Rozdział 11
~Jessica~
Razem z Isabell przygotowywałyśmy się na imprezę tego czarownika. Nie chcę iść ale muszę. Nie rozumiem tylko czemu my to mamy "prostować"? Jeszcze ten mieszaniec ma iść.
Założyłam czerwoną obcisłą sukienkę bez ramiączek. Dobrałam do tego złote szpilki i dodatki.
Jak Jace mnie zobaczy od razu się opamięta. Spojrzałam na Isabell. Też miała na sobie czerwoną sukienkę. Jej jednak była na jedno ramiączko. Miała także wycięcie. Do tego miała złote szpilki i dodatki.
Nie rozumiałam dlaczego ten durny czarownik wybrał takie kolory. To ma coś znaczyć? Szczerze nie obchodzi mnie to. Chce to mieć jak najszybciej za sobą.
Do imprezy pozostała godzina. Razem z Izzy wyszłyśmy z mojego pokoju i skierowałyśmy w stronę kuchni. Po drodze zobaczyłyśmy Jace'a i Alec'a. Mieli jakieś torby z zakupami.
-Co to ma znaczyć?-spytałam.
-Jak to co? Kupiliśmy rzeczy dla Clary. Musi jakoś wyglądać na tej imprezie-oznajmił Jace.
-Wam kąpletnie odbiło-warknęła Isabell i przyśpieszyła kroku.
Myślałam, że wybuchnę. Co im strzeliło do głowy aby kupić tej wywłoce cokolwiek. Nigdy nie można ich było namówić na zakupy a dla tej wywłoki poszli i to z własnej woli.
~Jace~
Szliśmy właśnie do pokoju Clary. Kupiliśmy dla niej naprawdę fajną kieckę i dodatki. Jestem pewny, że będzie w tym świetnie wyglądać. Staneliśmy przed jej drzwiami i zapukaliśmy. Po chwili otworzyła nam.
-Przynieśliśmy coś dla ciebie-rzekł Alec.
Zanim zdąrzyła cokolwiek powiedzieć my już byliśmy w jej pokoju.
-A dokładniej?-spytała niepewnie.
-Przymierz-powiedziałem i podałem jej torby.
Przewróciła teatralnie oczami i weszła do łazienki. Po kilkunastu minutach wyszła. Oniemiałem, wyglądała niesamowicie. Ciemno czerwona sukienka idealnie podkreślała jej przepiękne ciało. Dodatki i buty, które jej wybraliśmy idealnie dopełniały całości.
Byłem olśniony. Nie rozumiałem jak może ukrywać takie ciało? Sukienka idealnie podkreślała jej wszystkie atuty. Szpilki dodały jej nie tylko wysokości ale także uwydatniły jej długie nogi.
Spojrzałem na Alec'a, tak jak ja był olśniony co mnie trochę zdenerwowało.
-WOW-zdołaliśmy tylko wydusić.
-Wyglądam...-zaczęła niepewnie stając przed lustrem.
-Seksownie i pociagająco. Z tym się zgodzę-wyszczerzyłem się na co się zarumieniła.
-Zgadzam się z Jace'm-mruknął Alec.
-Czy ona nie jest zbyt wyzywająca?-spytała.
-Nie. Ta sukienka jest dla ciebie idealna. Wygladasz w niej olśniewająco-powiedziałem podchodząc do niej i przytulając ją od tyłu.
-To ja was zostawię-oznajmił i wyszedł.
-To nie mój styl-mruknęła odwracając się w moją stronę.
-Nie zgodzę się z tym.
Nie mogłem się dłużej powstrzymywać. Położyłem ręce na jej tali i przyciągnąłem ją do siebie. Pocałowałem ją delikatnie a za razem namiętnie. Zsunąłem ręce na jej biodra a potem na jej zdrabny tyłek. Cicho jęknęła i się odemnie odsunęła. Popatrzyła na mnie po czym się uśmiechnęła.
-Musisz się przebrać-wymruczała.
-Mam czas.
-No chyba już nie-mruknęła i odsunęła się odemnie.
Nie byłem z tego zadowolony. Dałem jej szybkiego buziaka i poszedłem do swojego pokoju. Szybko przebrałem się w ciemne jeansy, czerwoną koszulę i skórzaną kurtkę. Po chwili znowu stałem pod jej drzwiami. Już miałem pukać ale mnie wyprzedziła.
-Idziemy?-spytała.
-Jasne-rzekłem.
Chwyciłem ją za rękę i wyszliśmy przed instytut gdzie wszyscy już czekali. Myślałem, że Jess nas zabije.
~Jonathan~
Siedziałem w bibliotece, kiedy nagle wpadł zdenerwowany tata.
-Coś się stało?-spytałem zmartwiony.
-Odkryłem coś. Twoja siostra jest w niebezpieczeństwie. Musisz tam iść-rzekł ze strachem.
-Gdzie ona jest?-zapytałem wstając.
-Czarownik urządza imprezę. Mają się tam zjawić żeby załagodzić sprawę zabójstwa innego czarownika.
-Co w tym strasznego?
-Synu, Nefilim są najbadziej znienawidzeni na świecie. Idą na imprezę pełną wilkołaków, wampirów i czarowników. To może być pułapka-oznajmił.
-Co mam zrobić?
-Masz tam iść i jej pilnować. Jeśli coś się wydarzy masz się ujawnić. Twoja siostra jest ważniejsza. Jeśli nic nie nie zrobimy może zginąć-słyszałem w jego głosie troskę i panikę.
-Zajmę się tym-rzekłem i skierowałem się do swojego pokoju.
Musiałem się przebrać. Wziąłem zbroję i ukryłe przy sobie broń tak aby nikt jej nie zauważył. Musiałem także założyć kaptur aby nikt mnie nie rozpoznał. Teraz najważniejsze jest życie Clary.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top