52
Pov Niall
Mocno żałowałem tego, że zgodziłem się na prośbę Claudii i odwiozłem ją do domu, ona teraz od trzech dni, nie odbiera ode mnie telefonu, ani nie odpisała na żadną z moich wiadomości. To milczenie z jej strony ogromnie mnie niepokoiło. Wszystko wskazywało na to, że się na mnie obraziła tylko nie miałem pojęcia czemu miałaby to zrobić. Przecież zrobiłem to co chciała. A do Pauli niestety nie mogłem zadzwonić, bo i tak nic by mi nie powiedziała, po tym jak zabrałem jej córkę.
Nagle usłyszałem dźwięk otwierających nie zewnętrznych drzwi, spojrzałem w tamto stronę z nadzieją, że to Claudia przyszła mnie odwiedzić. Jednak moim oczom ukazał się Ryan.
- Czego chcesz? - warknąłem do niego. Odkąd przymierzył się ze Stylesem nie chciałem go już widzieć w moim domu. Żałowałem też, że nie zostawiłem go kilka lat temu w tym domu dziecka.
- Zostaw Claudię w spokoju - powiedział stanowczo, ale ja nie miałem zamiaru go posłuchać.
- Nie ty będziesz o tym decydował, a Claudia nie chce tego. Zejdź mi, więc z oczu i nigdy więcej się nie pokazuj.
- Po prostu nie wie w jaki sposób cię rzucić. Nie pozwoliła by mi na to wszystko wczoraj gdyby coś do ciebie czuła - bardzo mnie zaniepokoiły jego słowa, on niestety miał do niej nieograniczony dostęp. Mógł ją w jakiś sposób skrzywdzić.
- O czym ty mówisz?
- Spałem z nią i w ogóle nie wydawało się jakby za tobą tęskniła - zacisnąłem pięści na jego słowa. Nie mogłem uwierzyć, że to prawda, nie chciałem dopuścić do tego tej informacji. Ruszyłem w jego stronę i przycisnąłem go do ściany. Byłem tak wściekły, że potrafiłbym go teraz nawet zabić.
- Co jej zrobiłeś? -wysyczałem przez zęby.
- Nic czego by nie chciała. Najwyraźniej doszła do wniosku, że woli młodszego - nie wytrzymałem i moja pięść zderzyła się z jego nosem. Chciałem by cierpiał chociaż odrobinę tak jak ja.
- Wypierdalaj stąd! - wykrzyknąłem, a on na swoje szczęście opuścił mój dom. Teraz już nie było odwrotu musiałem zabrać Claudię żeby on mi jej nie zabrał.
***
Pojechałem samochodem pod dom Stylesa i zaparkowałem w pobliżu. Liczyłem na to, że Claudia prędzej czy później gdzieś wyjdzie. Musiałem jak najszybciej z nią porozmawiać. Nie mogłem dalej z tym zwlekać. Szczęście się jednak do mnie uśmiechnęło, bo po nie całych dwudziestu minutach moim oczom ukazała się Claudia. Opuściłem auto i podszedłem do jej plota.
- Claudia! - zawołałem ją.
- Niall - była wyraźnie zdziwiona na mój widok. - Co ty tu robisz?
- Przyjechałem po ciebie. Jedźmy do mnie i tam sobie spokojnie porozmawiamy - zachęciłem ją.
- Lepiej chodźmy do mnie, tata gdzieś pojechał to nikt nie będzie nam przeszkadzał.
- Ale w każdej chwili może wrócić i wtedy mnie zabije - miałem nadzieję, że te słowa ją przekonają. Bo inaczej musiałbym zrobić coś bardziej zdecydowanego.
- Dobrze, ale odwieziesz mnie później? - spytała, a ja nic nie odpowiedziałem tylko kiwnąłem głową, a ona wsiadła do mojego samochodu.
Droga nie zajęła mi dużo czasu, bo jechałem dość szybko. Claudia prawie w ogóle się do mnie nie odzywała, bo pewnie nie chciała mnie dekoncentrować. Ja zamierzałem rozpocząć z nią rozmawiać dopiero na miejscu.
- O czym chciałeś rozmawiać? - spytała jak już byliśmy na miejscu, muszę przyznać, że z ogromnym trudem hamowałem wszelkie swoje negatywne emocje.
- Spałaś z Ryna'em?
- Oczywiście, że nie - od razu zaprzeczyła. - Skąd ci to w ogóle przyszło do głowy?
- On sam mnie o tym poinformował i zrobił to z uśmiechem na ustach. Nie masz pojęcia jak podle się poczułem - podeszła do mnie i położyła mi rękę na ramieniu.
- Pozwoliłam mu jedynie na pocałunki nic więcej i to po tym jak tata mi powiedział, że nie obchodzę cię ja tylko moja mama - czyli Styles posunął się jeszcze do tego.
- To nie prawda - wziąłem jej twarz w swoje dłonie. - Musimy razem wyjechać, bo inaczej oni nas rozdzielą - gwałtownie się ode mnie odsunęła.
- Nie chcę.
- Nie mamy wyjścia - zapewniłem ją.
- Jestem pewna, że można to inaczej rozwiązać.
Nie zamierzałem z nią dalej dyskutować. Popchnąłem ją na kanapę tak by na niej leżała, a następnie docisnąłem ją jedną ręką.
- Nie zostawiasz mi innego wyboru - wyciągnąłem z kieszeni chusteczkę polaną chloroformem.
- Co ty chcesz zrobić? - spytała, a na jej twarzy było wymalowane przerażenie.
- Jak się obudzisz to będziemy już daleko stąd - przyłożyłem jej to do ust i nosa, ona jednak uparcie wstrzymała oddech wpatrując się we mnie z żalem. - Długo nie wytrzymasz bez powietrza. Oddychaj głęboko, a nic ci się nie stanie.
Po jej policzkach popłynęły łzy, ale wzięła oddech, a po kilku następnych po prostu zasnęła.
Pamiętajcie, że im większa będzie wasza aktywność tym szybciej pojawi się nowy rozdział.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top