5 "Wspólny cel"

Jeszcze tego samego dnia Peter rozmyślał o tym co go spotkało. Stworzeni mutanci w każdej chwili mogli zaatakować miasto. Zastanawiał się komu i dlaczego na tym zależało. Słyszał o tym tylko on i Shadow, a znajdował się właśnie na lekcji i zastanawiał co z tym zrobić. Dziewczyna pracowała nad antidotum, jednak nie wiedzieli czy zdążą się z tym uporać zanim jeszcze coś się stanie.

Na przerwie zobaczył zbliżającego się w jego stronę Neda i na chwilę odłożył myślenie o tym na bok.

-Powiedz chociaż, że nad tym panujecie – przyjaciel odezwał się jako pierwszy.

-Staramy się – odpowiedział Peter po czym weszli razem do klasy i zajęli miejsca na tyle pomieszczenia. - Ale nie rozmawiajmy o tym w szkole.

Parker nie wiedział co miałby mu powiedzieć. Nie chciał go straszyć, że w budynku w centrum miasta tworzeni są mutanci. Ned jednak większość wolnego czasu spędzał na wyszukiwaniu poszlak.

-Jedno pytanie. Po co to robią? - zastanawiali się upewniając, że nikt nie usłyszy. - Dla władzy. Tak robią w filmach.

-Dzięki nim chcą zapanować nad miastem? - jego myślenie mogło się sprawdzić.

-Stawiałbym na coś więcej, ale to dobre na początek.

Skoro mają gotowe WL na co czekają? Peter również się nad tym koncentrował. Próbował przypomnieć sobie wszystkie szczegóły dotyczące mutantów, których widział. Różnili się. Ten którego nazwano nieudanym przypominał jeszcze człowieka. W budynku już takiego nie zastali.

Shadow nie mogła zasnąć, dużo rozmyślała nad bieżącymi sprawami, głównie nad tym, czy nie popełniła błędu wciągając w to Petera. Ubiegła noc bardzo namieszała jej w głowie. Zaryzykował dla niej życie, już to sprawiło, że nie chciała, aby to się powtórzyło.

Wiedziała, że zrobi się jeszcze bardziej niebezpiecznie. Nie miała w planach współpracy z kimkolwiek, zwłaszcza z tak młodą osobą. Kiedy dowiedziała się, że Pająk uczęszcza do szkoły, zrozumiała, że naraża jego życie.

Postanowiła, że sama się tym zajmie. Przeszła do swojego małego laboratorium w tylnej części garażu i założyła rękawiczki. Miała dwie fiolki, które zdobyła w ostatnich dniach, jedną z walizki zawierającą dawkę WL, drugą z krwią jednej z ofiar. To właśnie za ich pomocą miała stworzyć antidotum.

Zabrała się do pracy w miejscu, gdzie nikt jej nie przeszkadzał. Skupiona pobrała próbkę, którą chciała zbadać, kiedy nagle ktoś zapukał do jej drzwi.

Gdyby to był Ben od razu dałby jej o tym do zrozumienia. Shadow zbliżyła się do wejścia nasłuchując kto mógłby czegoś chcieć, zwłaszcza, że nie miała w tym miejscu znajomych.

Po drugiej stronie znajdował się Peter, zastanawiający się, co ma powiedzieć, aby zostać wpuszczonym do środka. „Hej to ja, Spider-Man" brzmiałoby co najmniej dziwnie, a nie zdradził jej swojego imienia. Stał więc przed zamkniętymi drzwiami w kapturze i okularach przeciwsłonecznych.

Przyszedł do niej od razu po szkole chcąc zająć się ich wspólną sprawą. Shadow wiedziała, że tylko on mógł do niej przyjść, ale jeszcze niedawno postanowiła, że nie będzie go dłużej w to mieszać. Po jakimś czasie czekania Peter oddalił się myśląc, że nie ma jej w środku.

Dziewczyna była świadoma, że chłopak nie odpuści i będzie szukał rozwiązania. Chciała więc załatwić to przed nim, dlatego cały dzień poświęciła tworzeniu antidotum.

Nie mogła stwierdzić, czy jej się udało. Na pewno musiała jeszcze je dopracować, ale postępowała zgodnie z notatkami ojca.

Potrzebowała uzupełnić swoje zapasy broni, dlatego chcąc udać się do magazynu Bena, najpierw ruszyła do niego po zgodę. Nie mogła jednak wejść do środka, bo drzwi do mieszkania były zamknięte, co od razu ją zdziwiło. Nie robił tego, gdy był w środku.

Po chwili usłyszała przekręcanie kluczyka i ukazał jej się chłopak, który ewidentnie nie chciał wpuścić jej do środka.

-Hej, potrzebujesz czegoś?

-Idę do magazynu – patrzyła na niego pytająco. - Jesteś zajęty?

-Trochę – jednak sama odpowiedziała sobie na to pytanie widząc, że chłopak nie myśli o wpuszczeniu jej do środka. Być może nie spodziewał się, że wróci tak szybko.

Shadow nie chciała go o nic wypytywać, dlatego odwróciła się chcąc zostawić go w spokoju.

-Zaczekaj, podrzucę cię – mówiąc to chciał udać się po klucze, jednak dziewczyna go przed tym powstrzymała.

-Trafię sama – nie zamierzała o nic pytać. Nigdy nie mieszała się w jego transakcje, czy też znajomości, ale zazwyczaj nie przeprowadzał ich w domu.

Nie obrażała się na niego, po prostu Ben był dla niej najbliższą osobą. Wiedziała, że nigdy nie mówili sobie o wszystkim, ale zawsze mogli na siebie liczyć. Chociaż sama nie powiedziała mu o Pająku, odwrócona sytuacja okazała się być w pewien sposób nawet trochę bolesna. Każde z nich miało swoje tajemnice.

Magazyn znajdował się na obrzeżach miasta, więc była przygotowana na dłuższą podróż. W drodze wyczuła jednak, że nie idzie tam sama. Była pewna, że ktoś ją obserwuje. Rozejrzała się dookoła, a kiedy zorientowała się, że nikogo obok nie ma zwróciła swój wzrok ku górze.

-Wiesz, że cię widzę? - spytała idąc dalej, nie czekając aż chłopak zejdzie z mijanego przez nią budynku.

-Dokąd idziesz? - po chwili dołączył do niej Peter wyrównując z nią jej szybki krok. Nie uzyskał jednak odpowiedzi. - Coś się stało?

-Wracaj do domu – odparła wywołując w nim zdziwienie. Nie spodziewał się takiej odpowiedzi.

-Mamy wspólną sprawę... - zaczął, ale dziewczyna mu przerwała.

-To nie jest twoja sprawa. Nie mieszaj się w to - była stanowcza, jednak wypowiadane słowa przychodziły jej z trudem.

-Muszę dbać o to miasto – słysząc to Shadow odwróciła się w jego stronę.

-No właśnie. Dbasz o to miasto. Ja robię to żeby zakończyć pewien rozdział. Różnimy się.

-Ale chcemy to powstrzymać. Mamy wspólny cel – miał rację i dziewczyna o tym wiedziała. Najciężej było jej to przyznać przed samą sobą, dlatego wolała to zakończyć.

-Pająk proszę. Odpuść – nie patrząc już na niego ruszyła przed siebie z nadzieją, że chłopak nie pójdzie za nią.

W głowie Petera pojawiły się pytania nad nagłą zmianą nastawienia dziewczyny. Wiedział, że wie od niego więcej w tej sprawie, ale chciał się przydać i jej w tym pomóc.

Udał się za nią nie chcąc się wycofywać.

-Chodzi o mój wiek? - podbiegł do niej, czekając na jej reakcję.

-Nie, – odparła, ale nie miała w zwyczaju kłamać więc od razu dodała – nie do końca. Nie znam twojej historii, nie wiem jak się taki stałeś. Ale jestem pewna, że są na tym świecie osoby które cię kochają. Więc czy warto ryzykować życie jeśli można tego uniknąć?

-Więc dlaczego sama ryzykujesz?

-Mam w życiu jeden cel. Powstrzymać WL i zrobię to za wszelką cenę.

-Więc zróbmy to razem. Nawet jeśli nie będziesz ze mną współpracować, to nie odpuszczę tej sprawy.

Dziewczyna nie zamierzała się z nim kłócić. Rozważała wiele opcji. Nie wiedziała co się wydarzy, ani czy sama wyjdzie z tego wszystkiego cało.

-Idę do magazynu – oznajmiła nie przejmując się co chłopak z tym zrobi.

-Mogę iść z tobą? Czy nie ufasz mi na tyle? - ta kwestia była w ich sytuacji ważna. Może też dlatego nie chciała z nim współpracować, aby zaufanie ich nie zgubiło.

-Jeśli to komuś zdradzisz, będziesz mieć do czynienia z Benem. Wierz mi, wolałbyś mieć go po swojej stronie.

Wolała odpowiedzieć w ten sposób niż przyznać się sama przed sobą, że zaczyna mu ufać. W końcu znała go zaledwie tydzień, a zdołała uwierzyć w jego intencje.

-To on był w twojej kryjówce? - pytał o chłopaka, którego już kilka razy zdołał zobaczyć.

Pokiwała tylko głową nie mając w planach wprowadzać go w swoje życie. Dzieliła się tylko tymi faktami, których nie ukrywała przed światem.

Po kolejnych kilkunastu minutach drogi dotarli na miejsce.

-Jesteśmy – oznajmiła, a Peter rozejrzał się dookoła nie widząc tego, czego się spodziewał. Nie znajdował się przed nimi żaden magazyn, jedynie stary, zamknięty warsztat. Być może to właśnie w nim składowali swoje rzeczy.

Nie zadawał jednak pytań, czekał na to, co zrobi dziewczyna.

Shadow otworzyła kluczykiem drzwi i weszli do środka. Widoczne było to, że rzadko ktoś tam zaglądał. O ścianę oparte były samochodowe części. Wszystko wyglądało tak jakby nie zostało ruszone od konkretnego dnia.

Udali się na sam koniec pomieszczenia, gdzie Shadow odsunęła jedną dosyć wysoką szafkę, za którą widniało coś w rodzaju czytnika. Zbliżyła się do niego i wpisała kod, który spowodował otwarcie się kolejnych drzwi, za którymi znajdowało się inny pokój.

Peter spojrzał na nią pytająco, będąc jednocześnie zafascynowanym nowym miejscem. Ukryta część była dokładnie przemyślana i wszystko znajdowało się poukładane tak, aby łatwo można było znaleźć szukaną rzecz.

Miejsce, które ujrzeli rzeczywiście przedstawiało magazyn, wypełniony wszelakiego rodzaju bronią i urządzeniami, których nawet nie znali.

-Co to takiego? - oboje patrzyli na wysoką, metalową maszynę, której nie było tu przy poprzedniej wizycie Shadow.

-Nie wiem – odparła, ale przypomniała sobie jak poprzedniego dnia zdążyła już o niej usłyszeć. - Ben sprowadza tu różne rzeczy, które mogą mu się kiedyś przydać.

Przeszła dalej i wyjęła czarną torbę, do której zaczęła pakować rzeczy. Nie sięgała po broń palną, mimo że została nauczona jej obsługi. Wolała jednak stosował inne sposoby na walkę.

-Pracujesz nad antidotum? - spytał Peter chcąc przerwać panującą dłuższy moment ciszę.

-Staram się. Nie mam jak go przetestować.

Kiedy wzięła wszystko, czego potrzebowała udali się tą samą drogą do jej kryjówki.

Wracając zauważyli w oddali zbliżających się w ich stronę dwójkę ludzi. W jednym z nich rozpoznali Bena, druga osoba miała na sobie bluzę z kapturem, a przez zmrok nie dostrzegli jej twarzy. Shadow domyśliła się, że to właśnie z nią chłopak spędził dzisiejszy dzień. Wyglądało to jakby mieli wspólny interes. Mężczyzna zajmował się często niebezpiecznymi transakcjami, o których wolał głośno nie mówić, więc może nieznajoma osoba była jej częścią.

-Masz to czego szukałaś? - spytał mierząc ich wzrokiem i domyślając się, że wracają razem z jego magazynu.

-Nie musisz się martwić – odparła, ale żadne z nich nie zamierzało wdawać się w dyskusję.

-Ben to twój brat? - Shadow nie spodziewała się pytania, które padło z ust chłopaka gdy tylko ich minęli. Nie widziała sensu ukrywania takich faktów, więc postanowiła się z nim tym podzielić.

-Znam go od dzieciństwa. Adoptował mnie po zniknięciu taty. Poświęcił mi część swojego życia – Peter znał jedynie kilka faktów o jej ojcu.

Zatrzymali się przed zakrętem drogi prowadzącej do kryjówki Shadow.

-Chcę popracować sama – powiedziała dając mu tym do zrozumienia, że powinien wracać do siebie. Nie zamierzała poinformować go o tym, co planuje.

Mimo kilku ostatnich godzin spędzonych z Pająkiem, Shadow nie zdecydowała się na poinformowanie go o swoich planach. Wcale nie wracała aby tworzyć antidotum, ale zamierzała po raz pierwszy przetestować je na mutancie.

Nie chciała więcej wciągać Petera w swoje sprawy, chciała zrobić to sama. Od razu po powrocie do kryjówki umieściła antidotum w strzykawce, którą schowała do specjalnego pudełka i umocowała wszystko przy pasku.

Jeszcze tego samego dnia ruszyła w kierunku budynku, w którym kilka dni temu omal nie straciła życia. Tym razem wiedziała co ją tam czeka i była na to przygotowana. Liczyła jednak, że obędzie się bez walki i w miarę szybko załatwi to, po co zmierzała.

Dostała się do budynku tak samo jak za pierwszym razem. Ku jej zdziwieniu wejścia pilnowało jedynie dwóch strażników, a w środku nie czekała na nią żadna niespodzianka. Niepokojące było to, że nikt nie skupił na niej swojej uwagi, a była pewna, że ktoś musiał być w środku.

Szukała mutantów, którzy nie mogli umknąć jej uwadze, ale nikogo nie znalazła. Już dawno powinni zostać na nią nasłani, aby wykurzyć z siedziby nieznajomą osobę. Znaczyło to tylko, że byli gdzieś indziej i to przeraziło ją najbardziej.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top