zaledwie dwie godziny. Podczas nich tata stwierdził, że jednak nie potrzebuje nowej komórki, więc skupiliśmy się na rzeczach dla mnie. Kupiłam sobie kilka nowych bluzek i dwie pary spodni. Tata próbował mnie też namówić na jakieś buty, ale ja miałam ich tyle, że uznałam iż na razie wystarczy.
Jak wróciliśmy do domu to kucharka akurat podała obiad, byłam głodna, więc od razu skierowałam się do jadalni. Siedzieli tam mama i Ethan.
- Gdzie byłaś? - spytała mama gdy już usiadłam przy stole. Zajęłam miejsce na przeciwko Ethana.
- Na zakupach z tato. Kupiłam sobie kilka fajnych rzeczy - powiedziałam nakładając sobie makaronu z sosem i posypując utartym parmezanem.
- Ty naprawdę nic nie pamiętasz z ostatnich sześciu miesięcy? - zapytał mój brat patrząc mi prosto w oczy. Tak jakby chciał coś z nich wyczytać.
- Nie - odpowiedziałam szczerze.
- To bardzo dziwne, że upadłaś akurat teraz i zapomniałaś ten okres czasu. Ojciec ma ogromne szczęście - nie zrozumiałam jego wypowiedzi, a tym bardziej drugiego zdania. Czemu tata miałby cieszyć się z tego wszystkiego.
I gdy już chciałam zapytać go o co dokładnie mu chodzi to tata mi przerwał.
- Ethan zajmij się jedzeniem, bo ci wystygnie - klepnął go w plecy i zajął miejsce przy stole. - Nie słuchaj swojego brata - zwrócił się tym razem do mnie. - Ostatnio ma cięższy okres i na wszystkich się wyżywa.
- Wcale nie - wtrącił mój brat i gwałtownie wstał od stołu. I sobie gdzieś poszedł.
- Daj mu spokój - powiedziałam mama do taty. I wróciła do dalszego jedzenia. Najwyraźniej wiele to się w naszej rodzinie nie zmieniło.
***
Gdy miałam się już kłaść usłyszałam ciche pukanie. Powiedziałam ''proszę'' i do pomieszczenia wszedł Ryan. Gdybym wiedziała, że to on to pewnie bym udawała, że śpię, ale skoro przyszedł to nie wypadało go wyganiać.
- Od czasu tego wypadku spędzamy naprawdę mało czasu. Chyba powinniśmy to zmienić - podszedł i usiadł na brzegu mojego łóżka. Jego bliskość zbytnio mi nie odpowiadała.
- Ja cię w ogóle nie pamiętam, nie potrafię - miałam nadzieję, że zrozumie i zostawi mnie w spokoju. Ja nie byłam gotowa na żadną z jego propozycji.
- No to sobie przypomnisz - załapał mnie za dłoń i splótł nasze palce. - A jak nie to sam zadbam o to byśmy mieli nowe wspaniałe wspomnienia.
Nachylił się nade mną i zaczął muskać moje wargi, nie protestowałam. Liczyłam na to, że dzięki temu powróci do mnie jakiś fragment wspomniana lub chociaż uczucie do niego. Tak jednak się nie stało. Czułam się jakbym całowała zupełnie obcą osobę.
- Coś nie tak? - spytał. Najwyraźniej zauważył moją nie za ciekawą minę.
- Wybacz, ale ja do ciebie nic nie czuję. Musimy się rozstać.
_______________________
Jutro jednak nie będzie maratonu, ale jak się postaracie to dziś dostaniecie jeszcze jeden, ale niech te komentarze dotyczą fabuły i rozdziału.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top