44

Pov Niall

Ciągle po głowie chodziły mi słowa Pauli, nie rozumiem jak ona w ogóle mogła mnie porównać do Stylesa. Ja przecież naprawdę kocham Claudię i nie mam zamiaru wyrządzić jej najmniejszej krzywdy. To było pewne.

- O czym myślisz? - dotarł do mnie głos Claudii, która się we mnie wpatrywała.

- Nic takiego, połknij to - włożyłem jej do ust tabletkę przeciwgorączkową. Następnie podałem jej szklankę z wodą.

- Na co to było? - spytała gdy już odstawiła szklankę.

- Żeby spadła ci gorączka. Zdecydowałem, że dopiero po jutrze ruszymy dalej w drogę. Musisz odpocząć.

- Dobrze się już czuję, a będzie mi lepiej jak skombinujesz mi colę lub kawę. Potrzebuję kofeiny - teraz była uśmiechnięta. Nie wyglądała tak jak z przed kilku godzin. Odpoczynek bardzo jej pomógł.

- Dostaniesz kawę - była o wiele zdrowsza od coli. - A jaką chcesz dokładnie?

- Wszystko mi jedno, byleby tylko było w niej dużo mleka. No i nie zapomnij o cukrze - uśmiechnąłem się na jej słowa i dałem jej szybkiego buziaka w usta.

- Zaraz wracam.

Pov Claudia

Jak Niall wyszedł to zaczęłam się zastanawiać czy nie powinnam zadzwonić teraz do taty lub mamy. W prawdzie nie wzięłam swojego telefonu, ale Niall zostawił swoją komórkę na stole. Przez dłuższą chwilę zastanawiałam się nad za i przeciw tego pomysłu i doszłam do wniosku, że nie mogę tego zrobić. Tym gestem zawiodłabym zaufanie Nialla i gdyby tata tu przyjechał to pewnie by coś zrobił Niall'owi. I wątpię czy dałabym radę go przed nim ochronić.

Niall wrócił po niecałych piętnastu minutach z kubkiem kawy i z jakimś jedzeniem.

- Pomyślałem, że zgłodniałaś, więc przyniosłem ci kanapki - położył przede mną trzy bułki z serem, szynką, sałatą i pomidorem.

- I słusznie dopiero co zgłodniałam - najpierw jednak wzięłam się za picie mojej kawy. Po wyglądzie wywnioskowałam, że to cappucino. - Dosypałeś cukru?

- Tak, dwie łyżeczki.

- Widzę, że zapamiętałeś - jak byłam u niego to zawsze tyle cukru używałam.

- Pamiętam wszystko co jest związane z tobą - zajął miejsce obok mnie.

- To dobrze - dał mi szybkiego buziaka w usta. Ja wzięłam kanapkę i zaczęłam ją jeść. Napiłam się także kawy.

- Jak spałaś to zadzwoniłem do Pauli, ona jest na mnie wściekła. Jeśli chcesz to mogę ci pozwolić z nią porozmawiać, ale tylko z nią - tak naprawdę to wolałabym porozmawiać z tato i wszystko mu wyjaśnić.

- Na razie nie. Nie wiem nawet co miałabym powiedzieć. Za to wolałabym uspokoić tatę by się nie denerwował.

- Na to, to na pewno nie pozwolę - uniósł się. - Gdyby nie on to nie musielibyśmy nigdzie wyjeżdzać. Zależało mi jedynie na tym by móc cię odwiedzać. Gdyby mnie nie zmusił to do niczego by nie doszło - cicho westchnęłam. Cała ta sytuacja była cholernie pogmatwana.

- Spróbuj zrozumieć też jego, przez to, że mnie porwałeś mama się od niego wyprowadziła, a teraz jeszcze ja zniknęłam. Ma prawo by cię nie lubić.

- On mnie nienawidzi odkąd chciałem uwolnić od niego Paulę i ją pocałowałem. Mnie skatował, a ją prawie udusił. Nawet nie słuchał jej, że to ja ją zmusiłem. Twój brat ma rację Harry jest potworem.

-Przestań - raniły mnie jego słówa. Lepiej dla mnie by było gdybym nie wiedziała pewnych rzeczy o moim tacie. Byłabym wtedy dużo spokojniejsza.

- Idealizujesz go. To nie jest dobre. Zanim się urodziłaś Paula była w ciąży, poroniła przez to, że zrobił sobie z niej worek treningowy.

- Nie chcę więcej tego słuchać - odstawiłam kanapkę i kawę. Przez Nialla straciłam wszelki apetyt.

- Nie mówię ci tego by cię zranić - położył rękę na mojej szczęce i nakierował ją tal bym patrzyła mu w oczy. - Ostrzegam cię byś zachowywała co do niego dystans. Nie chcę by kolejny raz cię skrzywdził.

W tym mało się dzieje, ale postaram się by kolejny był ciekawszy. A i pamiętajcie, że im większa wasza aktywność tym szybciej rozdział.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top