R 16

  Hej kochani :) Przepraszam za brak rozdziału, ale szykowałam się do przeprowadzki. Dzisiaj wyjeżdżam na dwumiesięczny kurs, który będzie pochłaniał 80% mojego czasu. Długo zastanawiałam się co zrobić z moimi ff, ale postanowiłam ich nie zawieszać, a dawać rozdziały kiedy tylko będę mogła. :) Później wszystko wróci do normy, a po Kopciuszku dostaniecie nowe ff :) 

Ten rozdział napisałam właśnie w samochodzie, więc mogą być błędy itd. 

____________________________

ZAYN POV 

Sobotni poranek nie należał do najprzyjemniejszych. Musiałem znaleźć sposób, aby pozbyć się wszystkich z domu. Szybko przeliczyłem swoje oszczędności i z ulgą stwierdziłem, że mam wystarczająco dużo pieniędzy. Za-bookowałem bilety na maraton filmów familijnych i  zrobiłem rezerwację w tajskiej knajpce,  którą tak uwielbiali moi rodzice. Później przyszedł czas na posprzątanie domu. Nie miałem pojęcia jakim cudem moja mama uwijała się z tym tak szybko. Zwykle po dwóch godzinach jej pracy, dom błyszczał i oślepiał czystością. Ja po tym czasie nadal ścierałem kurze. Może nie powinienem był tyle podczas palić? 

Po czterech godzinach mogłem stwierdzić, że byłem człowiekiem niecierpliwym, bo dom wyglądał gorzej niż wcześniej, a ja właśnie kończyłem spalać drugiego jointa. Spojrzałem na zegarek i aż jęknąłem widząc, że do spotkania z Niallem zostały mi raptem dwie godziny. 

Byłem wewnętrznie rozdarty, bo nie wiedziałem czy dla niego netflix i chill znaczyło to samo co dla mnie. W dwudziestym pierwszym wieku chyba każdy wiedział, że było to mało subtelne zaproszenie na seks. A co jeśli on na serio myślał, że będziemy oglądać filmy? Chryste. Ja nawet nie miałem konta na netflix! O Boże. Pozostało mi się tylko modlić! Chociaż i na to było już za późno. 

Moje dłonie drżały, gdy wykręcałem numer do Louisa. Miałem szczerą nadzieję, że poratuje mnie swoim kontem, żebym nie wyszedł na napaleńca, którym i tak byłem. Przez pierwsze pięć minut rozmowy z Lou, mój przyjaciel rechotał głośno, zbyt wiele razy używając słowa "idiota". Musiałem obiecać mu miesięczną dostawę jointów i pomoc w odkryciu tożsamości jego nowej miłości, na co ja miałem ochotę się zaśmiać. Tylko Louis Tomlinson był na tyle ślepy, żeby nie widzieć, że Harry to nasz szkolny Marcel. 

No, bo przecież miłość bywa ślepa. 

Gdy w końcu udało mi się zdobyć upragnione hasło, znowu byłem rozdarty. Czy powinienem był posprzątać swój pokój? Wiedziałem, że to zajęłoby mi pół dnia, a ja nawet nie miałem pewności czy Niall zawita do mojej sypialni. Koniec końców postanowiłem chociaż pochować ubrania, które stertami walały się po podłodze. Poprawiłem pościel na łóżku i zadowolony z efektu, zająłem się przekąskami. 

Cały stół w salonie zawalony był przekąskami i gazowanymi napojami. Upewniłem się, żeby kupić wszystko to, co mój kochany uwielbiał. Niektóre z tych rzeczy musiałem zamawiać przez internet, bo Horan zdecydowanie miał dziwny gust. 

Niall miał pojawić się w u mnie za niecałą godzinę, a ja dalej byłem w rozsypce. Spojrzałem na swoje ubrania, które nie nadawały się na naszą małą randkę. Przecież podziurawione skarpetki nie były pociągające! 

Byłem tam zdenerwowany, że wszystko leciało mi z rąk. Najpierw myjka, którą szorowałem swój tors, a gdy się po nią schylałem, na moją głowę zleciał płyn do ciała. Zakląłem głośno rozmasowując guza, który powoli formował się na moim czole. 

Spokojnie Zaynie. To tylko randka, a nie twój ślub. 

Ale prawdą było, że każde spotkanie z Niallem było dla mnie czymś niesamowitym. Uwielbiałem w nim wszystko. Jego głos, gdy cicho nucił nową piosenkę. To jak rumienił się, gdy go komplementowałem. Kochałem to jak zaczął na mnie patrzeć, gdy się do mnie przekonał. 

Wiele osób zastanawiało się czemu tak za nim latałem. Przecież miałem łatkę złego chłopca, który uwielbiał szybkie samochody, narkotyki i seks. Co takiego było w nieśmiałym Irlandczyku, że byłem w stanie ośmieszać się przed całą szkołą, żeby chociaż na mnie spojrzał. Moje zainteresowanie jego osobą było tematem wielu plotek, ale miałem je głęboko w dupie. Skoro inni nie wiedzieli w Niallu tego co ja, to oznaczało, że byli ślepi. W sumie to lepiej dla mnie, bo nie martwiłem się o konkurencję. Nie, żebym uważał, że nikt inny nie zwracał uwagi na mojego chłopaka. Bo przecież doskonale pamiętałem Pierra, ucznia z wymiany, który starał się uwieść moje bejbe. Musiałem konkretnie skopać jego francuski tyłek, żeby następnego dnia wrócił do kraju żabojadów i zostawił obiekt moich westchnięć w spokoju. Oczywiście nikt nie wiedział czemu chłopak tak szybko opuścił mury naszej szkoły, no może oprócz Louisa. Chociaż miałem wrażenie, że wszyscy i tak podejrzewali mnie. 

Akurat kończyłem zapinać swoją koszulę, gdy usłyszałem dzwonek do drzwi. Uśmiech na mojej twarzy powiększał się z minuty na minutę, bo tylko chwilę dzieliły mnie od spotkania z moim chłopakiem. 

Szybko zbiegłem na dół nie chcąc, żeby Nialler za długo czekał. Z rozmachem otworzyłem drzwi i zaniemówiłem. Moje bejbe, miłość mojego życia... Stał przede mną w szarych, dresowych spodniach i białym podkoszulku, noszącym ślady... Zaraz, zaraz! To chyba była musztarda. W lewej ręce ściskał w pół zjedzonego hot-doga. Chryste, ja go tu nie kochać! Wyglądał obłędnie, a ja miałem ochotę zlizać resztki keczupu z jego brody. 

Zayn, ty chory pojebie. 

- Hej - powiedział, machając niezręcznie. 

- Wyglądasz obłędnie - wypaliłem, przyciągając go do siebie. 

- Ubrudzisz się - wymamrotał, wtulając się we mnie. 

Prychnąłem cicho, bo czym była plama na koszuli od Gucciego, w porównaniu z uściskiem Nialla. 

- Kotku, mam nadzieję, że nadal jesteś głodny, bo Zaynie przygotował dla ciebie dużo smacznych rzeczy - uśmiechnąłem się, całując go w skroń. 

- Nie musiałeś - wymamrotał, zanim napełnił buzię chrupkami. 

Usiadłem na kanapie odpalając jointa. Niall szybko pochłaniał przygotowane przeze mnie przekąski, a ja czułem jak moja miłość, do tego niepozornego chłopaka, rosła z każdą sekundą. 

- Co będziemy oglądać? - zapytał.

Przyjaciel w moim spodniach drgnął radośnie, gdy wzrokiem śledziłem, jak Niall oblizywał swoje palce. 

- Jakbyśmy serio mieli skupić się na filmie - wymamrotałem, przyciągając go do pocałunku. 

Złapałem jego twarz w swoje dłonie, chcąc pogłębić pocałunek. Polizałem jego dolną wargę, proszą o dostęp, a on po chwili wahania, rozchylił usta. Westchnąłem cicho, gdy pocałunek stał się bardziej namiętny. Naparłem na niego, sygnalizując tym, żeby się położył. Chwilę później błądziłem dłońmi po jego ciele, gdy on zarzucił nogi na moje biodra. Obaj jęknęliśmy, gdy nasze erekcje się dotknęły. Poruszałem biodrami, dociskając je go jego ciała. Rozkoszowałem się jego cichymi jękami. 

- Kotku - mruknąłem, chwytając brzeg jego koszulki. 

Niall złapał moją dłoń, przerywając pocałunek.

- Co oglądamy? - zapytał ponownie, oddychając ciężko.  

Oho. Gramy ciężkiego do zdobycia... Jak mnie to podniecało. Niechętnie z niego zszedłem, bo mój penis był twardy jak głaz, ale cierpliwość była cnotą! 

Włączyłem telewizor powoli przeglądając katalog z filmami. 

Myśl Zayn, myśl! 

Co najlepiej oglądać, gdy jest się ze swoją drugą połówką i chce się chociaż trochę pomacać? Och tak, horrory. Wybrałem ten, który miał najlepsze recenzję, mówiące o tym jak bardzo straszny był. 

Teraz na pewno Nialler wpadnie w moje ramiona! Taką miałem nadzieję. 

Ten film okazał się najstraszniejszym gównem, jaki w życiu miałem przyjemność oglądać. I cóż... Niall cały czas się śmiał, gdy ja walczyłem ze sobą, żeby nie zapalić światła. Bo wyjątkowo strasznej scenie wiedziałem, że mamy chwilę przerwy, zanim kolejny potwór pojawi się na ekranie. 

Przyciągnąłem Nialla bliżej, obsypując jego szyję mokrymi pocałunkami. 

- Zaynie - westchnął cicho, gdy położyłem dłoń na jego kroczu. 

Powoli masowałem jego penisa z ulgą stwierdzając, że nadal był twardy. Ani na moment nie oderwałem się od jego szyi, zostawiając na niej bordowe ślady. 

- Zayn, oglądam - powiedział cicho, a ja zachichotałem. 

- Och, ja też - wymruczałem.

Niall spojrzał na mnie zdziwiony, a ja wiedziałem, że nadal grał. Nie widząc z jego strony innej reakcji, odsunąłem się ponownie i zacząłem kombinować. Nawet nie wiedziałem kiedy film się skończył i włączyłem kolejny. Nawet nie wiedziałem co wybrałem dopóki nie spojrzałem na chichoczącego Nialla. 

- Włączyłeś Bambii. 

- To bardzo męski film - powiedziałem wolno, schodząc z kanapy.

- Co ty ro... - urwał, gdy zacząłem ściągać mu spodnie. 

Ucałowałem jego erekcję, nadal ukrytą pod cienkim materiałem bokserek. Cały czas patrzyłem mu w oczy, nawet wtedy, gdy zassałem główkę jego członka. 

- F-film - wydukał, wsuwając dłoń w moje włosy. 

Już odchylałem jego bokserki, gdy odepchnął mnie gwałtownie. 

- C-co ty robisz? - zapytał, naciągając na siebie spodnie. 

- Kotku, możemy przestać się bawić i przejść do rzeczy? - uśmiechnąłem się lekko, ściskając jego dłoń. - Możemy pójść do mojego pokoju, żeby było ci wygodniej. 

- Ale... ale mówiłeś, że będziemy oglądać film - powiedział, patrząc na nasze złączone ręce. - Mówiłeś netflix i relaks. 

Zachichotałem, wstając z podłogi. 

- Blondi, miłości mojego życia - zacząłem, cmokając go w usta. - Przecież wiesz czemu cię tu zaprosiłem. 

Niall zerwał się z kanapy, odsuwając się ode mnie najdalej jak mógł. 

- Zaprosiłeś mnie tylko, żeby mnie przelecieć? - szepnął. - Jak mogłeś Zayn! J-ja m-myślałem, że ty mnie... 

- Niall - powiedziałem wolno. - Kochanie... Oczywiście, że nie! Myślałem, że trochę pofiglujemy, a później zamówimy pizzę i obejrzymy coś w łóżku - wytłumaczyłem. 

- Mówiłeś netflix i relaks! Nie było mowy o seksie! - krzyknął, łapiąc kanapkę ze stołu. - Wychodzę! 

Patrzyłem jak bierze kilka kanapek i zamkniętą paczkę chipsów, zanim wyszedł z mojego domu. Zanim zorientowałem co właściwie się tutaj wydarzyło, mojego chłopaka już nie było. 

 - Kurwa - jęknąłem, chowając twarz w dłoniach. - A jednak nie wiedział co to netflix i chill. 

Starałem się do niego dodzwonić, ale odrzucał każde moje połączenie. Zostało mi tylko jedno, ale to musiało poczekać do poniedziałku. 

- Tommo, potrzebuje pomocy - westchnąłem, gdy Louis odebrał telefon. 

- Stary, jeśli znowu chcesz zaproponować mi trójkąt, to znowu odmawiam - powiedział poważnie. - Raz mi starczy. 

- Nadal masz swojego boomboxa? 

- Po jakie licho potrzebny Ci boombox? 

- Spieprzyłem sprawę z Niallem. 

- Będę za dziesięć minut.

- Dzięki Lou - uśmiechnąłem się lekko. 

Niedzielny poranek był gorszy od tego sobotniego. Miałem tylko nadzieję, że mój plan wypali i Niall mi wybaczy. Właśnie wybierałem kolejną paczkę żelek, gdy usłyszałem znajomy głos. Liam, Carol i Luke stali przy jakimś regale zawzięcie dyskutując. 

- Hej - przywitałem się, a cała trójka odwróciła się gwałtownie. 

- Zayn! Dobrze, że jesteś - powiedział Luke, przeczesując palcami swoje włosy. - Mógłbyś powiedzieć tej dwójce, że lubrykant o smaku coli jest smaczniejszy od tego truskawkowego?! 

- Ja jestem za mango - wtrącił Liam. 

- Eee, okej... Co to za różnica? Nie możecie kupić po jednym z każdego? Skoro ty wolisz cole będziesz lizał cole i... Chryste, nie chcę o tym rozmawiać - westchnąłem. 

- Nie głupie - mruknęła Carol, drapiąc się po brodzie. - Jeśli wysmarujesz swojego pe... 

Zatkałem uszy i odszedłem od nich szybkim krokiem. 

Spojrzałem na koszyk, który od godziny wypełniałem słodyczami. Mama zawsze mówiła, że przez żołądek do serca! A tak serio to... Moja sobotnia randka z Nialler nie należała do najlepszych i musiałem jakoś znowu wygrać jego serce. 

Poniedziałek przyszedł szybko, a ja byłem kłębkiem nerwów. Miałem tańczyć przed całą szkołą, a prawdą było, że ja nie potrafiłem tańczyć. Na pewno nie na trzeźwo. Tommo poklepał mnie po plecach życząc powodzenia. Korytarz zapełniał się uczniami i wiedziałem, że teraz albo nigdy. Wszedłem do szkoły i zobaczyłem moje bejbe, który rozmawiał z Marcelem./Harrym. Wiedziałem że ja byłem tematem ich dyskusji, bo policzki mojego słodkiego Irlandczyka były lekko zarumienione. 

- Blondi! - krzyknąłem, idąc w jego stronę. 

Odwrócił się powoli. Widziałem, że był zawstydzony i miałem tylko nadzieję, że nie przeze mnie. 

- Wciśnij guzik Tommo - powiedziałem do Louisa, który szybko spełnił moją prośbę.

Zacząłem sztywno ruszać biodrami. Wiedziałem, że wyglądałem komicznie i wszyscy cicho się ze mnie śmiali. Ale jakoś mnie to nie ruszało. Nie, jeśli miało to pomóc mi w zdobyciu Nialla. 

- Zaynie - powiedział cicho Niall, gdy stanęliśmy naprzeciwko siebie.

- Przepraszam kotku! - wtrąciłem, padając na kolana. - Zachowałem się jak...jak... - spojrzałem na Louisa, który westchnął, zanim wyszeptał mi do ucha: "Dupek, neandertalczyk, niegodny" - Zachowałem się jak niegodny neandertalczyk, któremu w głowie tylko jedno! Ale kotku, popatrz na siebie! Już mi twardnie... - Louis uciszył mnie klepnięciem w potylicę. - Miałem na myśli, że... Wybacz mi Blondi! Już nie będę rzucał się na ciebie przy pierwszej lepszej okazji... No chyba, że sam będziesz tego chciał - puściłem mu oczko, wręczając mu torbę pełną smakołyków.

- N-nie jestem na ciebie zły - szepnął Niall, pomagając mi wstać. - Uwielbiam Cię Zaynie - powiedział nieśmiało, zanim przyciągnął mnie do pocałunku. 

- Kurwa, Blondi. Jak ja cię kocham - powiedziałem, ponownie złączając nasze usta. 

___________________

:)) 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top