25
Pov Claudia
- Tak za tobą tęśkniłem Paulo - przeraziły mnie te słowa, tata najwyraźniej pomylił mnie z mamą, a w obecnej chwili nie oznaczało to nic dobrego.
- Tato to ja - powiedziałam dość głośno. Chciałam dać mu do zrozumienia kim jestem żeby jak najszybciej mnie puścił.
- Kochanie nie mam już ochoty na te zabawy - wybełkotał i jednym ruchem ręki rozerwał moją koszulkę. Po tym moje ciało zaczęło się mimowolnie trząść. Pierwszy raz w życiu bałam się mojego taty. Nie miałam pojęcia do czego on może się posunąć.
- Puść mnie - powiedziałam płaczliwym tonem i zaczęłam się kręcić na wszelkie możliwe strony.
- Nie wierć się! - warknął.
Po chwili jednak został ze mnie odciągnięty, a jak odwróciłam na bok to zauważyłam, że jest trzymany przez Liama. Jednego z naszych pracowników.
- Niech się pan opanuje, to pana córka Claudia - zakomunikował dość stanowczo.
- Claudia, a nie Paula? - spytał.
- Oczywiście, że tak - chwyciłam strzępki mojej bluzki, zakryłam się nimi i pobiegłam na górę do mojego pokoju. Tam dla pewności przekręciłam kluczem w zamku i usiadłam na łóżku przytulając do siebie poduszkę. Nie mogłam uwierzyć, że takie coś przed chwilą miało miejsce.
Teraz jeszcze bardziej chciałam być obok Nialla, przytulić się do niego i wypłakać w jego ramię. On na pewno byłby teraz w stanie mnie pocieszyć, bo w tym momencie czułam się gorzej niż po tym jak się dowiedziałam, że zostałam porwana i kim naprawdę jest mój ojciec.
Po upływie około czterech godzin, przez które nie zmróżyłam oka usłyszałam pukanie do drzwi. Nie odezwałam się, mając nadzieję, że ta osoba się zniechęci i sobie pójdzie. Tak jednak się nie stało.
- Córeczko otwórz, obiecuję, że nic ci nie zrobię - dalej nic nie mówiłam. Nie miałam ochoty na żadne rozmowy. Tata o chyba zrozumiał, bo usłyszałam jego kroki co oznaczało, że sobie poszedł.
No i dobrze.
Po kilku minutach jednak usłyszałam jak znowu przyszedł i tym razem z zapasowym kluczem, bo usłyszałam jak przekręca zamek.
- Już myślałem, że coś ci się stało, czemu nie odpowiadałaś?
- Chciałam być sama - odwróciłam się do niego plecami. To jednak go nie zniechęciło, bo pozostał w moim pokoju.
- Dobrze wiesz, że musimy porozmawiać o tym co się niedawno stało. Jestem już prawie trzeźwy - położył rękę za moim ramieniu, a ja ledwo co powstrzymałam ochotę by jej nie strącić.
- Jutro dziś nie mam już na to siły.
- Dobrze, ale ja tu posiedzę i poczekam aż zaśniesz - był strasznie nie ustępliwy, nie rozumiał, że teraz ostatnią rzeczą, którą chciałam to była jego obecność.
- Wolałabym jednak nie - odwróciłam się w stronę taty. Chciałam wyraźnie dać mu do zrozumienia, że nie chce go tu.
Jego twarz posmutniała.
- Rozumiem. Pamiętaj tylko, że cię bardzo kocham - nachylił się nade mną musnął ustami moje czoło i wyszedł.
NIE PYTAJCIE MNIE KIEDY NASTĘPNY, BO NARAZIE SAMA TEGO NIE WIEM.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top