|Wyjazd|
~Rozdział wcześniej, ale są urodzinki Tae ^^ W rozdziale mogą pojawić się błędy, ponieważ na szybko sprawdzałam, a ze mnie niestety jest gapa, kiedy za długo przy monitorze siedzę 😅😅😅 Miłego czytania i nie denerwujcie się ! 💜
Na ustach dwudziestolatka pojawił się blady uśmiech, który sygnalizował tak wiele mieszanych odczuć. Sam nie potrafił zrozumieć, dlaczego tak bardzo słowa przyjaciela Jungkooka sprawiły, że zaczął czuć się tak bezużytecznie, jakby był zbyt głupi na bycie kochanym. Słowa Jungkooka podnosiły go na duchu, a zapewniające słowa były, jak lekarstwo na duszę. Jednak mimo tego, coś nie pozwalało mu poczuć się szczęśliwym. Być może były to tylko jego paranoje i zbyt bardzo wziął do siebie słowa Kim Namjoona.
Jungkook ujął jego dłoń, którą przyciągnął do swoich ust. Złożył ciepły pocałunek na jego delikatnej i zadbanej dłoni, a młodszy patrzył z zauroczeniem na mężczyznę.
— Kocham cię i nie wątp w to, Taehyung. — rzekł z opanowaniem.
— Nie chcę wątpić, ale słowa twojego przyjaciela to sprawiły. —wyznał szczerze, gdy patrzył na kierowcę, który zaraz puścił jego dłoń. — Wiem, że może jestem paranoiczny, ale chcę mieć pewność, Jungkook. — dodał z powagą w głosie, a ciemnowłosy westchnął głęboko, by zaraz zjechać na ubocze. Gdy zatrzymał pojazd, spojrzał z powagą w oczach na pochłoniętego wątpliwościami Taehyunga.
— Czy moje słowa nie są już samym zapewnieniem? — zapytał.
— Jungkook, ja jestem gotów zrobić dla ciebie wszystko. Jeszcze nigdy w swoim życiu tak nie wpadłem. Zrozum, że boję się.. Mój ojciec potrafi być okrutny i nie wiem, jak zareaguje na to, gdy powiem mu o nas. — rzekł z powagą w oczach, gdzie ujął swoimi dłońmi, dłonie Jungkooka, który słuchał go z uwagą. — Stawiam wszystko na ciebie i nie chcę, abyś sprawił, że będę musiał tego żałować. — dodał, gdy jego spojrzenie przekazywało Jungkookowi tak wiele niepewności.
— Powtórzę ci to raz jeszcze. Nie wątp we mnie i ufaj mi, Tae. Chcę dla ciebie wszystkiego, co najlepsze. — rzekł obejmując dłonią jego policzek. — Będę cię zawsze kochał i chronił. — dodał, a Taehyung uśmiechnął się spokojniej.
— Tyle mi wystarczy — powiedział, by zaraz czule musnąć wargi bruneta, który uśmiechnął się delikatnie.
— Mam nadzieję, że będziesz więcej w moje uczucia wątpił — powiedział włączając silnik samochodu, by zaraz ponownie ruszyć w drogę.
— Postaram się — mruknął pod nosem, a dzwoniący telefon w kieszeni spodni Jungkook spowodował, że spojrzał w ich stronę. — Wyciągnę ci go — zaśmiał się cicho, by sprawnie wśliznąć dłoń do kieszeni spodni chłopaka, gdzie wyciągnął jego dzwoniący telefon.
— Kto dzwoni? — zapytał mężczyzna skupiony na prowadzeniu. Taehyung widząc na wyświetlaczu nazwę "Pan Kang", od razu odrzucił połączenie.
— Nikt ważny — odpowiedział, a ciemnowłosy zerknął na niego.
— Mów, kto dzwonił — rzekł srogo.
— Mówię, że nikt ważny — mruknął wchodząc w kontakty na telefonie chłopaka. Zatrzymał się przy nazwie "księżniczka", gdzie zadowolony uśmiech zakwitł na jego ustach. — Jak masz mnie zapisanego, Gguk? — zapytał z zaciekawieniem.
— Oddawaj telefon — westchnął ciężko, a młodszy z zadowoleniem wybrał połączenie pod podaną nazwą, po czym przyłożył do ucha urządzenie. Słysząc pierwsze sygnały, niepewnie przeniósł wzrok na swoją kieszeń, gdzie jego telefon niestety nie dawał po sobie żadnego znaku życia.
— Jungkook, coś się stało? — słysząc po drugiej stronie głos Hyulee, zdenerwowany zmarszczył brwi i rozłączył się, by spojrzeć pretensjonalnie na Jeona.
— Co to ma kurwa znaczyć?! — podniósł głos zdenerwowany.
— O co ci chodzi? — zapytał z niezrozumieniem.
— Dlaczego masz swoją byłą dziewczynę nazwaną w kontaktach "księżniczka"?! — zapytał uderzając go z otwartej dłoni w ramię.
— Oddawaj mi ten telefon! — warknął zwracając twarz w jego stronę, gdzie wyciągnął w jego stronę dłoń.
— Nie! — poddenerwowany wyciągnął z kieszeni spodni własny telefon, gdzie wybrał połączenie do "Cień". — Zobaczymy, jak masz mnie zapisanego — mruknął zirytowany, by spojrzeć na wyświetlacz telefonu starszego, gdzie pojawiła się nazwa "Pozer". Uchylił w niedowierzaniu swoje usta oraz oczy, by spojrzeć na ochroniarza, który widząc tę nazwę starał się nie zaśmiać. — Pozer?
— Tak cię zapisałem na początku — powiedział z rozbawieniem w głosie, a młodszy miał ochotę mu przywalić.
— Swoją byłą masz zapisaną jako "księżniczkę", a mnie jako "Pozera"! To nie jest śmieszne! — wykrzyczał ze zdenerwowaniem, gdzie zaczął coś wystukiwać w telefonie bruneta.
— Co ty robisz? — zapytał zmieszany widząc złowrogi uśmiech arystokraty.
— Zapisałem ją, jako "Cygan" — odpowiedział mu z zadowoleniem, a Jeon niedowierzał w tego zazdrośnika.
— A siebie? — uniósł brew.
— Tygrysek — uniósł dumnie głowę, a ciemnowłosy zaśmiał się pod nosem. — I ty się nie śmiej. Zrobiłeś mi przykrość — powiedział pretensjonalnie. — Dlaczego miałeś ją tak zapisaną? — zapytał wprost.
— Jakoś nie zmieniałem tego — odpowiedział mu wzruszając ramionami.
— Z tego co mi wiadomo, to ludzie po zerwaniu wszystko po sobie usuwają — zauważył pokręcając nerwowo głową, gdzie wbił wzrok w przednią szybę. — To jest jakiś nie śmieszny żart, albo mi się to tylko śni — westchnął ciężko.
— Weź przestań histeryzować, Taehyung. To tylko kontakty w telefonie, co nie mają żadnego znaczenia — rzekł z powagą chłopak, który nie chciał słuchać tych fochów.
— "Tylko kontakty"?! — spojrzał na niego z oburzeniem. — Jaki telefon, taki właściciel!
— No, a ty jak masz mnie zapisanego? — uniósł z zaciekawieniem brew.
— Cień — odpowiedział od razu.
— To mam też się obrażać? — zapytał zerkając na niego.
— To nie jest obraźliwe, Gguk — odparł ze spokojem.
— No dobrze, a Dongseoka, jak masz zapisanego? — zapytał mrużąc swoje oczy.
— "ZUS" — odpowiedział dumnie.
— Zus? Co to oznacza? — zapytał zmieszany.
— Zboczony upośledzony skurwiel — wyjaśnił z uśmiechem, a Jungkook zaśmiał się w rozbawieniu.
— Widzę, że lubisz bawić się w takie skróty — powiedział pokręcając w rozbawieniu głową.
— Nie uważasz, że byłoby to za długie? — uniósł brew.
— No, byłoby — przytaknął głową, po czym zaparkował samochód przed domem Kimów. — Oddajesz telefon i grzecznie szykujesz się do swojego wyjazdu z przyszłym narzeczonym — powiedział zabierając młodszemu swój telefon, jednak młodszy ani drgnął. — Co jest, Tae? — zapytał widząc jego przygnębiony wyraz twarzy.
— Przypominasz mi o tym wyjeździe i jeszcze bardziej czuję, że nie powinienem tam jechać. Mam jakieś złe przeczucie — westchnął wpatrzony w przednią szybę.
— Nie będzie tak źle. Musisz jakoś to znieść, Tae. Pamiętaj, że cały czas będę przy tobie — powiedział chwytając za jego dłoń. Młodszy spojrzał na niego z delikatnym uśmiechem czując coś zupełnie sprzecznego z zapewnieniami Jungkooka. Obawiał się tego wyjazdu i spędzenia całego weekendu z Dongseokiem, który pod skrzydłami jego ojca stawał się silniejszy.
— Obyś miał rację — szepnął, by zaraz odpiąć pas i otworzyć drzwi. Zauważając, że Jungkook nie ma zamiaru wysiąść zatrzymał się, by spojrzeć w jego stronę. — A ty nie wychodzisz? — zapytał.
— Chcę jeszcze pojechać w jedno miejsce i przy okazji się spakować — odpowiedział mu ze spokojem, a młodszy jedynie przytaknął ze zrozumieniem głową. Opuścił pojazd, gdzie zamknął za sobą drzwi. Nie czekając dłużej udał się wolnymi krokami w stronę domu. Przekraczając próg domu, zatrzymał się napięcie chwytając się stoliku, który ochronił go przed upadkiem, po nagłym zawrocie głowy. Chwycił się za głowę odczuwając silny ból.
Zamknął swoje oczy czując nawrót jakiś sprzecznych fragmentów wspomnień, których za nic nie był w stanie sobie przypomnieć. Spiął się odczuwając silne pragnienie zwymiotowania na okazujące się wspomnienia, które obrzydzały go na tyle, że miał ochotę podciąć sobie żyły. Przechadzająca się po domu Mirae, podeszła do niego. — Coś się dzieje, Taehyung? — zapytała kobieta, która chwyciła go za ramię, jednak oblany zimnym potem dwudziestolatek odepchnął ją od siebie.
— Nie podchodź do mnie! — krzyknął, by zaraz pobiec schodami na piętro domu. Zaskoczona kobieta masowała swoją obolałą rękę patrząc za oszalałym chłopakiem.
— Oszalał, znowu ma paranoje — pokręciła oburzona głową, by ruszyć z przytupem do salonu, gdzie przystanęła przed komodą poprawiając układ świeżych kwiatów w wazonie. — Nie powinniśmy trzymać go w domu, a zamknąć w wariatkowie — rzekła z chłodem. — Nienawidzę tego dzieciaka..
Taehyung wbiegając do swojego pokoju, od razu pobiegł do łazienki, gdzie upadł przed muszlą klozetową musząc zwymiotować wszystko, co odczuwał od niedawna. We łzach i zimnych drżących dłoniach zanosił się dławiącym płaczem. Wspomnienia nocy, które nie miały znaczyć nic, zaczynały powracać i okazywać mu, jak beznadziejnie prowadził swoje życie.
Każda faza i nieprzespane noce były jedynie powodem, by uniknąć tego, czego tak bardzo się bał. Odsuwając się od muszli bezwładnie położył się na podłodze ciężko oddychając. We łzach i paranoicznych myślach wbijał paznokcie w swoją skórę, której zadawał ból. Wspomnienia tych wszystkich okropnych nocy i postaci, która każdej nocy nawiedzała go, nie potrafiła opuścić jego szalejących myśli. — Mamo...powiedz, że Jungkook pomoże mi zapomnieć o tym koszmarze.. — wyszeptał we łzach. — Potrzebuję zapomnieć, ale nie mogę niczego wziąć.. potrzebuje tego, tak bardzo potrzebuje... — zapłakał bezsilnie.
~
Jungkook zaparkował samochód niedaleko bramy cmentarzu, gdzie po opuszczeniu pojazdu udał się do stojących straganów z kwiatami. Podszedł do stoiska starszej kobiety zastanawiając się nad wyborem odpowiednich kwiatów.
— Może niebieskie róże dla takiego młodzieńca? — zapytała staruszka, która podała zmieszanemu Jungkookowi wyjątkowo niebieski kwiat.
— Nie — pokręcił głową. — Myślę, że ta się nie nadaje na grób — powiedział chcąc oddać starszej kobiecie kwiat, jednak ta nie chciała tego przyjąć.
— To jest dla ciebie. Powiedzmy, że prezent — uśmiechnęła się ciepło staruszka. — Czuję, że przy tobie rozkwita początek prawdziwego uczucia. Z takim przystojnym młodzieńcem nie może być inaczej — rzekła sympatycznie, a ciemnowłosy był zmieszany jej słowami i szczerym gestem.
— Nie lubię kwiatów. Zależy mi tylko na jakiś w jasnych barwach — wytłumaczył kobiecie. — Mogą być te — wskazał na wazon z białymi kwiatami, a starsza podała mu kilka łodyg. — Dziękuje i proszę wziąć tę różę. Widać, że jest hodowana i bardzo droga. Nie mogę jej przyjąć — rzekł odkładając ją na stojące znicze.
— Jeśli jej nie przyjmiesz już nie spotka cię taka miłość — powiedziała starsza, która według Jungkooka mogła poczuć się urażona jego odrzuceniem.
— No dobrze. Przyjmę ją dla pani — uśmiechnął się delikatnie, po czym zabrał ze sobą różę i udał się w stronę bramy. Idąc długą dróżką spojrzał na kwiat, który wyglądał naprawdę wyjątkowo i głęboko w swoim kolorze, jakby każdy płatek musiał być traktowany z wyjątkowością. Gdy się w niego wpatrywał czuł się oczarowany.
Zatrzymał się przed nagrobkiem Jirae, gdzie przykucnął i włożył do wazonu zakupione kwiaty. Spojrzał na różę, którą mimowolnie włożył w środek białych kwiatów sprawiając, że wyglądała jeszcze bardziej wyjątkowo. — Jirae, wybacz twojemu bratu za to, że tak rzadko tutaj bywam — rzekł przechodząc opuszkami palców po nagrobku. — Twój brat ukarze tego chłopaka, przysięgam. Kiedy w końcu to zrobię, obiecuję przychodzić częściej — dodał, by zaraz poczuć na swojej skórze krople deszczu. Uniósł wzrok na niebo, które ściemniało prawdopodobnie przez zbliżającą burzę.
— Minęły już dwa lata... ten czas leci tak szybko, Jirae — pokręcił głową, którą opuścił czując się rozgoryczonym wewnętrznie. — Wiem, że to wszystko trwa zbyt długo, ale muszę być cierpliwi. Twój Tae-oppa jest cholernie naiwny i głupi. Gdy z nim jestem czuję się, jakbym musiał zabawiać dziecko — zaśmiał się żałośnie. — Ale... zastanawiam się, czy to nie czyni go w jakimś stopniu uroczym? Wiem, że to kiepsko brzmi, ale kiedy się szczerze uśmiecha czuję, jakby moja dusza się paliła — westchnął zaciskając swoje dłonie.
—... Kiedy to się dzieje mam ochotę go zabić, ale cały czas coś mnie przed tym powstrzymuje.. Tak naiwnej i płytkiej osoby nigdy nie spotkałem. Nie wiem, co ty w nim widziałaś, ale ten chłopak jest zepsuty.. zepsuty i cholernie piękny — spojrzał ze łzami w oczach na wygrawerowane litery z imieniem dziewczyny. Zacisnął swoją szczękę, gdzie uderzył pięścią w nagrobek. — Tym bardziej go nienawidzę! Zaślepił cię i wykorzystał, nigdy mu tego nie popłacę! — wycedził z gniewem cały drżąc z napływu gniewu i żalu.
Otarł rękawem swoje oczy, by podnieść się na równe nogi, gdy deszcz zaczął coraz mocniej padać. Ciemne włosy chłopaka szybko zmoczyły się przez nagłą ulewę, a pojedyncze kosmyki przyczepiły się do jego twarzy. Patrzył z góry na nagrobek zmarłej siostry czując się bezradnie pozostając sam.
Odszedł od nagrobku, by w ulewie i głośnych grzmotach udać się w stronę bramy. Zatrzymał się nagle, gdy zderzył się z drugą osobą, która chroniła swoją głowę dużym ciemnym parasolem. Przeniósł swoje rozgniewane oczy na osobnika, a rozpoznając go poczuł, jak jego dłonie mimowolnie zadrżały. — To ty.. — szepnął przyglądając się przystojnemu i umięśnionemu mężczyźnie, który zmierzył go wzrokiem.
— Kopę lat, Jungkook — uśmiechnął się.
— Nie widziałem cię tyle czasu i gdybym cię teraz nie spotkał nawet bym cię nie poznał. Zmieniłeś się... i to pod każdym względem — rzekł przyglądając się posturze chłopaka, który uśmiechnął się pewnie pod nosem.
— Już nie jestem tamtym chudym i bezbronnym dzieciakiem, którego niby kochałeś — rzekł niewzruszony, a Jeon mógł wyczuć jego żal.
— Widzę. Teraz wyglądasz na silnego i pewnego siebie mężczyznę — przyznał szczerze.
— Pomyśleć, że kiedyś to ty mnie posuwałeś — zakpił nagle zaskakując Jungkooka swoją bezpośredniością.
— Przestań. — odwrócił głowę w bok zaciskając swoje usta, a chłopak patrzył na niego z wyższością.
— Za to, co mi zrobiłeś sam z przyjemnością ostro bym cię posuwał, Jeon! — warknął z gniewem, a ciemnowłosy spojrzał na niego z niedowierzaniem. — Potraktowałbym cię, jak szmatę — dodał z jadem. Jungkook wypchnął językiem wnętrze swojego policzka nie mogąc słuchać słów chłopaka, który zbyt bardzo przeżywał swój żal i nabytą przez lata formę. — Uwierz, że z wielką przyjemnością bym to zrobił, aby ukarać cię za mój ból, z którym zostawiłeś mnie samego — rzekł z żalem.
— Wiesz, że nie miałem wyboru — zauważył.
— Miałeś, kurwa! — podniósł głos. — Mogłeś mieć w dupie swoich rodziców, ale nie.. ty po ich śmierci, nagle stałeś się dobrym synem i wybrałeś ich stronę zostawiając mnie samego z tym wszystkim, co mieliśmy. Poszedłeś sobie do tej dziewczyny i udajesz świętego syna — zakpił pokręcając głową. — Jednak widzę, że obrączki nie masz, więc chyba zwlekasz ze spełnieniem prośby rodziców — zauważył.
— Nie twoja sprawa. Kiedyś obrączka będzie, ale to nie jeszcze ten czas — odparł ze spokojem. — Soohan, ja wiem, że masz do mnie żal. Zrozum, że obydwoje źle postąpiliśmy i nigdy nie powinniśmy niczego do siebie poczuć — rzekł wprost.
— Prawda, przynajmniej teraz nie musiałbym czuć takiego gniewu, gdy patrzę na twoją zakłamaną mordę — mruknął. — Czasu się nie cofnie, a ja zmieniłem dzięki temu własne perspektywy— uśmiechnął się na wysilenie.
— To znaczy? — uniósł brew, a chłopak zbliżył się do niego, gdzie położył swoją dłoń na jego ramieniu.
— To znaczy, że bardziej jara mnie posuwanie takich słabeuszy, jak ja kiedyś. Uwierz, że za pieniądze wiele takich w potrzebie chłopaków zrobi wszystko, tak samo, jak musiałem będąc w ich sytuacji, po tym jak mnie zostawiłeś — wyszeptał tuż przy uchu Jeona, który otworzył w zaskoczeniu swoje oczy.
— Co się z tobą stało, Soohan? — zapytał z niedowierzaniem.
— Dzięki tobie się zmieniłem. Wzbogaciłem się nie posiadając niczego i stałem się panem, który z przyjemnością wydaje rozkazy — odpowiedział z zadowoleniem. — Nikt nade mną nie ciąży, a mój biznes się kręci. Jak kiedyś będziesz miał chęci na zabawienie się możesz wpaść do mojego klubu nocnego — uśmiechną się wręczając do dłoni Jungkooka wizytówkę, na którą chłopak spojrzał.
— Zmieniłeś się.. Nie miej mi za złe tego, co wydarzyło się między nami, ale nie mogłem jeszcze bardziej zhańbić moich rodziców — rzekł zerkając na jego bezemocjonalny wyraz twarzy.
— Mówiłeś zawsze, że rodzina jest dla ciebie najważniejsza.. Również mówiłeś, że ja jestem dla ciebie rodziną — zaśmiał się żałośnie. — Wybrałeś, jak wybrałeś. Jednak nie licz, że twoje postępowanie nie będzie nosiło za sobą żadnych konsekwencje — rzekł z zadowoleniem.
— Co masz na myśli? — zapytał z niezrozumieniem wymalowanym na twarzy.
— Może kiedyś się przekonasz, ale będę ciebie obserwował Jungkook — poklepał go po ramieniu. — Zerżnięcie cię byłoby z pewnością zadowalające, ale wolę nie wchodzić do tej samej rzeki drugi raz, co jak co, ale ty potrafisz zawrócić w głowie — rzekł z delikatnym uśmiechem, a Jungkook za nic nie potrafił zrozumieć jego przekazu. — Miło było ciebie spotkać, po takim czasie — dodał, by zaraz odejść w głąb cmentarza. Zostający na deszczu Jungkook nie spodziewał się tego spotkania, tym bardziej po tylu latach. Nie poznawał Soohana, który niegdyś był nieśmiałym chłopakiem trzymającym się blisko niego. Teraz wydawał się potężny i dominujący, zupełne przeciwieństwo.
Nie chciał brać do siebie słów byłego chłopaka, który kiedyś znaczył dla niego bardzo wiele. Pogrzebał przeszłość i pozostał wierny własnym przekonaniom, a przede wszystkim pozostawił wszystkie plany na własną przyszłość, tylko i wyłącznie na zemście, która jest jego jedynym celem w życiu.
~
Następnego dnia, Taehyung niechętnie wyszedł ze swojego pokoju musząc zejść na dół, aby ruszyć w drogę na lotnisko. Miał spuchnięte i podkrążone oczy przez ciężką noc. Przez własne paranoje i strach nie potrafił zmrużyć oka, a gdy to mu się udawało budziła go za każdym razem ciemna postać w masce. Coraz bardziej czuł się słaby i bezradny przez własną chorą psychikę. Założył okulary przeciwsłoneczne, by zaraz wyjść z domu i udać się do samochodu, gdzie czekał już na niego Dongseok i Jungkook.
Zajął miejsce na tyle pojazdu, gdzie na przodzie siedział Jungkook wraz z Dongseokiem. Ciemnowłosy spojrzał na tylne lusterko, by przyjrzeć się Kimowi, który wyglądał na bardzo zmęczonego. — Myślę, że możemy już jechać, panie Jeon. Królewna już z nami jest — rzekł z zadowoleniem Dongseok, który zwrócił się do ochroniarza. Gdy ruszyli w drogę Dongseok zwrócił się w stronę milczącego Taehyunga, który patrzył w boczną szybę ze znużeniem. — Ciężka noc, kochanie? — zapytał z zaciekawieniem.
— Nie twoja sprawa — mruknął z chłodem. — I nie mów do mnie kochanie, bo zwraca mi się śniadanie — dodał wykrzywiając w zniesmaczeniu usta.
— Zabawny jesteś — prychnął. — Obyś był tylko grzeczny podczas naszego wyjazdu, tak jak wczoraj byłeś — dodał z zadowoleniem, a jasnowłosy spojrzał na niego z oburzeniem.
— Odwrócić się i nie zawracaj mi dupy! — warknął z gniewem.
— Tylko ostrzegam — uśmiechnął się głupkowato.
~
Po kilku godzinach cała trójka dojechała na wyspę Jeju, gdzie zatrzymali się w wilii prezesa Kima, która umieszczona była niedaleko plaży. Cała trójka rozgościła się w pięknej posiadłości, gdzie Jungkook podszedł do dużego okna w salonie, z którego piękny widok był na morze. Nie mógł zaprzeczyć, że widok zapierał dech w piersi.
Taehyung pozostawiając swoje rzeczy w sypialni udał się w stronę salonu, gdzie w drodze minął pokój Dongseoka, który zawzięcie z kimś rozmawiał przez telefon. Uśmiechnął się delikatnie pod nosem, by na palcach ruszyć w stronę salonu, gdzie podszedł do stojącego przed oknem Jungkooka, którego objął swoimi rękoma wokół jego talii. Ciemnowłosy zareagował natychmiast nie pozwalając mu przytulić się do niego. — Co ty robisz? — szepnął odwracając się w stronę młodszego, który w zaskoczeniu zamrugał kilkukrotnie oczami.
— Chciałem cię przytulić — odpowiedział mu.
— Twój narzeczony tutaj jest i lepiej uważać na niego — powiedział półszeptem, a jasnowłosy zaśmiał się pod nosem nie robiąc sobie nic z jego ostrzeżeń.
— Nie lubisz ryzyka? — uniósł zadziornie brew.
— Tutaj ryzyko nie jest potrzebne i ty dobrze to wiesz — ostrzegł go, a młodszy wydął dolną wargę w niezadowoleniu.
— Jestem tutaj niecałą godzinę i już jest do dupy — skrzyżował obrażony ręce pod piersią usadawiając się na wersalce. — Tak bardzo chciałbym, żebyś..
— Wybaczcie. Miałem ważną rozmowę — rzekł Dongseok wchodząc do salonu, a Taehyung wywrócił mimowolnie oczami. — Chcesz gdzieś wyjść, skarbie? — zapytał siadając obok blondyna, gdzie umiejscowił swoją dłoń na jego szczupłym udzie.
— Nie — burknął strącając jego dłoń. — Jestem zmęczony, jest już późno, więc wolałbym coś zjeść i pójść spać — powiedział z ciężkością w głosie, a Dongseokowi nie podobało się marudzenie Taehyunga, który próbował go przez te dwa dni zbywać.
— No dobrze, więc dzisiaj ci odpuszczę i zjemy wspólnie kolację — zaproponował, a Kimowi mina zrzedła.
— A co z Jungkookiem? — zapytał wskazując gestem ręki na ochroniarza.
— Mną proszę się nie przejmować. Zajmę się sobą — wysilił się na uśmiech, a Dongseok uśmiechnął się w zadowoleniu.
— Jak widzisz nie będzie mu to przeszkadzało — powiedział z zadowoleniem do zniesmaczonego Taehyunga, który spojrzał pretensjonalnie na Jeona. — Najważniejsze, abyśmy spędzili ze sobą miło czas — dodał z uśmiechem obejmując palcami podbródek Kima.
—Jakoś nie specjalnie zależy mi na tym — wysilił się na uśmiech.
— To ja pójdę — rzekł spokojnie ciemnowłosy, który po swoich słowach odszedł zostawiając Taehyunga z Dongseokiem.
— Zamówię coś — oznajmił z zadowoleniem chłopak, który odszedł od Taehyunga. Młodszy ignorując słowa Dongseoka odwrócił wzrok myśląc nad zachowaniem Jungkooka, który wydawał się być od początku tego wyjazdu jakiś nieswój. Zagryzł się na dolnej wardze czując potrzebę rozmowy z mężczyzną. Wstał z kanapy, gdzie ruszył w stronę długiego korytarzu. Idąc zamyślony przyglądał się zawieszonym fotografią na ścianach. Utkwił swój wzrok na fotografii, która przedstawiała jego matkę. Uważnie przyglądał się poważnemu wyrazowi twarzy kobiety, która wyglądała na bardzo młodą.
— Twoja matka była bardzo piękną kobietą — zauważył stojący obok niego Dongseok.
— Oczywiście, ale za to święta nie była — wzruszył obojętnie ramionami.
— Wygląda na bardzo młodą.. — rzekł przyglądając się portretowi.
— Moja mama zginęła mając jedynie dwadzieścia trzy lata — oznajmił jasnowłosy, który spojrzał na zaskoczonego Dongseoka. — Urodziła mnie mając zaledwie szesnaście lat — dodał.
— To bardzo młodo — stwierdził zmieszany takimi wiadomościami. — Twój ojciec nie pozwala o niej mówić w domu. Nawet żadnego jej zdjęcia tam nie ma — powiedział patrząc w oczy jasnowłosego.
— Bo się na niej zawiódł i nie chce jej wspominać. Moja mama musiała bardzo młodo wyjść za mąż. Mój ojciec był starszy od niej i obydwoje zostali zapoznani przez moich dziadków, aby zmusić ich do małżeństwa — wytłumaczył chłopakowi.
— Byłeś z nią podczas tego wypadku, prawda? — zapytał, a Taehyung odwrócił nerwowo wzrok.
— Tak, ale nic nie pamiętam — mruknął, by zaraz się odwrócić z zamiarem odejścia. Dongseok chwycił za jego rękę, gdzie zatrzymał młodszego przed odejściem.
— Nie pamiętasz, czy może nie chcesz pamiętać? — uniósł brew, a Taehyung spojrzał na niego ze zdenerwowaniem.
— Nie bądź wścibski, bo pożałujesz — ostrzegł go.
— Jakoś się ciebie nie boję — zakpił. — Chodźmy lepiej zjeść — pociągnął go w stronę jadalni, gdzie jasnowłosy całą drogę opierał się przed pójściem razem z nim. Przy kolacji starał się, jak najmniej rozmawiać z chłopakiem, który jedynie mu zawadzał. — Myślę, że jutro moglibyśmy pójść na plażę — rzekł z zadowoleniem, a Kim odłożył pałeczki.
— Nie mam ochoty — odparł ze spokojem w głosie, a dłoń Dongseoka ścisnęła w zdenerwowaniu jego dłoń, przez co młodszy spojrzał na niego z niepewnością w oczach.
— To nie było pytanie. Masz iść — rzekł ze zdenerwowaniem, a dwudziestolatek wyrwał swoją dłoń wstając od stołu.
— Okej — mruknął, by zaraz odejść od stołu. Udał się do swojego pokoju, gdzie zamknął za sobą drzwi. Zmęczony podszedł do łóżka, by położyć się na miękkim materacu. — Chcę być z nim.. — szepnął przechodząc swoją dłonią po drugiej części łóżka, która niestety była pusta. — Potrzebuję, Jungkooka — dodał zamykając z ciężkością swoje powieki. Czuł się, jakby utknął w jakiś koszmarze i musiał akceptować wszystko wbrew jego woli. — Dongseok, niestety będziesz musiał sam się sobą nacieszyć podczas jutrzejszego dnia...
Jungkook stał na balkonie kończąc palić papierosa, gdzie wpatrywał się w ciemność za horyzontem morza. Westchnął głęboko gasząc niedopałek, gdy w jego myślach pojawiał się obraz Soohana. Opuścił balkon wracając do swojego pokoju, gdzie udał się do wyjścia. Zauważając, że już dawno jest po kolacji niepewnie rozejrzał się i ruszył powoli do zajmowanego przez Taehyunga pokoju. Wszedł po cichu do pokoju, gdzie podszedł do łóżka. Zatrzymał się przed łóżkiem mogąc ujrzeć pogrążonego w śnie dwudziestolatka. Uśmiechnął się delikatnie, by usiąść przy nim.
Spojrzał wzdłuż sylwetki chłopca, gdzie zatrzymał swoje oczy na jego zgrabnych udach. Niespokojny oddech mężczyzny ciążył nad ciałem śpiącego chłopaka, gdy ten nerwowo zwilżył językiem swoje usta. Odkryte uda Taehyunga działały na ciemnowłosego zbyt mocno, aby mógł być spokojny. Skóra chłopaka była uzależniająca, jak cały on. Dlatego chwycił za kołdrę i okrył nią szczelnie arystokratę, przed którym się nachylił, by przejść opuszkami palców po jego delikatnym, jak płatek kwiatu policzku.
— Obydwoje mamy jakieś cele. Ty nie chcesz ślubu, a ja nie chcę cię opuścić... — wyszeptał wlepiając swoje węglowe tęczówki w spokojną twarz chłopca. — Dopóki cię nie zranię — dodał zagryzając się na dolnej wardze. — Dlatego, pomogę ci spełnić twój cel, abyś ty mógł wkrótce spełnić mój..
~
Następnego dnia Taehyung wstając dość późno udał się do jadalni, gdzie siedział Jungkook wraz z Dongseokiem. Dosiadł się do stołu, by w ciszy zabrać się za jedzenie. Widzący go Dongseok oderwał oczy z telefonu, by przenieść je na blondyna. — Późno wstałeś — zauważył przyglądając się chłopakowi, który jedynie wzruszył ramionami spożywając jedzenie. — Myślę, że za godzinę będziemy mogli wyjść — uśmiechnął się ciepło.
— Obojętne mi to, byleby to szybko minęło — odparł ze spokojem w głosie, po czym spojrzał na ochroniarza, który patrzył na niego bardzo intensywnym wzrokiem. — A pan dzisiaj, co zamierza robić? — zapytał chłopaka.
— Chciałbym udać się na wschodnią plaże, panie Kim — odpowiedział mu. — Nie chce państwu przeszkadzać — spojrzał to na jednego, to na drugiego, a stopa Taehyunga przesunęła się między nogami ochroniarza, który spiął się na jego nagły czyn.
— Ty nigdy nie przeszkadzasz, panie Jeon — rzekł z dzikością w oczach, a Jungkook zacisnął swoje usta, by pod stołem chwycić za jego stopę.
— To jest randkowanie. Nic mi do tego — odrzekł, a Dongseok przytaknął głową zgadzając się z mężczyzną, za to Taehyung nie był zadowolony jego słowami. — Pójdę już. Miłego dnia — zwrócił się do dwójki, gdzie puścił pod stołem stopę dwudziestolatka, który w zdenerwowaniu zmarszczył swoje brwi.
— Baw się dobrze, panie Jeon — rzekł ze spokojem Dongseok, a ciemnowłosy spojrzał w zdenerwowane oczy Taehyunga, po czym odszedł zostawiając dwójkę samych. — Aż tak potrzebna jest ci ochrona? — usłyszał pytanie Kanga, przez co spiorunował go wzrokiem.
— Chuj cię to powinno obchodzić — warknął niemiło
— Już masz jazdy? — uniósł brew, a Taehyung skrzyżował zdenerwowany swoje ręce.
— Pić mi się chce — westchnął wstając i ignorując wcześniejsze pytanie Dongseoka. — Też chcesz? — zapytał niemiło.
— Od ciebie wszystko, skarbie — wysilił się na uśmiech, a chłopak wykrzywił w zniesmaczeniu swoje usta i udał się do kuchni, gdzie wyciągnął z szafki dwie szklanki.
— Nie mam ochoty na użeranie się z tobą, śmieciu — mruknął wyciągając z tylnej kieszeni spodni woreczek z białym proszkiem, który wsypał do jednej szklanki, by zaraz zalać ją sokiem. Gdy napełnił dwie szklanki z zadowoleniem udał się do jadalni, gdzie podał Dongseokowi jego szklankę, a sam zajął swoje wcześniejsze miejsce.
— Dziękuje — uśmiechnął się zadowolony, gdzie chwycił za szklankę, by napić się z niej, a Taehyung z zadowoleniem upił soku. Chłopak wstał na równe nogi, gdzie szybko opróżnił całą zawartość szklanki. — Pójdę po bluzę i zaraz wychodzimy — zwrócił się do jasnowłosego, który jedynie przytaknął w zrozumieniu głową. Gdy Dongseok odszedł od stołu, Taehyung uśmiechnął się diabelnie, by zaraz samemu odejść od stołu i udać się za chłopakiem. Wchodząc do jego sypialni mógł zobaczyć go siedzącego na łóżku, gdzie trzymał się za swoją głowę.
— Wszystko dobrze? — zapytał łagodnie podchodząc do chłopaka, który podniósł na niego wzrok widząc przed oczami trzy postacie Taehyunga.
— Nie wiem. Jestem chyba zmęczony — powiedział z ciężkością w głosie, a Taehyung podszedł do niego, gdzie chwycił za jego ramiona.
— Lepiej się połóż i odpocznij sobie — powiedział ze spokojem popychając chłopaka, którego głowa spokojnie wylądowała na poduszce.
— Potem pójdziemy.. — szepnął sennie zamykając swoje oczy.
— Mhm.. może jutro, kiedy będziemy już wracać do Seulu...
Taehyung opuszczając posiadłość udał się pustą drogą w stronę wschodniej plaży, gdzie rozglądał się za przystojnym brunetem. Słysząc dźwięk swojego telefonu w kieszeni, szybko go wyciągnął odbierając połączenie. — Słucham? — zapytał błądząc wzrokiem po plaży.
— Jak się go pozbyłeś?— usłyszał pytanie Jeona, przez co zatrzymał się w miejsce i ponownie rozejrzał po okolicy.
— Skąd wiesz, że się go pozbyłem? — zapytał.
— Gdybyś tego nie zrobił, to nie byłoby ciebie tutaj — odpowiedział ze spokojem.
— Gdzie ty jesteś? — zapytał marszcząc swoje brwi, lecz wzdrygnął się, gdy poczuł oplątujące ramiona mężczyzny wokół jego ciała. Odsunął telefon od swojego ucha, by unieść wzrok na bruneta. — Wiedziałeś, że coś zrobię? — uniósł brew.
— Nie byłbyś sobą, gdybyś czegoś nie zrobił — zaśmiał się, a młodszy odwrócił się w jego stronę, by zarzucić swoje ręce na szyi Jeona.
— Widzę, że już poznałeś się na mnie — uśmiechnął się patrząc z radością w oczy chłopaka. — Mamy spokój od niego do jutra.. spędźmy ze sobą ten czas, Gguk — wyszeptał tuż przy ustach chłopaka, który objął dłonią jego policzek.
— Z przyjemnością — uśmiechnął się, by czule wpasować się w rozkoszne wargi dwudziestolatka.
— Jeden dzień i jedna noc bez ciebie, to jak tortura — wyznał jasnowłosy.
— Już koniec z torturą — zaśmiał się podnosząc zaskoczonego chłopaka, którego przerzucił przez swoje ramię.
— Ale wolałbym być na ziemi — powiedział przez śmiech, gdzie zaraz poczuł uderzenie w swój pośladek. —... Dobrze. Nie będę się opierał — zaśmiał się.
— A jednak potrafisz być grzeczny..
~
Ciemność opustoszałej drogi przyprawiała o niepokój przechodzącego blondyna, który ciężko dysząc rozglądał się na wszystkie strony. Para unosiła się przed jego ustami, a bose stopy odczuwały pod sobą zimną ziemię pokrytą wilgotnymi liśćmi. Chłopak oplótł się swoimi ramionami czując się źle w tym zimnym otoczeniu. Jednak zastygł w miejscu, gdy coś minęło przed jego oczami.
Otworzył szerzej swoje oczy widząc oddalającą się postać w jasnych kosmykach włosów. Nie chcąc zwlekać pobiegł za postacią, gdzie przebiec musiał trudną drogę. Mijał wiele drzew i krzewów próbując dogonić osobę. Zatrzymał się w miejscu ciężko oddychając i rozglądając się na wszystkie strony, gdy postać zniknęła z zasięgu jego wzroku. Czując, że coś stoi za nim odwrócił się napięcie, gdzie otworzył szerzej swoje oczy widząc ciemnowłosą dziewczynę z węglowymi oczami.
— J-Jirae?! — zapytał jasnowłosy, którego klatka piersiowa unosiła się niespokojnie, a w jego oczach natychmiast zebrały się łzy. Postać dziewczyny patrzyła na niego bez żadnych emocji. — C-co ty tu robisz? — zapytał.
— Jak widzisz jestem tutaj, Jimin-oppa — odpowiedziała mu, a jej oczy nie patrzyły na niego, a na coś za nim.
— C-co tam widzisz? — zapytał ze strachem w oczach, gdzie odwrócił się napięcie, gdzie dostrzegł mógł martwą postać Taehyunga, którego wcześniej gonił. Otworzył szerzej swoje zapłakane oczy nie potrafiąc zrozumieć, co się dzieje. — D-dlaczego Taehyung nie żyje?! — zapytał kierując swoje oczy na szesnastolatkę.
— Jeśli nic nie zrobicie, to tak się to skończy — rzekła patrząc bezemocjonalnie na martwą postać chłopaka, gdy Jimin za nic nie był w stanie jej zrozumieć. — Jeszcze możecie mu pomóc..
— Ale czego nie zrobię? — zapytał, a dziewczyna milczała. — Dlaczego tego nie powstrzymasz?! — zapytał ze zdenerwowaniem, a dziewczyna spojrzała w jego oczy.
— Bo ja nie żyję..
Jimin wystraszony otworzył szeroko swoje zapłakane oczy, gdzie podniósł się do siadu. — Japie.. — zatrzymał się, gdy próbował uspokoić swój niespokojny oddech. Siedzący przy komputerze Misook spojrzał niechętnie na posiniaczonego Jimina, który łkał cicho.
— Czego ryczysz?! — zapytał ostro, a Jimin spojrzał w jego stronę.
— Śniła mi się ta dziewczyna.. — szepnął we łzach, które powoli sunęły się po jego policzkach.
— Jaka dziewczyna? — uniósł brew, gdy Jimin przerażony pokręcał głową.
— I martwy Taehyung..
— Mógłby być martwy, jak dla mnie.. — mruknął wracając wzrokiem do komputera. Jimin przeczesał nerwowo dłońmi swoje jasne kosmyki włosów czując się oszołomiony tym realistycznym snem, którego z pewnością szybko nie wyzbędzie się ze swojej pamięci.
— Nawet tak nie mów — mruknął cicho przyciągając do siebie swoje kolana, w których schował swoją twarz. — Boję się o Taehyunga.. Dlaczego on to zrobił tej dziewczynie? Teraz nas wszystkich będzie spotykać kara.. — zapłakał zlękniony, a Misook spojrzał na niego z niedowierzaniem.
— Weź lepiej coś na uspokojenie, bo zaczynasz majaczyć i zachowywać się jak psychiczny — pokręcił głową, a Jimin podniósł swoją głowę wlepiając oczy w sufit.
— Czuję, że coś się stanie złego Taehyungowi — powiedział przez łzy.
— Zaraz tobie coś się stanie, jeśli się nie zamkniesz! — krzyknął zirytowany, a Jimin nie przejmował się jego słowami wciąż mając w głowie słowa dziewczyny i widok martwego Taehyunga.
~
Taehyung wraz z Jungkookiem siedzieli na trawie niedaleko morza, gdzie obydwoje mogli wpatrywać się w piękny widok przed ich oczami. Młodszy zerknął z uśmiechem na ciemnowłosego, który był bardzo milczący. Niepewnie wyciągnął swoją dłoń w jego stronę, gdzie ujął między palce dłoń chłopaka, który od razu na niego spojrzał.
— Skoro jesteśmy w końcu sami w takim przyjemnym miejscu, to chciałbym ci powiedzieć coś ważnego — powiedział nieśmiało jasnowłosy, a Jeon przyglądał mu się z uwagą. — Zanim się pojawiłeś w moim życiu byłem dość okropnym dzieciakiem, który gardził praktycznie każdym. Nigdy nie ośmieliłbym się zbliżyć do ciebie, gdybyś nie był moim cieniem. Z jednej strony jestem naprawdę wdzięczny, że los postawił cię na mojej drodze — wyznał szczerze opuszczając swoją głowę, gdy czuł się zażenowany swoimi słowami. — Może kiedyś samego wyśmiałbym za to, co zamierzam ci powiedzieć — zaśmiał się żałośnie pokręcając głową.
— Co takiego chcesz mi powiedzieć? — zapytał zaciekawiony.
— Kiedyś nie wierzyłem w coś takiego, jak miłość. W ogóle było to dla mnie głupie, że ktoś mógłby z miłości chcieć wszystko zrobić dla drugiej osoby, ale dzięki tobie to zrozumiałem, Jungkook — powiedział patrząc ciepło w jego tęczówki. — Zacząłem wierzyć w miłość — wyznał zaskakując Jungkooka swoim wyznaniem.
— Uh.. bardzo mnie to cieszy — uśmiechnął blado starając się nie odwrócić wzroku z ciepłych oczu Taehyunga, który przybliżył się do niego, by czule musnąć go swoimi wargami w policzek. Jungkook siedział, jak osłupiały posiadając zbyt wiele szalejących myśli, które dekoncentrowały go na tyle, że nie był w stanie powiedzieć czegokolwiek. Po raz pierwszy poczuł, że ta gra stała się dla niego trudna.
Ciemnowłosy wstał na równe nogi, gdzie otrzepał swoje tyłu nabierając z ciężkością powietrza do płuc, by zaraz spojrzeć na zmieszanego blondyna. — Wracajmy już..
Jasnowłosy czuł się dziwnie, po tej rozmowie. W końcu powiedział, co na duszy mu leżało i jak bardzo jego uczucia się zmieniły, a Jungkook zachowywał się tak, jakby zrobił coś złego. Zacisnął swoje usta, gdy po powrocie do posiadłości ciemnowłosy udał się prosto do swojego pokoju. Zostając samotnie w korytarzu zacisnął swoje palce, po czym udał się do pokoju Dongseoka, gdzie delikatnie uchylił drzwi i zajrzał do środka. Widząc, jak chłopak twardo śpi, uśmiechnął się delikatnie.
— Czy ja coś zrobiłem źle? — zapytał opierając się plecami o drzwi za nim. — Nie. Po prostu masz jakieś paranoje — pokręcił głową, by zaraz odepchnąć się od drzwi i udać w stronę pokoju ochroniarza. Wszedł do środka rozglądając się po wnętrzu, gdzie na szafkach leżały poukładane rzeczy mężczyzny. Słysząc dźwięk wody dobiegający z łazienki niepewnie udał się w jej stronę. Przekraczając próg pomieszczenia zatrzymał się, opierając o ściankę, gdzie niekontrolowanie zagryzł się na dolnej wardze, gdy mógł ujrzeć w całej okazałości ciało mężczyzny.
Silne i umięśniona ramiona, wąska sylwetka oraz jego potężne uda doprowadzały Taehyunga do wewnętrznego szaleństwa. Odsunął się od ścianki, by niepewnie zacząć rozpinać swoją koszulkę, która powoli zsunęła się na podłogę, a zaraz za nią jego spodnie i bielizna. Z szybko bijącym sercem ruszył w stronę kabiny, gdzie przekroczył ją mogąc wyczuć ciepło wody na swej skórze. Z płytkim oddechem i drżącymi rękoma oplótł je wokół talii mężczyzny, który spiął się wyczuwając go za sobą. Blondyn przyległ do pleców Jungkooka, gdzie przykleił swój policzek do jego skóry. Twarde umięśnienie na brzuchu chłopaka było wyczuwalne dla opuszków palców Taehyunga, który z trudem złapał oddech czując uderzające krople wody na jego nagim ciele.
Jungkook zamknął swoje oczy starając się odnaleźć swój własny spokój. — Nie wiem, czy zrobiłem coś nie tak, ale przestań milczeć.. — wyszeptał chłopak za nim, a Jeon zacisnął swoje drżące wargi. — Jestem cały twój.. sercem i ciałem — dodał, a chłopak nie potrafiąc dłużej wytrzymać, odwrócił się w jego stronę, gdzie objął dłońmi policzki Taehyunga, by zachłannie wpasować się w jego usta. Zaskoczony chłopak oddawał jego pocałunki, po czym chwytający go w pasie brunet z łatwością go podniósł przyciskając jego plecy do szyby, gdzie usta starszego intensywniej pochłaniały jego wargi.
Młodszy sapnął głęboko rozchylając swoje usta, gdy ciemnowłosy całował jego linię szczęki, a dłońmi pieścił i podszczypywał jego pośladki. Czując się, jak w jakimś amoku, Taehyung oddawał się pieszczotą ochroniarza, który chwycił między zęby jego dolną wargę pociągając ją agresywnie w swoją stronę. — Ja również jestem cały twój, skarbie — wyszeptał w jego usta, z których uchodził gorący oddech dwudziestolatka. Ciemnowłosy odsunął go od szyby, by opuścić wraz z młodszym kabinę prysznicową, a Taehyung zawiesił swoje ręce na szyi starszego, który udał się wraz młodszym do pokoju, gdzie położył go na miękkim materacu.
— Kocham cię bardzo, Gguk — powiedział patrząc w ciemne oczy chłopaka, który zawisł nad nim, a jego usta uciszył kolejnymi głębokimi pocałunkami. Sunący się po jego wargach język ochroniarza doprowadzał go do przyjemnych dreszczy i nic dziwnego nie było w tym, że już pod prysznicem był twardy przez mężczyznę. Wargi Jungkooka sunęły się wzdłuż jego klatki piersiowej, aż do podbrzusza. Młodszy oddychał niespokojnie, a głęboki jęk rozniósł się w czterech ścianach, gdy Jungkook zajmował się dopieszczaniem jego twardej erekcji. Wił się i oddychał wraz z rozkosznymi jękami pod Jeonem, który szybko zakończył jego dopieszczanie odwracając go zwinnym ruchem na brzuch. Taehyung zagryzł się na dolnej wardze czując, jak dłonie starszego intensywnie pieszczą jego pośladki.
— Jesteś piękny, tygrysku. Za każdym razem piękniejszy.. — szepnął pochylając się nad ciałem młodszego, gdzie przysunął do jego ust swoje palce. Taehyung czuł przyjemne motylki w swoim podbrzuszu słysząc jego słowa i głęboki Busański akcent. Wsunął do swoich ust palce chłopaka, które zaczął z przyjemnością ssać. Gdy Jungkook wysunął z jego ust swoje palce przysunął je zaraz do dziurki chłopca, w której zaczął je zanurzać chcąc dobrze rozciągnąć Taehyunga.
— Ah, Gguk.. — sapnął przytulając swój policzek do miękkiej poduszki, gdy ciemnowłosy sprawiał mu przyjemność. Wzdrygnął się, gdy wyczuł wilgotnego penisa chłopaka między swoimi pośladkami, który zaczął sunąć się między dwiema półkulami, a oddech Kima stał się gorący i szybki pragnąc już poczuć w sobie mężczyznę.
Jungkook jak zahipnotyzowany przyglądał się pięknej oliwkowej skórze chłopca, która przy jego dotyku przybierała odcień soczystej czerwieni. Chwycił za nadgarstki Taehyung, które wyciągnął za jego plecy, by zaraz wraz ze swoim penisem wejść w chłopca. Wyczuwając jego twardość w sobie jęknął głęboko szarpiąc swoimi rękoma, których chłopak za nic nie zamierzał puścić. Miednica Jeona poruszyła się powoli, a wraz nią jego ruchy we wnętrzu Kima, który przystosowywał się do jego narządu. Nachylił się nad chłopakiem, którego chwycił podnosząc jego tułów, gdzie plecy młodszego przyległy do jego mokrej klatki piersiowej.
Gorący oddech pieścił skórę Kima, który zamknął swoje oczy czując pocałunki Jeona na swojej szyi i ramionach. Chłopak poruszał się powoli i trafnie w jego wnętrzu, po czym przysunął swoje palce do jego twardych sutków, które zaczął drażnić doprowadzając młodszego do kolejnych rozkosznych jęków. Dłonie Jeona zeszyły na jego biodra, gdzie przytrzymując je mocniej zaczął przyspieszać swoimi biodrami sprawiając, że Taehyung opuścił swój tułów opierając się rękoma o materac, odczuwając coraz większe uniesienie i spełnienie. — S-szybciej.. — wyspał oblany potem, a Jungkook przyspieszył trafiając w punkt chłopca, który z całej przyjemności rozdzierał swoje gardło w zadawanej przyjemności.
Sprawnymi ruchami Jeon doszedł we wnętrzu chłopca, który zaraz po nim osiągnął swój szczyt. Młodszy opadł na materac ciężko dysząc w poduszkę, a Jungkook opuszczając jego wnętrze nachylił się nad nim, gdzie czule ucałował jego plecy. Zajmując miejsce obok Taehyunga dotknął dłonią jego rozpalonego policzka, gdy ten patrzył na niego z nieznajomym dla niego spojrzeniem. Dostrzegając sunące się łzy po policzkach młodszego, ciemnowłosy przyglądał się mu ze zmieszaniem. — Dlaczego płaczesz? Zrobiłem coś źle? — zapytał, a młodszy jedynie pokiwał przecząco głową.
— N-nie — szepnął z drżeniem w głosie. — Po prostu się boję — wyznał szczerze.
— Czego? — uniósł w zaskoczeniu brwi.
— Że nie przekonam do ciebie ojca i.. i..
— Cii.. — zbliżył się do niego obejmując go ramieniem. — Wiem, że ci się uda. Sam mówiłeś, że zawsze dostajesz, to czego chcesz — rzekł ze spokojem w głosie, a młodszy wtulił się w niego bardziej potrzebując tylko i wyłącznie do szczęścia Jeon Jungkooka.
— Wiem i chcę walczyć o nas — wyszeptał, gdy Jungkook głaskał go po jego nagich plecach.
— To nie zamartwiaj się tym i ciesz razem ze mną tą chwilą — uśmiechnął się muskając go w czoło. — Uwierz, że dla ciebie wskoczę w sam ogień i jeśli coś stanie nam na drodze, to będę szedł za tobą pod sam prąd — zapewnił go, tym samym uspokajając Taehyunga, który czuł się lepiej przy zapewnieniach mężczyzny.
O samym świcie Taehyung niechętnie opuścił łóżko Jungkooka, który twardo spał. Udał się do łazienki, gdzie przebrał się w swoje ubrania. Opuszczając łazienkę spojrzał w stronę łóżka, gdzie uśmiechnął się widząc pogrążonego w śnie mężczyznę. Przyłożył do swoich ust palce składając na nich cichy pocałunek, który posłał w stronę mężczyzny, zanim zmuszony był opuścić jego sypialnie.
Gorączka nocnego zbliżenia wciąż była świeża i doprowadzała chłopaka do zadowolenia oraz spełniającego uczucia. Wszedł po cichu do swojego pokoju, gdzie zamknął za sobą drzwi. Stojąc przodem do drzwi przytrzymywał je chwilę dłonią i uśmiechając się do siebie w szczęściu jaki wewnętrznie odczuwał, po czym odwrócił się napięcie. Otworzył szerzej swoje oczy, gdy ujrzał wściekłe spojrzenie Dongseoka, który jednym uderzeniem sprowadził go na ziemię. Młodszy leżąc bezwładnie na podłodze chwycił się za bolący policzek czując nieprzyjemny pisk w uchu.
— Szmata! — krzyknął chwytając Kima za koszulę, gdzie z siłą podniósł go na równe nogi. Wystraszony blondyn spojrzał ze strachem w jego wściekłe oczy. — Pieprzona szmata! — ponownie krzyknął.
— Zostaw mnie! — krzyknął z przerażeniem, gdy chłopak z siłą wciągnął go w głąb pokoju zatrzymując go przy łóżku, gdzie ponownie z siłą go spoliczkował. Taehyung krzyknął płaczliwie z bólu, gdy po uderzeniu upadł na materac łóżka. Przerażony spojrzał na Dongseoka, który sięgnął po swój pasek leżący na szafce. — N-nie! Nie waż się tego robić! — wykrzyczał próbując przedostać się na część łóżka, jednak chwytający za jego stopę chłopak zatrzymał go, gdy młodszy w upadku przed ucieczką leżał na brzuchu.
— Myślałeś, że się nie dowiem?! — podniósł głos, gdy przytrzymywał go. — Że szmacisz się z Jeonem?! — dodał, a oczy Taehyunga otworzyły się szerzej słysząc jego słowa.
— Puszczaj mnie, skurwielu! — krzyknął szarpiąc się, gdzie zaraz poczuł silne uderzenie na udach, które zadane było skórzanym paskiem. Zacisnął w bólu swoje powieki, gdy otrzymał kolejne silne uderzenie starając się nie uronić ani jednej łzy.
— Zabije go i ciebie! — wycedził z jadem oplątując na szyi blondyna pasek, gdzie pociągnął jego tułów do siebie, a duszący się chłopak poczerwieniał na twarzy nie będąc już w stanie powstrzymać łez. — Rozumiesz?! — szarpnął nim.
— P-uś-ć m-nie.. — wydusił ze łzami w oczach z trudem łapiąc oddech, a wściekły Dongseok niechętnie go puścił. Taehyung kasłając głośno chwycił się za swoją szyję, gdzie spojrzał z gniewem na chłopaka. — Szaleniec! Masz przewidzenia! — krzyknął, a chłopak zaśmiał się w niedowierzaniu, gdzie zaraz wyciągnął z kieszeni swój telefon.
— Czy to są przewidzenia? — zapytał pokazując mu zdjęcie jego i Jungkooka w łóżku. Młodszy bezradnie otworzył szerzej swoje oczy, przykładając do ust dłoń. — Widzę, że teraz już nie jesteś taki mądry.. Wysłałem to już do Jihyuny. Teraz jeszcze został mi twój ojciec — rzekł dumnie, a Taehyung pokręcił bezradnie swoją głową. — Ty i twój ochroniarz skończycie marnie! A właściwie bardziej on, niżeli ty! — warknął ruszając w stronę wyjścia, a Taehyung dusząc się w sobie wstał z łóżka, by w całej desperacji zatrzymać chłopaka, gdzie uklęknął przed nim i chwycił za jego nogę wyglądając w tej chwili naprawdę żałośnie.
— Błagam nie mów nic mojemu ojcu.. Proszę! — zapłakał żałośnie nie chcąc niszczyć życia Jungkookowi, a Dongseok spojrzał na niego z niedowierzaniem.
— Aż tak bardzo kochasz tego biedaka, że poczyniłeś się do błagania mnie na kolanach? — zapytał, a Taehyung nie był w stanie spojrzeć na niego. — To jest żałosne, Taehyung. Nie spodziewałem się, że będziesz kiedykolwiek tak żałosny — pokręcał głową rozdrażniony.
— Nie obchodzi mnie to! Proszę cię tylko to, abyś niczego nie mówił mojemu ojcu! — wycedził przez zaciśnięte zęby, gdy po jego policzkach błądziły łzy.
— Nie powiem niczego, ale wszystko będzie tylko na moich warunkach — spojrzał z pewnością na chłopaka.
— Czego chcesz? — zapytał podnosząc na niego swoje zapłakane oczy.
— Zaakceptujesz moje oświadczyny i wyjdziesz za mnie. Zapomnisz o tym ochroniarzu i będziesz zachowywał się, jak przystało na mojego narzeczonego, bez żadnych sprzeciwów! Poddaj się całkowicie mi i zapomnij o szmaceniu się z tym śmieciem, bo jeśli chcesz uratować tego skurwiela, to masz kochać tylko mnie!
~
Witajcie ^^
No i się wydało. Taehyung stanął pod ścianą i trudno będzie mu odnaleźć rozwiązanie. Dongseok z pewnością nie odpuści dwójce :| Może jakieś przypuszczenia, jak to się skończy? Co myślicie o śnie Jimina?
Widzimy się w poniedziałek z kolejnym rozdziałem już w nowym roku ^^
Oczywiście #HappyBDayV 💜💜💜
Najlepsze życzenia dla Taehyunga!!!
Zostawcie po sobie:
Głosy i Komentarze
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top