2. Wszystko Jest Jasne
„Szedłem powoli, nie widziałem powodu by się spieszyć nagle pojawiła się postać nie miała konkretnego kształtu, ale była wysoka. Na jej klatce też był płomień lecz był czarny i wygasła. Podszedłem do niej i stanołem naprzeciw niej. Ta spojrzała na mnie swoimi pustymi białymi oczami, zauważyłem że w kącikach jej oczu znajdują się łzy. Ręką dotknęła swojego płomienia i zamknęła oczy, na jej ciele pojawiały się pęknoęcia a niektóre części niej rozpływały się. Chciałem jakoś pomóc tej postaci. Może rozpalę jej ogień swoim?"
Per. ZSRR
Wyszedłem z sali, przetarłem zmęczone oczy zamykając drzwi. Ruszyłem do biura naukowców na miejscu odebrałem dokumenty i zaczołem je przeglądać, żadnych zmian oprucz niższego procentu czarnej mazi, cóż na razie wszystko idzie dobrze i nie ma czym się martwić, wtedy przyszedł żołnierzy i podał mi telefon, powiedział że to pilne. Kto by dzwonił o 2 rano? Niechętnie wziołem słuchawkę i przyłożyłem do ucha odrazu usłyszałem głos I. Japońskiego.
-ZSRR muszę się z tobą spotkać sam na sam, to bardzo ważne... Dziś przy bunkrze Rzeszy...- powiedziała słabo, można było usłyszeć że jest wycieńczona oraz ma chrypę. Ale zdziwiło mnie to że nadal żyje po wybuchu dwóch bomb atomowych! Chciałem coś powiedzieć ale się rozłączyła.
- Przygotować mi wóz, wyjeżdżam za 10 minut! - oznajmilem po czym wszedłem z biura. Podszedłem do łazienki po drodze minołem drzwi do TEJ sali, upewniłem się że są zamknięte. Na szczęście były, nie chcę by ktoś tam wchodził bez mojej wiedzy, mógłbym zepsuć którąś z maszyn i wszystko o co tak bardzo się starałem przepadło by... W końcu dotarłem na miejsce, odwiedziłem płaszcz i uszatkę na hak, załatwiłem co musiałem i podszedłem do umywalki i spojrzałem na siebie, ściągnołem opaskę, niepewnie złapałem za koniec koszulki i podniosłem tak że było widać cześć blizny po ranie którą zadał mi Rzesza oraz blizne po po strzale. Wyglądam koszmarnie i tak też się czuję.
Zauważyłem że bandaż zaczoł przesiakać, zajmę się tym jak wrócę do domu. Wpoprawiłem koszulkę, załóżyłem wszystko i udałem się do zbrojowni, zabrałem kilka noży i pistoletów. Wszystko schowałem w kieszeniach, wyszedłem na dwór uzbrojony. Wsiadlem do auta i ruszyłem z dwoma żołnierzami. Ruszyliśmy do ruin bunkry, jechaliśmy 3 godziny, aż w końcu dotarliśmy na miejsce.
- Zostanie w aucie, ale bądźcie w gotowości - odpowiedziałem, żołnierze skineli twierdząco głową. Wysiadłem z auta i przemieniłem się połowicznie, ściągnołem uszatkę i przyczepiłem ją do paska, nasłuchiwałem czy ktoś nie skrada się do nas oraz starałem się złapać trop IJ. Ruszyłem do wnętrza bunkru dobrze pamiętam te korytarze, szedłem przed siebie nie zwracając gdzie idę a nogi poniosły mnie do biura Rzeszy. Zatrzymałem się przed drzwiami, pociagnołem za klamkę, uchyliły się, pułapka czy zaproszenie? Niepewnie wszedłem do środka, podszedłem do wyłącznika i zapaliłem światło, ku mojemu zdziwieniu całe biuro nazisty było w idealnym stanie, zupełnie jakby nadal tu mieszkał.... Rozejrzałem się trochę, znalazłem coś co mnie trochę zdziwiło, mianowicie zdjęcie Rzeszy i mnie zrobione jak szedłem go odnieść do pokoju, na dodatek jeszcze miałem wbitą pineske w głowę, mile powitanie. Delikatne dotknęłem miejsca w którym był Rzesza... Tak. Mi go brak.... Ruszyłem do sypialni, łóżko było idealnie pościelone i było nieskazitelnie czysto, coś mi tu nie pasuje. Usłyszałem jak ktoś wchodzi do biura, drzwi zamknęły się cicho, ostrożnie podszedłem do drzwi gotowy do ataku. Drzwi od sypialni się otworzyły a ja rzuciłem się na napastnika. Obaj wywaliliśmy się, warczałem na niego lekko dopuki nie popatrzyłem dobrze, poczułem jak puls mi przyspiesza. T- to nie możliwe! To nie on!!!
- J-jak... - wymamrotałem.
- Willkommen Soviet~ powiedział Rzesza - Mógłbyś że mnie zejść? -
Szybko wstałem jakby ktoś mnie wrzątkiem oblał. To nie jest Rzesza nie może! Ten wstał i strzepnoł z siebie niewidzialny kurz, spojrzał znowu na mnie, uśmiechnoł się lekko, podszedł do mnie bliżej i obioł mnie rękami w pasie.
-Tęskniłem wiesz? ~ powiedział po czym wtulił się w mój tors. Łzy powoli napłynęły mi do oczu. Tak bardzo chcę by to było prawdziwe!!! Złapałem go za barki i odepchnołem go od siebie, ten spojrzał na mnie zdziwiony.
- Soviet wszystko gra??? - zapytał się zmartwiony. Spojrzał na mnie po czym posmutniał. - C-Czy robisz tak bo zerwałem pakt? - zapytał mnie, spuścił wzrok a uśmiech znikł. Poczułem jak coś we mnie pęka, a co jeśli to on dlacze- Nie! To sztuczka IJ!!!
- PrzesTaŃ GRAĆ W TO IJ!!! MNIE NIE OSZUKASZ!!! - warknołem do niego. Spojrzał na mnie trochę wystraszony lecz szybko się uspokoił i przybrał poważny wyraz twarzy.
- Czyli jednak nie jesteś aż taki tępy na jakiego wyglądasz - powiedział, wtedy Rzesza "zmienił się" w IJ. Prawie jej cała lewa strona ciała była w oparzeniach, połowę jej prawego ucha nie było oraz jeden z jej dwóch ogonów był pozbawiony futra od początku do 2/3 ogona tworząc "pędzel" z resztek futra oraz miała sztuczną prawą rękę. Patrzyła na mnie niby spokojnie lecz można było dostrzec nienawiść w jej oczach.
- Czego ode mnie chciałaś i po co zrobiłaś tą scenke?! - warknołem.
- Myślałam że poprawię ci chumor, a co? Nie podobało ci się? - spytała, nadal mówiła tak jakby zaraz miała wyzionąć ducha. Wygląda naprawdę okropnie przez te oparzenia.
- Nie! Wiesz poprawiła byś chumor swoim dzieciom! Dlaczego oszukałaś wszystkich że nie żyjesz!? Wiesz co one przeżywają teraz?! Gdyby nie to że uprosiłem Chiny by się nimi zajął to już by padli! - odpowiedziałem. I. Japońskie odwróciła wzrok i wyraźnie posmutniała. - Wiem imbecylu, wiem o wszystkim co się dzieje. O ty że USA zaczoł masową produkcję tych bomb jak i ty. Ale nie po to cię to sprowadziłam... - spojrzałem na nią zdziwiony.
- Wiem że zabiłeś go. -
- Kogo? - spytałem zdziwiony.
- Nie udawaj głupiego! Tylko ty mogłeś to zrobić! Wiedziałeś że srebrne kule i medalion mogą sprawić że zginie! - krzyknęła na mnie - a później zrobiłeś by wyglądało to tak jakby sam się zabił i zniszczyłeś medalion! - w kącikach jej oczu zebrały się łzy, powstrzymywała się od płaczu.
- Nie zrobiłem tego. On sam to sobie zrobił - odpowiedziałem oschle mimo niż wewnątrz odzywałem wielki ból z powodu niego. - Nie wiem wogóle z kąd znalazł te plany, moi ludzie nad niczym nowym nie pracowali poza nowym rodzajem czołgu by wesprzeć go w dalszej walce - powiedziałem. IJ wyszczerzył się w uśmiechu.
- Wiem, bo to ja położyłam mu te plany~
______________________________
Mam nadzieję że się spodoba!
Do następnego!
~De 💀 🖤
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top