6. Wilk I Nietoperz Cz. 1
Per. ZSRR
Przysunołem się bliżej a Rzesza odrazu wbił się w moją szyję, jęknołem z bólu, Rzesza nawet nie starał się być delikatny, poprostu pił, wbijał się coraz głębiej.
- R-Rzesza! Nie tak głęboko! - powiedziałem, a ten tylko warknoł i dalej pił lecz nie wbijał głębiej kłów, położył ręce na moje barki bym się nie ruszał, chyba opanował już głód, teraz pił powoli i spokojnie, westchnąłem z ulgą jak zluzował uścisk, powoli czułem że słabne, spojrzałem na niego, nadal pił, aż tak bardzo mało dawali mu krwi?!?! Jak wrócę do laboratorium to zaraz mi się zaczną tłumaczyć!
- Recha S-starczy.... Muszę jeszcze iść do dzieci - powiedziałem cicho, ten mruknął niezadowolony puścił mogą szyję i polizał miejsce ugryzienia, przeszły mię przyjemne dreszcze kiedy to zrobił. Spojrzałem na vampira, patrzył w bok zawstydzony chyba tym jak się na mnie "rzucił".
- D-Danke Soviet.... - powiedział bardzo cicho nadal lekko się rumieniąc, to takie słodkie, poczochrałem go po głowie i uśmiechnołem się czule. Na twarzy Rzeszy nie było widać białego koła a czarny przybrał odcień bordowo-burgundowego.
- Idę odwieźć dzieci byśmy mogli spokojnie porozmawiać dobrze? -
- A m-mógłbym chociaż zobaczyć Niem- To znaczy NRD? - poprosił patrząc na mnie błagalie, jak mogę się nie zgodzić na to? - Dobrze tylko nie wychylaj się za bardzo by moje dzieci cię nie zobaczyły dobrze? - spytałem go - O-Oczywiście! Dziękuję Soviet! - powiedział i przytulił mnie, uśmiechnołem się lekko i odwzajemniłem gest. - Chodź - powiedziałem i pomogłem mu wstać, biedaczyna nadal ledwo stoi ale już może iść prawie sam co mnie ucieszyło, powoli ruszyłem z nim do drzwi i otworzyłem je, Rzesza powoli szedł za mną. Pomogłem mu się złapać barierki a ten uklęknoł i spojrzał na dół, przy drzwiach z moimi dziećmi rozmawiał NRD, Rzesza patrzył na niego, a w kącikach jego oczu pojawiły się łzy, przykucnorłem obok niego i go delikatne przytuliłem. Nazista cicho powtarzał słowa "To przeze mnie!", "Przepraszam!" a ja głaskałem go po plecach i uspokajałem, wziąłem go i zaniosłem spowratem do pokoju, posadziłem go na łóżku i delikatnie złapałem go za podbródek by spojrzał na mnie.
- Pójdę ich odwieźć, wrócę szybko dobrze? - spytałem a on kiwnoł głową twierdząco powoli uspokajając się. Patrzyłem na niego, lekko zbliżyłem twarz do niego i delikatnie pocałowałem go w czoło, wstałem i wyszedłem zostawiając zdezorientowanego naziste w pokoju.
- Długo ci zeszło, wszystko gra? - spytał Rosja, jak zawsze niecierpliwy... Heh, ma to po mnie
- Nie mogłem znaleźć kluczyków, no a teraz chodźcie - powiedziałem i poszliśmy wszyscy do auta i ruszyliśmy przed siebie.
Per. |||Rzesza
C. Z. Y.. O. N. . M. N. I. E. . P. O. C. A. L. O. W. A. Ł.?
Nie muszę zaglądać do lustra by wiedzieć jak czerwony jestem. Kuźwa! On nie pocałował mnie przecież bo mnie kocha lecz dlatego iż chciał bym poczuł się lepiej lub sprawdzał czy nie mam podwyższonej temperatury!... Bo dlaczego miałby mnie kochać jak ja jego? Sam przed nim się przyznałem że nienawidzę homoseksualistów jak on a sam nim jesteś, do tego przez Imperium Japońskie i jakieś coś co mi podała przez przypadek obrażałem go i lekceważyłem, unikałem by potem chodzić za nim i się mu przyglądać... Potem jeszcze ten sex po pijaku... Nie zasługuje na kogoś takiego jak ja, jestem serią porażek! To moja wizytówka! Teraz jeszcze na dodatek przeze mnie Niemcy został podzielony i "umarł" mu ojciec. Chociaż ZSRR zajmuje się nim, jak wróci to zapytam się kogo zaatakowałem i jak "zginołem"...
Nagal czuje głód, zaraz... Skoro ZSRR opiekuje jest Niemcem to gdzieś musi mieć krew! Wstałem i powoli poszedłem do drzwi, wspierając się na nich udało mi się złapać barierę i ruszyłem do schodów, spojrzałem na nie... To chyba za dużo jak na jeden dzień, złapałem się mocno bariery i zmieniłem w nietoperza, złapałem się wspiołem się na barierę i spojrzałem na poręcz, powinienem dać radę zjechać... Ostrożnie przysunołem się do delikatnego spadku i trzymając się łapkami powoli zjechałem na dół..
(GIF jakby ktoś nie umiał sobie tego wyobrazić XD)
Zauważyłem że kuchnia jest blisko, i nawet widzę worek z krwią! Wyprostowałem skrzydła i wzbiłem się w powietrze, poleciałem na stół, ostrożnie wylądowałem tuż obok woreczka. Szybko podeszłem, wbiałem zęby w woreczek i zacząłem pić szkarłatną ciecz. Po chwili skończyłem i głód wreszcie minoł. Rozejrzałem się trochę po kuchni, nie wiem czemu ale mam ochotę coś zjeść ale nie krew. Zauważyłem na blacie jabłko i pomarańcze, zwykle nie jadam ich, ale dziś mam na nie ochotę. Podeszłem do owoców, pierwsze postanowiłem że zjem ja ko więc wbilem w nie kły i próbowałem odgryźć, lecz jabko było za twarde, wtedy wpadłem na inny pomysł, zaczołem wysyłać z owocu sok, jabko kurczyło się z każdą sekundą aż nie zostało ani kropelki. Dlaczego wcześniej nie wpadłem na ten pomysł? Teraz wzbiłem kły w pomarańcze co było błędem bo skurka jest strasznie nie dobra, wyciągnołem kły i patrzyłem na owoc jak na największe wyzwanie, zaczołem drapać ją pazurami w jednym miejscu, po chwili zdrapa) em goryczkową skurke i dostałem się do "miąższu", zaczołem wyjadać go uśmiechając się, zanim się obejrzałem się zjadłem wszystko zostawiając skórkę, zrobiłem się senny, ziewnołem i rozejrzałem się za czymś na czym mogę się położyć, zauważyłem czapkę w której kilka razy widziałem Kazachstan, podleciałem do niej i zwinołem się odkrywając skrzydłami zasypiając.
Per. ZSRR
Wróciłem do domu, ściągnołem buty i palto, uszatkę położyłem na kaloryfer bo oczywiście moje skarby wrzuciły ją do śniegu, poszedłem do kuchni by coś zjeść zauważyłem czapkę Kazachstanu a w niej czarno-rude coś. Znowu przyniósł jakieś zwierze??? Będę musiał je wypuścić, podszedłem i delikatnie podniosłem czapkę w środku leżał nietoperz z czarno-rdzawym futerkiem i czarnymi skrzydłami, ostrożnie wziąłem zwierzaka na rękę, muszę przyznać że jest bardzo puchaty, aż żal budzić, poszedłem do drzwi i wyszedłem na ganek i zacząłem budzić nietoperza. Po chwili otworzył oczy i spojrzał na mnie.
- No leć - powiedziałem i próbowałem go zepchnąć z ręki, lecz ten zaczoł coś piszczeć i uparcie trzymał się mojej ręki.
- No już, leć głupi gacku! - powiedziałem a ten mnie ugryzł w palca! Wzbil się w powietrze i wzleciał spowratem do mojego domu, szybko ruszyłem za nim i po drodze wziołem że sobą miotłe.
Per. |||Rzesza
Chciałem spokojnie wyladować by zmienić się w wygarnąć mu co myślę o nim lecz przeszkodziła mi miotła z nikąd. Przeleciała tuż przed moją twarzą, przerażony zatrzymałem się i spojrzałem na ZSRR, Hure on mnie zabije tą miotłą!!! Znowu się zamachnoł lecz w ostatniej chwili odsunąłem się, zaczołem na niego piszczeć by przestał lecz ten duren mnie nie zrozumie dopóki nie przemienia się chociaż połowicznie! ZSRR wymierzał kolejne ciosy a ja unikałem ich, dziękować Bogu że lata nauki latania samolotami jak i dzięki moim własnym skrzydłom nie am aż takich problemów z unikaniem lecz z tym że powoli opadami z sił, po kolejnych uniku podleciałem do blatu i poprostu padłem na plecy dydzac, ZSRR przyszedł za mną i spojrzałna mnie, to moja szansa zanim mieć rypnie! Szybko usiadłem, na blacie i zlatujac na podłogę zmieniłem się, trzymałem się mocno blatu by nie upaść. Spojrzałem na bolszewika a ten w osłupieniu patrzyłem na mnie, był tak zdziwiony że miotla mu wypadła z rąk.
__________________________
Mam nadzieję że się spodoba!
~Do następnego!
~De 💀 🖤
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top