R 5

Kochani :) Nie wiem jak mogę wam dziękować za waszą obecność :')

Ziall dla hug_ya <3 i Olsofff <3

Moi drodzy, po tym jak skończę Kopciuszka pojawi się nowe ff Howling A/B/O :))

P.S. Kocham ten obrazek <3

_______________________________________________________

Piątek

*Zayn Pov*

- Tommo, myślisz że twoja księżniczka się pojawi? - zapytałem, tapirując moje włosy. 

Starannie dobierałem swoje przebranie na te imprezę. Chciałem, żeby Niallowi stanął, gdy tylko mnie w tym zobaczy. 

Uśmiechnąłem się do swojego odbicia, po raz setny sprawdzając, jak wyglądał, mój tyłek w krótkich panterkowych bokserkach. Wyglądałem jak milion dolców. 

- Nie słuchasz mnie kutasie - powiedział, odpychając mnie od lustra. - I nie zachowuj się jak Panienka, oglądasz się już chyba ze dwie godziny.

- Odezwał się ten męski, który co rano układa włosy przez godzinę - odpowiedziałem, siadając na jego łóżku. - Mam dzisiaj zamiar upolować Horana. 

Louis zaśmiał się głośno. 

- Próbujesz tego od tylu miesięcy, że sam straciłem rachubę. Ten chłopak ewidentnie cię nie chcę - usłyszałem i rzuciłem w niego piłką. 

- Dobrze, że ciebie chce twój Kopciuszek - odgryzłem się. - A Nialler jest po prostu nieśmiały, jak go trochę rozruszam to będzie z górki! 

- Chyba wyruch...

Wulgarną wypowiedź mojego przyjaciela, przerwał dzwonek do drzwi. Przelotnie zerknąłem na zgar, który wskazywał dziewiątą - czas się zabawić. 

Niecierpliwie krążyłem po domu, starając się cały czas mieć na widoku drzwi. Z moich ust co chwila wydobywał się jęk rozczarowania, gdy coraz to nowsi ludzie dołączali do naszej imprezy, ale to nadal nie był mój słodki Blondynek. 

- Napij się stary - powiedział Tommo, podając mi kubek wypełniony alkoholem. - Przyjdzie - zapewnił mnie, klepiąc mnie po plecach. 

Pokiwałem głową, mocząc usta w drinku. 

- Zaynie! - usłyszałem krzyk Josha, kumpla  drużyny. - Ktoś wylał wiśniówkę na dywan! 

Zakląłem głośno. 

Pieprzone zwierzęta! 

Pomogłem Louisowi posprzątać, a gdy w końcu skończyłem usłyszałem śmiech Liama i już wiedziałem. Owieczka przybyła do smoka. 

I wow. Wyglądał niesamowicie w brązowych skórzanych spodniach, kraciastej koszuli i kapeluszu. 

W tym momencie żałowałem, że miałem na sobie tylko boskerki, bo cholera, wszyscy niedługo będą mogli zobaczyć moją erekcję. 

Musiałem działać szybko i zaciągnąć go do pokoju.

Z góy sorry Tommo!

   - Kotku! Kurwa! Wyglądasz obłędnie! Będziesz dzisiaj ujeżdżał mojego rumaka?! - krzyknąłem, chcąc zwrócić na siebie jego uwagę.  Jego twarz od razu oblała się przesłodkim rumieńcem, miałem ochotę przejechać po nim językiem. 

  - J-ja... - zaczął. 

Widziałem, że obczajał każdy centymetr mojego ciała i wiedziałem, że podobało mu się to ci widział. Jego policzki były już bordowe. Przysunąłem się bliżej jego działa, obejmując go w tali. Pachniał zabójczo! Czułem jak ten zapach dotarł nawet do mojego koleżki na dole! 

- Chodź bejbe, pokaże Ci jak Zarzan potrafi bujać się na lianie - przejechałem językiem po jego policzku, zanim pociągnąłem go w głąb domu.

- Powodzenia Nialler! I will go down with this shipppppp! - zaśpiewała Mary, gdy przerzuciłem go przez swoje ramie i wydałem z siebie odgłos goryla.

- Ja Zarzan, ty Nane ! 

Będąc w tej pozycji miał idealny widok na mój tyłek, to też zrobiłem z premedytacją. 

Nie okłamując się, wiedziałem jak dobrze wyglądałem. Byłem cholernie seksowny. 

Moja ręka zderzyła się lekko z jego pupą, powodując u niego sapnięcie. 

- Kazałeś mi tak długo czekać, kochanie - mruknąłem, masując to miejsce. - A ja wychodziłem siebie, tak jak liana z moich majtek. 

- Masz okropne poczucie humoru - zachichotał, wyklepując jakiś rytm na dole moich pleców. 

Kiedy on zdążył się napić?! 

Cóż, to trochę ułatwiało mi sprawę, ale wolałem zaprosić go na randkę na trzeźwo! 

Otworzyłem drzwi pokoju Tommo, rzucając Nialla na łóżko. 

- Nialler - wymruczałem, widząc go tak pięknym na tle niebieskiej satyny. 

- Zaynie - odpowiedział, wyciągając ze swojej kabury udowej plastikowy pistolet. Wymierzył nim prosto w krocze. - Pif paf! - wydał z siebie bliżej niezidentyfikowany dźwięk i zachichotał. 

- Ile wypiłeś? - zapytałem go, przenosząc dłonie na moje biodra. 

Czułem się jak matka karząca swoje nieposłuszne dziecko. 

- Nie wiem! Ale wypiliśmy coś z barku Hazzy, a później zahaczyliśmy o monopol. Nawet nie pytali nas o dowody - powiedział podekscytowany.

- Znasz Hazze? 

- Ile tu jest nagród! - krzyknął, zrywając się z łóżka. - Louis umie grać! Ty też masz jakieś medale Zaynie?

- Gdzie Hazz chodzi do szkoły? - zapytałem, chcąc wykorzystać jego nietrzeźwość.

 Chciałem pomóc Tommo. Przecież znowu miałem zamiar nabrudzić mu w pościeli. 

- Hm. Mamy coś do picia? Strasznie mnie suszy! Najlepiej to coś z procentami, tak. Z procentami! 

- Jak długo znasz Hazze? 

Niall zastygł w miejscu. 

Odwrócił się do mnie jakby w zwolnionym tempie, zanim ruszył w moją stronę. 

Jego dłoń ścisnęła moje krocze, a z moich ust wydobył się mało męski pisk. 

- Nie podoba mi się to, że z twoich ust, które jeszcze niedawno ciągnęły mojego kutasa, pada ciągle imię mojego kolegi - warknął. - Więc jak to będzie Zaynie? Będziesz nadal tak wypytywał, czy wolałbyś żebym zatkał ci buzie? 

Co jest, kurwa?! 

Gdzie podział się mój wiecznie zawstydzony Nialler! 

Kim jesteś i co zrobiłeś z moim chłopcem?! 

- Zadałem Ci pytanie Zayn - powiedział, pocierając mnie przez materiał moich bokserek. - Jesteś już twardy - mruknął w moje usta. 

Jego lubieżne spojrzenie powodowało, że mój penis drgał jak szalony. A gdy nadal patrząc mi w oczy polizał moją dolną wargę, o mało nie doszedłem w majtkach. 

Kurwa, ten chłopak wpędzi mnie do grobu!

- Niall - wydukałem, czując jak uścisk jego dłoni staje się pewniejszy. - Och Chryste - jęknąłem, gdy jego ręka wślizgnęła się w moje bokserki. 

- Louis ma twistera! - krzyknął Niall, odrywając się ode mnie. 

Podbiegł do niewielkiej komody biorąc w swoje dłonie pudełko z grą. 

Nie. Nie. Nie. NIE! 

Ta łapa ma z powrotem mieszać w moich gaciach!

Jak mógł zostawić mnie w takim stanie! 

Jako, że cała krew z głowy spłynęła do moich dolnych partii, miałem małe problemy z wymyśleniem jakiegoś sensownego planu. Więc zdałem się na mojego koleżkę, tam na dole. 

Nastolatki, hormony i inne takie - takie. 

Wydałem z siebie głośne warknięcie, zanim przyszpiliłem go do komody. Jęknął cicho, gdy jego ciało zderzyło się z meblem, a moje krocze przycisnęło się do jego pośladków. 

- Nieładnie Niall. Czujesz co zrobiłeś? - zapytałem, przygryzając płatek jego ucha. - Czujesz jaki jestem twardy? Wyobraź sobie, że jestem głęboko w tobie - ścisnąłem jego pośladki, rozkoszując się jego przyśpieszonym oddechem. - Zaciskasz się na mnie i błagasz, żebym wypieprzył z ciebie myśli. 

- Proszę - westchnął, kładąc swoją dłoń na moim udzie. Wypiął się bardziej w moją stronę, jeżdżąc tyłkiem po moim kroczu.

Nie mogłem dojść jak niedoświadczony szczeniak! Ale było mi tak cholernie dobrze! 

Przecież ja byłem szczeniakiem, niekoniecznie niedoświadczonym, ale nadal szczeniakiem! 

- O co prosisz Niall? - zamiast mi odpowiedzieć, pokierował moją dłoń na wybrzuszenie w swoich spodniach. 

Ha! I co?! Role się odwróciły?! 

Nenenene nenenene! 

Wracając do rzeczy. 

Niall odwrócił się do mnie przodem, przyciągając mnie do pocałunku. Jego wargi gorączkowo ocierały się o moje, a jego język próbował pobudzić mój do zabawy. 

No i kim ja byłem, żeby mu się oprzeć? 

Całkowicie wyłączyłem myślenie w momencie, gdy Niall otarł się swoją erekcją o moją. Na oślep trafiliśmy na łóżko, na które usiadłem, a  on razu padł na kolana, między moimi udami. 

- Obciągnę ci tak dobrze - sapnął Niall, ściągając ze mnie bokserki. - Taki duży - mruknął z uznaniem, zaczynając ssać tylko główkę.

W życiu bym się tego nie spodziewał! Serio! No w życiu!

Planowałem dzisiaj obciąganko, ale myślałem, że to ja dam przyjemność mojemu słodkiemu Niallerowi. A teraz to jego gorące usta przemieszczały się po całej mojej długości, zachłannie zlizując pierwsze krople preejakulatu. Robił to tak dobrze! Jego wargi były stworzone dla mojego kutasa! 

I czułem te znajome ciepło w dole mojego brzucha, i wiedziałem, że niedługo spuszczę się w gardło mojego kochanego, ale wtedy do pokoju wszedł Hazz, a ja myślałem, że wszystko chuj strzelił. 

I Amen, że Niall był tak zaabsorbowany moim penisem, że nawet nie zauważył, że ktoś nam na moment przeszkodził. 

Wsunąłem palce w jego włosy delikatnie za nie ciągnąć, by chwilę później trysnąć w jego gardło, tak jak chciałem. 

I wyglądał pięknie. Opuchnięte, różowe usteczka, nadal błyszczące od śliny. 

Pocałowałem go głęboko, starając się nie przejmować smakiem własnej spermy. 

Bo chociaż sam łykałem, jak pelikan rybki, to czuć siebie było po prostu... dziwne! 

Uniosłem Nialla z kolan, rzucając go na łóżko. Uśmiechnął się do mnie, poruszając dłonią po swoim penisie, zapraszając mnie do zabawy skinieniem palca. 

Rzuciłem się na niego. 

Godzinę później, obaj spełnieni i wyczerpani, wymienialiśmy leniwe pocałunki. 

- Czemu nie chciałeś uprawiać ze mną seksu? - zapytał mnie, nadal nie całkiem trzeźwy. - Czy ja... Ja... Nie jestem dla ciebie atrakcyjny? - wyszeptał nieśmiało. 

On miałby nie być atrakcyjny? W nim wszystko było idealne! WSZYSTKO!

- Niall - zacząłem - uwielbiam cię okej? - Obrysował kciukiem jego dolną wargę. - I wierz mi, marze o nocy w której mój kutas wejdzie w twoją ciasną, mok... - Niall zatkał mi usta dłonią, chichocząc głośno. Polizałem ją, na co jęknął zdegustowany. - Po prostu chciałbym, żebyś dał mi szansę, zanim to pójdzie dalej. Chce z tobą być Nialler, serio. Ale może najpierw skoczymy do kina? Grają Titanica. Co ty na to?  Randka? 

A Niall odpowiedział mi pocałunkiem. 

 Rano obudziłem się w momencie kiedy mój przyszły chłopak, próbował się zwinąć. Wymusiłem na nim jeden, długi pocałunek zanim go puściłem, wprost nie mogąc doczekać się naszej randki. 

Poniedziałek nastał szybko. Zauważyłem mojego aniołka przy bramie, rozglądał się na boki, zachowując się jak Bambii. Serce zabiło mi szybciej, a moje spodnie zrobiły się odrobinę przyciasne. Ale kto by mnie winił! 

- Blondi! - krzyknąłem, nasze spojrzenia się skrzyżowały, a on zaczął znowu uciekać. 

No cóż. 

Niewiele się zmieniło, ale postanowiłem zapolować. 

- KURWA! NA SERIO KOTKU?! - krzyknąłem, biegnąc za nim z wielkim uśmiechem na twarzy.   

______________________________________________________

:) 

I jak Zialler? Wjechał? 



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top