|Wyznanie|

~Witajcie ^^ Wybaczcie za to, że wczoraj nie pojawił się rozdział ;-; Mam nadzieję, że dzisiejszy rozdział wam się spodoba, choć będzie sporo napięcia. Miłego czytania^^

Jungkook cisnął w oczach pioruny, gdy obecność Soohana sprawiała, że tracił zdrowy rozsądek tym bardziej, kiedy mężczyzny śmiał mówić o jego zmarłej siostrze w sposób lekceważący. Być może i była krzykliwa przez swój młody wiek, lecz nie żałosna. Nikt jego zdaniem nie miał prawa zniżać wartości jego siostry, którą spotkał okrutny los. Bez kontroli zagryzł się na dolnej wardze, gdy Soohan przystanął przed nim, jak gdyby nic.

— Widzę, że moja obecność cię denerwuje — zauważył, uśmiechając się głupio, a oczy Jungkooka przeszły na pamiętnik w dłoni chłopaka.

— Oddaj to — rozkazał, a mężczyzna parsknął, wyrzucając za siebie pamiętnik.

— Sam go weź, jak posłuszny pies — uśmiechnął się chytrze, patrząc w rozgniewane oczy Jeona, który nie kontrolując się, uderzył pięścią w policzek chłopaka, by zaraz z siłą przywrzeć do podpisanej krwią ściany.

— Nie denerwuj mnie! I nie mów do mnie jak do psa! — warknął zirytowany, gdy jego oczy mierzyły go nienawistnym wzrokiem. — Po co tutaj przyszedłeś?! — zapytał ostro, szarpiąc chłopakiem, który śmiał się głupio. — Mów!

— Zawsze byłeś w gorącej wodzie kąpany — parsknął, patrząc w oczy Jungkooka, gdzie skrzywił się, czując nieprzyjemny ból na swoim policzku. — To wszystko, co się dzieje wokół ciebie jest karą, Jungkook — rzekł, uśmiechając się perfidnie.

— Jaką kurwa karą?! — zapytał, podnosząc ton głosu.

— Domyśl się. Jestem przed tobą, to ja jestem twoją karą, Jungkook — oznajmił mu, wyszczerzając się szaleńczo, a zmieszany Jungkook puścił go, wycofując się w tył, gdzie w przepływie złości przeczesał palcami swoje włosy, zaczesując je do tyłu. Splunął na ziemię, by zaraz wypchnął językiem w zdenerwowaniu wnętrze swojego policzka i spojrzeć spode łba na Soohana, który przyglądał się mu z uwagą.

— Mógłbyś bardziej to zdefiniować, bo nie rozumiem — zażądał. 

— Cały ty — pokręcił głową na boki, by odsunąć się od ściany, gdzie uniósł swoje oczy na wiszący sznur. — W swoim czasie zrozumiesz to.. Teraz przyszedłem tutaj, żeby cię ostrzec — przeniósł na niego swoje oczy.

— Ostrzec? Niby przed czym? — uniósł brew.

— Jednak nic za darmo. Ostrzegę cię, jeśli powiesz mi, gdzie ukryłeś Kim Taehyunga — oznajmił, zaskakując ciemnowłosego Jeona.

— A po co ci wiedzieć, gdzie go ukryłem? — zapytał, patrząc na niego nieufnie.

— To już nie twoja sprawa. Tutaj wszystko zależy od wyłożonych kart, Jungkook. Musisz wybrać swoje życie albo jego, bo o to toczy się to wszystko — odpowiedział, wyczekując na odpowiedź Jungkooka, który w niezrozumieniu zmarszczył swoje brwi.

— Nie rozumiem, o czym ty teraz mówisz, ale jeśli mam wybierać to życie Taehyunga jest ważniejsze od mojego. To żaden dla mnie wybór — odpowiedział mu z pewnością w oczach.

— Tak myślałem — zaśmiał się pod nosem. — Dla ciebie zawsze wszyscy są ważniejszy od ciebie i twojego życia... Właśnie za to cię nienawidzę! — podniósł w rozgniewaniu głos. — Zawsze wybierasz innych, a nigdy...

— Ciebie? — przerwał mu, unosząc brew. 

— Dokładnie — przytaknął głową. — Zawsze wszystko robiłem dla ciebie i walczyłem o nas, a ty się poddałeś, nawet jak twoi rodzice nie stali nam już na przeszkodzie, ty dalej wolałeś robić to, co oni sobie życzyli. Jesteś kurwa żałosny! — krzyknął rozdrażniony zachowaniem bruneta.

— To, co nas kiedyś łączyło było początkowo niewinne i prawdziwe, jednak żyłem pod presją i nie mogłem zawieść rodziców.. — pokręcił głową na boki. — Nie mogłem do ciebie wrócić po tym, co się stało i znów poddać się uczuciom. Sam dokonałem wyboru, a ty powinieneś ten wybór zaakceptować, choć byłem głupi i tchórzyli. Ułożyłeś sobie życie i stałeś się swoim przeciwieństwem. Nie ma co rozdrapywać starych ran — spojrzał w oczy chłopaka, który chwycił się za siny policzek.

— Mylisz się, Jungkook — rzekł, zbliżając się do niego. — Przez te lata nie układałem sobie życia. Ja żyłem przez te wszystkie lata dla zemsty na tobie — wyznał, zaskakując Jungkooka, który został przywarty do ściany przy schodach, gdzie siłując się z Soohanem, zacisnął swoją szczękę, próbując się mu wyrwać.

— Puszczaj mnie, Soohan! — podniósł rozgniewany głos, chwytając za ramiona chłopaka, próbując go od siebie odsunąć. — Jakkolwiek czułeś się urażony przez moje decyzje, to nie zmienię przeszłości. Jedyne, co mogę w tej kwestii zrobić, to przeprosić, jednak... chciałeś skrzywdzić Taehyunga, a tego ci nie wybaczę! — warknął, odpychając go od siebie.

— Przez niego stałeś się jeszcze bardziej żałosny, ale do mojego burdelu z pewnością się nada, gdy z tobą skończę — rzekł z pewnością w głosie, gdzie rzucił się na Jungkooka, który uniknął jego ataku, by przechwycić jego rękę i wyciągnąć ją do tyłu. Przycisnął chłopaka przodem do ściany przed schodami, gdzie przytrzymywał jego lewą rękę przy sobie, sprawiając tym Soohanowi ból.

— Więc tym jest twój lokal... Burdelem?! — zapytał tuż przy uchu, szarpiącego się Soohana. — Chciałeś tam Taehyunga wysłać?! — podniósł głos, czując narastający w nim gniew.

— Gdyby Hyulee nie zawaliła, już by tam był — odpowiedział mu szczerze,  wywołując u Jeona jeszcze większy przypływ gniewu.

— Stałeś się kurwa śmieciem, Soohan. Niby, co ci zrobił Taehyung? — zapytał go.

— Wystarczy ci to, że jest dla ciebie ważny. Chciałem sprawić ci przyjemność specjalnymi filmikami w więzieniu z nim w głównej roli — wyszczerzył się głupio, a ciemnowłosy przycisnął go jeszcze mocniej, nie mogąc mu podarować tych słów.

— Zajebie cię! — krzyknął rozjuszony, a czując za swoimi plecami czyjąś obecność, wstrzymał oddech wraz z silnym ukłuciem w szyję. — C-Co je.. — wyszeptał słabo, chcąc się odwrócić za siebie, jednak nagły przypływ paraliżu sprawił, że upadł bezwładnie na kolana.

— Jest jeszcze wiele innych rzeczy, za które możesz chcieć mnie zajebać..

~

Seokjin otwierając swoje oczy, rozejrzał się po otaczającym go otoczeniu, jednak widząc siedzącego na podłodze i związanego Jimina, sam zorientował się, że jest w tej samej sytuacji. Wytrzeszczył swoje oczy, gdy nie mógł nic powiedzieć przez zaklejone usta, tak samo, jak jego przyjaciel. Nie trudno było mu zrozumieć, co właściwie się wydarzyło, zanim stracił przytomność tym bardziej, gdy ujrzał na policzku Jimina siniaka oraz poszarpaną koszulkę.
Słysząc wyraźne kroki dwóch osób, obydwoje z Jiminem podnieśli na nich swoje oczy. Widok Misooka oraz Dongseoka sprawił, że obydwoje zmarszczyli w rozgniewaniu swoje oczy.

— No i co mamy z wami zrobić? — zapytał Misook przykucając przed Jiminem, który próbował coś powiedzieć. — Ty mały zdrajco, tobą zajmę się po dzisiejszej akcji — rzekł ostro, gdzie zaraz zerwał z ust Jimina taśmę.

— Ała — syknął w bólu, po czym spojrzał z gniewem na byłego chłopaka. — Jesteś śmieciem Misook! Dlaczego chcesz atakować z tym skurwysynem Jungkooka?! — zapytał, wskazując gestem głowy na Dongseoka.

— Skurwysynem? — uniósł w rozbawieniu brwi. — Jak możesz tak mówić o moim drogim kuzynie? — zapytał, pokręcając głową, a Jimin uchylił w zaskoczeniu swoje usta.

— K-Kuzynem? — zapytał z niedowierzaniem w głosie.

— W końcu musiało się to wydać — uśmiechnął się Dongseok, a Misook podniósł się na równe nogi, by przystanąć obok niego. — Tak, Misook jest moim drogim kuzynem — położył swoją dłoń na ramieniu chłopaka, gdy Jimin i Jin patrzyli na nich z niedowierzaniem w oczach. — To ja kazałem mu zbliżyć się do Taehyunga i jego przyjaciół. Początkowo miał poderwać Taehyunga, abym mógł nim bardziej manipulować, jednak zdecydowałem się sam ubiegać o jego względy, a Misook miał zająć się tobą, Jimin. Wiedziałem, że z Seokjinem jest gorzej, on jest strasznie wybredny i dziwny, a ty za to byłeś naiwnym przyjacielem Taehyunga, który wszystko wyśpiewa Misookowi i  przekaże to mi — oznajmił dwójce, która pokręcała w zdenerwowaniu głowami.

— Jesteś śmieciem, Dongseok! — krzyknął w rozgniewaniu Jimin, który nie mógł uwierzyć, że stracił dwa lata dla oszusta. — Obydwoje jesteście! Dlaczego tak wam zależy na Taehyungu, co?! — zapytał, podnosząc głos, a dwójka popatrzyła na siebie znacząco.

— Dla pieniędzy — odpowiedzieli równo.

— Jego ojciec jest strasznym chujem i musiałem przez cały czas mu się podlizywać z moją matką oraz siostrą. Czekaliśmy na moment, aby wykorzystać sytuację i wyciągnąć coś z Taehyunga, bo on był największym skarbem prezesa. Teraz prezes chce, abym pozbył się Jungkooka, więc żeby wciąż utrzymać jego zaufanie i pieniądze, wykonam jego rozkaz, a Misook mi w tym pomoże — wyjaśnił dwójce, która nie mogła uwierzyć w ten cały plan.

— Czyli to wszystko od początku było kłamstwem?! Nawet prezesa Kima oszukaliście... i to wszystko dla pieniędzy.. — pokręcał w niedowierzaniu głową Jimin, który nie mógł pojąć tego podejścia do życia takich osób. — Przez ciebie Taehyung musiał wiele przejść, ale na szczęście w jego życiu pojawił się Jungkook i uratował go przed takim śmieciem! — wykrzyczał rozjuszony i załamany tym całym spiskiem. 

— Ten sukinsyn również nie pojawił się w czystych intencjach, ale spieprzył wiele moich planów! — warknął, zaciskając swoje pięści. 

— Planów takich jak porwanie ze szpitala? — uniósł brew.

— Dokładnie — przytaknął głową. — Nienawidzę Jeon Jungkooka i przeklinam dzień, w którym zjawił się w domu Kimów — mruknął z chłodem. — Jednak teraz skupmy się na tym, co zrobić z waszą dwójką.. Nie możemy was puścić, bo zaraz wszystko się wyda i znacie nasze powiązanie... Trzeba będzie was sprzątnąć — przykucnął przed Jiminem, który pobladł na twarzy, słysząc jego słowa.

— N-Nie.. — pokręcił wystraszony głową, czując się za młodym na umieranie. — Nie możecie nas zabić! — podniósł bezradnie głos, gdzie spojrzał w stronę Seokjina, który posiadł również strach w oczach. Jimin został uderzony w policzek przez Dongseoka, który zmarszczył w rozgniewaniu swoje brwi.

— Kim jesteś, żeby nam rozkazywać?! — podniósł głos, gdzie zaraz podniósł się na równe nogi, otrzepując swoje spodnie z niewidzialnego kurzu. — Jesteście w takim położeniu, że wypadałoby błagać o życie. Rodzice cię nie wychowali w domu? — uniósł kpiąco brew.

— Tak się składa, że pominąłem lekcje manier — wysilił się na uśmiech.

— A szkoda, bo przez to stracisz swoje życie — mruknął, gdzie nakleił mu ponownie taśmę na usta. — Zajmiemy się wami po tym, jak pozbędziemy się Jeon Jungkooka...

~

Taehyung siedział na tarasie, gdzie w dłoniach trzymał kubek z ciepłą herbatą. Na dworze delikatnie powiewał wiatr, jednak to miłe uczucie uderzające w jego twarz pozwalało mu skupić się na swoich myślach, które dzięki Jungkookowi stały się spokojniejsze. Pomimo tego, co się stało nie trafił na wyspę Jeju z Dongseokiem, a szanse na odbudowanie całej relacji z Jungkookowiem stawały się znacznie realne niż wcześniej. Czy teraz wszystko zaczynało w końcu iść w dobrym kierunku?
— Nie jest ci zimno? — usłyszał pytanie Yonho, który usiadł naprzeciw niego. Taehyung jedynie zaprzeczył ruchem głowy.

— Tak jest idealnie — odpowiedział mu, gdzie odłożył na stolik kubek z herbatą. — Cieszę się, że pan przyszedł. Chciałbym, aby pan opowiedział mi coś o mojej mamie — wyznał, patrząc głęboko w oczy mężczyzny.

— Nie wiem, czy to jest odpowiedni moment, aby o tym opowiadać. Nie jesteś w dobrym stanie — rzekł z troską, a Taehyung pokręcił szybko głową na boki, by z desperacją ująć jego dłoń.

— Proszę. Chciałbym zrozumieć, dlaczego moja mama tak bardzo nie kochała mojego ojca — rzekł, patrząc z desperacją w oczy mężczyzny, który czuł się źle tym, że ma opowiadać mu dość przykre rzeczy, które jedynie mogą zranić dwudziestolatka. — Nie ważne jak okrutna jest prawda, panie Yon. Chcę się z tym zmierzyć — dodał, a mężczyzna westchnął głęboko.

— Trochę opowiedziałem Jungkookowi o twojej matce, jednak powiem szczerze, że nie wszystko byłem w stanie mu wyznać o Sohong — wyznał szczerze, gdzie odsunął swoją dłoń od chłopaka, który oczekiwał na jego słowa. 

— Proszę mi powiedzieć — szepnął, zaciskając swoje dłonie w oczekiwaniu na choćby najgorszą prawdę.

— Twoja matka chciała oddać cię w moje i żony ręce, gdy byłeś się jeszcze niemowlakiem — wyznał, zaskakując swoimi słowami Taehyunga. — Jednak nie zgodziłem się na to.. Bo wiedziałem, że była w depresji i nie mogłem jej odebrać syna, ale z latami nic się nie zmieniło — dodał.

— D-Dlaczego moja mama mnie nie chciała? — zapytał z drżeniem w głosie, czując zbyt mocny cios po usłyszeniu czegoś takiego.

— Sam nie wiem, co nią kierowało, jednak bardzo cię kochała, Taehyung. Myślę, że w ten sposób chciała cię chronić i dać ci normalne życie. Twój ojciec i ona nigdy nie byli ze sobą zgodni, a twoja matka musiała bardzo młodo za niego wyjść, mając zaledwie szesnaście lat, a zaraz po tym ty się urodziłeś. Oni obydwoje nigdy się nie kochali, a było to jedynie małżeństwo z obowiązku — wyjaśnił młodszemu, który słuchał go z uwagą.

— C-Czyli od początku była nieszczęśliwa i to nie było z mojej winy? — zapytał, gdy po jego policzkach sunęły się łzy.

— Nie, to nie było z twojej winy. Nie powinieneś nawet w taki sposób myśleć. Ona bardzo cię kochała i chciała dla ciebie jak najlepiej, Taehyung — odpowiedział mu, a jasnowłosy zaczął bawić się w zdenerwowaniu swoimi palcami, gdy przebłyski przeszłości uderzały w niego wraz z płaczem i krzykiem jego matki.

— M-Moja mama często płakała, g-gdy tata ją bił i w-wykorzystywał.. Wtedy tego nie rozumiałem i miałem do niej żal za to, że takie coś się dzieje w domu, a-a ja muszę na to patrzeć — powiedział, starając się zapanować nad zanoszącym się płaczem. — M-Miała kogoś, a on był wściekły... W końcu coś w niej pękło i odeszła z domu do tego mężczyzny.. — mówił, nie zaprzestając się bawić swoimi palcami. — T-To mnie zabolało, bo zniszczyła naszą trójkę i znalazła sobie nową rodzinę.. Jednak nigdy nie spojrzałem na jej ból i na to, że miała prawo się zakochać — zapłakał, opuszczając swoją głowę, gdy Yonho patrzył na niego ze współczuciem.

— Twoja mama nie miała ci niczego za złe. Byłeś tylko dzieckiem — rzekł pocieszająco, a dwudziestolatek pokręcał w zaprzeczeniu głową.

— N-Nie.. J-Ja po prostu nie powinienem był słuchać ojca — powiedział przez cichy płacz.

— Twój ojciec zawsze był nienawistny w stosunku do niej, a ty byłeś tylko dzieckiem, którym mógł manipulować — położył swoją dłoń na ramieniu chłopaka, który podniósł na niego swoje zapłakane oczy. — Tylko powiedz mi, czy twoja matka naprawdę piła alkohol? — zapytał, będąc tego naprawdę ciekawym.

— Coś piła — podciągnął nosem, gdzie zmrużył w namyśle swoje oczy. — Było to puszka, ale nie wiem, czy to był alkohol. Pamiętam jedynie, że głowa jej opadała podczas jazdy, jakby miała zasnąć — odpowiedział mężczyźnie.

— Rozumiem.. — szepnął. — Podobno samochód, który wtedy się przewrócił i zderzył z drzewem, tak było? — uniósł w zaciekawieniu brew, a Taehyung myślał nad jego pytaniem, próbując sobie przypomnieć tamten wieczór.

— N-Nie.. — pokręcił słabo głową. — M-Moja mama krzyknęła na mnie, a wtedy coś w nas uderzyło i samochód się kilka razy obrócił, zanim z drzewem się zderzył — powiedział, pamiętając dźwięk silnego uderzenia, podczas tego wypadku.

— Czyli tak to było — rzekł z namysłem. — Wiesz, dlaczego twoja mama cię wtedy zabrała z domu ojca? — zapytał, a Taehyung przytaknął potwierdzająco głową.

— Chciała mnie zabrać na lotnisko do tego mężczyzny, bo z nim wtedy rozmawiała — odpowiedział. — Myślę, że chyba planowała wspólną ucieczkę — powiedział, widząc w tym tylko jedno wytłumaczenie na pośpiech kobiety tamtego wieczoru. 

— No to wygląda — przytaknął głową. — Widać, że ten wypadek wyglądał zupełnie inaczej, niż opisywano to w mediach — westchnął głęboko, gdy to wszystko wyglądało naprawdę podejrzanie.

— Mój ojciec wiele rzeczy zatuszował, bo nie chciał, aby był o tym, zbyt wielki rozgłos — wytłumaczył. — Chciał oszczędzić mi ataku mediów — dodał, a mężczyzna przytaknął w zrozumieniu głową. Gdy chciał już coś powiedzieć, wyraźny dźwięk telefonu dochodzący z salonu spowodował, że obydwoje spojrzeli w stronę drzwi. 

— To telefon Jungkooka — powiedział, podnosząc się na równe nogi, gdzie udał się prosto do salonu, a Taehyung postanowił udać się za nim. Mężczyzna chwycił telefon, gdzie spojrzał na wyświetlacz telefonu, po czym przeniósł swoje oczy na Kima. — To Yoongi — oznajmił.

— Odbiorę — powiedział Taehyung, wyciągając do niego swoją dłoń, a Yonho przekazał mu telefon. — Yoongi, Jungkooka nie ma i raczej już nie odbierze, bo do osiemnastej idzie wstawić się do więzienia — rzekł, zerkając na zegar, który praktycznie wskazywał równo osiemnastą. 

— Dobrze cię słyszeć, Tae. Szkoda.. Mam pewien problem — rzekł z ciężkością w głosie, a zmieszany chłopak zmarszczył swoje brwi.

— Czy coś się stało? — zapytał.

— Razem z Namjoonem nie możemy skontaktować się z Jiminem czy Jinem, a nawet żadnej wiadomości nie zostawili — odpowiedział mu, a Taehyung mógł wyczuć w jego głosie zmartwienie.

— Nie informowali, gdzie wychodzą? — zapytał zmartwiony.

— No właśnie nie, a byliśmy umówieni z Jimienm, żeby pójść na kolację do Hoseoka z okazji jego wyjścia ze szpitala — wytłumaczył, a Taehyung zaczął się naprawdę niepokoić o swoich przyjaciół, którzy z pewnością mogli wpakować się w jakieś problemy.

— Spróbuję ich jakoś znaleźć — oznajmił, po czym się rozłączył, a Yonho przyglądał się mu w zmieszaniu, widząc, jak chłopak pośpiesznie wybiera jakiś numer.

— Co ty robisz? — zapytał.

— Jimin i Jin zniknęli, muszę ich znaleźć — odpowiedział mu, przykładając do ucha telefon.

— Słucham? — odezwała się Lenka.

— Hej, Lenka. To ja, Tae — powiedział, od razu. — Widziałeś się może z Jinem albo Jiminem? — zapytał niespokojnie.

— No widziałam się z nimi jeszcze dzisiaj — odpowiedziała mu, a Taehyung odczuł ulgę.

— Wiesz może, gdzie poszli? — zapytał.

— No Jimin mówił o tym, że chciałby pozbyć się Misooka ze swojego mieszkania, a Jin powiedział, że z nim pójdzie i tam pojechali — opowiedziała Taehyungowi, który przytaknął głową w zrozumieniu.

— Dzięki — podziękował, po czym się rozłączył. — Są u byłego chłopaka Jimina. Muszę tam pojechać — rzekł, patrząc w oczy mężczyzny, który pokręcił głową.

— Nie możesz, Taehyung..

— To są moimi przyjaciele, nie zostawię ich samych. A skoro jeszcze nie wrócili, to znaczy, że coś się tam musiało stać, znając Misooka — powiedział zdenerwowany, gdzie ruszył w stronę wyjścia, a Yonho ruszył za nim.

— Czekaj, Taehyung — chwycił za jego rękę, zatrzymując go w przejściu, gdzie wyciągnął z kieszeni kluczyki od samochodu. — Pojedź do nich, ale zadzwoń do mnie, gdyby coś tam się działo. Nie idź sam do tego mieszkania — powiedział, wręczając mu do dłoni klucze, gdy Taehyung spoglądał w jego oczy z wdzięcznością.

— Dziękuje, panu — podziękował mężczyźnie, by zaraz opuścić dom mężczyzny. Taehyung pobiegł szybko do stojącego przed posesją samochodu, gdzie pośpiesznie wsiadł do pojazdu, wsadzając do stacyjki kluczyki. Odjeżdżając sprzed posesji Taehyung wybrał numer do Jimina, jednak od razu włączała się poczta głosowa, przez co czuł, że naprawdę coś musiało się stać w mieszkaniu Jimina. Spróbował również zadzwonić do Seokjina, jednak jego telefon również nie odpowiadał. — Tam musiało się coś stać — powiedział niespokojnie, przyspieszając na drodze.

Gdy udało się mu dojechać po długim czasie przed mieszkanie Jimina, zaparkował samochód, gdzie spojrzał niepewnie w zapalone okna na piętrze. Westchnął cicho, po czym spojrzał na telefon Jungkooka, który trzymał w swojej drżącej dłoni. — N-Nie wiem, co tam się dzieje, a-ale muszę ich uratować — wyszeptał ze strachem w głosie, gdzie wybrał trzycyfrowy numer, by przyłożyć do ucha telefon.

Kiedy zakończył rozmowę, schował urządzenie do kieszeni spodni i opuścił pojazd, by ruszyć w stronę drzwi od klatki. Gdy zbliżył się do drzwi, wpisał odpowiedni kod i wszedł do środka, gdzie dostrzegł na klatce wystawione części mebli. Z ciężkim oddech wziął do ręki jedną belkę i wbiegł po schodach na górę, gdzie zatrzymał się przed drzwiami. Zdeterminowany wcisnął na przycisk dzwonka, by ukryć się za drzwiami, które po chwili się otworzyły.
— Kto.. — Misook przerwał, gdy nikogo nie ujrzał przed drzwiami, przez co niepewny postanowił spojrzeć za drzwi, gdzie czekał Taehyung, który widząc jego głowę, zamknął swoje oczy i uderzył całą siłą belką, która powaliła mężczyznę na ziemię. Puścił belkę, by spojrzeć na leżącego mężczyznę, po czym szybko wszedł do mieszkania, gdzie zaczął się rozglądać w poszukiwaniu swoich przyjaciół. Starał się być ostrożny, wchodząc do salonu, w którym ujrzał związanych przyjaciół, a nad nimi stojącego Dongseoka z pistoletem nad ich głowami.

— Nie ładnie, Taehyung — powiedział, pokręcając w niedowierzaniu głową, a Jimin i Jin próbowali coś powiedzieć, jednak przez zaklejone usta chłopak nie był w stanie ich zrozumieć. — Załatwiłeś Misooka, a dopiero co wróciliśmy sprzed więzienia, żeby załatwić twojego ochroniarza — wysilił się na uśmiech, a zdenerwowany Taehyung zmarszczył w zdenerwowaniu brwi.

— Zrobiliście mu coś?! — zapytał niespokojnie.

— Niestety, ale nie wstawił się do więzienia — odpowiedział mu. — Ale skoro się zjawiłeś, to załatwię twoich przyjaciół, a ty pojedziesz ze mną do swojego ojca, bo czeka na ciebie. Nie chce go zawieść — uśmiechnął się nienaturalnie, a Taehyung zacisnął szczęki, nie mogąc uwierzyć w to, co mówił Dongseok.

— Zostaw moich przyjaciół, śmieciu! Nigdzie z tobą nie pojadę, a ty i Misook nie wyjdziecie z tego cali! — wykrzyczał w gniewie, a zdenerwowany Dongseok wycelował broń na jego osobę, przez co Jimin i Jin zaczęli się szarpać, próbując zapobiec nieszczęściu.

— Nienawidzę cię, odkąd razem z matką zamieszkaliśmy w domu twojego ojca. Jakbym się nie starał, ty zawsze robiłeś wszystko przeciwko moim wszystkim planom! — wykrzyczał w gniewie i żalu. — Powinieneś razem ze swoją matką zdechnąć w tamtym wypadku, a wszystkie dobra twojego ojca byłby moje! — dodał, a Taehyung patrzył na niego z niedowierzaniem.

— Od samego początku wiedziałem, że ty i twoja matka oraz siostra pojawiliście się w naszym życiu dla pieniędzy mojego ojca, ale cieszę się, że z niczym zostaniecie! — warknął, gdy jego klatka piersiowa unosiła się niespokojnie.

— Zważałbym na słowa, Taehyung — mruknął z chłodem. — Twój ojciec kazał mi cię znaleźć i pozbyć się Jungkooka, ale.. Wcale nie musi wiedzieć, że cię spotkałem. Dowie się z telewizji, że razem z przyjaciółmi zginęliście z ręki Misooka i wszystkie swoje dobra odda mojej rodzinie, a potem jego się pozbędziemy — uśmiechnął się chytrze, a Taehyung w przepływie gniewu zrobił krok do przodu, jednak zatrzymał się, gdy Dongseok podniósł Jimina i przyłożył do jego skroni broń. — Nie rób niczego głupiego, bo zabije go na twoich oczach — ostrzegł go, a Taehyung patrzył ze strachem w oczach na przerażonego Jimina, z którym zaczął się wycofywać w tył.

— Puść ich — szepnął, pokręcając słabo głową na boki, a Seokjin widząc zmierzającego Dongseoka z Jiminem, wystawił swoją nogę pod jego nogi, sprawiając, że chłopak upadł z Jiminem na podłogę, a Taehyung wykorzystując sytuację, szybko odciągnął Jimina od Dongseoka, chcąc zdjąć sznur z jego rąk. Jednak Dongseok chwycił za jego nogę, przewracając Taehyunga na siebie, gdzie zaczęli się ze sobą szarpać. — Zostaw mnie! — krzyknął, próbując uniknąć broni, którą chłopak wymierzał w niego. Uderzył pięścią w twarzy Dongseoka, z którym obrócił się w szarpaninie na plecy, a do jego uszu oraz wszystkich w pomieszczeniu dotarł paraliżujący dźwięk strzału, który sprawił, że oczy Taehyunga otworzyły się szerzej.

~

Jungkook przebudzając się w dziwnym pomieszczeniu, rozejrzał się po wnętrzu, który był w odcieniach głębokiej czerwieni. Nie potrafił rozpoznać tego miejsca, jednak jego oczy zatrzymały się na przykucającym przed nim Soohanem. Opuścił swoje oczy na skute ręce i nogi, gdzie w zdenerwowaniu zacisnął szczęki i uniósł swoje oczy na chłopaka.
— Po co to wszystko? — zapytał wprost. — To dalej część twojej zemsty? — uniósł kpiąco brew.

— Powiedzmy — odpowiedział. — Tutaj zakończę twoje marne życie, ale przed tym będę musiał ci wszystko wyznać — uśmiechnął się pewnie, a Jungkook patrzył na niego z niezrozumieniem.

— Wyznać? Niby co takiego? — zapytał.

— Jak zapoczątkowałem całe nieszczęście w twoim życiu, Jungkook. Jak stałem się twoim cieniem, który niszczy cały twój świat — oznajmił mu, a przez jego słowa Jungkook zmarszczył w zdenerwowaniu swoje brwi.

— O czym ty do cholery pieprzysz?! — wykrzyczał, mając już dość tej zabawy w podchody. — Mów do cholery, o co ci chodzi! — dodał, a na ustach Soohana pojawił się chytry uśmiech.

— Nie denerwuj się zaraz, przecież wszystkiego się dowiesz — ujął jego podbródek, gdzie wściekłe oczy Jeona piorunowały go, jednak słysząc słowa, które zaraz wypowiedział Soohan, serce Jungkooka zwolniło. — Czas, abyś dowiedział się o tym, że to ja cztery lata temu zabiłem twoich rodziców.

~

Soohan przyznał się do swojej tajemnicy sprzed lat, Taehyung zaś walczy o życie swoich przyjaciół. Teraz czeka nas tylko napięcie, gdyż już w przyszłym tygodniu pojawi się epilog tej książki ^^
Widzimy się jutro!

Zostawcie po sobie:

Głosy i Komentarze

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top