Prolog

  Pewnego deszczowego dnia, bo cóż, powiedzmy sobie szczerze, są nieliczne słoneczne dni w Londynie, w pewnej restauracji siedziała piękna kobieta. Elegancka suknia, długie, brązowe włosy i piękne zielone oczy wyróżniały się z tłumu. Jej uśmiech był jak zaklęcie, kto na niego spojrzy, od razu się zakochuje. Nazywała się Hannah Parker. Światowej sławy piosenkarka, modelka. Kobieta sukcesu.
  Tego samego dnia zginęła w niewyjaśnionych okolicznościach.
   Abigail Taylor Thomas to znana pisarka. Jej powieści są zmienne, jak chorągiewka na wietrze, raz komedia potrafiąca rozbawić do łez, raz horror, który śni się po nocach. Ostatnio widziano ją w restauracji.
   Zginęła tej samej nocy w niewyjaśnionych okolicznościach.
  Vincent McLee był jakże wspaniałym aktorem. Jego gra zadziwiała każdego. Świetnie wczuwał się w czarny charakter, a także aniołka, który pałał pomocą i radością do świata. Ostatni raz zauważono go w sklepie spożywczym. Świadkowie twierdzą, że zachowywał się dziwacznie, jakby był przerażony. Ten wiecznie pogodny człowiek, który nie odmówiłby autografu nikomu, mówił, aby wszyscy od niego odeszli.
    Po dwóch dniach zginął w niewyjaśnionych okolicznościach.

— To było straszne — powiedziała Amanda M., świadek spotkania z Vincentem McLee — mówił, aby się do niego nie zbliżać, wspominał też, że ktoś mu grozi i o tym, iż niedługo umrze!
Mówił coś na temat kim jest ten "ktoś" ? Czy ta osoba, która mu groziła miała go zabić?
Nie mówił. Wydawał się przerażony! Obstawiam, że to ta osoba go zamordowała. Zapewne i jego i pozostałą dwójkę! Niedługo już wszyscy zostaną wytępieni — odpowiedziała przerażona Amanda M.
Czy pan McLee wyglądał inaczej? Był wychudzony, blady? — zapytał dziennikarz, Andrew Smith.
Był strasznie blady, jakby miał za chwilę zejść! To było tak straszne... Aż mam łzy w oczach, kiedy sobie to przypominam — powiedziała smutno Amanda.

Tymczasem sprawca dalej nie został odnaleziony.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top