|Ręce przy sobie...|

×Rozdział niepoprawiony~

Jungkook powracając do swojego mieszkania, od razu udał się po schodach budynku na samo poddasze, gdzie mocno zapukał do drzwi mieszkania Hoseoka i Namjoona. Zniecierpliwiony wyczekiwał na otwarcie drzwi, które zostały po kilku minutach otwarte przez samego Kim Namjoona.

- Jungkook? Czego chcesz? - zapytał z chłodem, a wściekłe oczy Jeona spiorunowały chłopaka, który został silnie chwycony za kołnierz jego koszulki. Jungkook wepchnął Joona do środka, gdzie przywarł go do stołu, który w całej sile szarpiących się chłopaków przesunął się do samej ściany. Hoseok widząc całe zajście krzyknął wystraszony, chcąc aby dwójka się uspokoiła i nie walczyła ze sobą.

- Jak śmiesz się jeszcze pytać, czego kurwa chce! - krzyknął w gniewie ciemnowłosy, który miał ochotę połamać przyjaciela wraz z wadzącym drewnianym stołem.

- Jungkook, uspokój się - powiedział ze zmartwieniem rudowłosy, który chwycił bruneta za ramię próbując go odciągnąć od Namjoona.

- Nie mów, że masz kurwa ból dupy, przez tego małego śmiecia - parsknął Nam, który mierzył kpiącym wzrokiem wściekłego Jeona. Jungkook słysząc jego słowa wstrząsnął chłopakiem.

- Nie wtrącaj się do mnie i tego, co kurwa robię, albo naprawdę staniesz się moim wrogiem. Hyulee również. Wiem, co planujecie, ale wasze marne próby na nic się zdadzą! - warknął z chłodem, gdzie jego dłonie mocniej zacisnęły się na koszulce Joona.

- Jungkook, to wszystko jest dla twojego dobra. Ty za bardzo pochłonąłeś się tą zemstą i marnie cię widzę. Lepiej mnie posłuchaj i zrezygnuj z tego, zanim będzie za późno - ostrzegł go, a Jeon zaśmiał się gorzko, by zaraz puścić chłopaka i odsunąć się od niego, gdzie w zdenerwowaniu zaczesał swoje przydługawe włosy do tyłu.

- Jestem świadomym człowiekiem i wiem czego chcę - spojrzał w jego oczy z powagą. - I czy to ci się podoba, czy też nie, Taehyung będzie już częścią mojego życia - dodał, a Namjoon pokręcił w niedowierzaniu swoją głową, by zaraz uchylić usta, chcąc coś od siebie dodać. - I wiem! Chcesz mnie zobaczyć na ringu, ale teraz nie jest to ważne. Najważniejsze jest dla mnie to, aby Taehyung złapał przynętę, zanim zaciągnę haczyk - rzekł z pewnością i determinacją w oczach, a Hoseok spojrzał z zaskoczeniem na Jungkooka.

- Jungkook, o jakich ty hakach mówisz? I co wy wiecie, czego ja nie wiem?! - zapytał z oburzeniem rudowłosy, a Jeon uniósł swoją dłoń na wysokość jego twarzy.

- Im mniej wiesz, tym lepiej dla ciebie - mruknął z chłodem.

- Jungkook nie wiem, co ty planujesz zrobić Taehyungowi, ale nie lepiej byłoby mu powiedzieć, że jesteś bratem Jirae i...

- I kurwa, co ?! - uniósł się na Hoseoka, który zaskoczony otworzył szerzej swoje oczy. - Mam powiedzieć mu, że pojawiłem się w jego życiu, aby go rozkochać i zniszczyć go tak samo, jak on zniszczył Jirae?! - spojrzał z niedowierzaniem na rudowłosego, który był w zbyt wielkim zaskoczeniu.

- Nawet Hoseok uważa, że to co robisz jest złe. Ogarnij się i zaprzestań tego. Jungkook ty nie jesteś złym człowiekiem. Rozumiem, że twoim sercem kieruje zemsta, ale ten chłopak nie jest nawet ciebie wart. Jest zepsuty i nawet jeśli próbowałbyś wywołać na nim poczucie winy, to on nigdy nie poczuje odpowiedzialności za swoje złe uczynki. Przestań próbować - rzekł Namjoon, który próbował dotrzeć do Jungkooka, który spuścił swoją głowę.

- Tym bardziej pragnę ujrzeć go pokonanego. Wiem, że mogę doprowadzić go do poczucia winy. Począwszy od szalonej miłości, która może być cholernie zdradliwa. Pod tym względem Kim Taehyung jest bezbronny i na mojej łasce - rzekł z przekonaniem, gdzie podniósł wzrok na skołowanego Namjoona. - Nie wtrącaj się, a moje plany się udadzą. Zdążyłem na tyle go poznać, aby wiedzieć, gdzie jest jego słabość, więc nie mów tak, jakbyś go znał - pokręcił głową. - Twoje założenia są mylne, bo chcesz, abym wrócił do Hyulee oraz na ring, ale tamte piękne czasy się skończyły wraz z odejściem Jirae - dodał z chłodem w głosie, po czym odwrócił się z zamiarem odejścia, jednak ręka Namjoona na jego ramieniu zatrzymała go.

- Bardzo się mylisz i to wszystko skończy się tak, że to on z tobą skończy - rzekł z powagą w oczach, a Jeon zacisnął swoją szczękę.

- Przestań w końcu pierdolić, Namjoon! Mam już kurwa dość tego! - spojrzał na niego rozwścieczony. - Ty nie będziesz za mnie decydował i mi matkował, bo nie potrzebuje tego. Nie zrezygnuje z tego, co już osiągnąłem! - warknął, a Hoseok przyglądał się dwójce, między którą powstało napięcie.

- Szkoda, że nie widzisz tego, co dla ciebie robię - Joon pokręcił zrezygnowany głową. - Ten opanowany chłopak, który dla dobra wszystkich był w stanie zrobić wszystko stał się kimś szalonym. Widzę w twoich oczach obłęd i boję się, że możesz mylić je z zemstą - dodał, a Jeon zmrużył swoje oczy.

- Co masz na myśli? - zapytał wprost.

- Że możesz mylić zemstę z jakimiś uczuciami do tego chłopaka - odpowiedział mu szczerze, a Jungkook parsknął śmiechem. - I nie śmiej się z tego. Takie osoby, jak ten chłopak potrafią zrobić komuś wodę z mózgu - rzekł z powagą w oczach, a Jeon niedowierzał w jego słowa.

- Nie bądź śmieszny, Namjoon. Potrafię takie rzeczy rozróżnić. Ja wiem czego chcę i wszystko, co mną kieruje to zemsta do tego chłopaka. Nigdy nie poczułbym niczego do osoby, która odebrała mi jedyną osobę na tym świecie.. Po śmierci rodziców została mi tylko Jirae i nigdy sobie nie wybaczę tego, że jej nie zatrzymałem tamtego dnia - chwycił się za głowę, gdy w jego oczach zebrały się łzy. - Nie zapomnę tego, jak policja zamknęła sprawę i nie przesłuchała winnego! - krzyknął uderzając pięścią w drewniany blat, a jasny odcień jego skóry po uderzeniu nabrał odcieniu czerwieni. - Nigdy nie wybaczę tego, jak potraktowali moją siostrę, tylko ze względu na to, że nie miałem pieniędzy, aby wymierzyć sprawiedliwość Kim Taehyungowi, który uniknął kary - spojrzał na Namjoona, który przyglądał mu się z uwagą.

- Minęło już tyle czasu. Przestań siebie winić i na własną rękę wymierzać sprawiedliwość - powiedział z ciężkością w głosie.

- A co mi pozostało?! - uniósł się z bezsilnością. - Jirae miała tylko szesnaście lat i była tylko niewinną oraz naiwną nastolatką, co nie znaczy, że ja jako jej starszy brat mam siedzieć z założonymi rękami! Nie postąpię, jak on. Ja postąpię z nim jeszcze gorzej - rzekł z jadem w głosie, a Hoseok patrzył z zaskoczeniem na chłopaka.

- Nie rób tak. Tak nie można, Jungkook - szepnął rudowłosy, który nie potrzebował wiedzieć o takich złych zamiarach. - Rozumiem twój ból, ale nie przyczyniaj się do tego samego - pokręcił delikatnie głową, chcąc odwieść Jungkooka, od tych złych zamiarów.

- Ja proszę was tylko o to, abyście nie wtrącali się do tego. To, co robię jest moją sprawą i jak na tym wyjdę, to już was nie powinno obchodzić. Ja i Taehyung.. obydwoje pójdziemy do samego piekła, bo on już jest w stanie zrobić dla mnie wszystko...

~

Jimin patrzył w zdeterminowane oczy Taehyunga, który nawet nie zważał na dzwoniący dzwonek odpowiadający za przypomnienie rozpoczęcia zajęć. Jasnowłosy trzymał swoje pięści gotowe do serii marnych uderzeń, gdy Jimin zagryzł się nerwowo na swojej dolnej wardze.

- Taehyung, rozpoczęły się już zajęcia, a nie chce niczego opuszczać - powiedział chłopak, chcąc odwieść przyjaciela od tego niepożądanego pojedynku.

- Nie dbam o to. Zdradziłeś mnie, Jimin! - warknął zezłoszczony.

- Wiem, że zachowałem się okropnie wobec ciebie, ale nie chcę, aby Misook miał problemy - powiedział, chcąc się jakoś wytłumaczyć, a Taehyung patrzył na niego z niedowierzaniem.

- Ale ty jesteś głupi - pokręcił głową. - Dla jego dobra wsadziłeś mnie do aresztu! Zawiodłem się na tobie, Jimin. Ja bym ci tak nigdy nie zrobił, nawet jeśli bym kogoś szalenie kochał, to lojalność w przyjaźni jest ważniejsza, niż dupek, który okłada cię pięściami! - krzyknął z rozczarowaniem, a w oczach Jimina zebrały się łzy.

-Ty nic nie rozumiesz. Kocham go i wierzę, że się zmieni - rzekł ze łzami w oczach, gdzie chciał minąć Taehyunga, który stając mu na drodze zderzy się z Jiminem.

- Nigdzie kurwa nie uciekniesz - mruknął z chłodem. - Posłuchaj mnie lepiej, Jimin. Po tym, co mi zrobiłeś nie wiem czy mogę nazywać cię jeszcze przyjacielem, ale nie życzę ci źle - rzekł z powagą w oczach. - Ten facet nie jest ciebie wart i myślę, że w końcu przejrzysz na oczy. Lepiej wcześniej, zanim dojdzie do jakiegoś nieszczęścia - dodał pokręcając głową.

- On mnie kocha i nie skrzywdzi mnie - szepnął zaciskając swoje dłonie.

- Gdyby ciebie kochał, to nigdy nie uderzyłby ciebie - powiedział z powagą w oczach. - I jak mogłeś przytaknąć na jego słowa, kiedy mówił, że uderzyłem go z zazdrości. Dobrze wiesz, że chciałem tobie pomóc! Kurwa Jimin, ogarnij się! - krzyknął chwytając mocno za ramiona przyjaciela, który z całej bezsilności rozpłakał się.

- N-nie chciałem.. naprawdę.. - zapłakał, gdzie z całej bezsilności upadł na kolana, a Taehyung przykucnął przed nim. - Chciałem go tylko chronić... zgodziłem się z nim, bo miałem nadzieję, że będzie inaczej, a o-on po wyjściu ze szpitala.. o-on.. - przerwał nie będąc w stanie się wypowiedzieć.

- Co ci zrobił? - zapytał ze zmartwieniem w oczach, a Jimin żałośnie pokręcił głową. - Pobił cię? Wykorzystał? Powiedz, Jimin! - podniósł zmartwiony głos, chcąc wiedzieć, co stało się Jiminowi. Widok przyjaciela w takim stanie doprowadzał go do najgorszych scenariuszy. Sam posiadał mroczną przeszłość z bólem, który towarzyszy mu do dnia dzisiejszego, a widok Jimina, tak bardzo przypominał mu samego siebie.

- O-on znowu mnie pobił i poniżył.. - schował swoją zapłakaną twarz w drżących dłoniach, gdy głośno szlochał przed Taehyungiem. - Zawsze tak robi, kiedy coś mu nie wychodzi.. pokazuje mi, jak beznadziejny i bezużyteczny jestem, a-a najgorsze jest to, że naprawdę się tak czuje - wyznał, a Taehyung zacisnął swoje usta, gdy w jego oczach zebrały się łzy.

Miniony czas, gdy poznał Park Jimina przechodził przez jego głowę, jak krótki film. Pamiętał jego beztroskość i serdeczność wobec innych osób, jak sam potrafił być zazdrosny o niego, gdy wszyscy widzieli w Jiminie dobrą osobę, która za nic nie przypominała jego złego wcielenia. Zawsze czuł się, jak cień Jimina. W sercu posiadał chęci bycia dobrym, zaś nigdy nie był w stanie otworzyć się na to, jak potrafił robić to jego przyjaciel. Dlatego ciężko było mu patrzeć na Jimina, który musiał przez jakiś czas poznać świat jego oczami, które zawsze widziały wszystko w ciemnych kolorach, uważając wszystko i nawet samego siebie za coś niepotrzebnego i beznadziejnego.

- Nawet nie próbuj tak myśleć, Jimin - skarcił go. - On mówi o sobie, a ty jesteś dla niego za dobry. Wkurza mnie to, że musisz wątpić w to ile jesteś wart. Poradzisz sobie bez tego śmiecia, bo nie na nim kończy się świat. Takich osób, które przechodzą podobne piekło jest naprawdę wiele i one również myślą, że są winne, choć wcale tak nie jest. Jimin, ja wiem, że nie byłem idealnym przyjacielem do rozmów i przeżywania, ale zawsze ciebie podziwiałem za to, że potrafisz otworzyć serca innych i sprawić, by oni kochali ciebie, tak jak ty kochałeś ich... Czasem nawet ci tego zazdrościłem, tego jak silny byłeś i radziłeś sobie ze wszystkim - wyznał szczerze mówiąc prosto z serca, a Jimin patrzył na niego z zaskoczeniem, gdyż nie spodziewał się tego, że kiedykolwiek dane mu będzie usłyszeć coś takiego od Taehyunga. - Dlatego.. musisz walczyć, jak zawsze to robiłeś i nie wątp w siebie, bo ty wiesz ile jesteś wart. Taki Misook nie ma prawa, aby odbierać siłę Jimina, rozumiesz? - spojrzał w jego oczy, a Jimin przytaknął w zrozumieniu swoją głową.

- M-masz rację - powiedział ocierając swoje mokre policzki rękawem koszulki. - Nie jestem beznadziejny.. wszystko dla niego robiłem i chyba zapomniałem o sobie - dodał ze smutkiem w oczach. - Cały czas się dla niego poświęcałem i co z tego mam? - spojrzał w oczy Taehyunga, który starał zatrzymać łzy, które bezwstydnie próbowały opuścić jego oczy.

- Poświęcenie.. - szepnął opuszczając swój wzrok. - Naprawdę jest beznadziejne - pokręcił głową.

- Nie jest, gdy jest ono doceniane przez drugą osobę i ta osoba naprawdę ciebie kocha i szanuje.. - rzekł ze smutkiem. - Dziękuje ci, Taehyung. Za twoje słowa i szczerość, którą nigdy mnie nie obdarzyłeś - powiedział patrząc z wdzięcznością na przyjaciela. - Kim Taehyung powiedział mi, że mnie podziwia.. to jest dopiero pochwała - zaśmiał się cicho.

- Postaraj się nikomu tego nie mówić - powiedział cicho, czując się zażenowanym. - Muszę zachować swój wizerunek - dodał, a Jimin przytaknął ze zrozumieniem głową.

- Jednak taki bezuczuciowy nie jesteś za jakiego się masz, albo próbujesz takim być - szepnął pod nosem starając się, aby Taehyung go nie usłyszał. - Przepraszam cię za całą sprawę.. postaram się naprawić mój błąd - powiedział chwytając za dłonie Taehyunga, który niepewnie podniósł wzrok na Jimina.

- Na pewno zawalczysz z Misookiem? - zapytał.

- Nie będę już siedział z założonymi rękoma i czekał na zmianę. Jeśli uznam, że Misook nie będzie chciał zmiany, będę musiał zrezygnować z tej miłości - rzekł ze spokojem w głosie, a Taehyung patrzył na niego z obawą. Bał się, że otrzęsienie Jimina może być jedynie chwilą słabości i gdy tylko wróci do domu ponownie powróci do poprzedniego myślenia, jednak nie był już w stanie zrobić nic więcej.

~

Taehyung spóźniony wszedł do klasy, gdzie prowadzący zajęcia nauczyciel spojrzał na niego pretensjonalnie, jednak nie ukrywał przed resztą klasy, jak interesowanie przygląda się dwudziestolatkowi, który nie był w stanie nie zauważyć tego zainteresowania. Zerknął na siedzących w swoich ławkach uczniów, którzy zaczęli między sobą coś szeptać, jednak Taehyung mógł dobrze zrozumieć ich ciche słowa przekazujące, że romansuje z ich nauczycielem, co oczywiście prawdą nie było. Rzecz jasna, to był drugi powód dlaczego nie lubił przychodzić na zajęcia i posiadał tak wiele zaległości.

- Taehyung nie mogę usprawiedliwić twojego spóźnienia. Myślałem, że dałem do zrozumienia twojemu ojcu, jak wygląda cała sytuacja. Jeśli nie będziesz wstawiał się na moich zajęciach nie będę mógł przepuścić cię do ostatniej klasy - rzekł wyniośle wysoki Koreańczyk w średnim wieku. Taehyung w zdenerwowaniu zagryzł się na dolnej wardze próbując poukładać odpowiedni dobór słów na swoje wytłumaczenie, jednak robił to zawsze z marnym skutkiem.

- Proszę wybaczyć, Master - wysilił się na uśmiech. - Miałem problem z wyborem odpowiedniego ubrania - dodał, a klasa roześmiała się uważając jego zachowanie za naprawdę płytkie i nieodpowiedzialne. Nauczyciel patrzył na niego z niedowierzaniem, jednak trudno było mu zaprzeczyć, że chłopak wyglądał naprawdę dobrze.

- Wybaczę ci to - uśmiechnął się, a Taehyung posłusznie ukłonił głowę przed mężczyzną, by usiąść przy wolnej ławce, jednak nie uszły jego uwadze kolejne szepty rówieśników, którzy potępiali zachowanie nauczyciela i samego Taehyunga.

- Wiadomo, że mu daje. Ja nie dostałabym za takie słabe wytłumaczenie usprawiedliwienia - rzekła gorzko Rachea.

- Wstydziłby się w ogóle tutaj przychodzić - dodał z przekąsem jej przyjaciel Mingyo, który mroził Kima wzrokiem. Taehyung nabrał ze spokojem powietrza do płuc, by zebrać w sobie siłę na wytrwanie w tej klasie, do której nigdy mu się nie śpieszyło.

- Taehyung, chciałbym żebyś po dzisiejszych zajęciach przyszedł do audytorium - zwrócił się mężczyzna do niego, a chłopak w zrozumieniu przytaknął głową.

- Chyba wiadomo, po co cię tam ściąga - rzekła dziewczyna w stronę blondyna, który zerknął na nią krótko. - Będziecie odgrywać publicznie jakieś gej-porno. Powinniśmy przyjść, jako widownia? - uniosła brew, a Taehyung zacisnął swoje dłonie na zeszycie.

- Skoro jesteś chętna - wysilił się na nieszczery uśmiech.

- Hul... - dwójka szepnęła, by odsunąć się od chłopaka.

~

Spóźniony Jimin szybko biegł długim korytarzem do samego audytorium, gdzie dzisiaj odbyć miały się zajęcia i przed terminowe zaliczenia z tańca. Nie zwalniał, ani na chwilę i czym prędzej udał się do garderoby, by przebrać się w strój do ćwiczeń. Nieporadnie zdejmował swoje spodnie, przez które o mało się nie przewrócił. Gdy udało mu się dojść do ładu, szybko pobiegł na scenę, gdzie wszyscy uczniowie czekali w rzędzie rozciągając się przy głośnym krzyczeniu pani Lee.

- Spóźniony, Park! - krzyknęła w jego stronę, gdy ten próbował dostosować się ruchów swoich rówieśników.

- Przepraszam! - zawołał nieporadnie poruszając swoim ciałem do rozciągnięć.

- Oppa! Dlaczego się spóźniłeś? - zapytała jedna z dziewczyn, które zawsze ciepło witały Jimina.

- Mała sprzeczka z przyjacielem, który w sumie mną wstrząsnął - odpowiedział im, a one uśmiechnęły się ciepło. - Coś mnie ominęło? - zapytał szeptem.

- Mamy nowego pianistę i jest gorący - pisnęła dziewczyna, a Jimin zmrużył swoje oczy zmieszany.

- A co z panem Kim? - zapytał.

- Poszedł na emeryturę - odpowiedziały mu równo trzy Koreanki.

-Ano tak...to wiele zmienia - wysilił się na uśmiech. - Który to ten nowy pianista? - zapytał, a jedna z nich ujęła jego podbródek, by przekierować go na młodego pianistę w ciemnych włosach, który siedział na widowni wśród kartek z nutami. Jimina serce zatrzymało się w ułamku sekundy, gdy oczy rozpoznały tą bladą cerę i kocie rozleniwione oczy mężczyzny. - Y-Yoon..gi? - wydusił ledwo.

- Tak, nazywa się Min Yoongi - przytaknęła jedna z dziewcząt.

- Obroty! - zawołała surowo pani Lee, a Jimin ledwo obracał się, gdy jego oczy wciąż powracały do nowego pianisty.

- Skąd wied...- urwała, gdy Jimin przewrócił się, a wszystkie oczy zwróciły się na jego osobę. W tym wszystkim nie zabrakło Min Yoongiego, który w końcu oderwał swoje oczy z papierów.

- Park Jimin, mogę wiedzieć, co ty wyczyniasz?! - uniosła się pani Lee, gdy patrzyła z góry na skruszonego Jimina, który spuścił swój wzrok. Yoongi słysząc znajome imię podniósł się na równe nogi nie zaważając na to, że potrzebne kartki z nutami rozsypały się na podłodze. Podszedł bliżej sceny, gdzie dostrzegł znajomego blondyna, przez którego jego serce przyspieszyło w piersi.

- Przepraszam, pani Lee. To się już nie powtórzy - przeprosił, a kobieta zmrużyła swoje oczy nieufnie.

- Mam taką nadzieję, panie Park - rzekła wyniośle. - Panie Min, proszę podejść - zwróciła do mężczyzny, który wpatrywał się jak zahipnotyzowany w Jimina. Chłopak dostrzegając jego oczy, poczuł jak jego policzki zaczynają niewłaściwie piec. Podniósł się z podłogi, by z uwagą obserwować pianistę, który wszedł na scenę i przystanął obok pani Lee.

Dwójka wymieniała się tajemniczymi spojrzeniami, które były tylko dla nich zauważalne, gdy nauczycielka tłumaczyła ich dzisiejsze zadanie. Min zwilżył językiem swoje spierzchnięte usta i potarł nerwowo swój podbródek, gdy jego oczy skanowały nagą klatkę piersiową blondyna, którego skóra wyglądała na piękną i delikatną. Zaś Jimin czuł się naprawdę onieśmielony, gdy chłopak patrzył na niego takim intensywnym wzrokiem.

- Zaczynajmy, panie Min - kobieta zwróciła się do Yoongiego, który w zrozumieniu przytaknął głową i podszedł do pianina. Jimin wraz z klasą zeszli ze sceny, by zająć miejsca na fotelach, a oczy blondyna nie potrafiły, ani na chwilę opuścić pianisty, który idealnie prezentował się przed tym pięknym instrumentem.

Pani Lee wymieniła imiona osób z listy, którzy musieli zaliczyć dzisiejszy taniec. Jimin bardzo denerwował się, tym bardziej kiedy musiał tańczyć tak blisko Yoongiego i choć głupie wydawało się w tej chwili jego myślenie, to nie potrafił zrozumieć, dlaczego aż tak bardzo denerwuje się obecnością chłopaka. - Park Jimin - wyczytała nauczycielka, a chłopak wstał niepewnie ze swojego miejsca, by udać się powoli na scenę. Zatrzymał się na środku, gdzie jego klatka piersiowa unosiła się niespokojnie, a jego niepewne spojrzenie skierowało się na ciemnowłosego pianistę, który z uwagą patrzył na niego. Przytaknął głową, chcąc dać znać Yoongiemu, że jest gotowy. Gdy palce chłopaka sprawnie ruszyły po klawiszach, on zaczął czuć graną muzykę swoim ciałem, które potrafiło wyrazić więcej, niż słowa.

Tematyką tańca było cierpienie, a on skupił się na własnych przeżyciach, które odczuwał w ostatnim czasie, praktycznie każdego dnia. Poruszał się płynnie, a emocje przekazywane przez niego docierały do serca Yoongiego, który z niewiadomych przyczyn zaczął czuć cały ból Jimina. Łzy opuszczały oczy Jimina i Yoongiego, który obserwował piękne i giętkie ciało blondyna, który przeżywał cały ból i rozdarcie własnego życia.

Gdy chłopak zakończył swój taniec, wszyscy patrzyli z zaskoczeniem na Jimina. Pani Lee we łzach zaczęła jako pierwsza głośno klaskać w dłonie, a zaraz nią dołączyła się reszta.

- Oppa, to było piękne! - zapłakały dziewczyny, a Jimin chwycił się w okolice szybko bijącego serca, gdy po jego policzkach ociekały łzy. Spojrzał w stronę pianisty, który również gratulacyjnie poklaskiwał w swoje dłonie.

- To było idealne wczucie, Jimin. Gratulację - rzekła pani Lee, a Jimin ukłonił się nisko, by zaraz zejść ze sceny. Chłopak zajął sobie miejsce, by ponownie spojrzeć na Yoongiego. Jego dłonie drżały od wszystkich emocji i pragnął porozmawiać z pianistą, który pamiętnej nocy uratował go przed jednym z najgorszych błędów jaki mógł popełnić.

Po zakończeniu zajęć nauczycielka kazała wszystkim opuścić salę wychodząc sama jako pierwsza. Jimin pozostał na sali, gdy wszystkie uczennice i uczniowie udali się w stronę garderoby. Wszedł po bocznych schodach na scenę, gdzie niepewne stawiał kroki w stronę pianisty, który zbierał ze statywu papiery.

- To ty.. - szepnął nieśmiało, gdy przystanął przy pianinie, tym samym zwracając uwagę Yoongiego, który przeniósł na niego swoje oczy.

- No ja - uśmiechnął się delikatnie. - Nie wiedziałem, że tak szybko na siebie wpadniemy - zauważył.

- Ja tak samo - skinął lekko głową, a oczy mężczyzny skanowały, każdy cal jego osoby, przez co czuł się nieco zawstydzony.

- Mam nadzieję, że nie masz już problemów ze swoim chłopakiem - rzekł ze spokojem w głosie i Jimin pragnąłby przytaknąć na jego słowa, tak nie potrafił okłamać pianisty. - Twój taniec był.. wow...Cudowny, tak jak ty jesteś piękny - wyznał szczerze, choć w głębi duszy miał ochotę strzelić sobie w czoło za swoją bezpośredniość. - Z-znaczy to...

- Dziękuje - przerwał mu, uśmiechając się szczerze. - Cieszę, że będziesz tutaj grywał dla nas. Twoja gra jest naprawdę świetna, ale dla miłośnika muzyki i szukającego inspiracji z pewnością nie możesz tkwić w jednym miejscu - powiedział z radością w oczach.

- Żebyś wiedział - przytaknął głową. - To były twoje ostatnie zajęcia? - zapytał niepewnie.

- Tak. Dzisiaj mieliśmy tylko zaliczenia u pani Lee - odpowiedział mu wręcz natychmiast.

- W takim razie, zapraszam na kawę - uśmiechnął się ukazując przed chłopakiem szereg swoich zębów. Zaskoczył swoją bezpośredniością Jimina, który patrząc na niego nie był w stanie mu odmówić.

- Z przyjemnością, hyung.

~

Taehyung zakończając ostatnie zajęcia niechętnie ruszył w stronę audytorium, gdzie miał wstawić się na prośbę nauczyciela. Wszedł do środka, gdzie przechodził drogą wzdłuż siedzeń, które prowadziły do samej sceny. Widząc nauczyciela na środku sceny, przystanął w miejscu. - No Taehyung, chodź tutaj - rzekł sympatycznie, a Taehyung wszedł na scenę, gdzie stały rekwizyty, które miały oddać rzeczywisty obraz mieszkania. Na środku stała sofa, a na przeciw niej kartonowy telewizor. Zaś pod samą sofą leżał tani dywan w kolorze granatu, który swoją drogą nie komponował się dobrze pod zieloną sofą. Obok stały sztuczne meble, które stworzone zostały przez uczniów. Mimo taniochy i banalności scena trochę przypominała mały pokoik, jednak dwudziestolatek nie był w stanie powstrzymać się przed krytyką, dlatego gryzł się mocno w język. - Większość twoich kolegów z klasy zaliczyła co najmniej trzy gry, a ty ani jednej. Bez tego nie będę mógł przepuścić cię do następnej klasy, Taehyung - powiedział z powagą w oczach mężczyzna, a Taehyung oparł swoją dłoń na biodrze.

- Czyli mam teraz spontanicznie grać, aby zaliczyć u pana? - uniósł w niedowierzaniu brew.

- No na tym mi zależy - przytaknął głową.

- Ale ja żadnego tekstu nie znam, który pan przygotowywał. Jak mam zagrać trzy postacie? - zapytał z oburzeniem w głosie, a mężczyzna uśmiechnął się, gdzie zaraz chwycił za ramiona mniejszego.

- Prawdziwy aktor potrafi grać spontanicznie, a ja wierzę, że tobie się to uda - rzekł z powagą w oczach. - Będę tobie towarzyszył i dostosujesz się - dodał, aby podnieść młodszego na duchu. - Jednak wystarczy samo to, że dobrze wyglądasz. Piękne osoby nie muszę wiele potrafić, aby dobrze zagrać - powiedział z pewnym uśmiechem, gdy Taehyung patrzył na niego z niepewnością w oczach.

- To dość płytkie zagranie, Master - stwierdził szczerze.

- Zobacz taką Marilyn Monroe, ona również nie potrafiła uczyć się tekstu, ale była najpiękniejszą kobietą na świecie, a ludzie kochali jej grę, choć nie powiem tego o reżyserach, którzy musieli ją znieść..ale to mało ważne. Ona również nie miała pamięci do tego, ale potrafiła w czasie kręcenia wczuć się w swoją rolę, będąc piękną, słodką i naiwną blondyneczką. To mężczyźni kochali, a kobiety kpiły z zazdrości - rzekł swoje mądrości. - Ty też bądź piękną, słodką i naiwną blondyneczką, panie Kim - dodał.

- Nie jestem babą - sprostował.

- Płeć nie ma znaczenia w grze - wytłumaczył.

- No dobrze, ale co mam głównie grać? - zapytał godząc się na proponowany przez nauczyciela pomysł.

- Będziesz oskarżonym o zabójstwo chłopakiem, który bawi się mężczyznami, jak zabawkami. Nazywasz się Grek, a na twojej drodze stoi trudny przeciwnik, który chce cię wysłać do więzienia. Peter jest gotowy zemścić się za los jego brata, który przez Greka się postrzelił, jednak zadaniem Greka jest uwieść Petera zanim on zakłuje go i wsadzi do więzienia. Ogólnie twoim zadaniem jest sprawić, aby Peter zrezygnował ze swoich zamiarów i wpadł w twoją grę - wyjaśnił Taehyungowi, który w zrozumieniu przytaknął głową. - Będziesz grał Greka, a ja Petera, więc zaczynajmy - uśmiechnął się, a jego dłoń zeszła na biodro Taehyunga, którego przyciągnął do siebie. Młodszy spojrzał z zaskoczeniem na mężczyznę, obawiając się, że plotki o jego zainteresowaniu nim są prawdziwe. Bał się grać cokolwiek z nauczycielem, przez co spuścił wzrok. - Nie bój się. Jeśli dobrze zagrasz otrzymasz najlepszą ocenę - dodał ujmując jego podbródek, a serce Taehyunga zabiło niebezpiecznie w piersi.

Nie wiedział, co zrobić, aby uniknąć zaliczenia, jednak nie miał wyjścia. Zacisnął swoje dłonie, chcąc zebrać się w sobie i jakoś to wszystko odegrać. Jednak słysząc dźwięk metalicznego odbicia na scenie, spojrzał z zaskoczeniem na nauczyciela, który obolały trzymał się za swoją skroń.

- Co jest...

- Co za bezczelne traktowanie ucznia na terenie szkoły. Zboczony frajer - Taehyung usłyszawszy znajomy głos dobiegający z widowni, spojrzał w stronę siedzeń, gdzie zauważył siedzącego na fotelu Jungkooka z butelką soku w dłoni.

- Gguk? - otworzył szerzej swoje oczy, gdy dostrzegł zdenerwowane spojrzenie swojego nauczyciela, który spiorunował jego ochroniarza wzrokiem.

- Kim on jest i dlaczego rzucił we mnie kapslem?! - podniósł zdenerwowany głos, a Jeon słysząc jego ton, zirytowany opuścił siedzenie, by ruszyć powoli w stronę sceny. Mężczyzna wraz z Taehyung obserwowali każdy jego krok, gdy wspiął się po schodach na scenę.

- Masz jakiś problem, profesorku? - uniósł brew, gdy pewnie zbliżył się do mężczyzny i odsunął od niego skołowanego Taehyunga.

- Czego ty chcesz?! - zdenerwowany stawiał kroki do tyłu, gdy ochroniarz pewnie zmierzał ku niemu, by po chwili chwycić za materiał jego koszulki.

- Trzymaj ręce przy sobie, gdy jesteś z moim skarbem i oczy radzę również z niego opuścić, zanim naprawdę mnie wkurwisz..

~

Witajcie^^

Mam nadzieję, że rozdział się podobał ^^
Widzimy się w środę z kolejnym rozdziałem. Z pewnością będzie się działo, a przynajmniej u Jimina :(

Zostawcie po sobie:

Głosy i Komentarze

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top