55
Pov Claudia
Zastanawiałam się czym mój związek z Niall'em miał w ogóle sens. Jego wcale nie interesowało to co do niego mówię. Co to ma być za związek, w którym moje słowa go nie obchodzą? Ja nie miałam zamiaru pozwolić mu się tak traktować. Nie chciałam być taka jak moja mama, odkąd tylko pamiętam to tata zawsze podejmował za nią decyzję i prawie nigdy się o nic nie pytał. Ja pragnęłam by mój chłopak mnie szanował, kochał i traktował jak równą sobie osobę.
- Mam dla ciebie kanapki i twoją ulubioną kawę - powiedział Niall jak tylko wrócił do hotelowego pokoju. Jak wychodził to wziął ze sobą telefon, pewnie jakby mógł to by mnie przywiązał do łóżka by mieć pewność, że mu nie ucieknę.
- Nie jestem głodna - powiedziałam oschle, nie zamierzałam dawać mu złudnych nadziei, że już się na niego nie gniewam, bo było zupełnie inaczej.
- Oczywiście, że jesteś. Nie jadłaś nic od dwunastu godzin. Już od dawna masz pusty żołądek - przysiadł obok mnie i położył rękę na moim boku. - I tak jesteś słaba, powinnaś się jakoś wzmocnić.
Nic mu nie odpowiadałam, po cichu liczyłam na to, że do głowy przyjdzie mu to, że nie chce z nim rozmawiać.
- Chyba będę musiał cię nakarmić jak małe dziecko - to jedno słowo, które wypowiedział rozzłościło mnie. Nienawidziłam wprost jak nazywał mnie dzieckiem. Nie byłam już nim.
Gwałtownie się podniosłam i odwróciłam w jego stronę.
- Nie jestem małym dzieckiem za które możesz podejmować decyzję! - wyraźnie podniosłam głos by do niego to dotarło. I najważniejsze by zrozumiał.
- Wszystko co robię jest jedynie dla twojego dobra. Po prostu nie chcę by nas rozdzieli - zaczął się tłumaczyć.
- Za to ja chcę wrócić do domu, nigdzie indziej z tobą nie pojadę - wstał i przeszedł się po pomieszczeniu. Po jednym okrążeniu, podszedł do stolika i go z impetem przewrócił. Aż podskoczyłam.
- Chyba jestem dla ciebie za dobry! - krzyknął. - Twój ojciec strasznie traktował Paulę, a ona i tak zawsze do niego wracała. Wszystko od razu mu wybaczając. Może ty po prostu chcesz takiego traktowania? - chyba trochę przesadziłam, bo złość buchała z niego jak lawa z wulkanu. Jeszcze nigdy nie widziałam go tak bardzo złego, co spowodowało, że się go przestraszyłam. I to bardzo.
Większy lęk do mnie dotarł gdy on szybkim krokiem się do mnie zbliżył, złapał mnie za ramię i zmusił do wstania z łóżka. Nie poznawałam jego spojrzenia. Było takie zimne i inne.
- To jak mam cię traktować byś była zadowolona? - spytał krzycząc. Potrząsnął także mną. - Odpowiedź!
Byłam tak zaskoczona i przestraszona jego nagłym atakiem na mnie, że nie potrafiłam wydobyć z siebie ani jednego słowa.
- Nic nie mówisz, mam zdecydować za ciebie - wiem, że nie powinna tego robić, ale z moich oczu popłynęły łzy, nie potrafiłam ich powtrzymać. Byłam tak słaba. Jak on to zobaczył, to jego spojrzenie się zmieniło.
Zupełnie tak jakby powrócił mój Niall.
Zabrał ręce z moich ramion, jeszcze chwilę na mnie popatrzył, a następnie opuścił pokój głośno trzaskając drzwiami.
Jak zostałam już sama to usiadłam na łóżku i zaczęłam cicho płakać. Nie miałam pojęcia gdzie się znajduję, a pragnęłam jak najszybciej wrócić do domu. Nie chciałam na razie być przy Niall'u.
I gdy odwróciłam głowę na prawo to dostrzegłam nadzieję, że powrót do domu. Niall był tak zdenerwowany, że zostawił swoją komórkę na szafce znajdującej się obok łóżka.
Chwyciłam telefon do ręki, na szczęście pamiętałam numer taty, miałam dobrą pamięć do numerów i liczb. Wybrałam go i przyłożyłam komórkę w okolicę lewego ucha. Tata odebrał dość szybko.
- Czego chcesz? - warknął, najwidoczniej zdążył sobie już zapisać numer Nialla.
- To ja, Claudia - powiedziałam płaczliwym głosem, nie potrafiłam tego powstrzymać.
- Co się stało kochanie? - jego głos od razu się zmienił zrobił się taki czuły.
- Zabierz mnie stąd. Chce do domu - powiedziałam na dobre się rozklejając.
Możliwe, że następny będzie dopiero w czwatek, bo mam dużo zajęć, no chyba, że się postaracie i zachęcie mnie bym szybciej coś napisała.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top