1.
Baekhyun poczuł że popełnił kolejny błąd. Czuł obezwładniające poczucie winy, odbierające mu powietrze w płucach. Wiedział, że musi dotrwać do końca, lecz jego ból płuc znów mu to uniemożliwiał.
Spektakl trwał, a dokładniej jego próba. Miał świadomość tego, że jeśli teraz coś zepsuje, jego rola zostanie mu odebrana, w końcu na jego miejsce było wielu innych, gotowych zrobić wszystko dla choćby ułamku sekundy na scenie.
Kiedy jego partia dobiegła końca, opuścił scenę, kierując się na zaplecze. Nim zdążył cokolwiek zrobić, znów zaniósł się głośnym kaszlem. Jego ciało opadło na podłogę, zapewne brudząc kostium, który miał na sobie, jednak w tej chwili nawet o tym nie myślał.
Oparł plecy o ścianę, pochylając głowę do kolan. Musiał opanować oddech, lecz i on postanowił jak na złość drżeć, nie dostarczając odpowiedniej ilości tlenu do płuc.
- Nic ci nie jest Baekhyun, musisz tylko opanować oddech, to nic takiego. - szeptał do siebie pokrzepiające słowa, czując jak po jego twarzy zaczynają płynąć łzy.
Wiedział że już musi się szykować na kolejne ostre słowa, które z pewnością nie będą pochwałą. Już od jakiegoś czasu słyszał rozmowy innych aktorów, które oczerniały go, oraz planowały jak odsunąć go od spektaklu.
Nie dziwił im się, lecz dostał ostatnią szansę, na to aby się poprawić. Lecz i ją zaprzepaścił. Przymknął powieki, odchylając głowę do tyłu. W końcu zaczął powoli opanowywać swój oddech.
- Byun Baekhyun, reżyser chce z tobą rozmawiać. - usłyszał głos Sehuna. Szybko otworzył oczy, kierując na niego swój wzrok.
Sehun wyglądał na trochę przybitego, co Baek rozumiał. Ich reżyser był bardzo wymagającą osobą, często powodował bardzo dużą presję u aktorów, co nieraz kończyło się masowymi zwolnieniami. Może gdyby na miejsce zwolnionych aktorów, nie przychodzili nowi, zacząłby w pewnym stopniu szanować pracowników i ich prawa.
Podniósł się na nogi, idąc w kierunku pomieszczenia ich reżysera. Przejrzał się w lustrze na korytarzu, po czym zobaczył że jest jeszcze bledszy niż wcześniej. Przeczesał dłonią swoje włosy, aby powróciły do pierwotnie nadanej przez lakier formy, jednak z marnym skutkiem.
Przeklnął cicho pod nosem, po czym zapukał do drzwi. Usłyszał tylko głośne proszę, na co nacisnął klamkę, wchodząc do pomieszczenia.
Podmuch zimnego, zimowego powietrza sprawił że całe jego ciało zadrżało. Nie rozumiał, dlaczego pan Shin, siedział w takim mrozie, ale tak samo jak reszta aktorów, nie miał odwagi o to spytać.
- Wejdź. - westchnął tylko ciężko, a Baekhyun wiedział że to mogło świadczyć o dwóch rzeczach, albo że go zabije gołymi rękami, albo na luzie z nim pogada. - Usiądź.
Baekhyun wykonał polecenie, nie widząc sensu pogarszania swojej sytuacji, no bo w końcu nie chciał wylecieć z jedynej pracy na zbity pysk.
- Wiesz dlaczego cię wezwałem? - spytał retorycznie, ale dla pewności Baek i tak pokiwał głową na znak zgody. - Tylko proszę, odpowiadaj słownie, bo gdybym chciał pogadać ze ścianą, to nie byłbyś mi tu potrzebny.
- Wiem, znowu zawaliłem. - powiedział Byun, wiedząc że przyznanie winy było jedyną rzeczą, która w tej chwili wchodziła w grę.
- Co się ostatnio z tobą dzieje? - spytał reżyser, z dziwną troską w głosie, na co Baekhyun zaskoczony, uniósł wzrok. - I nawet nie próbuj gadki, że to tylko zmęczenie, widzę że coś jest nie tak.
- Poprawię się, obiecuję, tylko proszę mnie nie wyrzucać. - powiedział błagalnym tonem.
- Baekhyun, czy ja kiedykolwiek chciałem cię zwolnić? - zaczął, lecz kiedy przypomniał sobie o tym, że taka sytuacja naprawdę miała miejsce, głośno westchnął, jakby żałował swojego życia. - No dobra, to było tylko po to żeby zmotywować cię do działania, nie miałem tego na myśli.
Baekhyun zaczął poważnie się zastanawiać czy ma halucynacje, czy po prostu pan Shin się upił i majaczy.
- Pił pan coś? - powiedział Baekhyun, lecz kiedy zdał sobie sprawę że powiedział to na głos, a nie w swoich myślach, przeklnął pod nosem.
- Nie, mam tylko kaca, wiesz?! - rzekł reżyser z sarkazmem w głosie. - Po prostu nie chcę żeby wszyscy z tego teatru uciekali.
- Czyli te dziesięć osób na miejsce każdego z nas to kłamstwo? - spytał Baek.
- Nie no, są, tylko te dzieciaki mają coraz większe wymogi, no i są irytujące. - stwierdził, ciężko wzdychając. - Kiedyś każdy dałby sobie rękę uciąć, aby móc wystąpić na scenie, a teraz. Teraz to nikt już nie traktuje teatru na poważnie.
- Niestety, takie jest życie. - powiedział Baekhyun, zastanawiając się jeszcze nad sensem swojej wizyty w tym miejscu. - Wydaje mi się że moje przebywanie w tym pomieszczeniu dłużej już nie jest konieczne, więc zacznę teraz oddalać się w kierunku drzwi.
- Jasne, ale jeszcze jedno Baekhyun. - powiedział głośno, na co aktor zatrzymał się. - Nie niszcz zdrowia, idź się zbadać, nim będzie za późno.
- Dziękuję, może skorzystam. - powiedział Byun na odchodne, po czym dodał. - Miłego wieczoru, nocy czy coś w tym stylu.
Z ulgą wyszedł z pomieszczenia, czując jak gula umiejscowiona w jego gardle, zaczyna znikać, a on znów odzyskuje jakąkolwiek zdolność do normalnego oddechu.
W całym teatrze już nikogo nie było. Świadczyły o tym wszechobecna ciemność, oraz głucha cisza. Od razu skierował się w stronę garderoby dla aktorów, która również była pusta.
Ściągnął strój sceniczny, wieszając go na jednym z wieszaków. Był trochę brudny, lecz pralnia o tej porze i tak była nieczynna. Zmył makijaż, oraz ubrał na siebie swoje ubrania, którymi były spodnie i bluza dresowa.
Wychodząc z pomieszczenia, zgasił światło i ubrał na siebie kurtkę, ponieważ na dworze o tej porze było już zimno.
Wyszedł z budynku, zamykając za sobą drzwi. Zimne lodowe płatki latały w powietrzu, iskrząc się w nikłym blasku ulicznych latarni, a wiatr rozwiewał je, we wszystkich kierunkach.
Baekhyun oparł się plecami o tylną ścianę budynku, pod którą nikt nigdy nie zainstalował kamer. Wyciągnął z kieszeni intensywnie czerwoną paczkę, z różowymi owocami na opakowaniu. Otwierając ją z fabrycznej folii, od razu poczuł woń świeżego tytoniu z nutą malin.
Zaraz w jego dłoni pojawiła się kolorystycznie pasująca zapalniczka, do opakowania papierosów. W końcu Baekhyun był idealistą, nic nie mogło zburzyć jego harmonii, wszystko co robił i co posiadał musiało być idealne, w przeciwieństwie do jego osoby.
W chwili zetknięcia się papierosa z ogniem, w powietrze wzniosły się drobniutkie kłębuszki dymu, wraz z intensywnie słodkim aromatem malin, który w oka mgnieniu rozprzestrzenił się na większą odległość, docierając nie tylko do nosa Baekhyuna.
- Palenie zabija. - Baekhyun usłyszał głos kogoś innego niż jego piąta osobowość, co napełniło go niemałym zaskoczeniem, w końcu wydawało mu się że był tutaj sam.
- Wiem. - stwierdził fakt, po czym zupełnie zignorował obecność tego drugiego człowieka u swego boku.
- Więc czemu niszczysz sobie zdrowie? - spytał mężczyzna, na co Baekhyun w końcu spojrzał w jego stronę.
Ze względu na zepsutą latarnię, nie zobaczył zbyt wiele, ale wystarczająco. Nie dostrzegł twarzy młodzieńca, lecz charakterystycznym punktem jego wyglądu były uszy, odznaczające się od konturu jego głowy. Pewnie gdyby stanął obok niego prosto, byłby wyższy przynajmniej o głowę. Ubrany był w grubą kurtkę, co sprawiało że z wyglądu przypominał jeszcze większą osobę.
- Zadałem ci pytanie. - powiedział nieznajomy z naciskiem w głosie, przerywając jego dziwne zamyślenie na temat mężczyzny.
- Stres, trema, smutek, złość, radość, zazdrość. - zaczął wymieniać Baek, po kolei wyliczając wszystko na palcach. - Kiedy kumuluje się tego za dużo, trzeba to wszystko z siebie wyrzucić
- I akurat wybrałeś wydmuchiwanie resztek swojego życia, wraz z dymem o zapachu malin? - spytał uszaty (bo ze względu na te uszy no nie mógł go inaczej nazwać) z ironią.
- Dokładnie tak. W końcu trzeba nadać temu chodź odrobiny nietuzinkowości. - powiedział Byun, zaciągając się po raz kolejny tytoniem. - Gdyby każdy umierał tak samo, po pewnym czasie umieranie stałoby się rzeczą monotonną i żmudną. Zresztą ty też palisz.
- W końcu nie da się być idealnym przez cały czas. - stwierdził mężczyzna, stając centralnie obok aktora. - Jestem Park Chanyeol, a ty?
- Byun Baekhyun. - uśmiechnął się, ściskając dłoń, już nie nieznajomego, w geście przywitania. Miał przeczucie że będzie to początek nowej i miał nadzieję że udanej znajomości.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top