22
Pov Claudia
Nie rozumiałam czemu Ryan tak postąpił, Niall przecież nie zrobił mu niczego złego. A on bez niczego go zaatakował i to jeszcze w taki sposób. Jak najszybciej tylko potrafiłam znalazłam się obok Nialla. Z bliska zauważyłam, że z tyłu głowy leci mu krew. Przestraszyło mnie to i to bardzo.
- Mogłeś go zabić! - powiedziałam do niego z wyrzutem. Wiedziałam, że żyję czułam jak oddycha.
- Niech zdycha - oznajmił i wyszedł. A ja jeszcze bardziej się zaczęłam bać. Niall był nieprzytomny, a ja nie miałam pojęcia co robić. Byłam na siebie też zła, że zamiast uważać na lekcjach pierwszej pomocy to pisałam smsy.
Położyłam sobie jego głowę na kolana i zaczęłam go delikatnie klepać po policzku. Nie miałam innego pomysłu co zrobić. Na szczęście po kilku minutach jego powieki po trochu zaczęły się podnosić.
- Claudia - to było jego pierwsze słowo, które wypowiedział słabym głosem.
- To ja, możesz wstać?
Kiwnął głową i powoli podniósł swoje ciało z podłogi. Średnio mu to szło, ale nie mogłam pozwolić by dalej leżał na podłodze. Podałam mu rękę by choć odrobinę mu pomóc.
- Zaprowadź mnie do twojego pokoju.
- Dobrze - powoli poszliśmy do pomieszczenia, które służyło za moją tymczasową sypialnię. I tak miałam zamiar tam go zaprowadzić.
Jak byliśmy już na miejscu to położył się na moim łóżku. Ja za to usiadłam obok niego.
- Dlaczego on cię tak potraktował?- spytałam po chwili. Ciągle nie dawało mi to wszystko spokoju. Co mogło skłonić Ryana by zrobił coś takiego?
- Był po prostu zazdrosny o ciebie. Jest też zły, że wybrałaś mnie, a nie jego - zaskoczyła mnie jego wypowiedź, nie zauważyłam żeby Ryan był szczególnie mną zainteresował.
- Wątpię by z tak błahego powodu na ciebie napadał.
- A ja nie. Sam nadal się sobie dziwię, że mnie chcesz. Jestem za stary - zdecydowałam się go pocałować by przestał już opowiadać te głupoty. Musiał zbyt mocno oberwać w tą głowę, że wygaduje takie bzdury.
- Kochasz mnie? - spytał jak przestaliśmy się całować wpatrując we mnie te swoje błękitne oczy.
- Oczywiście, skąd w ogóle to pytanie? - on chyba nie myślał, że przespałabym się z nim nic do niego nie czując.
- Nigdy mi tego wprost nie powiedziałaś.
- Ty też jakoś mocno nie zapewniałeś mnie o twoich uczuciach względem mnie.
- Bo myślałem, że uznasz mnie za wariata - miałam ochotę roześmiać się na jego słowa.
- No to teraz już wiesz, że musisz mi to co najmniej codziennie powtarzać - nachyliłam się na nim z znowu musnęłam jego usta.
Złączył nasze dłonie.
- Wyjedźmy stąd daleko tak by już nigdy nikt nas nie rozdzielił.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top