5. Co Teraz?

Per. ZSRR

Czekam właśnie na wyniki badań, zabroniłem im pokazać je Rzeszy, tak na wszelki wypadek... Przez ten czas myślałem o Rzeszy... Mój ukochany w końcu obudził się ze śpiączki, teraz będę mógł go zabrać ze sobą! Lecz... Co zrobi jak dowie się że Niemcy został podzielony? Będę musiał mu wszystko wytłumaczyć... Powiem mu tylko o jego byłych sojusznikach i o tym że jego tereny zostały podzielone... Jak i syn.... Nie musi wiedzieć o tym co się stało w tym budynku, ale w końcu sam się dowie... Jeśli się mnie spyta o to to mu powiem jak nie to nie. Jestem również ciekaw jak zareagują na niego moje dzieci, Rzesza ich porwał a on nie pamięta tego! W domu wytłumaczę im wszystko na osobności. Nagle doktor wyszedł z pokoju, podszedł do mnie i wręczył wyniki badań, przyjrzałem się im i uśmiechnołem, wszystko było w normie! Oprócz jednego dopisku, był nie zrozumiały dla mnie, co to "suspected biostasem"? Chciałem się spytać lecz usłyszałem jak coś się wywala w sali Rzeszy, szybko wszłedłem do środka i zobaczyłem Rzesze trzymającego się łóżka i wywaloną szafke. Spojrzał na mnie trochę wystraszony, ledwo stał na nogach! Podszedłem do niego i wziąłem go na pannę młodą, ten lekko się zarumienił i wtulił się we mnie.

-S-sam dałbym radę... - mruknął cicho chowając twarz w moją klatkę piersiową, to było takie urocze! - Narazie cię poniose - uśmiechnołem się do niego i poszedłem przed siebie
...Zaraz on nie pamięta jak wyznał mi miłość... Trochę mnie to zasmuciło, udałem się z Rzeszą do wyjścia, ruszyłem do szatni gdzie moi żołnierze przygotowali jakieś ubranie, Rzesza wyglądał na zamyślonego, pewnie próbuje wymyślić co mogło się stać przez ten czas, w końcu weszliśmy do pokoju, posadziłem Rzesze na ławeczce i rozejrzałem się za ubraniem, było na jednej z szafek, wziąłem je i wróciłem do Rzeszy, ten spojrzał na mnie.

- Pomogę Ci się ubrać - powiedziałem i już chciałem ściągnąć mu te "Sukienkę" szpitalną lecz Rzesza złapał mnie drżącymi rękami.
- Z-zrobię to sam! - powiedział głośniej, prawie krzycząc.

- Jesteś osłabiony, obiecuję zrobię to sprawnie i nie będę się gapił. Dobrze? - Rzesza patrzył na mnie rumienił się mocno ale przytaknoł lekko głową, rozwiązałem sznurek z tyłu, podniosłem materiał ściągając z niego tymczasowe odzienie, szybko zbadałem go wzrokiem, był nadal chudy chociaż przez ten czas trochę przybyło mu masy, oraz miał lekko zaokrąglony brzuch, nazista odruchowo zasłonił rękami miejsce intymne i spojrzał w bok.

-Nie musisz się zasłaniać, obaj jesteśmy mężczyznami i już cię wydziałem - Rzesza zarumienił się i bardziej się zasłonił, westchnąłem i wziąłem bokserki załóżyłem mu na nogi, zatrzymałem się przed jego rękami, spojrzałem na niego. Niepewnie podniósł drżące ręce, delikatnie go podniosłem i założyłem bielizne do końca, wziąłem następnie koszulkę, poszło owiele łatwiej, tak samo podczas zakładania spodni i bluzy z kapturem. Jak już był gotowy wstałem, on również próbował lecz nogi uginały się pod nim. Złapałem go i przytrzymałem by złapał równowagę, jeszcze jest słaby... Ostrożnie wziąłem go na ręce, Rzesza wtulił się we mine, chowając twarz w dłonie. Poprawiłem mu kaptur by nie było widać jego twarzy, Rzesza oparł swoją głowę o mój bark, to musi wyglądać jakbym Rosje nosił, uśmiechnołem się lekko przez tą myśl. Kiedy już doszliśmy do wyjścia czekali już na nas moi żołnierze i jeden zaufany lekarz, przykryłem Rzesze moim paltem i założyłem mu uszatkę, była na niego za duża przez co spadła mu na oczy, wyglądał słodko~ Pocałował bym go gdyby wszystko pamiętał... Wyszliśmy na pole i odrazu uderzyła nas fala zimna. Nazista wtulił się bardziej we mnie i delikatnie drżał z zimna a ja stałem normalnie w ciękim golfie. Podszedłem do auta i posadziłem Rzesze na siedzeniu i sam usiadłem za kierownicą, żołnierze wsiedli do drugiego auta, ruszyłem do domu a oni za mną, Rzesza  wyglądał przez okno.

- Nie wychylaj się zbytnio - powiedziałem mu.
-Dlaczego? - spytał zdziwiony.
-.... Bo wszyscy myślą że nie żyjesz- powiedziałem mu spojrzałem na niego, z jego wyrazu twarzy wywnioskowałem że jest przerażony, zdezorientowany jak i zdziwiony

- Was?! Jak to nie żyje?! -
-... Cóż, zaatakowałeś kolejny kraj lecz ten okazał się za silny, z aliantami zaatakował cię a ty strzeliłeś sobie w głowę lecz przeżyłeś a ja się tobą zaopiekowałem, nie pozwolę by cię skrzywdzili - powiedziałem i poprawiłem mu uszatkę by zakrywała mu uszy i pogłaskałem go po głowie. Rzesza bardzo cicho zamruczał.

-....A coś się stało z Niemcem? Zrobili mu coś? - spytał -... Został podzielony na RFN i NRD, NRD jest u mnie i się nim opiekuje lecz RFN jest u WB i Francji, WB jest surowy, a Francja miła za to że ją uwolnił, czasem się nim opiekuje USA i wtedy NRD przychodzi do mnie i szlocha... Nie wiem co się tam dzieje ale pewnie nie za dobrze chodzi nic nie mogę zrobić... - powiedziałem cicho, usłyszałem jak nazista pociąga nosem, spojrzałem na niego i pogłaskałem go i złapałem za rękę.

- Nie płacz.... -
-To przeze mnie! Gdybym nie atakował tego kraju to by się nic nie stało! - powiedział - Nie panowałeś nad emocjami to nie twoja wina, tylko Imperium Japońskiego - spojrzał na mnie zdziwiony - C-co ona ma z tym wspólnego? -

-... Sprowokowała cię do ataku i podała jakieś świństWO PRZEZ KTÓRE NIE MOGŁEŚ CZUĆ NICZEGO TYLKO NIENAWIŚĆ!!! - krzyknąłem i przemieniłem się połowicznie, spałem głośno, za długo to tłumiłem w sobie. Rzesza nie odezwał się cóż jego przyjaciółka z dzieciństwa przyczyniła się do jego "śmierci". Skopiłem się na drodze lecz nadal trzymałem go za rękę by dodać mu otuchy, w końcu byliśmy na miejscu, wysiadłem pierwszy i wyciągnąłem Rzesze, na szczęście moje palto jest za duże i Zasłania go całego, wiem że podawali mu tyle krwi by nie "zgłodniał" lecz to co on co tydzień brał musieli mu podawać codziennie, jakby pił za dwóch! Albo i trzech! Cóż pewnie musiał więcej pić by wyleczyć tą ranę postrzałową. Żołnierze pojechali spowratem do laboratorium, wszedłem do środka nadal trzymając go, kiedy zamknąłem drzwi usłyszałem tupot łap, Rosja pewnie biegnie do mnie, po chwili zauważyłem pierworodnego w formie wilczka biegnącego do mnie jak strzała.

- Rosja nie! Siad! - krzyknąłem, zaczoł chamować łapkami i udało mu się wyrobić na szczęście, spojrzał na mnie pytająco.

- Rosja przynieś mi proszę kilka swoich podkoszulek i spodenek, są potrzebne dla gościa - powiedziałem, Rosja niepewnie przytaknoł i pobiegł do pokoju, ja udałem się do swojego, zasłoniłem wszystkie okna i posadziłem Rzesze na moim łóżku.

- Jesteś głodny? - spytałem, Rzesza unikał kontaktu wzrokowego, czyli tak, westchnąłem cicho. Do pokoju wszedł Rosja, podszedłem do niego i wziąłem ubrania.

- Zawołaj rodzeństwo i poczekajcie w kuchni dobrze? -
- Dobrze tato - kiedy Rosja wyszedł zostaliśmy sami. Podszedłem do Rzeszy ściągając golf, usiadłem obok i odsłoniłem kark.

- Gryź, musisz się napić by odzyskać siły - powiedziałem ale on nic nie robił- Mam ci pomóc? - spytałem. Nadal brak odpowiedzi, przyłożyłem pazur do miejsca gdzie pierwszy raz mnie ugryzł, delikatne szarpnołem pazurem przez co rozdrapałem blizne a z niej poleciało kilka kropel krwi. Usłyszałem koło siebie ciche warczenie, spojrzałem na Rzesze, jego oczy świeciły na czerwono a białka były czarne patrzy na mnie tym wygłpdniałym wzrokiem, trochę się wystraszyłem lecz widziałem że jeszcze ma kontrolę nad sobą gdyż JESZCZE nie rzucił się na mnie i tylko cicho warczy, trudno, raz kozie śmierć!





_______________________________

Mam nadzieję że się spodoba!
Do następnego!

~De 💀 🖤

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top