19. Zapowiedź Nowego Członka Rodziny
Per. ZSRR
Rzesza śpi od trzech godzin. Cały czas czuwam przy nim, bo jak tylko próbuje odejść to on zaczyna się wiercić i szukać mnie łapą w okół sobie. Serio zastanawiam się czy śpi czy udaje.
Ale teraz to nie ważne. Ważne jest to że będzie miał dziecko... Moje dziecko.
Nawet nie wiemy czy będzie zdrowe po tym wszystkim co się działo, ta mikstura, śmierć chwilowa Rzeszy, śpiączka i walka z IJ.
Mam nadzieję że jednak jakimś cudem nic się nie stało mu, a może jej? Będzie trzeba chyba pójść na badania by to sprawdzić.
Pewnie nie będzie chciał iść. Dość się tam wysiedział. Może wezmę go gdzieś by trochę swierzym powietrzem odetchnol? Może jakaś wspólną kolacja? Wtedy możemy wszystko obgadać. Wyjaśnić i ustalić co zamierzmy dalej.
To chyba dobry plan, dzieci zostana z opiekunem za ten czas. Wiem nawet do kogo zadzwonić potem. Tylko teraz gdzie wziąść Vampira że sobą?
- O czym myślisz? - usłyszałem za sobą głos, spojrzałem nazistę który patrzył na mnie zaspanymi złotymi oczami.
-O tym że bedzesz musiał teraz trochę bardziej uważać na siebie... I dziecko - ten rzucił mi poduszką w twarz, kompletnie nie spodziewałam się tego po nim - Za co to? -
- myślisz za dużo, nie dajesz mi spać przez to - zdziwiło mnie to -co ma sz na myśli przez to? - spytałem.
- Cały czas słyszę jak się wiercisz na tym łóżku, jak nie przestaniesz to sam cie skopie z niego -
-skąd te złości? - trochę mnie zdziwiło jego zachowanie - zawsze możesz poprostu poprosić mnie bym wyszedł - dodałem po chwili.
Niemiec tylko coś wymruczał p po d nosem i położył się - więc wyjdź, muszę odpocząć - Syknol wręcz mówiąc to do mnie. Co się mu dzieje szczerze nie wiem. Wstałem posłusznie by już nie złościć wampira swoją obecnością i wyszedłem po cichu z pokoju.
Może sprawdzę co dzieci robią, Korea dość szybko zadomowił się jeśli można tak powiedzieć. Poszedłem z w stronę drzwi wyjściowych kiedy usłyszałem jak któreś z moich podopiecznych zaczęło płakać, szybko wyszedłem na pole i zauważyłem że Cień z Rosją bronią resztę przed jakimiś psami, nie wyglądały na bezpańskie bo były zadbane a do tego spore. Nie tracąc czasu zmieniłem się i stanol em między dziećmi a psami.
-Trzymajcie się za mną, wszystko będzie dobrze - powiedziałem by trochę dodać otuchy dzieciom. Gdy psy zauważyły mnie odrazu rzuciły się. Szybko złapałem je i odrzuciłem kawałek dalej warcząc na nie. Nie wiem kogo to psy ale przysięgam że go rozszarpie. Gdy psy wstały szybko uciekły, poczułem jak coś przylepiło mi się do nogi. Spojrzałem na Białoruś która wręcz drżąc stała się wyciągnąć ręce by ją podnieść.
Wziolem ją jak i resztę do środka na kanapę. Dzieciaki przyczepiły się do mnie. Cień czuwała przy oknie, pewnie też martwi się o dzieciaki. Na szczęście już trochę lepiej jest chodź na pewno to musiało być dla nich straszne przeżycie.
-Już dobrze, jestem z wami a tamte psy odeszły - powiedziałem lekko gładząc rosję po głowie.
-One wyskoczyły z nikąd... Też nie wydawały się być normalne - spojrzałem na Białoruś - miały takie... Puste oczy... Straszne były-
-Tak, ale już jesteście bezpieczni. Przejdę się potem po okolicy, może znajdę właściciela ich to porozmawiam sobie z nim - widać że trochę im ulżyło jak to usłyszały. Ważne jest by czuły się bezpiecznie.
-... A mam do was takie pytanie... Co byście powiedzieli na młodsze rodzeństwo? - wszyscy otworzyli szerzej oczy za zdziwienia i podekscytowania.
-Czemu nie mówiłeś nam że znalazłeś sobie kogoś?! Dlatego tak znikales przez ten czas?! - Rosja odrazu zabrał głos.
- Nie znalazłem sobie nikogo - na razie nie rozmawiałem o tym z Rzeszą więc nie powiem im że o niego chodzi i dziecko - poprostu... Zajmiemy się kimś, co wy na to? -
-Czy ten ktoś będzie taki miły jak wujek Kirgistan? - Kazachstan odrazu rozłożył napuszone skrzydła - lub jak jego bracia? Też bedzesz się nim opiekowała dopuki nie dorośnie? -
-Tak na razie zakładam, ale dopiero za 7, No może 8 miesiecy poznacie go bądź ją - chodź jak teraz wspomniał o tym Kazachstan, dawno nie odwiedzałem moich przybranych dzieci, może trzeba będzie ich zaprosić? Na chwilę znowu będę miał moja wesołą 16 pod jednym dachem. Eh tyle kłopotów przez nich miałem jak młodzi byli.
-coooooo czemu tak dlugooooo - Białoruś wyjaczala i lekko moja ręka potrząsała w tym samym czasie.
- bo... Tym razem to nie jest takie prosto jak z pozostalymi bo to będzie maleństwo -
Ukraina przecisnęła się bliżej mnie - ale nei będę musiała pieluch mu zmieniać prawda? - reszta wraz ze mną wybuchła śmiechem.
- bedzesz niestety ale tylko jak mnie lub Rzeszy w domu nie będzie, i to tyczy się was wszystkich - reszta spojrzała na mnie jakbym właśnie dał im największą karę w życiu możliwą.
-neeee ja nie chce! - powiedział mały Kazik i zasłonił się skrzydłami - spokojnie pomogę, mam wprawę w końcu waszej czwórce zmieniałem -
- Nie mówi tak! - powiedziała czerwony Rosja - to dawno i nie prawda! -
Zaśmiałem się - no dobrze, dobrze - cieszę się że trochę ożywiły się i o tych kundla h zapomniały - a będziecie zli jak powiem że będę musiał was zostawić wieczorem z Wujem Chinami i dziadkiem IR? -
- A przyjdzie razem z Hongkongiem? - Ukraina Usiadł bliżej trochę z Rosją się przepychając - nie widzieliśmy się dawno -
- spytam go czy przyjdzie z Hongkong i resztą jeśli chcecie, ale wtedy nie macie łobuzować jasne? -
-a jak przyjdzie bez nich to będziemy mogli? - spytał Rosja pokazując swoje kły w szerokim uśmiechu.
-Nie, a jak dowiem się że jednak łobuzowaliście... -
-Będziemy grzeczni! - zanim skończyłem dzieci odpowiedziały jednogłośnie.
-okej, robi się późno już, może zajmijmy się robieniem obiadu co wy na to? - dzieci wstały pozwalając mi w końcu wstać bez problemu.
-okej, Kazachstan ty przynieś kompot z piwnicy, wybierz który chcesz razem z Koreą, Ukraina z Białorusią weźcie przygotujcie ziemniaki, Rosja zajmiesz się z Niemcem przyszykowaniem mięsa, wszyscy rozumiał ci mają robić? -
Młodzi kieneli głową i ruszyli swoje zadania robić, ja wróciłem spowrotem na górę by sprawdzić czy jeszcze śpi. Powoli uchyliłem drzwi i spojrzałem na łóżko, mu mojemu zdziwieniu łóżko było puste, wszedłem do środka i rozejrzałem się ale nic nie widziałem.
Po chwili poczułem jak coś od tyłu złapało mnie za głowę odsłaniając szyję, po tym poczułem jak dosłownie wgryzl mi się w szyję a krew zaczęła niebezpiecznie szybko upływać ze mnie - R-rzesza nie tak szybko! Zaraz zemdleje - trochę się wkurzyłem ze od tak rzucił się na mnie by się napić. Mógł poprostu powiedzieć, zamiast odpowiedzi poczułem tylko jak bardziej się wgryzl.
-Rzesza puść do jasnej cholery?! - Warknołem po czym poczułem jak wyciąga kły, wsparłem się o ścianę by nie stracić równowagi z nim na plecach - masz mi wyjaśnić dlaczego tak na mnie skoczyłeś?! Mogłeś powiedzieć że chce Ci się pić! - obróciłem głowę by spojrzeć na niego. Wyglądał na kompletnie zdezorientowanegp.
-J-ja... Przepraszam... Dopiero obudziłem się i poczułem okropny głód - mrukną cicho, czułem jak lekko zacisnol rękę na moim ubraniu, Westchnołem i powoli do łóżka podszedłem by mógł spokojnie zejść ze mnie i usiąść na łóżku. Kiedy to zrobił zajolem miejsce obok niego.
-teraz lepiej jest? - spytałem uważnie sie mu przyglądając - mogę Ci przynieś trochę krwi to -
-ona nie działa ZSRR... - przerwał mi nazista - nie czuje się po niej aż tak nasycony jak wcześniej, muszę jje więcej pić, ale... Ale jak twoją piję to odrazu lepiej się czuje... Nawet jeśli dziwnie to brzmi -
-w takim razie poprostu bedzesz mógł śmiało pić skoro to pomaga - powiedziałem i poczochrałrm go po głowie - ale masz mi mówić jeśli takie coś ma miejsce, a nie wskakujesz mi na plecy i gryziesz z nienacka - widać po nim że żałuję tego co robił ale co poradzić? Teraz na pierwszym miejscu będzie u niego dbanie o malca.
-... Co powiesz na kolację za domem? Tak byśmy mogli na chwilę się odprężyć? - spojrzał na mnie zdziwiony - coś knujesz w związku z tym? - lekko zarumieniłem się - ts, poprostu chce na chwilę odpocząć i posiedzieć z przyjacielem - odpowiedziałem szybko by nie podejrzewal na że na serio chce go na randkę wziąść, było by niezręcznie tak bezpośrednio mówić mu o tym po tej akcji.
-... Okej, ale w jakiejś knajpce, by dużo ludiz nie było - powiedzial i lekko oparł głowę o moje ramię, nawet nie wie jak bardzo ucieszyło mnie to że zgodził się. Zaraz czy mi się wydaje czy on też ma wypieki?
__________________________
Hejka!
Trochę zeszło ale lecę dalej puki jest czas wolny i wróciłam z wycieczki :3
Mam nadzieję że wam się spodoba!
Do następnego!
De
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top