24
Miałam dodać rozdział z okazji 1000 gwiazdek! 1000 gwiazdek:D Trochę się spóźniłam, więc jest dopiero teraz i przez co jest też więcej gwiazdek. Nadal nie rozumiem jak ta liczba tak szybko rośnie! Jestem mega szczęśliwa i dziękuję każdemu czytelnikowi! Motywujecie mnie na maksa<3
Leże w tym samym miejscu już od prawie tygodnia. Mam dosyć! Jest nudno, monotonnie, a pielęgniarki wcale nie są miłe. To aż dziwne, bo płaci Stark...
Rozmyślałam, kiedy drzwi od pomieszczenia otworzyły się.
-Mogę wejść?-spytał Steve wystawiając tylko głowę.
-Oczywiście-uśmiechnęłam się.
-Przyniosłem kanapki i żelki-machał torbą podchodząc do mnie.
-Czyli przyszedłeś mnie utuczyć-zaczęłam się śmiać.
-Pomyślałem, że może chciałabyś zjeść coś normalnego, bo podobno nie karmią tu dobrze. A żelki to taki bonus-usiadł i podał mi torbę, a ja zaczęłam ją przeglądać.
-Dziękuję-wyciągnęłam jedną kanapkę, a drugą chciałam wręczyć Kapitanowi
-Nie. Ty masz się najeść-cofnęłam rękę.
-A tak na serio to po co tu przyszedłeś?
-Chciałem sprawdzić jak się czujesz-spojrzałam na niego podejrzliwie-Jasmine...-kontynuował-Nie kłóćmy się więcej. Proszę. Nie zniosę tego...
-To nie dawajmy sobie powodów do kłótni.
-Green... Ja mówię poważnie. Zależy mi na
t, na naszej przyjaźni.
STEVE
-To nie dawajmy sobie powodów do kłótni-odpowiedziała.
-Green... Ja mówię poważnie. Zależy mi na t, na naszej przyjaźni-w ostanim momencie ugryzłem się w język. Mało brakowało... Spojrzała na mnie lekko podejrzliwie, ale pewnie nie zorientowała się o co chodzi.
-A mi nie? Tylko, że ja czasami nie potrafię z tobą wytrzymać!-wyrzuciła ręce do góry-Te twoje zasady i mądrości... Nie widzisz gdzie nas zaprowadziły?
-Że to niby moja wina?-powiedziałem oburzony. Znowu się zaczyna. Ona uważa, że jestem przestarzały, a ja nie mogę dowierzyć jej poglądom i racjom.
-No chyba nie moja... Czasami serio przesadzasz Steve-parsknąłem śmiechem.
-Ja przesadzam? To nie ja zawsze mówię o jedno słowo za dużo!
-Ale to ty zawsze zaczynasz kłótnie!
-To że nie zgadzasz się z moimi poglądami i odrazu musisz wyrazić swoją opinię nie oznacza, że to ja je wywołuję!
-Jesteś niemożliwy-znowu parsknąłem śmiechem i wyszedłem w furii.
Szedłem jak najszybciej przez korytarz szpitala, nie oglądając się za nikim. Moja mina mówiła sama za siebie.
JASMINE
I tak po prostu wyszedł. Co za dupek. Ale zaraz... Co ja zrobiłam? Zaczęłam płakać i zastanawiać się czemu to wszystko tak wygląda. Musiałam w końcu to sobie uświadomić. Nie mogę siebie oszukiwać przez cały czas... Steve Rogers, to osoba w której się zakochałam.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top