58


Pov Claudia

- I co? - spytałam jak wyszedł. Po jego wyrazie twarzy jednak nic nie potrafiłam wyczytać. Byłam bardzo zdenerwowana, a ten sobie umyślnie przedłużał.

- Nie będziemy jednak mieli dziecka - odparł i usiadł obok mnie. Ja poczułam znaczną ulgę, ale on miał nie wesołą minę. Najwyraźniej się nastawił na to dziecko. Wtedy miałby pewność, że mój tata łatwo by nas nie rozdzielił. Teraz także nie zamierzałam mu na to pozwalać, ale dziecko dałoby Niall'owi gwarancję.

- Poczekamy z tym jeszcze kilka lat. Później będziemy mieli tyle dzieci ile tylko będziesz chciał - pocieszyłam go. Nie lubiłam jak był smutny.

- Claudia ja mam trzydzieści siedem lat. Będę bardziej wyglądał na dziadka naszych dzieci, a nie na ojca. Może Harry ma rację i jestem dla ciebie za stary - wpakowałam mu się na kolana i się w niego wtuliłam. Potrzebował tego.

- Od kiedy ty w ogóle interesujesz się tym co mówi mój tata. Sądziłam też, że kochasz mnie pomimo wszystko - jego ręka powędrowała na mój policzek i zaczęła go delikatnie gładzić. Było to przyjemne.

- Bo tak jest słoneczko, ale nie chcę byś się ze mną źle czuła. A co będzie jak ci się znudzę? Zostawisz mnie łamiąc mi przy tym serce. Sto razy bardziej wolałbym żebyś mi je przebiła nożem. Mniej będę cierpiał - jeszcze nigdy nie widziałam go w tak podłym humorze. Nawet wczoraj jak prosił bym go nie zostawiała.

- Aż tak nastawiłeś się na te dziecko?

- Tak, pomyślałem, że nareszcie będę miał coś co połączy nas na zawsze. Dopiero co chciałaś mnie zostawić. Nie masz nawet pojęcia jak strasznie się wtedy poczułem. Nie chce kolejny raz tego doświadczyć - oparłam głowę o jego tors.

- Chodź już spać, bo ze zmęczenia zaczynasz opowiadać same głupoty - ześlizgnęłam się z jego kolan i położyłam się na łóżku szczelnie przykrywając się kocem. Liczyłam na to, że do mnie dołączy i tak na szczęście się stało. - Ile ty w ogóle nie spałeś? - spytałam jak mnie do siebie przyciągnął. Nie wyglądał zbyt dobrze.

- Długo koteczku - teraz doskonale to widziałam oczy mu się kleiły.

- No to śpijmy - musnęłam jeszcze raz jego usta i pozwoliłam sobie na sen.

Pov Harry

- Jak to możliwe, że przez ten cały czas nie mamy żadnej informacji? - spytałem Ryana jak siedział przed komputerem próbując ich namierzyć. Zbyt dobrze to mu to nie szło.

- Ilekroć on chciał się przed kimś ukryć to dobrze mu to szło. Zostaje nam jedynie nadzieja, że Claudia da jakiś znak by ją odnaleźć - wątpiłem, że jej się to uda zrobić. Po tym jak już raz do mnie zdzwoniła ten pewnie będzie ją pilnował. Zostało mi tylko mieć nadzieję, że nic jej nie zrobił. Choć ciężko mi było w to uwierzyć. Ja na jego miejscu tak łatwo nie darowałbym takie występku. Nawet nie chce myśleć o tym co ja bym zrobił Pauli gdyby bez mojego pozwolenia skontaktowała się ze swoimi rodzicami. Podejrzewam, że bym ją pobił i to mocno.

Oby mojego dziecka to nie spotkało.

- A nie można namierzyć jego komórki? - spytałem, kiedyś z łatwością namierzyłem Louisa jak porwał Paulę.

- Ten sygnał całkowicie zanikł, musiał wyłączyć komórkę lub ją zniszczyć.

Okrążyłem pokój mając nadzieję, że to pozwoli mi się uspokoić, tak jednak się nie stało. Nic nie potrafiło ukoić moich zszarganych nerwów.

- Znasz go dużo lepiej ode mnie, jak myślisz gdzie mógł ją zabrać? - spytałem go. Przez tyle lat musiał go dobrze znać. Nie było innej możliwości.

- Tak jak już wcześniej mówiłem on jest zbyt inteligentny by ją zabrać w miejsce które ja znam. Sądzę też, że wywiózł ją do jakiegoś hotelu. I pewnie ciągle się przemieszczają - usiadłem na swoim fotelu.

- No i dalej nic nie wiem. On ją może nawet zabić, a ja nie mogę temu zaradzić - podniosłem się, nalałem sobie do szklanki whisky i wróciłem na swoje miejsce.

- Wątpię by zrobił jej jakoś krzywdę. Do tego nie jest zdolny.

- On chce się przede wszystkim zemścić na mnie, a Claudia jest do tego najlepszym celem. On ją skrzywdzi - jednym ruchem opróżniłem szklankę. Potrzebowałem chwili zapomnienia.

Wstałem wyszedłem ze swojego gabinetu i skierowałem się na górę. Miałem zamiar wziąć tabletkę na sen i sobie spokojnie pospać. Jak tylko wszedłem do pokoju to zauważyłem Paulę rozmawiającą przez telefon. Nie zdziwiłoby mnie to gdyby nie to, że na mój widok wyraźnie się zdenerwowała.

Szybkim krokiem do niej podszedłem i wyrwałem komórkę.

- Słuchaj Horan mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia. Wypuścisz Claudię, a ze mną zrobisz co będziesz chciał.

____________________________________

Jak się postaracie to dostaniecie dziś jeszcze jeden. Tylko niech te komentarze dotyczą rozdziału i fabuły.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top