|Trójkącik|

Jungkook obdarzał nienawistnie swoim spojrzeniem jasnowłosego chłopaka, który patrzył na niego wyczekująco. 
— Co już nie masz niczego do powiedzenia? Mam rozumieć, że się poddajesz, Jungkook? — zapytał, tym samym wyciągając ciemnowłosego z własnych myśli i chęci zabicia go w brutalny sposób. Być może, zbyt bardzo odleciał w swoich najgłębszych pragnieniach. Zbliżył się do chłopaka, stojącego naprzeciw niego, gdzie jego zimna dłoń spoczęła na policzku zdezorientowanego Taehyunga. — Co ty robisz? — zapytał z niepewnością w głosie, czując szorstką strukturę dłoni chłopaka, która paraliżowała całe jego ciało. 

Czując silne uderzenie na swoim policzku, Taehyung automatycznie chwycił się za zaczerwienioną skórę, patrząc z zaskoczeniem na chłopaka, który patrzył na niego z wyższością, która w tej chwili miała zdominować jego ego. — Ty śmieciu, jakim prawem!? — krzyknął z jadem, a w kącikach jego oczu zebrały się łzy. 

— To ostrzeżenie — odpowiedział mu beznamiętnie. — Jeszcze raz mnie spoliczkuj, a oddam ci z podwójną siłą — ostrzegł go, patrząc na młodszego z chłodem.

— Powiem wszystko ojcu, zobaczymy czy będziesz dalej taki pewny siebie! — warknął z gniewem. Nikt nigdy z pracowników nie podniósł na niego ręki i nie potrafił przeboleć tej myśli, że zrobił to ktoś, komu dopiero pozwolił na odrzucenie formalnej bariery. To było dla niego nie do przyjęcia. 

— Śmiało powiedz mu, a ja z przyjemnością powiem, co wczoraj zrobiłeś. Zobaczymy, kto bardziej na tym ucierpi — uśmiechnął się pewnie, a Kimowi mina zrzedła. Nie spodziewał się, że chłopak wyciągnie w takiej chwili karty na stół i zacznie rozgrywać jego własną grę. Ta  bijąca dominacja była frustrująca dla młodego arystokraty, który spuścił wzrok, musząc poddać się chłopakowi. — Tak myślałem — zadowolony, położył swoją dłoń na czubku głowy młodszego. — Przebierz się i nie sprawiaj dzisiaj problemów — powiedział z zadowoleniem, a Kim zacisnął w gniewie swoje dłonie, które drżały w rosnącej goryczy. Chłopak odszedł, znikając zaraz za drzwiami swojego pokoju, a Taehyung tkwił w miejscu. Stał na środku korytarza ze wbitym wzrokiem w podłogę, czując się jak przegrany frajer. 

— Nienawidzę go — wysyczał, trzęsąc się z nerwów. Jego policzek bardzo bolał, gdyż uderzenie chłopaka, faktycznie było dwa razy silniejsze od tego, które on mu zadał. — Ja ci dopiero zrobię problemów, głupcze.. 

~

Taehyung przesiedział kilka godzin w swoim pokoju, gdzie zdążył wziąć długą kąpiel i się przebrać. Nie wychodził z pokoju, nie chcąc wpaść na Jungkooka, który upokorzył go. Duma nie pozwalała mu na opuszczenie czterech ścian. Pragnął się zemścić i jedynym sposobem było całkowite zignorowanie mężczyzny. Dźwięk dobijającego się dzwonka do drzwi spowodował, że zmuszony był opuścić pokój, gdzie od razu napotkał ciemnowłosego chłopaka, opartego o ścianę. Jeon najwidoczniej przez cały czas czekał na niego. Młodszy zignorował jego pewne spojrzenie i ruszył w stronę drzwi, które otworzył. 

— To wy.. — szepnął, widząc swoich przyjaciół. Jimin i Jin, zmierzyli go swoimi oczami, spodziewając się z jego strony większego entuzjazmu.

— Byłeś na pogrzebie, że masz taką ponurą minę? — zapytał Seokjin, który zawsze lubił mówić, co na ślinę mu przyszło. 

— Coś w tym stylu — wpuścił ich do środka, gdzie dwójka udała się z nim w stronę salonu. 

— Witaj, przystojniaku — Seokjin przywitał stojącego Jeona, który zignorował go. — Nie masz języka w gębie? — uniósł brew zirytowany.

— Jin, zostaw go, on wykonuje tylko swoją pracę, nie musi ci odpowiadać — wtrącił się Jimin, który odciągnął Seokjina od zimnego chłopaka. 

— Zignorujcie go, ten osobnik jest nikim — rzekł Taehyung, patrząc nienawistnie w stronę Jeona, którego węglowe oczy, błyszczały w świetle. Zahipnotyzowany tym widokiem, patrzył przez dłuższą chwilę na niego, jak w najpiękniejszy obraz, a zasiadająca dwójka spojrzała na wbitego w ziemię przyjaciela. 

— Taehyung! — zawołał Jin, który spojrzał w stronę, gdzie patrzył Taehyung. Widząc, że jego przyjaciel wlepia swoje oczy w ciemnowłosego chłopaka, uśmiechnął się chytrze pod nosem. — Hyunseok pytał wczoraj o ciebie — rzekł, patrząc z chytrością na jasnowłosego, który odchrząknął wyraźnie, odrywając w końcu swoje oczy z Jeona. 

— Hyunseok? — zapytał, zasiadając na kanapie.

— Słyszał, że byłeś na imprezie i było mu smutno, że się z nim nie przywitałeś, ale wyjaśniliśmy mu całą sytuację — powiedział z zadowoleniem Jimin. 

— Nie widziałem go, od czasu tamtej felernej nocy. Nie odzywał się, więc myślałem, że znalazł sobie inne pocieszenie — wzruszył obojętnie ramionami. 

— Wiem, że wciąż ci się podoba. To facet, który jako jedyny jeszcze nie przeszedł przez twoje łóżko — zaśmiał się Seokjin, a Jungkook stał z boku, przysłuchując się ich rozmowie. 

— Przeszedłby, gdyby nie ta głupia dziewucha — mruknął, krzyżując ręce pod piersią. Seokjin i Jimin, wymienili się krótkimi spojrzeniami, czując nieprzyjemną gulę w gardle. — Nie wiem, jak było jej na imię — chwycił się z tył głowy.

— Jirae — powiedział Jimin, a mięśnie Jungkooka spięły się, słysząc imię swojej siostry, przez co jego oczy przeszyły na rozbawionego blondyna.

— Mniejsza o nią, poznała już swoje miejsce, a ja wróciłem do domu — uśmiechnął się zadowolony. — Skontaktuje się z Hyunseokiem przy okazji — odparł z zadowoleniem. 

— Z pewnością się ucieszy. Był w sumie trochę wzburzony, bo twój przyrodni brat Dongseok, kazał mu spieprzać. To prawda, że masz wziąć z nim ślub? — zapytał Jimin, który był naprawdę ciekawy tych wszystkich plotek na temat jego przyjaciela. 

— Proszę cię, Jimin.. — uniósł zirytowany swoją dłoń. — Ten wrzód na tyłku zmyśla. Nigdy nie spojrzałbym na kogoś takiego jak on. On jest żałosny i nachalny. Nienawidzę przebywać przez niego w domu, ciągle mi się narzuca i próbuje się zbliżyć. Najchętniej polałbym go kwasem dla własnego spokoju — mruknął z chłodem. 

— Ja tak myślałem, że to ściema. Ty nigdy się nie ustatkujesz, bo nienawidzisz ograniczeń — rzekł przemądrzale Seokjin. — Ty kochasz wolność, ale za to przy tej wolności popełniasz milion błędów, za które nigdy nie przyszło ci zapłacić — pokręcił głową. 

— Powiedzmy, że mam dużo szczęścia — zaśmiał się, po czym spojrzał w stronę Jungkooka, którego spojrzenie spowodowało, że zaprzestał się śmiać. Odchrząknął i powstał na równe nogi, by podejść w stronę chłopaka, a jego przyjaciele szli za nim oczami. — Chłopaki, wczoraj nie mieliście przyjemności bliższego zapoznania z moim cieniem — powiedział melodycznie, zatrzymując się przy chłopaku, którego chwycił za ramię i pociągnął w stronę środka pomieszczenia.

— Twojego cienia? — uniósł w rozbawieniu brew, Seokjin. — Wczoraj coś wspominałeś o tym — przytaknął lekko głową.

— Dokładnie. Mój ojciec go dla mnie przydzielił, aby ograniczyć moje szaleństwa — odpowiedział przez śmiech, patrząc z rozbawieniem na zbyt poważnego chłopaka. — To jest Jeon Jungkook — przedstawił go dwójce, która nie mogła oderwać oczu z przystojnego chłopaka. — Jungkook, to są moi najlepsi przyjaciele. Kim Seokjin — wskazał na chłopaka.

— Witaj, Jungkook — puścił mu oczko.

— I ten najmilszy, Park Jimin — dodał, tym razem wskazując na sympatycznego blondyna, który jedynie machnął dłonią w jego stronę. Jungkook spiął się, po czym wypuścił ze spokojem powietrze z płuc. 

— Miło poznać, przyjaciół...Taehyunga — wysilił się na nieszczery uśmiech, właściwie nie rozumiejąc, do czego dążył w tym wszystkim Taehyung. 

— Ale nie bierzcie się za niego, może jest przystojny, ale za to biedny. To nie na nasze progi, chłopaki — parsknął przez śmiech, a Jungkook już dobrze zrozumiał, jaki w tym wszystkim cel posiadał Taehyung. Chciał go zgorszyć w oczach przyjaciół i pokazać mu, że tak naprawdę, to on miał tutaj władzę. Nic bardziej mylnego, Jungkook przeszedł przez dwa wiele, aby pozwolić zdominować się komuś tak żałosnemu.

— No może jedynie nie na twoje progi, Tae — poprawił go Seokjin, którego nie interesował portfel mężczyzny, a jego opakowanie. Ciemnowłosy, odsunął się od zdenerwowanego Taehyunga, który najwidoczniej zirytował się słowami Kim Seokjina. Wyciągnął z kieszeni spodni swój telefon, który natrętnie wydzwaniał od pewnej chwili. 

— Przepraszam, zostawię was samych — rzekł w stronę Taehyunga, by zaraz odejść. Cała trójka spojrzała za Jeonem, który naprawdę sprawiał wrażenie trudnego do zdobycia, jak również prawdziwego demona, a tak przynajmniej zauważył Seokjin. 

— Mógłbyś przytakiwać na moje słowa, Jin. Nie pomagasz mi, a ten śmieć działa mi na nerwy — mruknął jasnowłosy w stronę rozbawionego szatyna. 

— Nie pomagam ci, bo wiem, że on ma rację. Jesteś nieznośny, a ten facet ma jaja — stwierdził z szerokim uśmiechem, a Jimin zaśmiał się pod nosem. 

— Jin ma rację. Zostaw tego biedaka, on tylko pracuje, a ty mu to utrudniasz — rzekł ze spokojem Jimin.

— Nie chce go tutaj, więc będę mu tę pracę utrudniał, dopóki sam nie zrezygnuje — skrzyżował ręce pod piersią. Nie darzył ochroniarza, żadną sympatią. Tym bardziej po tym, jak go uderzył. To on mógł nim poniewierać, a nie na odwrót. Nienawidził tego, że nawet nie mógł poskarżyć się ojcu, który jako jedyny mógłby posłać go diabła.

— Co ty się go tak uwziąłeś? — zapytał z zaskoczeniem Jimin. 

— Nie wiem — westchnął ciężko, chwytając się dłońmi na głowę. — Coś w nim mnie denerwuje. Sam nie potrafię tego zrozumieć, ale coś jest w nim dziwnego — spojrzał w oczy przyjaciela, który nie za bardzo potrafił zrozumieć dziwne paranoje Taehyunga. 

— Po ćpaniu masz jazdy — stwierdził Jin, który nie mógł niczego złego zarzucić Jungkookowi. — Idę do toalety — wstał ze swojego miejsca, by minąć Taehyunga, zostawiając go samego z Jiminem, który nerwowo złączył swoje dłonie. 

— Nie mam żadnych jazd — burknął zirytowany.

— Muszę wyjść na dwie godziny, panie Kim — usłyszał za sobą głos ciemnowłosego, przez co odwrócił się napięcie w jego stronę. 

— Dokąd? — uniósł brew. 

— Sprawa prywatna — odpowiedział, nie mając zamiaru tłumaczyć się ze swojego życia prywatnego. — Proszę do tego czasu zostać w domu i nie robić żadnych problemów — dodał, patrząc srogo w stronę dwudziestolatka, który jedynie przytaknął ze zrozumieniem głową. Jungkook nie chciał zostawiać go samego, jednak miał również swoje życie prywatne, którym musiał się zająć.

Taehyung uśmiechnął się zadowolony, gdy jego cień opuścił apartament i zostawił go, chociaż na dwie godziny samego. Usiadł na kanapie, gdzie spojrzał na lekko poddenerwowanego Jimina, którego policzki były delikatnie zarumienione. Kim zmarszczył automatycznie swoje brwi. Nigdy nie widział, aby Jimin na jego oczach był taki zdenerwowany i nieswój. To dziwne zachowanie naprawdę go intrygowało. — Coś ci jest? — zapytał, patrząc z uwagą na blondyna, który potarł dłońmi swoje kolana.

— Bo ja...— zatrzymał się, musząc językiem zwilżyć swoje spierzchnięte wargi. — Nie chciałem się z tobą tylko spotkać, po to, aby świętować twój powrót, Tae — wyznał szczerze, a Kim słuchał go z uwagą. 

— Kiedy dzwoniłeś, jakoś dziwnie brzmiałeś, o co chodzi, Jimin? — zapytał, unosząc brwi ku górze, patrząc wyczekująco na chłopaka, który wyglądał na naprawdę poddenerwowanego. 

— Chodzi o pożyczkę.. — szepnął, wgryzając się nerwowo w dolną wargę.

— Ile potrzebujesz? — zapytał. 

— Um.. Trzy miliony won — odpowiedział mu, czując się naprawdę skrępowanym, musząc pożyczać taką kwotę od przyjaciela. Nigdy wcześniej nie robił tego, przez co było mu niezręcznie. 

— Hej, nie bądź taki zdenerwowany — uśmiechnął się delikatnie. — Pożyczę ci, musisz mieć jakiś powód, skoro mnie prosisz o pożyczkę — powiedział ze spokojem, biorąc swój telefon, gdzie zaczął stukać palcami w ekran urządzenia, głupio się przy tym uśmiechając. Jimin widział, że Taehyung raczej nie jest zainteresowany powodem jego pożyczki i właściwie było mu to na rękę. Jego przyjaciel nigdy się niczym nie interesował i nie zagłębiał się w problemach bliskich.

— Tak.. Jest powód — wysilił się na uśmiech

~

Jungkook przyjechał służbowym samochodem w okolice swojego zamieszkania, gdzie zaparkował samochód, przed niewielkim starym budynkiem. Opuścił samochód, ruszając w stronę domu, musząc wspiąć się po wysokich i krętych schodach. Minął drzwi swojego mieszkania, podchodząc do drzwi obok, które należały do jego przyjaciela. Wszedł do środka, bez wcześniejszego zapukania. 

Wchodząc do środka, pierw trzeba było przejść przez niewielką kuchnię, która prowadziła do pokoju, w którym spotkał dwóch przyjaciół. Min Yoongiego i Jung Hoseoka, którzy nagrywali nowe partie do ich wspólnej piosenki.

— Chyba jesteś śmieszny. Ta linia nie może wejść w życie — pokręcił rozgniewany głową Yoongi, który najwidoczniej razem z Hoseokiem prowadzili swoją małą kłótnię partnerską.

— Ale w tych czasach tylko teksty o dziewczynach i zajebistych dupach jest na czasie — zauważył chłopak, zakładając dłonie na swoje biodra, stojąc obok Mina, który chwycił w dłonie białą kartkę. 

— To jest głupie.." Hej..ej..oł...mała ugryź mnie w moje jaja, aby kasa się zgadzała" — zacytował fragment, a stojący w przejściu Jungkook, wykrzywił swoje usta. — To jest kit, a potrzebujemy hitu — westchnął ciężko chłopak.

— Mam zastój twórczy i powinieneś być mi bardziej wdzięczny za pomoc — skrzyżował urażony ręce pod piersią. — Już bardziej wdzięczny jest Namjoon, który każdego dnia irytuje mnie swoją nieporadnością i skarpetkami w każdym kącie — dodał, odwracając głowę w bok. Yoongi wywrócił mimowolnie oczami. Nie mógł nic poradzić na to, że każda jego krytyka w stronę Hoseoka, kończyła się jego obrazą.

— Dobra, dajmy sobie czas — pomasował swoją skroń. — Poszukam inspiracji na niebie — dodał, po czym odwrócił się, napotykając Jungkooka. — Jesteś już — uśmiechnął się lekko, a Hoseok tym samym, odwrócił się w stronę bruneta.

— Długo ci to zajęło, może dostałbym mniej krytyki — powiedział w stronę Jeona.

— Mówiliście, że to ważne i mam przyjechać. Mówcie, co chcecie, bo muszę zaraz wracać do pracy — rzekł z opanowaniem.

— Do pracy z Kim Taehyungiem, huh? — uniósł brew Min, który sięgnął po gazetę, którą pozostawił na biurku i pokazał chłopakowi okładkę, na której widniało zdjęcie Kim Taehyunga oraz jego. — "Kim Taehyung, powraca. Syn milionera i jego nowa zdobycz?" — zacytował nagłówek gazety plotkarskiej, a Jeon zmarszczył swoje brwi. — Co to ma znaczyć? — zapytał, wyczekując z Hoseokiem za jakieś wytłumaczenia.

— To tylko plotki. Jestem tam z nim, bo dbam o jego bezpieczeństwo. To jest moja praca — wyjaśnił im ze spokojem. — Chyba zbyt poważnie do tego podeszliście — zaśmiał się pod nosem, widząc ich, zrzednę miny.

— Czyli ty pracujesz przy Taehyungu? — zapytał niepewnie Hoseok, a Jeon przytaknął głową. — Przez te dwa lata czekałeś właśnie na niego? — dopytał, a chłopak wciąż przytakiwał głową.

— Powiedz nam szczerze, Jungkook.. — przerwał Min, zbliżając się do przyjaciela. — Przez ostatnie dwa lata, praktycznie ciebie tutaj nie było i właściwie nic nam nie mówiłeś, prócz tego, że chcesz zemścić się za Jirae... Czy tą zemstą jest właśnie, Kim Taehyung? — zapytał, chcąc mieć pewność co do swoich wcześniejszych przepuszczeń. Ciemnowłosy westchnął ciężko, chwytając się za głowę.

— Was chyba nie oszukam — spojrzał, to na jednego, to na drugiego. — Kim Taehyung jest moim jedynym celem do zemsty i dopóki nie zobaczę go martwego, nie odejdę ze spokojem — oznajmił.

— Chcesz się  gdzieś wybierać po zemście na nim?  — zapytał niepewnie Hoseok, który bał się tych wszystkich słów i zamiarów Jungkooka.

— Na to pytanie ci nie odpowiem — uśmiechnął się delikatnie. — Skoro to wszystko, to wracam do pracy — rzekł, ruszając w stronę wyjścia.

— Nie rób niczego głupiego, co może cię zranić, Jungkook — powiedział Yoongi, patrząc ze zmartwieniem na przyjaciela, który zatrzymał się przed drzwiami wyjściowymi. — Uważaj na siebie, debilu — odwrócił wzrok, nie chcąc zbyt powierzchownie okazać swoich uczuć względem przyjaciela. Martwił się o niego, był dla niego jak rodzony brat i martwił się o jego los. Nie mógł zatrzymać Jungkooka, przed jego celem, ponieważ jego gadanie i tak na nic, by się zdało.

— Uch, nie martw się — odparł, nie chcąc nawet spoglądać w stronę Yoongiego. Obydwoje mieli trudne charaktery i okazywanie jakichkolwiek uczuć było dla nich niepotrzebne, ponieważ obydwoje dobrze wiedzieli, co czuli. Hoseok patrzył na nich, dobrze wiedząc, jacy to są trudni ludzie. Byli jego całkowitymi przeciwnościami. 

Jungkook opuścił mieszkanie Yoongiego, gdzie ruszył w stronę schodów. Jego serce zabiło niebezpiecznie na widok dziewczyny, która zatrzymała się na stopniu, patrząc ze smutkiem na jego osobę. Od czasu rozpoczęcia jego zemsty, odsunął się od Hyulee, która niegdyś była całym jego światem i wiązał z nią swoją przyszłość. Przez te dwa lata cierpień i zmagań, tak wiele się zmieniło. To, co było najpiękniejsze i najszczęśliwsze, stało się jedynie wspomnieniami. Mimo tego oddalenia, jego serce wciąż szalenie biło dla tej jednej kobiety. 

— Jungkook-ah, trochę minęło.. — uśmiechnęła się słabo, a ciemnowłosy zacisnął swoje dłonie, naprawdę pragnąc uniknąć jakichkolwiek rozmów z dziewczyną. Nie chciał mieszać ją w swoją zemstę, ponieważ właśnie dla tej zemsty zrezygnował z dawnego życia i z miłości do niej. 

— Wolałbym uniknąć rozmowy, Hyulee. Śpieszę się do pracy — rzekł, chcąc minąć dziewczynę, jednak jej dłoń chwytająca za jego ramię, zatrzymała go przed odejściem. Nie chciał, aby to wszystko stawało się jeszcze trudniejsze, niż jest. 

— Tak bardzo cię kocham, Jungkook. Nie odtrącaj mnie — szepnęła z ciężkością w głosie, a ciemnowłosy zacisnął mocno swoje powieki, musząc pokonać tę chwilę słabości.

— Hyulee, proszę cię...nie utrudniaj mi tego. Zrezygnowałem już ze swojego życia i nie zamierzam się zatrzymywać — powiedział z ciężkością w głosie.

— Wszystko robisz dla tej zemsty? Czy twoje szczęście jest mniej ważne, od tej zemsty? — zapytała z niedowierzaniem w głosie, chcąc przemówić chłopakowi do rozsądku.

— Dla tej zemsty żyję i nie zatrzymuj mnie — rzekł, wyszarpując swoją rękę z jej uścisku, by ruszyć swoją drogą. Drogą, która prowadziła go do tej ciemności w świecie najgorszej hierarchii. Nie zamierzał zatrzymywać się nawet w imię głupiej miłości. 

~

Jasnowłosy, spojrzał w stronę zegara. Widział, że zostało mu jeszcze trochę czasu do powrotu Jungkooka. Jego przyjaciele niedawno wyszli i jedynie czekał na przyjście chłopaka, który mógł pomóc mu w tych trudnych dniach. Niecierpliwie wylegiwał się na kanapie, czując silne pragnienie zaspokojenia. Spojrzał kątem oka w stronę dużego okna, mogąc ujrzeć światła nocnych lamp. Widok z apartamentu był bajeczny i miał w sobie romantyczny klimat, mimo że właściciel do romantyków nie należał, to lubił widzieć przed swoimi oczami piękne scenerie. Takie widoki zawsze działały na niego kojąco, a on był naprawdę burzliwą osobą. 

Słysząc dzwonek do drzwi, zszedł z kanapy, by ruszyć w stronę korytarza. Zadowolony, uśmiechnął się pod nosem, po czym otworzył drzwi chłopakowi, który na jego widok, od razu rzucił się z rękoma na jego osobę. Przywarł mniejszego do ściany, atakując agresywnie jego opaloną szyję. Zaskoczony dwudziestolatek zakleszczył swoje palce na plecach wyższego mężczyzny, zaciskając mocno swoje powiek, gdy nachalne pocałunki paliły jego skórę. 

— Hyunseok..masz to dla mnie? — zapytał, starając się przyjąć jego pocałunki. Chłopak niechętnie oderwał się od słodkiej skóry blondyna. Hyunseok był dziesięć lat starszy od niego i często bywał w jego domu. Mężczyzna pracował w firmie jego ojca i był również źródłem jego zapasów. Chłopak wyciągnął z tylnej kieszeni małą foliową torebeczkę, w której umieszczone były białe tabletki ekstazy. Taehyung uśmiechnął się zadowolony na ich widok. — Nie potrafisz mnie zawieść — objął dłonią jego zarośnięty policzek.

— Wiesz, że zawsze jestem dla ciebie gotów zrobić wszystko — rzekł z zadowoleniem, wyciągając jedną tabletkę, którą przysunął do różowych warg Taehyunga. Chłopak bez żadnego zawahania się przyjął tabletkę, potrzebując jej działania. Hyunseok zbliżył się do ucha dwudziestolatka, wiedząc dobrze, że po działaniu będzie bardziej skłonny do oddania — Chodźmy do twojego pokoju — szepnął do jego ucha, a ciężko dyszący blondyn, oparł swoją dłoń na jego karku, czując, jak wszystko przed jego oczami zaczyna się rozmazywać i wirować. 

— N-Nie chce — pokręcił słabo głową, a mężczyzna przesunął swoją dłoń do jego krocza, chcąc trochę rozbudzić maluszka chłopca. Taehyung jęknął gardłowo, uderzając tyłem głowy w ścianę, czując, że z każdym ruchem mężczyzny, coraz to mocniejsze uderzenie gorąca.  Hyunseok drażnił się z jego penisem, który stawał się dwa razy mocniej twardy i mokry, niż byłby w stanie trzeźwości. — Och..Hyunseok  — wyjąkał, czując zbyt wielki wzrost libido. 

To uczucie pragnienia zaspokojenia sprawiało, że nogi robiły mu się jak z waty, a całe ciało kołatało, wraz z sercem. Jego nieświadomość pociągała go w stronę naprawdę złych rzeczy, których w stanie nie był doświadczyć bez pomocy wspomagaczy. Kochał w ten sposób czuć dotyk mężczyzn, którzy go pożądali.

Tą głęboką i erotyczną harmonię zakończył wchodzący do środka Jungkook, który bez problemu wszedł do mieszkania. Drzwi były szeroko otwarte, a na pierwszym rzucie oka można było zobaczyć dwójkę napalonych chłopaków. Jeon zmierzył wzrokiem odwróconego do niego tyłem mężczyznę, który wyglądał na dużo starszego od dwudziestoletniego Taehyunga. Widząc błogą twarz chłopaka, który poddany czynom mężczyzny, oddawał się w jego ręce dobrowolnie, nie potrafił uwierzyć na własne oczy. Nie było go zaledwie dwie godziny, a Taehyung zdążył się naćpać i ściągnąć do siebie kochanka. Od razu rozpoznał w młodszym, że jest w stanie nietrzeźwym. 

Chwycił starszego mężczyznę za ramię, gdzie siłą odciągnął go od napalonego dwudziestolatka. — Co jest?! — warknął w stronę Jeona, który zmroził go swoim spojrzeniem. — Kim ty jesteś? — zmierzył go wzrokiem.

— Kimś, kto pilnuje tego bachora — odpowiedział mu z chłodem, po czym popchnął go z siłą w stronę wyjścia. — Naprawdę chcesz go wykorzystać, kiedy nie jest niczego świadomy? — uniósł brew ku górze. 

— To nie twoja sprawa! — podniósł na niego zdenerwowany głos, ledwo trzymając się na własnych nogach, a Jungkook pokręcił zrezygnowany głową. Poczuł na sobie ciężar ciała Taehyunga, który zwrócił się w jego stronę, zawieszając ręce na jego szyi.

— Wróciłeś już — uśmiechnął się zadowolony. — Cieszę się, naprawdę! — zawołał radośnie, a brwi bruneta zmarszczyły się, nie rozumiejąc, co wstąpiło w chłopaka. 

— Taehyung, ten typ chce mnie wyrzucić — rzekł pretensjonalnie mężczyzna, który nie miał zamiaru odchodzić, dopóki nie dostanie zapłaty.   

— Nie wyrzucaj go, Jungkookie — blondyn objął dłonią policzek skołowanego Jungkooka. — Obydwoje zostańcie. Będzie miło we troje — uśmiechnął się. 

— Jesteś naćpany i nie myślisz trzeźwo, on chce tylko zaciągnąć cię do łóżka. On wypierdala stąd, a ty... — zatrzymał się, gdy Kim zbliżył swoje usta do jego ucha.

— Ja... jestem napalony i chce go tutaj — szepnął, przywierając swoim ciałem do ciała bruneta, który spiął się cały, czując twardą erekcję chłopaka. — Jestem taki twardy i mokry... potrzebuję go — zaskomlał do jego ucha, a gorąc uderzył w ciało Jungkooka, który nie potrafił się poruszyć, czując odrętwienie całego ciała.

— N-Nawet, jeśli ty tego chcesz, nie mogę się zgodzić — odrzekł, starając się brzmieć bezemocjonalnie, mimo tego, że jego wnętrze paliło. Powinien chcieć, aby Kim został wykorzystany, jednak on sam tego pragnął, co było wręcz niedorzeczne. 

— Ciebie również pragnę — wyszeptał, zagryzając się na płatku jego ucha. Jungkook chwycił dłońmi biodra młodszego, chcąc go odepchnąć od siebie, jednak jego ciało i umysł pragnęło zemsty, która zrani i zabije.

— Dwóch nie możesz mieć, Taehyung.

— Dołącz się do nas — wyszeptał. — Nie odmówię ci trójkącika, Jungkookie.. 

~

Witajcie^^ 

Jakie wrażania, po rozdziale kochani? Nasz Taehyungie trochę szaleje, a Jungkook nie ma przy nim łatwo. Mogę powiedzieć, że Jungkook nie będzie siedział z założonymi rękoma. Widzimy się w poniedziałek  ^^/ 

Zostawcie po sobie:

Głosy i Komentarze

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top