5


Pov Claudia

Miałam spotkać się z Ryan'em w tej samej galerii, w której się spotkaliśmy, ja mu to zaproponowałam. Nie chciałam żeby podjeżdzał pod mój dom, pewnie jak na złe wtedy pojawił się mój tata lub ten mój głupi brat. Nadal byłam na niego wściekła, że przerwał moją rozmowę z mamą. Pragnęłam jej opowiedzieć o tym jak poznałam Ryana. Poza tym chciałam także dowiedzieć się czegoś o przeszłości mamy i taty. Postanowiłam, że po powrocie do domu ich o wszystko wypytam.

Na szczęście na Ryana nie musiałam czekać, bo on już stał przy sklepie, w którym się po raz pierwszy spotkaliśmy. Przeszło mi nawet przez myśl by założyć tą sukienkę, którą mi doradził kupić, lecz uznałam ją trochę za zbyt wyzywającą, jak na pierwszą randkę.

- A już zaczynałem się bać, że mnie wystawiłaś - powiedział uśmiechając się. Trochę przesadził, bo byłam spóźniona zaledwie kilka minut.

- Nie jestem taka, jak coś obiecuję to zawsze dotrzymuję słowa.

- Doskonale. Zdecydowałem, że najlepiej będzie jak pojedziemy do kawiarni - szczerze to wydało mi się dziwne to, że chciał gdzieś jechać, przecież na miejscu było kilka kawiarni.

- A nie możemy zostać tu?

- Nie piękna, bo mam dla ciebie wybrane specjalne miejsce - jak nazwał mnie piękną to w moim brzuchu pojawiło się znowu stado motyli. To było takie miłe, ale i tak z całych sił starałam się mu nie okazać jak działają na mnie jego słowa.

- Okej - zgodziłam się z nim.

***

Jechaliśmy już z dwadzieścia minut, a ja zaczęłam się odrobinę niepokoić, bo opuszczaliśmy miasto. Nie podobało mi się zbytnio, że wywozi mnie gdzieś daleko. Nie znałam go dobrze i mu nie ufałam.

- Gdzie tak dokładnie jedziemy?

- Niedługo się przekonasz śliczna - taka odpowiedź wcale mnie nie uspokoiła, a można by nawet powiedzieć, że zaczęłam się bardziej denerwować.

Ryan zatrzymał się w zupełnie nie znanej mi okolicy. Były tam same domy i na pewno nie znajdowała się w pobliżu żadna kawiarnia. Okłamał mnie, tylko dlaczego?

- Po co mnie tu przywiozłeś? - Spytałam mocno wzburzona. W ogóle nie podobała mi się ta sytuacja.

- Wejdźmy do domu, tam ci wszystko wyjaśnię - nie ruszyłam się nawet o milimetr. Nie chciałam wchodzić do tego domu. - Zrób to póki grzecznie proszę, bo zaraz mogę stać się mniej przyjemny - zagroził. Wyglądał na mocno zdecydowanego. W obecnej chwili byłam na niego zdana, więc nie miałam innego wyboru jak zrobiłam to co mi kazał.

Jego dom był duży jednak nie taki wielki jak mój, ale za to nawet ładnie użądzony.

W salonie już na nas czekał pewien mężczyzna. Wątpiłabym jednak by był ojcem Ryana, bo nie był do niego podobny.

- Jesteś bardzo podobna do Pauli Claudio.


JEŚLI SIĘ POSTARACIE TO BĘDZIE DZIŚ JESZCZE JEDEN.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top