65

Pov Harry

Wiem, że powinienem tak traktować Claudii, nie zasłużyła na to, ale ja po prostu nie miałem innego wyjścia. Ona znajdowała się pod coraz to większym wpływem Horana, nawet nie chciała wracać ze mną do domu. Bałem się nawet myśleć co mogłoby być dalej, pewnie by się do niego wyprowadziła, a on osiągnął by wreszcie swój upragniony cel. Straciłbym przez niego osobę, którą bardzo kocham.

Zostały mi jedynie dwa zastrzyki jej do podania, minęły trzy godziny odkąd dostała pierwszy. Musiałem jeszcze zaczekać dziewięć. Był to dość silny środek dlatego nie mogłem go jej dawać co mniej niż dwanaście godzin.

Siedziałem przy niej i obserwowałem jak spokojnie spała. Będę musiał na nowo zdobyć jej zaufanie, na szczęście nie będzie pamiętała tego jak ją postrzeliłem i pomyliłem z Paulą. To już na zawsze odeszło w zapomnienie. Ryan ciągle mi powtarza, że to się nie uda, panikuje. Ja już nie takie rzeczy robiłem i udawało mi się z tego wyjść cało. Paula sądzi, że Claudia wyjechała z Ryan'em nie zamierzam jej wyprowadzać z błędu. Później powiem jej, że nasza córka spadła ze schodów i to jest główną przyczyną utraty jej pamięci. Dla uwiarygodnienia Ryan uderzy Claudię jak ona będzie spała. Ja nie mógłbym tego zrobić.

- Tato - nagle dobiegł do mnie cichutki głos mojej córki. Odwróciłem głowę w jej stronę.

- Zaśnij jeszcze kochanie, tak będzie lepiej - położyłem rękę na jej policzku, delikatnie go pocierałem.

- Nie chce - powiedziała. Ciężko mi było na nią patrzeć w tym stanie i to jeszcze wiedząc, że sam ją do tego doprowadziłem. Serce mi się krajało. - Nie mam siły wstać, co mi zrobiłeś?

- Te leki właśnie tak na ciebie podziałały. Pojutrze wszystko wróci do normy, zapomnisz jedynie, te rzeczy, które nigdy nie powinny się wydarzyć. Teraz będzie dużo lepiej niż wcześniej - zapewniłem ją. - Będę ci poświęcał dużo uwagi. Tak jak zawsze tego chciałaś.

Pragnąłem tym wszystkim wynagrodzić Claudii wszystko złe co ją spotkało. Jeśli będzie trzeba to zmienimy nawet miejsce zamieszkania. Jestem gotów na wszystko by uwolnić ją od Horana.

- Teraz już nie chce. Dobrze, że tyle lat trzymałeś mnie zdala od siebie. Nie cierpiałam wtedy tak jak teraz. Żałuję, że Niall nie wywiózł mnie daleko stąd, tak żeby nikt już nas nie rozdzielił. Byłabym z nim szczęśliwa.

Nie mogłem już słuchać jej słów. Podniosłem się z łóżka i podszedłem do szafki, wyciągnąłem z niej strzykawkę napełnioną środkiem usypiającym. Nie zniósłbym dalej tego.

- Co to jest? - spytała drżącym głosem jak zobaczyła zastrzyk. Nigdy ich nie lubiła.

- Tak będzie lepiej.

- Chcesz mnie zabić, masz już mnie dość! - jej oskarżenia mnie dobijały, wbiłem więc tą strzykawkę, w kroplówkę podłączoną do jej ręki. - Mam nadzieję, że kiedyś sobie to wszystko przypomnę. Ethan miał rację, jesteś potworem - powiedziała i zasnęła.

Podłożyłem jej jeszcze poduszkę pod głowę by było jej wygodniej. Opuściłem także jej pokoju, w salonie siedział Ryan.

- Dopiero co ją uśpiłem, obudzi się za jakieś cztery godziny to wtedy masz jej podać coś do jedzenia. Ja muszę wracać do domu, bo Paula i tak już coś podejrzewa - zakomunikowałem mu.

- A co jeśli coś nie pójdzie po naszej myśli? Może nawet zapaść w śpiączkę. Ona nie zasługuje na takie traktowanie - był słaby, i to bardzo. Wymięka nawet w tak łatwej sprawie. Będę musiał się dokładniej zastanowić czy jest on na pewno odpowiedni dla mojej córki.

- Te środki są dość bezpieczne i nie chce nawet więcej od ciebie słyszeć, że coś ma się nie udać. Zajmij się nią - rozkazałem mu. Następnie wyszedłem z domu i skierowałem się do samochodu.

Pojechałem prosto do domu, na podjeździe znajdował się samochód Pauli co oznaczało, że gdzieś jechała. Ciekawe tylko dokąd. Wysiadłem z auta i poszedłem do domu, po drodze spotkałem Ethana, który w ogóle nie zwrócił na mnie uwagi. Tak jakbym był dla niego nikim. Nie udało mi się go dobrze wychować.

- Gdzie Claudia? - zaatakowała mnie Paula jak tylko mnie zobaczyła. Jeszcze ona ma do mnie pretensję.

- Już ci mówiłem, że z Ryan'em.

- Ile razy była z Niall'em to ty dostawałeś białej gorączki i szukałeś jej za wszelką cenę, a teraz jesteś rapem taki spokojny, nie rozumiem tego - miałem takie chwile, że chciałem poinformować Paulę o wszystkim co planuje, lecz zdawałem sobie z tego sprawę, że ona zechciałaby mi w tym przeszkodzić. A ja zaszedłem już za daleko.

- Bo mu ufam, i wiem, że Claudia jest z nim bezpieczna - zapewniłem ją i przytuliłem.

- Ja za to niezbyt mam do niego zaufanie. W końcu to syn Louisa, i na pewno wie jak go potraktowałeś. Takich rzeczy łatwo się nie zapomina.

- Najwidoczniej jemu bardzo zależy na naszej córce. Wszystko będzie dobrze - powiedziałem jej i pocałowałem ją w skroń.

Wszystko musiało być dobrze.

______________________________

Im większa będzie wasza aktywność tym szybciej następny rozdział.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top