22
Sobota.
Czekali na lotnisku, aż w końcu będą mogli wejść na pokład. Hope zdenerwowana, Zahir podekscytowany wspólnym weekendem z pracownicą.
"Lot Nowy Jork 🔜 Filadelfia będzie opóźniony o piętnaście minut." — Głos rozbrzmiał w głośnikach.
Siedzieli na krzesełkach, licząc na cud. Musieli zdążyć na ślub mimo wszystko.
— Emmm mogę o coś spytać? — Popiła kawę ze Starbucksa, zerkając na mężczyznę.
— Słucham.
— Pana narzeczona wie o Filadelfii?
— W pewnym sensie tak. — Wziął łyka kawy.
— Okej, wole o więcej nie pytać.
Usłyszeli kolejny komunikat o kolejnym kilko minutowym opóźnieniu. Blondynka westchnęła, czując, że się spóźnią.
***
Opóźnienie samolotu trwało łącznie trzydzieści minut. Gdy już udało im się dostać na pokład samolotu, modlili się w głębi duszy, aby przybyć na czas.
Samolot w końcu wystartował, lecąc w stronę Filadelfii. Bawiąc się telefonem z nerwów, Hope ciągle bała się, że nie zdąży albo, że czegoś zapomniała.
Lot sprawiał, że miała ochotę zasnąć. Lecieli kilka minut, a przed nimi były jeszcze dobre trzy godziny. Oboje w czasie lotu musieli przebrać się w weselne kreacje, inaczej na pewno by nie zdążyli.
...
Wylądowali bezpiecznie w Filadelfii, w której pogoda była całkiem dobra, jak na tę porę roku.
Pośpiesznie próbowali znaleźć taksówkę, aby dojechać pod adres podany na zaproszeniu.
Udało im się to. W piętnaście minut zdążyli podjechać pod kościół.
Opuścili taksówkę, biorąc swoje rzeczy i szybkim krokiem podeszli do reszty gości czekających przed kościołem, aż młoda para przybędzie na miejsce. Zdążyli.
Ciekawskie i zaskoczone spojrzenia skierowane były na nich. Zahir Macaulay zapewne będzie dzisiaj główną atrakcją na weselu jako jeden z najbogatszych przedsiębiorców Nowego Jorku. Stali razem z tyłu, czekając. W końcu podjechała biała limuzyna, a goście zaczęli klaskać i krzyczeć. Cole wysiadł pierwszy, następnie pomagając swojej przyszłej żonie. Jego wybranka miała piękną sukienkę. Sama była piękna. Hope była szczęśliwa, że udało mu się znaleźć kogoś, z kim czuł się dobrze i kogo prawdziwie kochał.
Mimo wszystko na twarzy Hope pojawił się nikły uśmiech. Nie była tutaj sama.
***
Weszli do kościoła, zajmując miejsca.
Kościół przystrojony był na biało. Krzesła ozdobione kwiatami, a drogę panny młodej wyznaczały zapalone już świeczki, stojące na płatkach czerwonych róż.
Goście ubrani w przepiękne odświętne stroje, z uśmiechem na ustach czekali na rozpoczęcie ceremonii.
Wszyscy wstali, gdy znajoma melodia rozbrzmiała w głośnikach. Pan Młody czekający przy ołtarzu wraz z księdzem uśmiechał się zadowolony. Szczęśliwa panna młoda ruszyła w stronę ołtarza ze swoim ojcem u boku. Szła powoli, a suknia ciągnęła się za nią, stwarzając cudowne wrażenie.
Wymieniając spojrzenia, odszedł, zostawiając córkę z przyszłym mężem. Rozpoczęło się.
Goście usiedli ze łzami w oczach, przyglądając się sytuacji.
Hope wpatrywała się kobietę w białej sukni, będąc zachwycona wyborem Cole'a.
Zahir cieszył się, że mógł towarzyszyć w tym dniu blondynce. Nie myślał, jakie by były konsekwencje, gdyby jego narzeczona dowiedziała się o jego kłamstwach.
— Czy ty Isabelle Cartel bierzesz za męża obecnego tutaj Cole'a Netmanna i przyrzekasz przed Bogiem, że nie opuścisz go aż do śmierci?
— Tak — powiedziała bez zawahania, uśmiechając się szeroko z radości.
Ksiądz skinął, patrząc teraz na mężczyznę.
— Czy ty Cole Neymann bierzesz za żonę obecną tutaj Isabelle Cartel i przyrzekasz przed Bogiem, że nie opuścisz jej aż do śmierci?
Odetchnął głęboko, z uśmiechem na ustach wypowiadając słowa, których tak bardzo pragnęła jego wielka miłość.
— Tak, tak, tak.
— Ogłaszam was mężem i żoną, możecie się pocałować na dobry początek waszego małżeństwa.
Tak jak powiedział, tak uczynili.
Goście podnieśli się z krzeseł, wiwatując, a niektórzy nawet płacząc.
Zaczęli obrzucać wychodzące małżeństwo płatkami czerwonych róż.
Wszyscy ustawili się przed kościołem, klaszcząc i czekając na dalsze wydarzenia dzisiejszego dnia.
— Zapraszamy wszystkich gości do ogrodów, gdzie odbędzie się zabawa! — krzyknęła radośnie Isabelle.
Goście, którzy nie chcieli bądź nie mieli czasu jechać tam, wręczali prezenty i składali życzenia przed kościołem. Reszta natomiast w tym Zahir i Hope wsiedli do taksówki, jadąc pod podany adres.
Hope była pod wrażeniem tego, jak wszystko było idealnie przygotowane. To jak goście byli szczęśliwi, gdy już zakochani połączyli się węzłem małżeńskim.
Ten dzień na pewno zostanie na długo w jej pamięci. Nie tylko przez atmosferę panującą tutaj, ale i przez spełnione marzenia jej przyjaciela.
====================================================================================
Będzie miło, jeśli zostawisz po sobie gwiazdkę albo komentarz. 👔💸⌚️🏙
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top