30


Pov Niall

Przez całą noc nie dostaliśmy żadnych informacji w związku ze stanem Claudii. Harry mógł ją chociaż zobaczyć. Ja niestety nie mogłem i to przez niego, kategorycznie zabronił mnie wpuszczać. A jakby mógł to wyrzuciłby mnie ze szpitala. Wiele razy także groził mi iż mnie zabiję, nie zwracałem jednak na to uwagi, nie zamierzałem ruszyć się nawet na krok z tej przeklętej placówki dopóki nie powiem Claudii jak bardzo ją kocham. Zdecydowałem także że po tym okropnym zdarzeniu będę jej to mówił, za każdym razem jak tylko ją zobaczę. Poza tym wszelkie moje wątpliwości odnośnie naszego związku zostały już dogłębnie rozwiane. Jestem już całkowicie pewien iż to ją kocham.

- Ona jest dla ciebie dużo za młoda - usłyszałem nagle od Harry'ego.

- Ty dla Pauli też byłeś za stary - zwróciłem mu uwagę.

- To ogromna różnica, ja jestem od Pauli jedenaście lat starszy, a ty od Claudii dwadzieścia. Poza tym Claudia ma rodzinę. Nie oddam ci jej.

- Ja w odróżnieniu od ciebie nie chce mieć Claudii na własność. A poza tym to Paula także miała rodzinę tylko ty ich wszystkich zabiłeś. A teraz nie wiadomo co będzie z twoją córką. Jak tak dalej pójdzie to zabijesz każdego kogo kocha Paula - z przyjemnością patrzyłem jak wzburzenie w nim wrasta. Musiałem skorzystać z okazji, że byliśmy w publicznym miejscu i nie mógł mnie zabić.

Nie zamierzałem mu odpuścić póki nie będę miał pewności, że Claudii nic nie dolega.

Dopiero koło dziewiątej rano do Harry'ego podeszła pielęgniarka informując go, że Claudia odzyskała przytomność i można ją odwiedzić.

- Pozwól mi do niej wejść - powiedziałem jak ruszył do sali, w której się znajdowała. Skarciłem się także, że tak mu nagadałem.

- Zapomnij, już nigdy nie zobaczysz mojej córki - odrzek nawet się do mnie nie odwracając. Ja jednak nie zamierzałem tak łatwo dać za wygraną.

- Pomyśl o niej. Mój widok na pewno ją ucieszy - szybkiem krokiem podeszłem do niego. Za wszelką cenę chciałem zobaczyć Claudię nawet choćbym siłą miał do niej wejść.

- Bez przesady.

- Jeśli mnie nie zobaczy to pomyśli, że mnie zabiłeś i się wtedy mocno zdenerwuje, a doskonale wiesz, że nerwy w jej stanie - jedynie taka wymówka przyszła mi do głowy. Miałem nadzieję, że skuteczna.

Nagle się zatrzymał.

- Masz trzy minuty i zachowujesz co do niej dystans - energicznie kiwnąłem głową. Razem poszliśmy do jej pokoju.

Jak byłem już na miejscu to kompletnie zignorowałem słowa Harry'ego i momentalnie się przy niej znalazłem łącząc nasze dłonie.

- Nie masz pojęcia jak się o ciebie bałem - oznajmiłem wolną ręką głaszcząc jej policzek.

- Nie potrzebnie, żyję - powiedziała słabym głosem. Była bardzo blada.

- Idź już - przeszkodził mi głos Harry'ego gdy już chciałem jej powiedzieć jak bardzo ją kocham. Wszystko byłoby lepiej gdyby go nie było.

- Niech trochę ze mną jeszcze zostanie - poprosiła go robiąc śliczne maślane oczka. Ja nie potrafiłbym jej odmówić.

- Dobrze - zbliżył się do niej. - Wyjdę i wrócę za dziesięć minut, później on ma wyjść.

- Zgoda - z niezbyt zadowoloną miną opuścił pomieszczenie. A ja nareszcie mogłem pocałować jej słodziutkie usteczka. Zrobiłem to krótko, bo nie chciałem jej przemęczać.

Teraz i tak do szczęścia niczego poza nią nie potrzebowałem.



Następny jutro lub w środę, a poza tym to mam już napisane pół rozdziału Obsesji. Na szczęście na razie pisze mi się to tak dobrze jak Pokochaj mnie. Liczę na waszą opinię.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top