13


Pov Claudia

Słowa Ryana mnie otrzeźwiły, gwałtownie odsunęłam się od Nialla. Gdyby nie wszedł to pewnie pozwoliłabym się pocałować Niall'owi. Nie mam pojęcia co mnie z tym napadło, on był jednym z moich porywaczy, powinnam go nienawidzić i życzyć mu jak najgorzej. On jednak miał w sobie takie coś co mnie do niego przyciągało, nie potrafiłam tego racjonalnie wytłumaczyć. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie czułam.

- Tak, więc następnym razem jak zobaczysz, że jesteśmy zajęci to po prostu sobie idź - powiedział Niall do Ryana w ogóle na niego nie spoglądając. Był zajęty hipnotyzowaniem mnie tym swoimi pięknymi oczami. Ja posiadałam zielone, po tacie.

- Powinieneś znaleźć sobie kogoś w swoim wieku, dziwnie razem wyglądacie - jego słowa wkurzyły Nialla, co do tego to nie miałam nawet najmniejszej wątpliwości, ale była w nich także prawda. Wszystko wskazywało na to, że był starszy nawet od mojej mamy. Musiał mieć grubo ponad trzydzieści lat.

- Jak nie masz nic ciekawego do powiedzenia to lepiej się nie odzywaj. A idź mi już z oczu - polecił mu głosem nie znoszącym sprzeciwu. Było widać, że ledwo się powstrzymuje żeby nie wybuchnąć

Ryan nic już nie odpowiedział tylko zniknął z mojego pola widzenia. Niall odwrócił się w moją stronę, a jego twarz znowu miała miły wyraz. Położył dłoń na moim policzku jednocześnie go głaszcząc.

- No to na czym skończyliśmy skarbie? - zadał pytanie retoryczne.

- Nie powinniśmy - odsunęłam się od niego na dalszą odległość. Nie mogłam się z nim związać. Przeczuwałam także, że on tylko się mną bawi. Możliwe, że chciał jeszcze bardziej dopiec mojemu tacie.

- Dlaczego? Chcesz tego tak samo jak ja, dlaczego mamy się powstrzymywać.

- Bo ty zamierzasz mnie zranić, a ja nie zamierzam przez ciebie cierpieć - wstałam i poszłam na górę. Mając nadzieję, że dużo czasu tu nie spędzę.

***

Długo jednak nie nacieszyłam się samotnością, bo nie minęła nawet godzina, a odwiedził mnie Ryan.

- On to robi specjalnie, kiedyś był zakochany w twojej matce, ona jednak wolała Stylesa. Chce się teraz zemścić na twoim ojcu i cię uwieść - zakomunikował mi jak wszedł do pomieszczenia.

- Wiem.

- Czyli nie zamierzasz mu ulegać?

- Nie - mruknęłam cichym głosem.

- To dobrze, bo w ogóle do siebie nie pasujecie.

Pov Harry

Jeszcze tego samego dnia zabrałem Paulę do szpitala. Nie widziałem potrzeby żeby tam zostawała. I tak już nic nie dałoby się zrobić. Od tego czasu nie odezwała się do mnie. W pierwszej chwili nawet uważałem żeby jej o niczym nie informować, niestety jakaś pielęgniarka mnie uprzedziła. Gdybym nie miał tylu spraw na głowie to na pewno doprowadziłby do zwolnienia jej z pracy.

- Masz na coś ochotę? - Spytałem jej jak leżała na łóżku.

- Tak - odwróciła się w moją stronę.

- Na co słoneczko?

- Długo już o tym wszystkim myślałam. Mam już dość, odchodzę od ciebie Harry.


Następny we wtorek lub w środę

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top