1
Pov Claudia
- Mam coś dla ciebie - zwrócił się tata do Ethana, mojego głupiego młodszego brata. O mnie oczywiście nigdy nie pamięta ani on ani mama.
- Co? - Spytał z entuzjazmem. Tata wyciągnął z kieszeni czarny pistolet i podał go mojemu głupiemu brata. Nie zdziwił mnie widok broni, bo tata miał ich wiele, ale nie mogłam uwierzyć, że zaufał Ethan'owi tak by dać mu pistolet.
- Oszalałeś! - uniosła się mama jak to zobaczyła. Chociaż ona zareagował jak trzeba. - On jest stanowczo za młody by mieć broń ma dopiero szesnaście lat!
- Ja miałem tyle samo jak dostałem swój pierwszy pistolet. On też już powinien się uczyć - szkoda, że tata nie wziął pod uwagę tego, że mój braciszek to kompletny nieudacznik. I nic nie potrafi dobrze zrobić.
- Zapomnij, że na to pozwolę. Ethan chodź - podniosła się z krzesła i wyszła tak szybko, że było słychać jedynie stukot jej piętnastocentymetrowych szpilek. Nawet zostając w domu ubierała się bardzo elgancko, od zawsze ją taką pamiętam. Ethan pomknął zaraz za nią nie tykając prezentu od ojca.
Ten za to usiadł na swoim wcześniejszym miejscu z kwaśną miną i zaczął pić swoją kawę.
- Skoro on nie chce to ja mogę to wziąć - zaproponowałam tacie. Byłam o rok starsza od Ethana, więc to ja powinnam to pierwsza dostać, a nie on.
On jedynie dziwnie na mnie popatrzył.
- Nigdy w życiu ci na coś takiego nie pozwolę. Jesteś moją małą córeczką, a to twój brat ma się uczyć - byłam zła z takiej odpowiedzi ojca. On chyba do końca życia będzie mnie traktował jak malutkie dziecko.
- No to chociaż poucz mnie strzelać - to akurat nie było wygórowane żadanie. Liczyłam, że wyrazi zgodę.
- Twoja matka to na pewno by mnie wtedy zabiła. A poza tym to ja także nie chcę byś to umiała. Idź sobie na zakupy, albo coś w tym stylu - wyciągnął swoją kartę i położył na stole i sobie od tak poszedł.
Jak to zwykle miał w swoim zwyczaju postanowił wszystko załatwić kasą. Przyznaje lubię zakupy, ale wolałabym żeby poświęcał mi więcej czasu tak jak to robi z Ethan'em. Niestety ja byłam tylko dziewczyną.
Chwyciłam plastikowy przedmiot do ręki i wstałam od stołu.
Niech chociaż tak zapłaci skoro nie chce mi poświęcać czasu.
***
Moim zamiarem było trochę naciągnąć tate. On jednak nie ważne ile bym wydała nigdy nie miał do mnie o to pretensji. Pewnie tak zagłuszał wyrzuty sumienia, że nie interesuje się swoim najstarszym dzieckiem.
Kupiłam sobie kilka sukienek, spódniczke, bluzek i spodni. Zdecydowałam się także na kilka par butów. To były naprawdę dobre zakupy. Przydałby mi się także ktoś kto nosiłby za mną te torby, bo sama powoli nie mam do tego siły.
W oko wpadła mi także prześliczna czarna sukienka.
- Będziesz pięknie w niej wyglądać - odwróciłam się i zobaczyłam za sobą niebieskookiego szatyna.
- A skąd ta pewność?
- Przymierz, a oboje się przekonamy.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top