11
Pov Harry
Paula ciągle robiła mi wyrzuty zupełnie jakbym nie chciał odnaleźć Claudii, zarzucała mi, że w ogóle nie martwię się o nasze dziecko. To nie była prawda, bo ja oddałbym dosłownie wszystko byleby tylko ją odzyskać. A im dłużej to trwało to moje przeczucia były coraz czarniejsze. Pragnąłem jedynie by odnalazła się żywa.
- Zjedź coś kochanie - powiedziałem do Pauli gdy siedziała w salonie na kanapie. Już nawet nie miała siły chodzić, ale ciągle odmawiała spożywania posiłków. Twierdząc, że jak się denerwuje to nie może jeść. Jakby tak było to kilkanaście lat temu umarła by z głodu.
- Nie chce - nadal była uparta, to niestety się nie zmieniło.
- Rozchorujesz się i jak wróci Claudia to będzie się musiała jeszcze o ciebie martwić - liczyłem na to, że tak trafię do jej sumienia. Nie przeżyłbym chyba jakby jeszcze jej coś się stało.
- Jak odnajdziesz moje dziecko to wszystko wróci do normy - oznajmiła mi. Któryś już raz z kolei.
- Staram się - prychnęła na moje słowa. Dobrze wiedziałem, że ona uważała iż ja nic nie robię.
- Gdybyś chciał to mógłbyś lepiej - nic jej nie odpowiedziałem, nie chciałem znowu się z nią kłócić.
Podniosła się, ale po chwili znowu usiadła na łóżku. Szybkim krokiem do niej podszedłem. Była bardzo blada.
- Masz coś zjeść to już nie jest prośba tylko rozkaz - przykucnąłem obok niej i złapałem ją za rękę.
- Obiecaj, że ona do nas wróci - jej oczy były szklane od łez.
- Przysięgam, że Claudia wróci do nas cała i zdrowa - sam bardzo chciałem żeby moje słowa okazały się prawdą.
Nagle Paula opadła w moje ramiona, straciła przytomność. Nie przestraszyłem się, bo zdawałem sobie sprawę z tego, że prędzej czy później to nastąpi. I tak dziwię się, że dopiero teraz. Wziąłem ją na ręce w celu zaniesieniu jej na górę. Uznałem, że jak odpocznie to poczuje się lepiej.
Jednak po chwili oniemiałem, ma jej jasnych spodniach pojawiły się czerwone plamy. Krew w tamtym miejscu oznaczała, że Paula najpewniej jest w ciąży, albo była.
- Ethan! - krzyknąłem. Musiałem jak najszybciej zawieźć moją ślicznotkę do szpitala, a ktoś musiał siedzieć przy telefonie.
Zjawił się dopiero po kilku minutach, a jego wzrok był wlepiony w ekran komórki. I Paula się dziwiła, że chciałem się za niego wziąć.
- Co się stało? - Spytał jak zobaczył nieprzytomną Paulę.
- Mama się źle poczuła. Ja jadę z nią do szpitala, a ty tu siedź - poleciłem mu i poszedłem z nią do samochodu.
***
Miałem nadzieję, że to dziecko jednak przeżyje. Nigdy nie przestałbym szukać Claudii, ale Paula by się tak nie zamartwiała wiedząc, że pod jej sercem znajduje się maleńka istotka. Byłaby spokojniejsza.
Po pół godziny czekania na szpitalnym korytarzu podszedł do mnie doktor w średnim wieku, niestety z jego twarzy nic nie wyczytałem.
- Niestety, ale dziecka nie udało się uratować.
WASZA AKTYWNOŚĆ I KOMENTARZE ZWIĄZANE Z FABUŁĄ I DOSTANIECIE NASTĘPNY
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top