Rozdział 7:'It's my fault, right?'
Przez następny tydzień nasze wieczory z Angel wyglądały tak samo.
Siedzieliśmy do siebie przytuleni i okryci kocem, paląc papierosy. Lubiłem tek układ.
Tylko dzisiaj było trochę inaczej. Niby dusiłem to w sobie, ale jakoś mało mnie to obchodziło.
Mój telefon pokazywał godzinę dwudziestą drugą trzydzieści. Angel siedziała między moimi nogami i bawiła się moimi palcami od lewej dłoni.
- Zerwałem z Charlie - wypaliłem nagle. I kiedy powiedziałem to na głos, poczułem się dziwnie wolny. - Powiedziałem jej o tym, że się całowaliśmy.
Dziewczyna spojrzała na mnie z dołu i posmutniała.
- To moja wina, tak? - chciała się ode mnie odsunąć, ale jej nie pozwoliłem. Złapałem ją w pasie i przyciągnąłem do siebie.
- Nie twoja - zapewniłem ją spokojnym tonem i pocałowałem ją w czoło. - Najwidoczniej do siebie nie pasowaliśmy - wzruszyłem ramionami.
Zapadła między nami cisza. Nie taka jaką lubiłem, tylko taka dość niezręczna. Czułem, że Angel ma ochotę stąd uciec, ale jej nie pozwoliłem, trzymając ją bardzo blisko swojej klatki piersiowej.
- Mówiłem ci, że od dawna między nami się nie układało. I to ja z nią zerwałem, nie ona ze mną. Proszę, nieobwiniań się za to, Aniołku.
Wtuliła się w moje ciało, a ja myślałem
Że umieram.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top