|Walka|

Ludzka krzywda nie może zostać pogrzebana i zapomniana. Nawet jeśli czas pozwala zapomnieć, piętno zawsze o sobie przypomni i wystawi na ostateczny sąd.
Tego zdania był Jimin, który nie mógł uspokoić swojego zdenerwowania, jakie czuł po zobaczeniu zdjęcia zmarłej dziewczyny. Zło, jakie przynieśli tej dziewczynie, nie mogło obyć się bez prawdziwej konfrontacji, a może to on popadał w paranoje?

Pokręcał głową bezradnie, czując, że jeśli nie zada sobie bólu, nigdy nie obudzi się z tego snu.
— Coś się stało? —  pytanie Yoongiego wyrwało Jimina z obsesyjnie tragicznych myśli, przez co spojrzał z wątpliwością na chłopaka.
"On zna prawdę? Wie, co zrobiliśmy dwa lata temu?" —  Pytania nie opuszczały myśli Jimina, który pragnął wyrzucić z siebie to brzemię, jednak strach mu na to nie pozwalał. "Nie chciałem... Nie wiedziałem.." —  Poczucie winy zżerało go od środka i nic nie było w stanie zmienić jego myśli.

— J-Ja nie chciałem —  powiedział, pokręcając bezradnie głową.

—  Czego nie chciałeś? —  zapytał zmieszany, idąc powoli w stronę chłopaka. — Pobladłeś, Jimin —  zauważył, a blondyn zalewał się bezradnymi i żałosnymi łzami, z trudem łapiąc oddechy. — Jimin, co się dzieje? Dlaczego płaczesz? — pytał zmartwiony.

— J-Ja po prostu tak czasem mam —  wyjaśnił płaczliwie. —  Ryczę bez powodu. Trochę baba ze mnie i wiesz... krzywda małych dzieci, piesków, kotków i wszystkich zawsze m-mnie no... dobija —  sprostował swoje słabe wytłumaczenie, gdy Yoongi nie za bardzo był w stanie uwierzyć w jego słowa, tym bardziej że nie było w obecnej sytuacji powodu do takiego przeżywania.

— Nie ma tutaj małych dzieci, piesków i kotków również... To, co w takim razie ciebie tak zasmuciło? —  uniósł brew.

—  S-Sytuacja —  odpowiedział niepewnie.

—  Jaka sytuacja? — zapytał.

—  Można założyć hipotetycznie, ż-że ta sytuacja dotyczy mojego T-Taehyunga..

— Twojego Taehyunga? —  zapytał z rozbawieniem w głosie.

—  Z-Znaczy się przyjaciela — poprawił się szybko, a Yoongi przyglądał się mu nieufnie.

—  Coś mi tu kręcisz —  powiedział, gdzie zaraz objął chłopaka w pasie. — Jeśli coś cię trapi, to możesz mi o tym powiedzieć. Razem uporamy się z tym —  dodał z delikatnym uśmiechem, by zaraz otrzeć z policzków Jimina łzy. —  Może sytuacja z twoją matką i Misookiem tak cię zdenerwowała, ale nie musisz się nimi przejmować. Tutaj jesteś bezpieczny —  rzekł, chcąc go zapewnić o jego bezpieczeństwie, czego w obecnej sytuacji pewien być nie mógł. Dla niego ciężko było uwierzyć w przypadki, takie jak szaleńcza miłość Taehyunga do ochroniarza, który zaczął pracę u Kimów dwa lata temu. Był przerażony i nieufny, co do Jeon Jungkooka i jego bliskich. Nie wiedział, czy może ufać i czy to wszystko jest tylko zbiegiem okoliczności, jednak to było małoprawdopodobne.

— Dziękuje, Yoongi —  wysilił się na uśmiech. —  Nie mam za bardzo nastroju i chciałbym pobyć trochę sam —  powiedział z niepewnością w głosie.

— Jeśli tego potrzebujesz, to mogę wyjść —  rzekł ze spokojem.

— N-Nie.. To ja wyjdę. Potrzebuję pooddychać...

 ~

Dźwięk budzika wybudza dwudziestolatka, który niechętnie wyłącza upierdliwy dźwięk, nie chcąć tracić ciepła, jakie otrzymywał od obejmującego go męża. Powrócił do jego ciało, do którego przyległ ochoczo, potrzebując tego ciepła i bezpieczeństwa.
— Nie wstajesz? —  zapytał ochrypłym głosem ciemnowłosy, którego dłoń przesunęła się po nagich plecach młodszego, mogąc wyczuć pod opuszkami delikatną skórę chłopaka.

— Chcę jeszcze z tobą pobyć —  odpowiedział mu z uśmiechem na ustach, a jego oczy przeszły na przystojną twarz męża, który ledwo trzymał otwarte oczy. Dłoń Taehyunga przyległa do jego rozgrzanego policzka, czując się szczęśliwym z posiadania Jungkooka. —  Liczę dziś na twoje zwycięstwo —  powiedział z radością w oczach.

— Nie mogę przegrać, kiedy liczysz na moje zwycięstwo —  powiedział, starając się rozbudzić. Taehyung z zadowoleniem wtulił się w pierś męża, gdy on spoglądał na niego ciepło, czując w sercu przyjemne i ciepłe uczucie, które towarzyszyło mu każdego poranka, mając ukochaną osobę przy sobie. Czasami zastanawiał się, czy to nie tego całe życie pragnął?
Czuć się szczęśliwym dzięki tej jednej osobie, dzielić to szczęście wspólnie i kochać się wzajemnie, opiekować, być zakochanym i wolnym oraz dzielić ze sobą wszystkie emocje w dobrych i złych chwilach, jak równi iść przez życie we dwoje... Właśnie o kimś takim śnił? Kimś, kogo nienawidzić nie potrafił? Kimś, kto czasem podnosi mu ciśnienie i normuje je niewinnym przebłyskiem uśmiechu?

— Czemu tak na mnie patrzysz? — zapytał chłopak, zauważając, że oczy Jeona wpatrują się w niego od dłuższej chwili.

— Podziwiam —  odpowiedział.

—  Podziwiasz? — zapytał zmieszany.

—  Ciebie podziwiam, twoje piękno, tygrysku — powiedział, gdzie zaraz ucałował młodszego w czoło.

— Słodki — zaśmiał się pod nosem. — A ja dziękuje ci za tę noc, ale za zniszczenie koszulki już nie bardzo — dodał z rozbawieniem, gdzie zaraz podniósł się do siadu. Niechętnie wstał z łóżka, by nałożyć na swoje ciało szlafrok, zanim pójdzie wziąć poranną kąpiel. — Ja będę się szykował do pracy, a ty odpoczywaj — zwrócił się do bruneta, który oparł się plecami o ramę łóżka.

— Kiedy już wstałeś, nie zamierzam odpoczywać, a przygotowywać się do walki —  powiedział ze spokojem. — Przygotuje ci śniadanie, tygrysku. Przygotuj się do pracy — dodał, a młodszy uśmiechnął się i przytaknął w zrozumieniu głową, by zaraz udać się do łazienki. Gdy zniknął za drzwiami łazienki, ciemnowłosy z głębokim westchnięciem zabrał się do wstania z łóżka. Podszedł do szafy, z której wyciągnął luźne spodnie dresowe. Zakładając je na siebie, pozostał jedynie bez górnej części garderoby, której nie zamierzał na razie ubierać. 

Chcąc udać się do kuchni, coś go zatrzymało w przejściu, gdy jego oczy minęły się z podłogą przed łóżkiem. Widok leżącej różowej koperty spowodował, że zmieszany podszedł do koperty, która była niedbale wygnieciona, co prawdopodobnie było winą nocnych wrażeń i ich nieuwagi. Zmieszany oderwał wzrok z koperty, by spojrzeć w stronę drzwi. — Tae.. — przerwał, gdy odwrócił kopertę na drugą stronę i dostrzegł znajome pismo, które należało do jego siostry. — Dlaczego on ma coś takiego? — zapytał, po czym usiadł na materacu łóżka, gdzie jego wahające dłonie próbowały otworzyć kilkukrotnie kopertę. — Zrób to! — rzekł stanowczo, by sprawnym ruchem palców otworzyć kopertę, w której odnalazł kartę z ostatnim listem jego młodszej siostry. Mimowolne łzy zebrały się w jego oczach, widząc staranne pismo dziewczyny, czując jedynie bolesne wspomnienia i poczucie braku jej w swoim życiu. Jednak wiedza, co po sobie zostawiła dziewczyna, była silniejsza, gdyż chciał wiedzieć, co w tym liście chciała przekazać.

Kochany Tae-oppa,

Wygląda na to, że żart twoich przyjaciół ci się nie spodobał, ale mnie to nie obchodzi. Wierzę, że za jakiś czas będziemy się z tego tylko śmiali i miło wspominali naszą pierwszą randkę.
Wydaje mi się, że coś się dzieje z tobą i próbujesz być niemiły, ale ze mną wszystko dobrze. Będę walczyła z twoim trudnym charakterem, nawet jeśli jesteś cały czas chłody, a mój widok sprawił, że jesteś wściekły i z tych nerwów pobladłeś, to mam nadzieję, że czytając teraz ten list, będziesz się uśmiechał i dobrze mnie wspominał, ponieważ nie wiem, czy pozwolisz mi do tego czasu zbliżyć się do ciebie.
Znając mnie, z pewnością szybko nie dam za wygraną. Mój brat nauczył mnie, że trzeba walczyć do końca, jeśli na kimś mi zależy i tego będę się trzymać.
Chcę walczyć o ciebie do samego końca, oppa.
Nie bądź zły na Jimina-oppe i Seokjina-oppe, oni na pewno nie chcieli źle, a przynajmniej mam taką nadzieję.
Po prostu daj się poznać i pozwól mi cię kochać, a jak nie mi to osobie, która będzie dla ciebie tak ważna, jak ty jesteś dla mnie ważny.
Pragnę twojego szczęścia,
nie jestem złą osobą, ale wiem, że bywam natarczywa, jednak bardzo cię kocham i jeśli kogoś innego pokochasz i to nie będę ja, to przeboleje to, bo twoje szczęście jest ważniejsze. Mam nadzieję, że będziesz mnie dobrze wspominał po tej randce, a może już jestem twoją dziewczyną i niepotrzebnie piszę o kimś innym? Mam nadzieję, że będzie to druga opcja, bo chciałabym, żebyś poznał mojego starszego brata (Chociaż nie mam pewności, jakby cię zaakceptował, on nie przepada za twoją sferą). Będę już kończyć ten list, zanim wrócisz z łazienki, bo chyba naprawdę się zdenerwowałeś.
Na koniec, co chcę ci przekazać w tym liście Tae-oppa?
Zdejmij w końcu maskę.

Ta, której imienia nie potrafisz zapamiętać,
Jirae.

Jungkook kończąc czytać, był w niemałym zaskoczeniu. W swoim liście Jirae wymieniła niezbędne informacje, o których pojęcia nie miał. Pokręcał w niedowierzaniu głową na wzmiankę o żarcie Kim Seokjina i Park Jimina, o którym pojęcia nie miał. Nie sądził, że ta dwójka również mogła mieć coś wspólnego z jego siostrą i randką z Kim Taehyungiem tamtej nocy. To wszystko mu nie pasowało i nie rozumiał, na czym polegał cały żart.
Wychodzący z łazienki Taehyung spojrzał z zaskoczeniem na męża, który siedział nad listem w jego dłoniach, a rozpoznając leżącą obok niego kopertę, automatycznie zmarszczył brwi.
— Co ty robisz?! — zapytał poddenerwowany, a słyszący jego oburzenie chłopak podniósł na niego swoje bezemocjonalne oczy. — Dlaczego do cholery czytasz ten list?! — dopytywał.

— Znalazłem na podłodze i sprawdziłem —  odpowiedział od razu.

— Musiał wypaść — westchnął, chwytając się dłonią za głowę. — Ale niepotrzebnie to otwierałeś i czytałeś —  pokręcił głową.

— Niby dlaczego? — uniósł podejrzliwie brew.

— Bo to było do mnie i nie zamierzałem nawet tego otwierać. Przez ciebie będzie wiadomo, że ten list został przeczytany —  wyjaśnił mu, okazując otwarcie niezadowolenie.

— Czyli w ogóle nie zamierzałeś tego czytać? —  zapytał zmieszany.

— Tak. To jest list od tej upierdliwej dziewczyny — odpowiedział mu, a Jungkook słysząc, jak chłopak nazwał jego siostrę, zmarszczył automatycznie brwi. — Jak byłem spotkać się z ojcem, pracownik restauracji dał mi ten list. Nie chciałem go przyjmować, ale wcisnął mi go do rąk — rzekł z ciężkością w głosie, gdzie podszedł do męża. 

— Więc co byś z nim zrobił? —  zapytał, a Taehyung usiadł obok niego.

— Oddałbym go jej — odpowiedział, a Jungkook spojrzał na niego ze zmieszaniem. — Oczywiście nie osobiście, bo wolałbym jej więcej nie spotykać i myślę, że ona mnie również. Dam go, któremuś z chłopaków, to jej oddadzą —  powiedział, chcąc zabrać od męża list, którego nie chciał puścić, przez co chłopak spojrzał ze zmieszaniem w jego rozgniewane oczy. —  Oddaj mi ten list — rzekł, szarpiąc lekko za kartkę.

— Skoro ten list jest do ciebie, to powinieneś osobiście jej go oddać, a nie fatygować do tego przyjaciół — rzekł z chłodem w głosie.

— A co tobie do tego? Nie muszę tego robić, jeśli nie chce — odparł z pewnością w oczach.

— Boisz się? — uniósł brew, a jasnowłosy patrzył na niego z niedowierzaniem.

— N-Nie boję się jej — odwrócił nerwowo wzrok.

— To dlaczego sam jej tego nie oddasz? — zapytał wprost.

— Bo tego nie chce! — podniósł zdenerwowany głos. — Jesteś strasznie osaczający — spojrzał na niego z rozgniewaniem.

— Po prostu próbuję cię zrozumieć. Nie rozumiem, dlaczego nie chcesz tej dziewczyny spotykać —  powiedział, udając głupiego w tej całej sprawie. —  Przeczytałem ten list i widać, że darzyła cię wielkim uczuciem, a ty raczej nie byłeś z tego powodu zadowolony — dodał, a Kim westchnął ciężko, przeczesując palcami w zdenerwowaniu swoje włosy.

— Nie dam rady —  wstał w poddenerwowaniu. —  Mówiłem ci, że nienawidzę kobiet, a ta dziewczyna jest w pierwszej dziesiątce znienawidzonych kobiet. Nawet nie pamiętam jej imienia, ale pamiętam ten upierdliwy tok myślenia — zacisnął w zdenerwowaniu swoje dłonie, gdy Jeon przyglądał się mu z uwagą. — Nic nie zrozumiesz, Jungkook. Seokjin i Jimin ze mnie zażartowali i dali jej głupią nadzieję na jakieś szanse, przez co była tak cholernie upierdliwa... Nie chciałem więcej wracać do tego i chcę przy tym pozostać —  rzekł w skrócie, by zaraz odebrać Jungkookowi list z rąk. —  Nie chce więcej spotykać tej dziewczyny, zakończyłem to dwa lata temu, a ty więcej nie wracaj do tego tematu i nie czytaj czegoś, co jest do mnie i nie otwarte, bo to oznacza, że takie ścierwo, nic dla mnie nie znaczy — mruknął z chłodem, patrząc z rozgniewaniem w oczy męża, który zacisnął w zdenerwowaniu szczękę.

— Skoro jest to dla ciebie zwykłym ścierwem, to twoje podejście i osobowość jest tym samym... —  rzekł oschle, podnosząc się na równe nogi, a Taehyunga wzrok przybrał niepewności. — Takim samym ścierwem. Pamiętaj, że twoje podejście i słowa mogą odwrócić się przeciwko tobie. Wiem, że twoje stare nawyki szybko nie znikną, ale przy mnie nigdy nie mów, o czyiś uczuciach, jak o zwykłych śmieciach, bo ludzi nie dzieli się na gorszych i lepszych. Z uczuciami jest tak samo, Taehyung. Wiem, że masz urazę do kobiet, ale nie wiń kogoś za uczucia i nie rób z niego potwora, tylko przez swój własny strach — dodał, a jego słowa wbiły Taehyunga w ziemię, przez co nie miał żadnego argumentu, by móc wykłócać się z chłopakiem. Przez słowa ciemnowłosego poczuł się jak skarcone dziecko przez swojego ojca, a przez tę reprymendę ma ochotę się rozpłakać.

— Mój własny strach? — zaśmiał się żałośnie. — Tak kurwa, przez mój strach nie doceniłem uczuć dziewczyny, której nie lubiłem i dałem do zrozumienia, co o niej myślę, a i tak to do niej nie docierało. Jestem kurwa jebanym potworem! —  wykrzyczał w zdenerwowaniu, gdzie we wściekłości zaczął drzeć na oczach Jungkooka list jego zmarłej siostry. —  Tyle dla mnie to znaczy i nie zamierzam więcej do tego wracać, a tym bardziej żałować! —  wykrzyczał w bezradności, a Jungkook minął go bez słowa, przez co młodszy spojrzał za nim, ciężko oddychając. — Teraz będziesz na mnie zły? — zapytał z bezsilnością w głosie, a widząc, że ciemnowłosy nie reaguje na jego słowa, zacisnął drżące wargi. — Wszystko było dobrze, dopóki nie przeczytałeś tego listu. Nie milcz i nie udawaj obrażonego, bo nie masz ku temu powodu! — krzyknął, a Jeon zatrzymał się przed drzwiami od łazienki, gdzie w bezsilności i ciężkich emocjach zamknął swoje oczy.

— Wolę resztę zachować dla siebie. Nie chcę się na ciebie gniewać, bo kocham cię, ale teraz potrzebuję pobyć samemu  —  powiedział z ciężkością w głosie, a Taehyung patrzył w jego stronę z niezrozumieniem.

— Wiem, że jestem okropny.. Chcę być idealny, ale nie potrafię inaczej.. Po prostu dla ciebie to jest łatwe i nie widzisz problemu, gdy ktoś cię bardziej lubi i za wszelką cenę chce walczyć o swoje uczucia, nie zważając na nic, a-ale ja nienawidzę czuć się osaczony przez kobietę i możesz mnie za to nienawidzić, jednak nie zmienię tego, nie potrafię! —  zapłakał w bezsilności, a Jungkook zacisnął swoje drżące dłonie, gdzie zaraz zniknął za drzwiami, a Taehyung przyłożył do swojej twarzy trzęsące dłonie, czując się przez słowa Jungkooka okropnie we własnej skórze.

Załamany Jungkook usiadł na podłodze, opierając się plecami o drzwi, gdzie w bezsilności pozwolił swoim łzom dać upust tym wszystkim emocjom. Uczucie bezradności było silne, ponieważ sam nie wiedział, co już czuć i jak pogodzić swój ból utraty z silnym uczuciem do Taehyunga, który gardził uczuciami jego siostry i zarazem nie mógł się mu dziwić tej pogardy, gdy najwidoczniej nie dawał jej żadnych złudnych nadziei, a był szczery od samego początku. Pragnął w końcu dowiedzieć się, co tak naprawdę stało się tamtej nocy, nim oszaleje przez te zmienne uczucia, które mieszają się z wielką miłością, a nienawiścią.

~

Jimin był niespokojny podczas całej swojej zmiany w pracy. Niecierpliwie czekał na przyjście Seokjina, z którym musiał porozmawiać o tym, czego dowiedział się o Jeon Jungkooku. Obsługując ostatniego klienta w kolejce, dostrzec mógł przechodzącego przez drzwi lokalu Seokjina, który z zadowoleniem na ustach pomachał mu na powitanie. Blondyn odszedł od swojego stanowiska, prosząc Kihyuna o chwilowe zastępstwo, po czym udał się w stronę czekającego przyjaciela, z którym postanowił usiąść przy wolnym stoliku.
— Co to za ważna sprawa, o której tak chciałeś ze mną porozmawiać? —  zapytał z zaciekawieniem chłopak.

— Dowiedziałem się czegoś ważnego, Seokjin — odpowiedział mu z powagą w głosie. — To nie jest tam byle jaka sprawa, a chodzi o Jirae dziewczynę, którą wysłaliśmy na randkę z Tae dwa lata temu — dodał, a jego stopy niespokojnie poruszały się pod stołem, jednak Seokjin nie wyglądał na zadowolonego na wzmiankę o dziewczynie.

— Mieliśmy już o niej nie mówić — szepnął z irytacją w głosie.

— Ale to jest bardzo ważne! — podniósł głos w szepcie.

— Niby, co jest tak ważnego? — zapytał niespokojny.

— Jeon Jirae jest kurwa siostrą Jeon Jungkooka męża naszego Taehyunga — oznajmił mu, a oczy Seokjina otworzyły się szerzej w przerażeniu.

— C-Co ty mówisz? — zapytał z drżeniem w głosie.

— Widzę, że w końcu cię zaciekawiłem — pokręcił głową na boki. — Widziałem u Yoongiego fotografię i na niej była Jirae oraz Jungkook. Nazwisko i ich podobieństwo samo dało mi do zrozumienia, że są spokrewnieni — wyjaśnił, a Seokjin wręcz pobladł na twarzy. — Nie wiem, ale wydaje mi się, że to nie jest jakimś zbiegiem okoliczności, że Jungkook trafił do domu Taehyunga dwa lata temu. Myślisz, że on może wiedzieć o tym, że Taehyung miał coś wspólnego ze śmiercią jego siostry? — zapytał ze strachem w oczach.

— J-Ja sam nie wiem — pokręcił bezradnie głową. — Być może wie, a może nie wiedzieć, jednak lepiej dmuchać na zimno —  powiedział, przeczesując nerwowo swoje włosy. — Jeśli wie, to znaczy, że jego intencje są złe, co do Taehyunga. Być może, nawet małżeństwo jest czystą farsą —  mówił niespokojnie, a Jimin coraz bardziej się bał przez jego słowa.

— Dlaczego miałby brać z nim ślub, skoro by wiedział o tym? — zapytał.

— Nie wiem. Z zemsty? — zaproponował swoją sugestię, a przez ciało Jimina przeszły nieprzyjemne dreszcze.

— Ja pierdolę, mówiłem, żeby powiedzieć o wszystkim Taehyungowi, to twoja wina —  powiedział ze zdenerwowaniem w głosie.

— Uspokój się i teraz mi nie wytykaj. Sam Taehyung nie chciał o niej wspominać — powiedział z ciężkością w głosie. — Ale jeśli zrobiłby to z zemsty, to znaczy, że mógł chcieć rozdzielić Taehyunga z rodziną, aby nie miał na kogo liczyć... Jeśli tak jest to Taehyung jest w niebe...

— Czemu tutaj siedzicie i wyglądacie, jakbyście spiskowali? — zapytał Taehyung, który stał nad ich głowami, a dwójka oblała się potem i niepewnie uniosła na niego swoje oczy. Widząc zaczerwienione oczy blondyna, nieco się zmieszali tym widokiem.

— Nie spiskujemy, tylko rozmawiamy. A ty płakałeś? — zapytał Seokjin, wychodząc jakoś z niekorzystnej sytuacji.

— Pokłóciłem się z Jungkookiem — powiedział z ciężkością, gdzie zaraz usiadł między dwójką przyjaciół, którzy wymienili się krótkimi spojrzeniami. 

— O co? — zapytał Jimin.

— O tę dziewczynę — odpowiedział, przenosząc na nich swoje oczy. — Tą, z którą umówiliście mnie na randkę dwa lata temu — dodał, a dwójkę przeszła kolejna fala stresu. — Gdy poszedłem do tej restauracji, kelner dał mi list, który zostawiła tamtego dnia. Jungkook go dzisiaj znalazł i przeczytał, a ja się wściekłem i wyszedłem w jego oczach na potwora, który ma w dupie uczucia zakochanych dziewczynek — wyjaśnił dwójce, gdzie w zdenerwowaniu skrzyżował pod piersią ręce, a Jimin wyglądał, jakby miał zemdleć z całego stresu po jego słowach.

— Może powinieneś być bardziej wyrozumiały, hm? I może ugryźć się przy nim w język? — zasugerował Seokjin, który nie widział Taehyunga w korzystnej sytuacji, skoro pewność o wiedzy Jeon Jungkooka stała się pewna.  

— Masz rację —  westchnął ciężko. — Jestem okropny i niewyrozumiały, jednak myśl o tamtym wyjściu i jej nachalności sprawia, że staje się spięty — wyznał szczerze.

— To może trochę ochłoń. Minęło tyle czasu, że powinno ci już przejść, Taehyung. Sam nie chciałeś, abyśmy więcej o niej nie wspominali, więc nie ma, co się tym zamartwiać — rzekł Seokjin, starając się brzmieć spokojnie.

— Niby tak, ale Jungkook wyglądał na zasmuconego, przez jaki to jestem w stosunku do tej dziewczyny — powiedział zasmucony. — Chcę być lepszym człowiekiem, a nie trwać przy tym, jaki byłem. Nie dałem dobrego popisu przed nim i zachowałem się okropnie wobec uczuć tej dziewczyny — dodał, chwytając się za głowę, a Seokjin przyglądał się mu w milczeniu w przeciwieństwie do Jimina, który wyglądał, jakby musiał, wyrzuć z siebie całą swoją wiedzę. — Tamtej nocy chciałem pokazać jej, gdzie jest jej miejsce. Pokazać siebie z najgorszej strony, aby w końcu się odpieprzyła, a potem pustka — szepnął, po czym spojrzał na przyjaciół. — Czy pomożecie mi ją znaleźć? — zapytał ich nagle.

— Co?! — krzyknęli równo, zaskakując swoim oburzeniem i strachem Taehyunga.

— Po co chcesz ją szukać? — zapytał niespokojnie Jimin.

— Żeby udowodnić sobie i Jungkookowi, że nie jestem potworem. Przeproszę ją za to, jak się zachowałem wobec niej. Nie wiem, co jej zrobiłem, kiedy urwał mi się film, ale za to też ją przeproszę. Chcę być lepszym osobą dla mojego męża i przestać w końcu się bać — powiedział, łącząc ze sobą dłonie, a dwójka była zaskoczona jego słowami. — Zrobicie to dla mnie? — zapytał ich, a w dwójce można było ujrzeć zawahanie.

— Em... jasne — wysilił się na uśmiech Seokjin sprawiając swoimi słowami, że na ustach Taehyunga pojawił się delikatny uśmiech.

— Dziękuje. Jeśli będziecie wiedzieć, gdzie mogę ją znaleźć, to dajcie mi znać — rzekł, patrząc na nich z wdzięcznością. — Mam nadzieję, że Jungkook nie będzie na mnie zły i wybaczy mi moje okropne zachowanie. Dziś ma ważną walkę i nie chciałem, abyśmy byli pokłóceni przez to — westchnął ciężko. — Pójdziecie ze mną mu kibicować? — zapytał.

— Pewnie — odpowiedział Jimin.

— Super — uśmiechnął się, wstając ze swojego miejsca. — Pójdę się przebrać i zacznę moją zmianę. Przyjedźcie po mnie, kiedy skończę zmianę — dodał, a dwójka przytaknęła w zrozumieniu głową. Gdy Taehyung odszedł, dwójka spojrzała na siebie z przerażeniem, wyglądając, jakby zobaczyli ducha.

— Co my zrobimy? — zapytał Jimin. — Skąd wytrzaśniemy dziewczynę, która od dwóch lat nie żyje?! — pytał, czując się coraz bardziej przygnieciony poczuciem winy.

— Nie wiem, nie pytaj mnie o nic, bo głowa mi eksploduje — rzekł z poddenerwowaniem Seokjin.

— Trzeba powiedzieć mu prawdę, to jest złe, że cały czas milczymy. O-On tego nie zniesie — powiedział blondyn, pokręcając bezsilnie głową. — Gdy dowie się, że naprawdę jego mąż nigdy go nie kochał, a pojawił się, tylko aby się na nim zemścić za siostrę, on...

— Nic nie mów — przerwał mu chłopak.

— Jin, ale nie można tego dłużej ukrywać przed nim. Im później wie, tym gorzej dla niego. On naprawdę się zakochał. Zrezygnował ze wszystkiego. Z całego bogactwa dla biednego człowieka, gdzie zawsze brzydził się biednymi ludźmi — rzekł ze zdenerwowaniem, a Seokjin pokręcał głową, słuchając go. — Mam dość przykładania ręki do tego wszystkiego. Nie można dłużej tak postępować, a i tak myślę, że jest już za późno — szepnął, chwytając się w załamaniu za głowę.

— Jeśli powiemy mu prawdę, to go tym zabijemy — powiedział załamany, a Jimin schował swoją twarz w dłoniach, chcąc się głośno rozpłakać, przed czym się powstrzymywał z trudem. — Dlatego przemilczmy to i udawajmy, że nic nie wiemy...

~

Taehyung kończąc swoją zmianę, spakował wszystkie swoje rzeczy do szafki w szatni pracowników. Zamykając drzwiczki, odwrócił się z zamiarem odejścia, jednak wpadł prosto w stojącego przed nim Soohana, którego oczy przyglądały mu się intensywnie. Taehyung chciał go jakoś wyminąć, jednak mężczyzna nie powołał mu na to.
— Chciałbym przejść — rzekł zrezygnowany, gdy ciągłe mijanie chłopaka stało się męczące.

— A ja chciałbym, żebyś uważał na siebie w drodze do domu — rzekł z opanowaniem.

— Nie idę do domu, ale dziękuje za troskę — uśmiechnął się delikatnie. — Ty również na siebie uważaj — dodał, by zaraz zastygnąć w miejscu, gdy zimna dłoń mężczyzny znalazła się na jego policzku.

— Jesteś taki ciepły i dobry, ale dobrze wiesz, że to nie popłaca. Bycie dobrym przynosi jedynie więcej bólu, a ty na to nie zasługujesz — powiedział, a jego dłoń znalazła się na biodrze młodszego, którego przywarł do szafek. Taehyung patrzył na niego z zaskoczeniem, gdyż jego czyny były nagłe, przez co nie miał szans na szybką reakcję. — Przy nim zaznasz więcej bólu — wyszeptał, gdzie zaraz przywarł swoimi ustami do warg zaskoczonego Taehyunga.

Chłopak, czując jego usta na swoich poduszkach, zareagował wręcz od razu. Nie dał możliwości do długiego zetknięcia ich ust, ponieważ od razu go od siebie odepchnął i spoliczkował. — Nigdy więcej tego nie rób! — krzyknął w zdenerwowaniu i otarł palcami swoje wargi, a jego klatka piersiowa unosiła się niespokojnie. — Miałeś nie próbować mnie całować, a ty to robisz. Udam, że tego nie było — rzekł, unosząc się dumą, gdzie ruszył w stronę drzwi, a Soohan trzymał się, za oblały policzek, patrząc jak postać chłopaka, znika za drzwiami. 

— Zobaczymy, jak długo będziesz unosił się dumą i wiernością do niego...

~

Trójka przyjaciół zjawiła się na wypełnionej po brzegi zabudowanej arenie, gdzie na środku stał ring do walk. W tym całym tłumie udało im się odnaleźć Lenkę, Hoseoka oraz Yoongiego, którzy również chcieli dziś kibicować Jungkokowi.
Brunet znajdował się w szatni, gdzie oczekiwał na swoją walkę. Siedział na ławce wraz z poddenerwowanym Namjoonem, który liczył na sukces Jungkooka. 
— Musisz być skupiony i wygrać tę walkę — rzekł Joon, a widząc, że Jungkook myślami jest zupełnie gdzieś indziej, machnął mu dłonią przed twarzą, przez co węglowe tęczówki chłopaka przeszły na jego osobę. — Bądź skupiony i niczym się nie dekoncentruj — dodał z powagą w oczach, a chłopak jedynie przytaknął w zrozumieniu głową.

Gdy przyszedł ten ważny moment Jungkook ruszył z Namjoonem w stronę ringu, gdzie ludzie na widowni nawoływali swoich faworytów, a on musiał wyciszyć się na te niepotrzebne dźwięki. Zatrzymując się przed ringiem Namjoon pomógł mu zdjąć jego złoty satynowy szlafrok, a sam zajął się zakładaniem rękawic, by móc zaraz przekroczyć pasy ringowe i znaleźć się w swoim drugim domu. Spojrzał w stronę widowni, gdzie dostrzec mógł przyjaciół oraz samego Taehyunga, który był w tej chwili jego siłą i potrzebną mentalnością do zwycięstwa. Wiedział, że poranna kłótnia nigdy nie powinna się odbyć, jednak nie teraz był czas na kłopotanie się takimi problemami, skoro czekała go najważniejsza walka.

Rozpoczynająca się walka Jungkooka była naprawdę nerwowa dla Taehyunga, który niespokojnie przyglądał się całemu przebiegu walczącego męża, który był naprawdę świetny i Tae nie dziwił się, że tak daleko udało mu się zajść w tym sporcie, gdyż widział, jak brunet oddaje się temu i kocha ten siłowy sport.
Lenka cały czas krzyczała, oddając się kibicowaniu, a Jimin i Jin wyglądali na poddenerwowanych, przez co nie byli w stanie wyluzować się tak jak ich przyjaciółka Lenka. Yoongi z Hoseokiem cały czas komentowali precyzyjne ciosy Jungkooka, wyczuwając jego zwycięstwo.
Gdy po kilkuminutowym sparingu Jeonowi udało się położyć przeciwnika, sędzia po dłuższej obserwacji podszedł do spoconego bruneta, gdzie uniósł jego rękę, dając do zrozumienia widowni, iż to jest zwycięzca, który będzie reprezentował ich kraj w stanach zjednoczonych. Wszyscy zrobili się bardzo żywi na podaną wiadomość, a Taehyung aż promieniał radością, widząc wymalowane na ustach męża szczęście, gdy razem z Namjoonem obejmują się w silnym uścisku.

Kim odszedł od przyjaciół, by ruszyć schodami w stronę ringu, chcąc osobiście pogratulować mężowi, jednak zatrzymał się napięcie, gdy na dużej sali wkroczyła policja, która ruszyła w stronę ringu. Dwudziestu funkcjonariuszy otoczyło hale, a zmieszani ludzie, jak i Taehyung zaskoczyli się, gdy dostrzegli, że policja przybyła tutaj do Jungkooka. Taehyung szybko zszedł po schodach, gdzie zadyszany zatrzymał się między zaskoczonym Jungkookiem a policjantem.
— O co chodzi? — zapytał ciemnowłosy, który w ogóle nie rozumiał tego całego wejścia policji po jego walce. 

— Mamy wezwanie, aby pana aresztować — wyjaśnił policjant, który wyciągnął z pasa kajdanki, a Taehyung spojrzał z zaskoczeniem na mężczyznę.

— Niby dlaczego macie go zatrzymać?! — zapytał ze zdenerwowaniem Namjoon.

— Nie będę odpowiadał na pytania nieoskarżonego — rzekł, po czym dwóch policjantów chwyciło z siłą Jeona, który został położony przez nich na ziemię.

— Zostawcie go! — krzyknął Taehyung, widząc, co robią Jungkookowi. —  Przecież nie stawia żadnego oporu, żeby go tak traktować! — dodał, próbując odciągnąć jednego policjanta od Jungkooka, któremu jeden z nich zakuł nadgarstki, gdy ten nawet szarpał się w samoobronie. Gdy akcja policji przebiegła pomyślnie, podnieśli Jungkooka, który spojrzał na roztrzęsionego Taehyunga.

— Wracaj do domu, Tae. Nie martw się, wyjdę z tego —  rzekł w jego stronę, jednak jasnowłosy pokręcił w sprzeciwie głową.

— Nie zostawię cię samego —  powiedział wręcz od razu.

— Namjoon proszę, zabierz go —  zwrócił się z prośbą do przyjaciela, chcąc oszczędzić Taehyungowi zmartwień.

— Chodź —  rzekł Joon, chwytając za ramiona drobniejszego, gdzie powoli odciągnął go od zbiorowiska policji, udając się w stronę szatni. Jednak Taehyung słysząc słowa policji, poczuł, jak jego serce zwalnia, a  cały jego świat rozsypuje się jak kartki papieru.

 — Jeon Jungkook jesteś zatrzymany pod zarzutem próby usiłowania zabójstwa, trzymania w domu nielegalnej broni oraz próby przyczyniania się do samobójstwa. 

~
Witajcie^^
Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał ^^ Jungkook został zatrzymany i dla niego oraz Tae zaczynają się coraz trudniejsze chwile, a sama Jirae nie daje o sobie zapomnieć.
Widzimy się w środę ^^

Zostawcie po sobie
Głosy i Komentarze

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top