|Twoje miejsce|

Kim niechętnie dosiadł się do stolika, przy którym siedziała szesnastolatka. Czuł się naprawdę zdenerwowany sytuacją, w jaką wpakowali go jego przyjaciele. Zawsze lubili robić mu po złości, ale jeszcze nigdy nie wysłali go na randkę z dziewczyną. Dobrze wiedzieli, że nie lubi dziewczyn i miał teraz im wiele za złe. 

— Tae-oppa, wyglądasz jak zawsze oszałamiająco. Naprawdę cieszę się, że zaprosiłeś mnie na tę randkę. Nie wiedziałam, że jesteś w takich sprawach nieśmiały — powiedziała z podekscytowaniem dziewczyna, a Taehyung zacisnął mocno swoje różowe pulchne wargi. Z jednej strony dziewczyna nie była niczemu winna i jak on wpadła w ten głupi żart jego przyjaciół, a z drugiej strony potrzebował jakiegoś wyładowania.

— Słuchaj, nawet nie wiem, jak się nazywasz. Ja ciebie nie zapraszałem na tę randkę, tylko moi przyjaciele chcieli sobie ze mnie zażartować, a ciebie wciągnęli w to, bo jesteś z pewnością głupią i nawiną dziewczynką — wysilił się na nieszczery uśmiech, a Jirae zmarszczyła swoje brwi.

— Nazywam się Jirae i nie przeszkadza mi to, nawet jeśli to był żart z ich strony. Jesteś tutaj i pragnę, żebyś mnie zauważył i zaakceptował mnie — rzekła przepełniona wielkimi uczuciami do jasnowłosego, który był naprawdę skołowany jej słowami. Ujęła dłoń chłopaka, który cały zesztywniał na jej dotyk.

— T-Ty chyba niczego nie rozumiesz. Ja nienawidzę kobiet i na żadną nie spojrzę, a twoje pragnienia mam w głębokim poważaniu — rzekł, oddychając płytko, a krople potu zaczęły oblewać jego twarz, co nie uszło uwadze dziewczyny.

— Tae-oppa, dobrze się czujesz? — zapytała zmartwiona, a zdenerwowany blondyn wyrwał swoją dłoń, musząc wstać od stołu.

— Muszę iść do toalety — szepnął, po czym ruszył w stronę toalet, gdzie jego ciało zachwiało się w wejściu do środka. Podszedł do umywalki, gdzie drżącą dłonią włączył zimną wodę. Spojrzał we własne odbicie, widząc, jak fatalnie wygląda. — Zajebie ich — wycedził przez zęby, by zaraz oblać swoją twarz zimną wodą.

Zdenerwowany odpiął dwa pierwsze guziki swojej koszuli, chcąc ułatwić sobie oddychanie.
Otarł swoje dłonie ręcznikiem papierowym, po czym sięgnął po telefon wybierając numer do Jina. Chłopak nie odebrał, więc postanowił wykonać połączenie do Jimina, jednak ten również nie odbierał. — Kurwa! — krzyknął rozgniewany do granic możliwości. Nie kontrolował się, a czekająca na niego dziewczyna była jak wrzód na tyłku. Musiał jakoś ją spławić.

— Skoro nie zrozumiała za pierwszym razem, to zobaczy, gdzie jest jej miejsce — mruknął pod nosem, gdzie zaraz wyciągnął tabletkę, którą bez żadnych wątpliwości połknął. — Musisz się tylko ogarnąć Taehyung. Nie pozwól, żeby strach był silniejszy od tego, kim jesteś — powiedział, patrząc we własne odbicie w lustrze. Im dłużej przyglądał się sobie, tym większe rozbawienie odczuwał. Czując uderzającą falę gorąca, zamrugał ciężko oczami.

Świat wydawał się teraz o wiele lepszy, po zażytej tabletce. Opuścił toaletę, wracając do stolika, przy którym wciąż siedziała dziewczyna, której imienia wciąż nie potrafił zapamiętać.

— Co ty tu jeszcze robisz, głupia? — spojrzał na nią kpiąco, a dziewczyna zaskoczyła się jego słowami i potężnymi źrenicami.

— Jesteśmy na randce, ale czy ty na pewno dobrze się czujesz, oppa? — zapytała ze zmieszaniem w oczach, a jasnowłosy podparł swoją twarz na dłoniach.

— Ze mną wszystko jest w porządku. Tylko nie rozumiem, co ty tutaj dalej robisz. Nie lubię biednych ludzi, a ty mnie nie kręcisz — wyznał wprost.

— Ale chociaż spróbuj mnie poznać, oppa — szepnęła ze smutkiem w głosie.

— Popłaczę się, naprawdę — parsknął śmiechem. — Wyjaśnię ci coś dziewczynko.. Nie kręcą mnie dziewczyny. Lubię, kiedy to mężczyźni mnie pragną — wytłumaczył, chcąc, aby w końcu go zrozumiała. Jednak miał wrażenie, że jego słowa w ogóle do niej nie docierały, co było naprawdę frustrujące.

— To nic. Wiem, że w ten sposób próbujesz odepchnąć mnie od siebie, ale jestem wytrwała. Mój brat mnie tego nauczył i zrobię wszystko, żebyś jeszcze dzisiaj się do mnie przekonał — rzekła z uśmiechem, a szczęka Kima zadrżała.

— Twój brat musiał popełnić wiele błędów w życiu, że nauczył cię takiej wkurwiającej nachalności — pokręcił rozgniewany głową. — Ale niech ci będzie. Mam ochotę się nieźle zabawić — stwierdził, wstając od stołu, a dziewczyna patrzyła na niego z niezrozumieniem. — No dalej. Idziemy do mojego mieszkania — rozkazał jej, po czym jako pierwszy ruszył do wyjścia z lokalu. Jirae nie chcąc się mu sprzeciwiać, zabrała swoją torebkę i pobiegła za Taehyungiem.

~
Wielka walka Jungkook trwała zawzięcie, a kibicujący mu Namjoon oraz jego dziewczyna byli dla niego wielkim oparciem. Uderzał swojego przeciwnika całym sobą, dając w to wszystko również swoje serce. Ostatnie sekundy były na jego korzyść, dlatego nie wahał się zadać ostatecznego ciosu, który przyniósł mu zwycięstwo.

Sam nie wiedział, kiedy udało mu się wygrać i dostać awans do samych mistrzostw, ale przytulający go Namjoon jedynie głośno krzyczał, że udało mu się, dlatego odczuł pełną satysfakcję.

—  Udało ci się, Jungkook! Rozumiesz? Udało! —  krzyczał radośnie Namjoon, który objął jego twarz. Jungkook przytaknął ze zrozumieniem głową, rozumiejąc dobrze, co się dzieje, jednak odsunął się od niego, chcąc znaleźć jedną z najważniejszych dla niego osób.

Opuścił ring, by pobiec do swojej dziewczyny, która pogratulowała mu zwycięstwa, a on w radości czule ją pocałował. To zwycięstwo było spełnieniem jego marzeń i pragnął już znaleźć się na mistrzostwach, by tam powalczyć o tytuł mistrza.

~

Taehyung przez całą drogę odczuł poważnie działanie zażytej tabletki. Obraz przed jego oczami wirował i właściwie sam już nie wiedział, co robi, gdzie jest i co zamierzał. Wpuścił do środka swojego apartamentu szesnastolatkę, która nieśmiało przekroczyła próg pięknego mieszkania.

— Piękne mieszkanie — skomplementowała, a Kim bez słowa ruszył do salonu, gdzie zaczął poszukiwać butelki alkoholu. Czuł wielką suszę i pragnął poczuć w swoich żyłach alkohol. W jego mieszkaniu było głośno i kręciło się sporo osób, których Jirae nawet nie znała. Kim znajdując trunek, zaczął zachłannie upijać go prosto z butelki. Dziewczyna była zaskoczona i nie rozumiała, co wstąpiło w jej ukochanego. Nigdy nie poznała osiemnastolatka z tej strony i naprawdę przerażało ją to, jakie życie poza szkołą wiedzie młody arystokrata, który mógł mieć wszystko i nie mieć żadnych zmartwień. Jednak widziała, że bardzo się myliła co do Taehyunga i jego idealnego życia.

— Taehyungie, kim jest ta dziewczynka? — zapytał jeden z chłopaków siedzących na kanapie.

— Będzie się dzisiaj z nami bawiła, skarbie — odpowiedział mu, podpierając swoje dłonie na jego ramionach. Jirae spojrzała niepewnie na dużo starszego mężczyznę, który zmierzył ją swoim wzrokiem, przez co się wystraszyła.

— Skąd ty ją wytrzasnąłeś? — zapytał z rozbawieniem w głosie, a wstawiony i odurzony blondyn, starał się nie roześmiać, co było dla niego bardzo trudne.

— Chciałbym ci odpowiedzieć, ale nie pamiętam — roześmiał się.

— Będzie zabawnie — uśmiechnął się pewnie starszy, który przyciągnął na swoje kolana Taehyunga, zakładając swoje zachłanne dłonie na jego idealnych pośladkach. — Jesteś cholernie rozpalony, Tae — zauważył, gdy zaczerwienione policzki Kima zdobiły jeszcze bardziej jego urodę. Kim pochylił się do jego ucha, gdzie zagryzł się na płatku jego ucha.

— Jestem strasznie napalony, chcę, żebyś mnie pieprzył — wysapał rozpalony, dobrze wiedząc, że to wszystko było winą zażytej wcześniej tabletki. Jirae, patrzyła na to z niedowierzaniem. Nie rozumiała jak jej ukochany oppa może się w taki sposób zachowywać i oddawać starszemu mężczyźnie. Potrafiła zrozumieć, że ma inne upodobania, ale wątpiła już w to, czy pasuje do jego świata.

— A co z twoją koleżanką? — zapytał, a blondyn spojrzał w jej stronę.

— Ona będzie naszym widzem — odpowiedział z rozbawieniem w głosie.

— Oppa, dlaczego to robisz? — zapytała z niedowierzaniem w głosie i wielkim zawiedzeniem.

— Chyba ci mówiłem, że kręcą mnie tylko mężczyźni, na albo wolisz, żebym zrobił dla ciebie wyjątek? — uniósł kpiąco brew, a Jirae pokręciła głową. — No to dlaczego za mną przylazłaś? Mogłaś wrócić do domu i do swojego braciszka — rzekł z wyższością, opuszczając kolana mężczyzny, gdzie ruszył w stronę dziewczyny. — Wchodząc tutaj, pisałaś się na zabawę ze mną. Jeśli czujesz się nieśmiało, to zadzwoń po braciszka może i on się dołączy — zaśmiał się kpiąco, a po policzkach dziewczyny popłynęły łzy. Zacisnęła swoje drżące dłonie, czując, że wpakowała się w poważne problemy. Pragnęła, aby jej starszy brat pojawił się tutaj i zabrał ją do domu.

— Myślałam, że jesteś...

— Jak książę z bajki? — uniósł brew. — W szkole nie udaję kogoś innego, ja poza nią jestem jeszcze gorszy — odparł z pewnością w głosie, czując jednocześnie w swoich żyłach narastający w nim gniew. Pragnął otworzyć szesnastolatce oczy na to, kim jest.

— J-Ja..

— Co tu się dzieje?! — donośny głos pana Kima rozniósł się po całym salonie, gdzie z gniewem przyglądał się całej zebranej hołocie w mieszkaniu jego syna. — Taehyung, co to ma wszystko znaczyć?! — zapytał zdenerwowany, patrząc z rozczarowaniem na blondyna, który nie spodziewał się go tutaj w ogóle zobaczyć.

— No jeszcze ciebie tutaj brakowało — warknął zirytowany. — Bawię się i mi nie przeszkadzaj! Ja tobie nigdy nie przeszkadzałem, kiedy sprowadzałeś do siebie wszystkie kurwy, gdzie niektóre z nich stały się twoimi żonami!  — krzyknął w jego stronę.

— Taehyung, jak śmiesz?! — podniósł głos, a jego twarz poczerwieniała w zdenerwowaniu. Jirae patrzyła na nich z zaskoczeniem, po raz pierwszy w swoim życiu spotykając ojca Taehyunga, który swoją postawą i autorytetem, przerażał. 

— Mówię ci tylko prawdę — odpowiedział mu wprost.

— Po co sprowadzasz tutaj tych ludzi? W dodatku jesteś pijany — zbliżył się do niego, gdzie ujął z siłą jego podbródek. — Oraz naćpany! — rozgniewany spoliczkował blondyna, który przy jego silnym uderzeniu zachwiał się i upadł na podłogę. Ojciec chłopaka był nim rozczarowany. Rozpuszczał syna i zawsze dawał mu to, czego pragnął. Denerwowało go to, że nie potrafił tego wszystkiego docenić i wciąż za jego plecami odurzał alkoholem i prochami.

— Co? Kiedy nie jestem grzecznym synem, już mnie bijesz?! Spieprzaj razem z twoją nową żoną i jej bachorami! — krzyknął z żalem, trzymając się za obolały policzek.

— Pogadamy, dopiero kiedy wytrzeźwiejesz — rzekł z rozczarowaniem, po czym skierował swoje oczy na zebranych ludzi. — A wy wynoście się stąd, już! — krzyknął, a wszyscy przerażeni goście Taehyunga ruszyli ku wyjściu w obawie przed mężczyzną. — Nie wracaj do domu. Jutro powiem ci, jaką otrzymasz karę — powiedział w stronę Taehyunga, po czym rozczarowany opuścił mieszkanie, zostawiając w nim tylko Kima i Jirae.

— Niech spierdala, nikt nie będzie mną rządził — powiedział z ciężkością w głosie, podnosząc się na równe nogi, gdzie zakręciło mu się w głowie. Chwycił się za głowę, czując, jak szumi mu uszach. — Muszę się wyżyć.. Niestety tylko ty jesteś pod ręką — rzekł w stronę wystraszonej dziewczyny, do której się zbliżył.

— Nie! — krzyknęła, uderzając go w twarz, po czym szybko pobiegła w stronę wyjścia. Taehyung chwycił ponownie za swój policzek, wyczuwając na nim ciecz. Odsunął dłoń, gdzie spojrzał na swoje zakrwawione palce.

— Pożałujesz tego... — wysyczał, by zaraz ruszyć za dziewczyną.

~

Ciemnowłosy chłopak przebudził się, słysząc natarczywy dzwonek swojego telefonu. Spojrzał na śpiącą obok niego dziewczynę, gdzie po cichu wstał, zabierając z szafki swój telefon i nałożył na swoje ciało świeże ubranie. Był naprawdę w świetnym humorze, po swoim zwycięstwie i cudownej nocy z Hyulee. Definicją szczęścia mógł ze spokojem nazwać życie z jego dziewczyną, którą naprawdę kochał. Jednak najważniejszą dziewczyną w jego życiu była Jirae.

Widząc, że telefon nie zaprzestaje dzwonić, mógł zobaczyć na ekranie zastrzeżony numer. Zmarszczył swoje brwi, by odebrać połączenie.

— Słucham?... Tak, to ja — przeszedł się po długim korytarzu, słuchając tego, co mówi druga osoba. — To niemożliwe! Zaraz tam będę! — podniósł zdenerwowany głos, tym samym wybudzając ze snu brunetkę.

— Kochanie, coś się stało? — zapytała, wychodząc z pokoju, gdzie spojrzała na szybko ubierającego się chłopaka.

— Dzwoniła policja, chodzi o Jirae — powiedział ze strachem w głosie. — Nie wiem, w co ona się wpakowała, ale cholernie się martwię — dodał, a dziewczyna patrzyła na niego ze współczuciem.

— Pojadę z tobą, kochanie. Nie denerwuj się — powiedziała, chcąc towarzyszyć swojemu chłopakowi. Jungkook zgodził się poczekać na nią, choć w środku palił się, aby jak najszybciej dotrzeć na miejsce i dowiedzieć się, w co dokładnie wpakowała się jego młodsza siostra.

Gdy opuścili mieszkanie dziewczyny, pojechali na wskazane przez policję miejsce, którym była pusta jezdnia, zatłoczona jedynie radiowozami. Jeon szybko opuścił pojazd, by pobiec w stronę radiowozów.

— Gdzie jest moja siostra?! — zapytał ze zdenerwowaniem, gdy udało mu się dotrzeć na miejsce.

— Pan Jeon Jungkook? — zapytał mężczyzna, a ciemnowłosy kiwnął twierdząco głową. — Jakoś półgodziny temu znaleźliśmy ciało nastolatki. W jej torbie były dokumenty — rzekł mężczyzna, podając brunetowi torebkę należącą do jego siostry.

To, co czuło jego serce w tej chwili, było wręcz nie do opisania. Nie chciał wierzyć w to, że coś złego mogło spotkać jego małą siostrzyczkę.
— Chcę zobaczyć ciało — oznajmił bezemocjonalnie, a policjant i tak musiał to zrobić, aby potwierdzić tożsamość dziewczyny. Razem udali się do okrytego ciała, które odsłonił mu policjant.

W oczach Jungkooka zebrały się łzy, widząc zimną i zakrwawioną twarz Jirae, której policzek był praktycznie obdarty ze skóry. — To nie może być prawda! — krzyknął boleśnie, czując, jak jego serce rozrywa się na milion kawałków. Hyulee zakryła dłonią swoje usta, widząc, w jakim stanie jest Jungkook. Brunet odsunął się od ciała, chcąc wiedzieć, jak mogło do tego dojść. Przez uciekające łzy, nie potrafił nawet złapać oddechu. — J-Jak to się stało? — zapytał z drżeniem w głosie.

— Wygląda na to, że świadomie rzuciła się pod koła samochodu ciężarowego. To było samobójstwo, panie Jeon. Kierowca samochodu, wciąż zeznaje, ale wychodzi na to, że... — ciemnowłosy nie chcąc słuchać mężczyzny, ruszył w stronę kierowcy, który rozmawiał z policją. Zdenerwowany chwycił go i rzucił na maskę radiowozu, gdzie w furii zaczął okładać go pięściami.

— Przyznaj się śmieciu! Zabiłeś moją siostrę, ona miała tylko szesnaście lat! — krzyczał przez żal i smutek, a policja chwyciła go, próbując odsunąć od wystraszonego mężczyzny.

— Nie widziałem jej, a tutaj nie chodzą ludzie pieszo. Wyskoczyła tak nagle, że nie byłem w stanie zatrzymać pojazdu — wytłumaczył roztrzęsiony.

— Moja siostra miała całe życie przed sobą! Na pewno nie chciała popełnić samobójstwa, przecież miała mnie! — zapłakał, próbując wyrwać się policjantom. Był tak rozgoryczony i czuł, że jego świat zawalił się w jednej chwili. Gdyby tylko nie poszedł na tę walkę, gdyby odpuścił sobie noc u Hyulee i przypilnował Jirae, jak należy, byłaby teraz cała i bezpieczna. 

— Jungkook, proszę cię... — zapłakała Hyulee, próbując uspokoić narzeczonego.

— Zostaw mnie i nie wtrącaj się! — podniósł na nią głos, a ona się wycofała. Jungkook nie był w stanie pogodzić się z utratą swojej młodszej siostry, która nigdy nie powinna skończyć w taki sposób.

— Jirae nigdy nie popełniłaby samobójstwa, na pewno! Wszyscy winni zapłacą za jej śmierć swoją krwią!

~Dwa dni potem~

Pochowanie własnej siostry było jak najgorszy cios. Nie był w stanie pogodzić się z tym okrutnym losem, który spadł na Jirae. Dotknął swoją dłonią szyby, za którą stała urna z prochami jego młodszej siostry. Nie potrafił kontrolować swoim łez i żalu, jakie czuło jego serce, dlatego płakał głośno. 

— Jungkook, to nasza wina —  powiedział ze smutkiem Hoseok, który nie mógł zaprzestać płakać. Czuł się odpowiedzialny za wszystko, tym bardziej że on i Yoongi mieli dopilnować jej bezpieczeństwa. Razem szukali całą noc Jirae i próbowali skontaktować się z Jungkookiem, jednak ani on, ani Jirae nie dawali znaku życia. Jungkook otarł rękawem swoje zaczerwienione oczy, by spojrzeć na szatyna i stojącego obok niego Yoongiego. 

—  Możesz nas pobić, jeśli ci ulży —  szepnął Yoongi, zniżając swoją głowę.

—  Dlaczego miałbym to robić? —  zapytał ich. —  Dzwoniliście do mnie i szukaliście całą noc Jirae. To ja samego siebie powinienem zabić, aby ukarać się za to wszystko —  odparł, a dwójka pokręciła swoimi głowami. 

—  Nie mów tak. Nie miałeś wpływu na to, co się stało —  rzekł Hoseok, który położył swoją dłoń na ramieniu dobrego przyjaciela. —  Gdybyśmy z Yoongim odłożyli naszą robotę i szybciej zareagowali, z pewnością byśmy ją znaleźli —  dodał ze smutkiem w oczach. 

—  Was nie będę za nic winił. To jest moją winą —  rzekł strącając ze swojego ramienia dłoń Hoseoka. —  Chcę być teraz sam.. —  dodał, a Yoongi i Hoseok patrzyli na jego przekrwawione oczy, widząc, że chłopak potrzebuje teraz samotności. Dlatego nawet nie próbowali go zatrzymywać. 

Jungkook siedział na schodach przed swoim domem, otwierając kolejną puszkę piwa. Chciał zapić swoje smutki, jednak z upływem czasu nie odczuwał żadnej różnicy. Serce wciąż bolało, a dusza opuściła jego ciało, idąc za Jirae. Spojrzał ze smutkiem na puszkę w swojej dłoni, gdzie zaczął zanosić się żałosnym płaczem, nie mogąc wciąż przyjąć do wiadomości, że już więcej nie zobaczy i nie usłyszy śmiechu jego młodszej siostry. 

— Jungkook-oppa —  słysząc znajomy głos, podniósł swoje zapłakane oczy na stojącą przed nim dziewczynę, która była najlepszą przyjaciółką Jirae.

—  To ty.. —  szepnął beznamiętnie, choć sam widział po niej, że równie jak on, bardzo przeżywała śmierć jego siostry.

— Wiem, że jesteś załamany tym, co spotkało naszą Jirae, ale wątpię, czy chciałaby, żebyś upijał się —  rzekła dziewczyna, chcąc jakoś pomóc starszemu. — Mnie również jest ciężko, z tym że Jirae odebrała sobie w taki sposób życie, ale pragnę, aby winni zapłacili za jej krzywdę —  wyznała ze łzami w oczach. — Ktoś z pewnością popchnął ją do tego. My dobrze wiemy, że Jirae nigdy nie odebrałaby sobie życia — dodała, a zdenerwowany chłopak rzucił puszką piwa. 

— Seugil, nawet nie wiemy, co posunęło ją do tego i co się właściwie stało! —  krzyknął, podnosząc się na równe nogi, gdzie zachwiał się przez spożyty alkohol. — Nawet nie wiem już kogo winić za to. Chyba tylko siebie! — zapłakał, przykładając dłoń do swoich oczu we frustracji. 

— Jedyną osobę, którą możemy winić i nienawidzić, to kogoś z kim spotkała się tego wieczoru —  wyznała, a chłopak, słysząc jej słowa, odsunął swoją dłoń od oczu.

— O czym ty mówisz? —  zapytał z niezrozumieniem, jednak powoli zaczynał sobie przypominać, że Jirae mówiła mu o spotkaniu z jakąś osobą. —  Ona z kimś miała się spotkać...

— Dokładnie. Szła na randkę z Kim Taehyungiem —  wyznała, dobrze wiedząc o wcześniejszych zwierzeniach jej przyjaciółki. 

— Z Kim...Tae...hyungiem? To ten chłopak, za którym tak latała? —  zapytał, a jego mięśnie spięły się na myśl, że ten chłopak mógł mieć coś wspólnego ze śmiercią Jirae.

— Dokładnie. Jedyną osobą, którą możemy winić to właśnie, Kim Taehyung. Chłopak, który jako ostatni widział się z naszą Jirae, może stać za jej śmiercią! 

— Kim Taehyung, huh..

~

Witajcie^^ 

Trochę wydarzyło się w tym rozdziale. Powiedzmy, że był to na razie wstęp^^ Jak wam się podobało? 

Zostawcie po sobie:

Głosy i Komentarze

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top