17

Chodziłam po całym Nowym Jorku i analizowałam. Co to było? W ogóle czemu oddałam pocałunek? To było silniejsze ode mnie. Ale jakim cudem? Nie mam pojęcia co robić.

STEVE

Siedziałem na tej ławce jeszcze jakiś czas. Ręce podparłem na kolanach, a w dłoniach schowałem głowę. Po co ja to zrobiłem? To było silniejsze ode mnie. Wystraszyłem ją. Wobec tego, czemu oddała pocałunek? Miałem mętlik w głowie.

JASMINE

Wróciłam w końcu do Stark Tower. Muszę to przemyśleć, ale pózniej. Teraz poproszę Tonego, aby przeprowadził trening, żebym mogła chwilę zapomnieć o wszystkim.

***

Tak. Tego mi trzeba było. Trochę się odprężyłam (jeśli chodzi o Steve) i nauczyłam czegoś nowego. Jestem coraz bliżej kontrolowania swojej mocy. Ale... Nie wiem co dalej robić.

-Tony!-Natasha wtargnęła jak burza do jego gabinetu.

-Co się dzieje?-spytał.

-Masz-powiedziała i rzuciła jakieś papiery na biurko. Stark przekartkował je i odezwał się.

-Jedziemy do Steva-po czym wstał.

-Są komplikacje związane z projektem...-powiedziała.

-Jak to?

-Zaczęło się Tony. Oni już ich szukają. Chcą wtrącić ich do więzienia.

-Cholera-powiedział pod nosem-Porozmawiaj z nimi i spytaj się gdzie możemy się spotkać. Powiedz im, że nie będzie policji ani nikogo takiego. Powiedz, że tu chodzi o Victorię-machnęła głową i już chciała wyjsć, ale Ironman jeszcze ją zatrzymał-Wyjeżdżamy pojutrze nad ranem-powiedział i spojrzał się na nas obie. Czyli ja też jadę? O nie!

Jestem! Jestem! Żyję ludzie. Przepraszam, że tak długo, ale brak weny i dużo zajęć zrobiły swoje. Trochę wymuszony rozdział, ale mam nadzieję, że niedługo będzie lepiej!

Jeszcze raz zachęcam was do czytania moich innych książek. Jak to ja mam jeszcze parę nowych w zanadrzu, ale minie trochę czasu zanim będę mogła je wstawić...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top