|Przebacz|

~Witajcie kochani z górym życzę przyjemnego czytania 😅

Pobladły chłopak patrzył na dziewczynę z zaskoczeniem, nie chcąc wierzyć słowom, które opuściły jej usta. Opuścił bezradnie głowę, by pokręcić nią w zaprzeczeniu. — Nie chcę w to wierzyć... — szepnął do siebie, gdy starał się stłumić cały ból, który roznosił się po jego wnętrzu, po czym podniósł swe oczy na niewzruszoną kobietę. — Kłamiesz! — podniósł głos, nie chcąc dać się ponieść słowom dziewczyny.

— Po co miałabym w takiej sprawie kłamać, skoro byłam z Jungkookiem, kiedy pojechał ze mną zidentyfikować ciało Jirae tamtego felernego dnia? — uniosła kpiąco brwi, a jasnowłosy zawahał się w swoich własnych zapewnieniach. — To było następnego dnia po randce z tobą, idioto — mruknęła z chłodem. — Nie tylko jemu zniszczyłeś życie, ale mi również — dodała, a z trudem oddychający chłopak, odwrócił się plecami do dziewczyny, nie mogąc zaakceptować słów prawdy.

— J-Ja nie mogłem — powiedział z przerażeniem w głosie, gdzie przyłożył swoją drżącą dłoń do warg.

— Wychodzi na to, że jednak mogłeś  — odparła, wbijając w niego niewidoczne sztylety, czując jedynie do dwudziestolatka wstręt.

— Niby dlaczego miałaby z mojego powodu popełniać samobójstwo?! — zapytał, zwracając swoją twarz w jej stronę.

— Bo ją zawiodłeś i to pod każdym względem? Na przykład wykorzystując ją seksualnie, śmieciu?! — uniosła brew, podnosząc w zdenerwowaniu ton swojego głosu, a Taehyung pokręcił w zaprzeczeniu swoją głową.

— Nie wykorzystałem nikogo! — podniósł bezradnie głos, nie mogąc uwierzyć w takie oskarżenie. — Nie mógłbym tego zrobić... — dodał, wahając się. 

— Sam powinieneś coś takiego wiedzieć. Po zbadaniu ciała Jirae wyszło na to, że została zgwałcona, a ona była tam tylko z tobą — rzekła niewzruszona, a Taehyung chwycił się w bezsilności za głowę, nie potrafiąc sobie niczego przypomnieć z tamtej nocy.

— J-Ja niczego nie pamiętam — powiedział z ciężkością w głosie, nie potrafiąc przypomnieć sobie tamtych chwil po całkowitym straceniu świadomości. Czy naprawdę zrobił coś takiego tej dziewczynie? Czy byłby w stanie do czegoś takiego się posunąć? Nie mógł niczego zagwarantować Jungkookowi ani samemu sobie, ponieważ pod wpływem środków odurzających stajemy się nieobliczalni i tracimy samego siebie, a on tamtej nocy stracił część siebie, poddając się strachu, który wtedy czuł. 

— Ćpuny mają to do siebie, że żałują po fakcie. Szkoda, że Jungkook tak długo cię przytrzymywał z tą niewiedzą. Jednak... Teraz już wiesz, dlaczego jesteś dla niego nikim. Jungkook porzucił wszystko, a w tym mnie, byleby zemścić się na tobie. Chciał, abyś skończył jak jego młodsza siostra — rzekła kpiąco, a oczy chłopaka, patrzyły na nią z bólem, ponieważ ułożenie słów Jungkooka i jej zaczęły składać się w jedną całość. Jungkook nienawidził go za śmierć Jirae jego młodszej siostry, która zabiła się tamtej nocy przez niego. Uświadomienie sobie tego wszystko sprawiało, że tracił grunt pod nogami, a cały świat burzył się na jego oczach.

— N-Nie wiedziałem, że to jego siostra — zapłakał, przykucając w bezsilności i chowając swoją twarz w dłoniach, gdy Hyulee patrzyła na niego z pogardą. — G-Gdybym m-mógł, t-to cof...

— Nie cofniesz czasu i niczego, już nie zmienisz! — podniosła w zdenerwowaniu głos. — Oddałabym wszystko, aby tak mogło się stać, bo przynajmniej z Jungkookiem bylibyśmy już po ślubie, ale niestety pojawiłeś się ty i wszystko zniszczyłeś! — dodała, wykrzykując mu to z żalem.

— B-Boże.. — płakał, trzęsąc się ze wszystkich przytłaczających emocji, a dziewczyna zatrzymała swoje oczy na widniejącej obrączce, która zdobiła serdeczny palec Taehyunga.

— Użalanie się w niczym ci już nie pomoże — rzekła z chłodem, podchodząc do chłopaka. — Nie powinieneś nawet liczyć na żadne przebaczenie po tym, co mu zrobiłeś. Najlepsze co teraz możesz zrobić, to zostawić go w spokoju i nigdy więcej nie pojawiać się w jego życiu, które zniszczyłeś — powiedziała, patrząc na niego z wyższością, gdy chłopak zatracony był w żałowaniu swoich złych czynów. Otworzył szerzej swoje oczy, gdy Hyulee z siłą wyrwała mu obrączkę z palca, przez co jego zapłakane oczy uniosły się na nią. — Nigdy nie zasługiwałeś na to — uśmiechnęła się pewnie.

— N-Nie...

— Tak samo, nigdy nie zasługiwałeś na Jungkooka. To mnie zawsze kochał, a tobą od samego początku tylko gardził i litował się nad twoim żałosnym życiem syna wpływowego człowieka. Wstydziłbyś się jeszcze pokazywać z tą obrączką i wracać do jego mieszkania — powiedziała pogardliwie, po czym odwróciła się, by ruszyć w stronę schodów, gdy Taehyung przez rozmazany obraz spowodowany rzewnymi łzami, patrzył za nią, czując, że odebrała mu ostatnią rzecz, która go jeszcze trzymała.

Podniósł się w zachwianiu, gdzie ruszył w stronę schodów, powoli wspinając się po nich na górę. Docierając na szczyt, w osłabieniu potknął się o własne nogi, gdzie przewrócił się, upadając twardo na podłogę, zderzając się czołem z podłogą. Jego oczy patrzyły słabo w przestrzeń płaszczyzny, na której leżał, mogąc ujrzeć zbliżające się do niego stopy. — J-Jungkook...

~

Jimin wraz z Seokjinem siedzieli na ławce w pobliskim parku, gdzie ich głowy opuszczone były w dół, gdy czuli się okropnie z tym, jak postąpili. Żal Taehyunga i jego załamanie oraz rozczarowanie nimi dało im wiele do myślenia, oraz do żałowania popełnionych czynów.
— Mogliśmy od samego początku być z nim szczerzy — szepnął Jimin, który patrzył ze smutkiem na swoje obuwie, gdy Seokjin spojrzał na niego ze smutkiem.

— Ty chciałeś tego, ale to ja cię przed tym powstrzymałem. To moja wina i wezmę na siebie całą winę — powiedział w stronę blondyna, który przeniósł na niego swoje zaskoczonego oczy.

— Nawet jeśli tego chciałem, to tego nie uczyniłem i zgodziłem się z tobą, więc obydwoje ponosimy taką samą winę, Jin — rzekł, jak czuł. — Taehyung może nam tego nie wybaczyć, ale musimy zrobić wszystko, aby na to wybaczenie zasłużyć. Teraz czuje się zdradzony przez nas i przez Jungkooka, właściwie przez wszystkich, których obdarzał zaufaniem — westchnął cicho.

— To za dużo jak na niego, żeby tylko niczego głupiego nie zrobił — rzekł ze zmartwieniem w głosie. — Dobrze wiesz, jak nasz Tae postępuje w trudnych sytuacjach — dodał, a Jimin przytaknął głową.

— Nie chce, żeby znów wrócił do nałogu — powiedział zmartwiony, a Jin spojrzał przed siebie, czując, że w końcu i on musi być szczery.

— Skoro już nabroiliśmy, to pomóżmy mu i Jungkookowi — spojrzał na Jimina, który zaskoczył się słowami Seokjina.

— Niby jak, skoro my nawet nie potrafimy sobie pomóc? — zapytał.

— Jest coś, czego nie powiedziałem, nawet tobie... — szepnął, odwracając nerwowo wzrok, a blondyn patrzył na niego z zaintrygowaniem. — I chyba czas najwyższy powiedzieć, co się wie jej bratu — zacisnął w zdenerwowaniu swoje dłonie.

— O czym ty mówisz, Jin? — zapytał. — Czułem, że coś ukrywasz, ale nie chciałeś powiedzieć... Co to jest? — pytał z zaciekawieniem.

— Nic dobrego — westchnął ciężko. — Zrób to, co ci powiem, Jimin. Jutro pójdę spotkać się z Jungkookiem, a ty pójdziesz porozmawiać z Taehyungiem — rzekł z powagą w oczach.

— Przecież on wywali mnie na zbity pysk! — podniósł głos wystraszony.

— Weź się teraz w garść. Musisz być nachalny i nie dać się spławić. Ktoś musi na spokojnie wytłumaczyć mu, co stało się tej dziewczynie i dlaczego Jungkook chciał się na nim zemścić. Ty już powiedziałeś mu o siostrze, ale trzeba go przygotować na najgorsze, a ja zmierzę się z Jungkookiem — powiedział, kładąc swoją dłoń na ramieniu mniejszego.

— No dobrze...

~

Ciepła dłoń obejmująca jego policzek dodawała mu sił, by wyrzec się widniejącego smutku na twarzy i przemienić go w prawdziwe szczęście. To był ten upragniony dotyk, którego tak bardzo potrzebował, by móc poczuć się bezpiecznie.
Obejmujące jego nagie ciało silne ramiona, pozwalały mu uwierzyć w tę prawdę. Zamknął swe oczy w ciepłym i bezpiecznym uczuciu, czując rozgrzewające pocałunki ukochanego, który obdarza nimi jego ciało, a dłoń blondyna unosi się na wysokość jego twarzy, gdzie obejmuje policzek mężczyzny, stojącego za jego plecami.
— Nie musisz już się bać... Jestem przy tobie — szeptał, między pocałunkami na jego szyi, gdy tych słów tak potrzebował. — To wszystko było tylko złym snem...

— J-Jungkook ja... — przerwał, gdy zimno uderzyło w jego rozgrzane czoło, a uczucie bliskości chłopaka rozpłynęło się wraz z jego bezpiecznym snem. Otworzył swoje zmęczone od płaczu powieki, gdzie dostrzec mógł pochylającego się nad nim rudowłosego Hoseoka, który przykładał do jego skóry zimny ręcznik. — H-Hoseok... — szepnął słabo, widząc jego zmartwienie w oczach.

— Wiesz, ile strachu mi narobiłeś? — zapytał zmartwiony. — Znalazłem cię leżącego na podłodze.. Narobiłeś mi tyle strachu. Przez chwilę myślałem, że nie żyjesz — pokręcił wystraszony głową.

— Chyba zemdlałem — powiedział, chwytając się za obolałą głowę.

— Taehyung, ja nie wyczuwałem twojego oddechu — rzekł z powagą w oczach. — Musiałem zrobić usta-usta. Ciesz się, że zdawałem w szkole pierwszą pomoc.. — oznajmił, a zmieszany Taehyung spojrzał na wiszącą kroplówkę oraz wenflon na zewnętrznej stronie dłoni.

— T-Ty to zrobiłeś? — zapytał zaskoczony, a chłopak pokręcił w zaprzeczeniu głową.

— Wezwałem pogotowie, bo bałem się, że znowu przestaniesz oddychać. Okazało się jednak, że oddychałeś, ale bardzo słabo, a to wszystko przez to, że byłeś bardzo osłabiony i odwodniony. Ten z pogotowia pytał się mnie, czy przeżywasz dużo stresu i czy chorujesz na jakieś zaburzenia.. — opowiedział chłopakowi, który słuchał go z uwagą. — Nie wiem, o co mu chodziło, ale nie byłem w stanie odpowiedzieć, dlatego zostawił cię podłączonego do kroplówki, żebyś odzyskał sił. Masz zgłosić się do lekarza na badania, bo to nie jest dobre, kiedy młodzi chłopcy tak mdleją — rzekł, powtarzając słowa mężczyzny, a Kim westchnął cicho, odwracając wzrok.

— Mhm... Pójdę, nie martw się, Hobi — powiedział, chcąc uspokoić chłopaka. — Dziękuje za twoją pomoc, ale wolałbym się nie budzić — dodał szeptem, a rudowłosy zmarszczył w zmieszaniu swoje brwi.

— Dlaczego tak głupio mówisz? Przecież twoje życie jest ważne i musisz dbać o siebie — rzekł z powagą w głosie, a Taehyung spojrzał na niego ze smutkiem w oczach.

— Ty znasz prawdę... — powiedział, zaskakując rudowłosego. — Dobrze wiesz, za co Jungkook siedzi w areszcie i dlaczego mnie nienawidzi.. Również wiesz to, że jestem winny, śmieci jego młodszej siostry, a i tak mi pomagasz? — zapytał, gdy żałosne łzy zebrały się w jego oczach, kiedy Hoseok oniemiał przez jego słowa. 

— S-Skąd wiesz? — zapytał zmieszany.

— Jungkook mi część powiedział, a potem dowiedziałem się reszty z pamiętnika Jeon Jirae oraz od Hyulee — wyznał szczerze. — D-Dlaczego ty też nic nie mówiłeś? — zapytał ze smutkiem w głosie, gdy Hoseok, czuł się okropnie przed nim.

— Milczałem dla Jungkooka, ale nie popierałem go w jego intencjach — wyznał, a młodszy pokręcił głową, nie chcąc mu wierzyć. — W końcu i Jungkook zmienił zdanie i cię pokoch...

— On mnie nie kocha! — przerwał mu, podnosząc w załamaniu głos.

— Na pewno nie! — pokręcił w zaprzeczeniu głową. — Wiem, co od niego słyszałem i na pewno...

— To w takim razie i ciebie okłamał. Osobiście powiedział mi, że nigdy mnie nie kochał — rzekł z żalem w oczach, a zaskoczonemu Hoseokowi aż zabrakło słów. — Dziękuje za pomoc, a-ale chce być sam — szepnął, odwracając się na bok, gdzie słone łzy powoli sunęły się po jego policzkach, a Hoseok wstał niepewny tego, co w tej chwili czuć musiał Taehyung.

— C-Czy już nie będziesz chciał mnie widzieć? — zapytał niepewnie, a chłopak zacisnął swoją dłoń na materiale kołdry.

— Dokładnie, tego właśnie chcę — odpowiedział mu, a zasmucony chłopak opuścił swoją głowę, widząc, że po poznaniu prawdy, Taehyung nie będzie i go chciał znać. — Nie chce mieć nic wspólnego ze światem Jungkooka, wliczając w to jego przyjaciół — wyszeptał, a Hoseok zacisnął swoje wargi, woląc otrzymać od Taehyunga serie uderzeń niż zmuszać się do oddalenia od niego i chłodu przez rozczarowanie. — N-Nikomu już nigdy nie zaufam, nikomu... — zacisnął swoje mokre powieki wraz z drżącymi wargami, a Hoseok po jego słowach, odszedł.

Osłabiony Taehyung chwycił się za głowę, gdy natrętne myśli przechodziły przez jego głowę, a osaczający szum w uszach, jedynie go dobijał i coś przypominał.
— Muszę się wyżyć.. Niestety tylko ty jesteś pod ręką — rzekł w stronę wystraszonej dziewczyny, do której się zbliżył.
— Nie! — krzyknęła, uderzając go w twarz, po czym szybko pobiegła w stronę wyjścia. Taehyung chwycił ponownie za swój policzek, wyczuwając na nim ciecz. Odsunął dłoń, gdzie spojrzał na swoje zakrwawione palce.

— Pożałujesz tego... — wysyczał, by zaraz ruszyć za dziewczyną, która w pośpiechu wybiegła z jego apartamentu, a on wraz z irytującymi uderzaniami gorąca i pisku w uszach, pobiegł za nią w stronę schodów, gdyż nastolatka wybrała długie schody, zamiast windy, przez co w chwili zemsty, zmuszony był pobiec za nią schodami.

Odgłosy ich przyspieszonych oddechów i ciągłego biegu po schodach, docierał do uszu obydwojga, gdzie dziewczyna w strachu obawiała się tego, że jej ukochany oppa będzie szybszy. Opuszczając jako pierwsza przejście schodowe, pobiegła w pośpiechu do wyjścia, zderzając się w przejściu z ludźmi, a Taehyung wciąż biegł za nią, gdzie sam trącał ludzi w przejściu, by potem wydostać się na zewnątrz, czując paraliżującą bryzę oraz oddalającą się i wciąż biegnącą dziewczynę. — Zabije ją...

Oszołomiony otworzył swoje zapłakane oczy, gdy cień uciekającej dziewczyny przepłynął przez jego głowę, dobijając go jeszcze bardziej tym złym zakończeniem. Nie wierzył nikomu ani nie wierzył już sobie...

~

Leżący w celi ciemnowłosy chłopak wpatrywał swoje oczy w zaniedbany sufit, posiadając całkowicie wyłączone myślenie. Nie chciał zadawać sobie pytań typu: Dobrze zrobiłem?
Nie chciał niczego żałować, a tym bardziej myśleć o Kim Taehyungu...
Jednak, czy dało się w tym wszystkim wyłączyć całkowicie myślenie o nim, gdy wszystko kręciło się wokół niego?
Trudnym wyzwaniem było wyrzucić go ze swoich myśli, posiadając przed oczami jego zapłakane oczy, przepełnione smutkiem. 

"Wybacz, kochanie. Już nie będziesz musiał czekać, bo będę kochał cię, tak jak zawsze chciałem. Obiecuję obdarowywać cię tymi dwoma słowami, na które kazałem ci czekać. Kim Taehyung, szaleję za tobą, odkąd twoje oczy spotkały moje i nigdy nie przestanę cię kochać. Moje serce należy tylko do ciebie" — Te słowa wydawały się wtedy tak niepodważalne dla jego serca i bardziej bolało to, że wciąż takie pozostawały. Zamknął swoje powieki, by westchnąć ciężko i zignorować to niepożądane pieczenie w oczach.

— A ja za to mam coś panu do powiedzenia — rzekł stanowczo prezes Kim, patrząc na chłopaka, który starał się go ignorować. — Taehyung zabije się, jeśli będziesz kazał mu żyć z tą całą świadomością — powiedział wprost, a zaskoczone oczy Jungkooka przeszły na jego osobę. — Trzy...pięć lat odsiadki? — uniósł w namyśle brew. — Tyle chcesz mu pozwolić czekać i żyć z wiedzą, że od początku go oszukiwałeś i nienawidziłeś za śmierć siostry? Myślisz, że on zniesie wiedzę o tym, że jego mąż przez cały czas go okłamywał i ma go za mordercę? —  zapytał, a Jungkook opuścił w zdenerwowaniu głowę, zagryzając się w zdenerwowaniu na wardze.

— J-Ja jedynie mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczy to wszystko — rzekł z ciężkością w głosie, gdzie podniósł na mężczyznę swoje oczy. — Zrobię wszystko, żeby nic sobie nie zrobił... Chcę, tylko żeby był bezpieczny  — dodał ze szczerością i czystym sercem.

— Jedyne, co możesz dla niego zrobić, to odsunąć go od siebie i nigdy więcej nie pojawiać się w jego życiu — rzekł wprost, a chłopak otworzył w zaskoczeniu swoje oczy. — To będzie dla niego najlepsze. Jeśli znikniesz z jego życia, on z czasem zapomni i pogodzi się z tym, że go od początku okłamywałeś, a ja dopilnuję tego, żeby niczego sobie nie zrobił — dodał z przekonaniem, a Jungkook odwrócił nerwowo wzrok.

— Mam tak po prostu zniknąć? — zapytał.

— Dokładnie, panie Jeon. Ja również chcę go chronić i to przed tobą —  odpowiedział szczerze, a ciemnowłosy, zamknął swoje oczy, wiedząc, że prawda i czekanie, zabiją Taehyunga, jednak jak on poradzi sobie bez możliwości widzenia go? — Poza tym, mówiłem panu, że Taehyung ma urojenia — dodał, a ciemnowłosy pokręcił głową.

— On nie ma urojeń, jedyne co pan może dla niego dobrego zrobić, to uwierzyć w niego — rzekł z powagą w oczach. — Sam widziałem wiadomość, w której ktoś go ostrzega, panie Kim. Zniknę z życia Taehyunga, ale musi mi pan obiecać, że będzie go pan chronił przed tą osobą. Chcę być pewny, że jeśli odejdę, to Taehyung będzie bezpieczny — dodał, a mężczyzna patrzył na niego ze zdumieniem.

— Ciekawa jest ta pana troska, skoro nieczyste były pańskie intencje — pokręcił głową na boki.

— Nie dbam o pana zdanie. Pragnę, aby Taehyung nie był sam, kiedy będę musiał zniknąć. Gdy dowie się całej prawdy o mnie i moich intencjach, będzie czuł się zdradzony, a nie chce, żeby coś sobie zrobił, bo nigdy sobie tego nie wybaczę — rzekł z pewnością w oczach, w których widoczne było zdruzgotanie. 

 — No dobrze, zdaje się na pana w tej sprawie i uświadomieniu Taehyungowi całej prawdy o sobie — rzekł, po czym odłożył słuchawkę, by udać się w stronę wyjścia, gdy mężczyzna opuścił salę wizyt, policja zabrała Jeona, który myślał nad słowami mężczyzny i tym, jak ma zmierzyć się po raz kolejny ze zrezygnowaniem z własnych uczuć do osoby, którą kochał i pragnął chronić.

Otwieranie celi sprawiło, że chłopak spojrzał w stronę drzwi, w których pojawił się strażnik. — Masz kolejnego gościa — rzekł w jego stronę, a Jeon westchnął, wstając ze swojego miejsca, gdzie udał się w stronę strażnika, z którym udał się do sali wizyt. Po wejściu do środka spojrzał z zaskoczeniem na zdenerwowanego Hoseoka, który wyglądał, jakby chciał go udusić, gdyby nie dzieląca ich szyba.
— Macie dziesięć minut na rozmowę i zmiana, bo masz jeszcze innego gościa —  rzekł strażnik, który zamknął za sobą drzwi, a Jungkook usiadł naprzeciw Hoseoka, gdzie obydwoje chwycili za słuchawki.

— Wyglądasz, jakbyś chciał mnie zabić — zauważył ciemnowłosy, który wyglądał na spokojnego, co nie spodobało się rudowłosemu.

— Nie rozumiem, jak możesz być spokojny w tej sytuacji —  pokręcił żałośnie głową. — Taehyung wczoraj stracił przytomność i myślałem, że umarł, a ty jesteś spokojny, czekając na wyrok sądu —  rzekł ze zdenerwowaniem w głosie, a Jeon słysząc jego słowa, otworzył w zaskoczeniu oczy.

— Coś mu się stało? — zapytał.

— Tak, chyba zbyt wiele wrażeń i prawdy — odpowiedział. — Taehyung dowiedział się o Jirae z jej pamiętnika i od samej Hyulee — oznajmił przyjacielowi, który przeczesał nerwowo kosmyki swoich włosów, czując się sfrustrowanym. 

— A co ona ma do tego? — zapytał zdenerwowany.

— Ty mnie stary nie pytaj. Ja nic nie wiem, bo Taehyung nic więcej mi nie powiedział. Ja tylko znalazłem go nieprzytomnego i wezwałem pogotowie —  powiedział z ciężkością w głosie. — Poza tym, on nie chce nas znać.. — dodał zasmucony.

— Tym lepiej — odetchnął z ulgą, a rudowłosy spojrzał na niego z niedowierzaniem. — Musisz dopilnować tego, żeby wrócił do siebie. Będzie bezpieczny u siebie — dodał, a zdenerwowany Hoseok uderzył dłonią w szybę.

— Ty jesteś bez serca! — podniósł głos oburzony. — Co to miało w ogóle znaczyć, że go niby nie kochasz?! Jesteś kłamcą, Jungkook. Znowu go oszukujesz! — zauważył, nie ukrywając przed przyjacielem swojego zdenerwowania. — On wybaczyłby ci to...

— Ale nie zniósłby wiedzy, że przez niego Jirae nie żyje! — krzyknął, a Hoseok opuścił w bezsilności swoją głowę. — Jak ty to niby widzisz? Obydwoje byśmy truli się sobą... — dodał, oddychając niespokojnie.

— To też prawda, ale zabiłeś go tymi kłamstwami... Wiedziałem, że to się źle skończy, ale myślałem, że z miłości dla niego zrobisz wszystko, a te..

—  Właśnie to robię. Chronię go przed samym sobą — odwrócił w zdenerwowaniu wzrok.

— Ty się boisz, idioto! Kochasz go, ale boisz się z tym zmierzyć! —  krzyknął, tracąc cierpliwość do niego. — On kocha cię, a teraz sprawiasz, że znacznie cię nienawidzić — pokręcił bezsilnie głową.

— Jeśli będzie mnie nienawidził, uszanuję to — odrzekł z pewnością w głosie.

— Znowu popełniasz błąd i dajesz sobą kierować, ale rozumiem, że teraz czujesz się, jakbyś stał pod murem i nie jesteś w stanie bronić się przed silniejszymi. Mam tylko nadzieję, że wyjdziesz stąd i zmienisz zdanie... —  powiedział załamany, a Jungkook chwycił się załamany za głowę, czując się rozdartym w tym wszystkim i gdyby mógł, przy najbliżej okazji strzeliłby sobie kulkę w głowę, by w końcu zdjąć z siebie oplątujące go łańcuchy. Słysząc dzwonek kończący wizytę Hoseoka, nawet nie spojrzał na niego, nie chcąc rozpłakać się na jego oczach, widząc rozczarowanie w jego oczach.

Podniósł swoje zaszklone oczy na kolejnego gościa, którego nie spodziewał się tutaj ujrzeć, a był nim Kim Seokjin.

~

Taehyung po samym przebudzeniu, starał się stąpać twardo po ziemi, jednak czuł się, jakby wszystkie siły z niego wyparowały, a sens istnienia przestał mieć, jakiekolwiek znaczenie. Nie miał siły, aby przebywać w mieszkaniu Jungkooka i jego zmarłej siostry, po prostu nie potrafił znieść tego poczucia winy. 
Siedział nad muszlą klozetową, gdy w tym wszystkim wrzucał z siebie cały stres i poczucie winy. Wymiotując, słone łzy sunęły się po jego policzkach, gdy brakowało mu tchu. Spłukując wszystko, wstał na równe nogi, gdzie usiadł na wierzchu wanny, gdzie pustym wzrokiem wpatrywał się w podłogowe kafelki, zdając sobie sprawę, że nic nie zmieni jego złych uczynków ani nic nie sprawi, że Jungkook kiedykolwiek mu wybaczy coś tak okropnego. 

— Nienawidzę siebie, nienawidzę! — wykrzyczał w szale, uderzając się w klatkę piersiową. Ciężko dysząc, podszedł do umywalki, by w żałosnym poczuciu, umyć zęby. Odłożyć szczoteczkę i opłukał swoje usta, gdzie ocierał je kilkukrotnie, nie będąc dla siebie w żaden sposób delikatnym.
Opuścił łazienkę, gdzie udał się do wyjścia z mieszkania, by powoli ruszyć w kierunku najbliższego mu miejsca. Idąc powoli, między drzewami w parku, w tej długiej drodze, starał się odnaleźć upragnione miejsce, gdzie mógłby pobyć samemu bez czucia tych wszystkich myśli. 

Dotarł do opuszczonego magazynu, do którego przyprowadził go jakiś czas temu Jungkook. Wszedł do budynku, gdzie rozejrzał się swoimi zasmuconymi oczami po wnętrzu, mogąc ujrzeć miejsce, w którym on i brunet wspólnie rozmawiali, a on otwierał się przed nim na swoją przeszłość. Podszedł do ściany, gdzie widniały różne napisy, jednak on zatrzymał swoje oczy na dwóch wpisach, które sprawiły, że w jego oczach zebrały się łzy rozczarowania.

"Nie ważne jak nieidealny jesteś, dla mnie jesteś idealny, Tygrysku ~Kocha cię Głupi Cień"
"Nieidealny zawsze będzie kochać Głupiego Cienia"

Uśmiechnął się w zasmuceniu na widok tych słów, gdzie opuszki jego palców dotykały napisu pozostawionego przez Jungkooka. — P-Przebacz mi — zapłakał cicho, mając nadzieję, że kiedykolwiek Jungkook wybaczy mu tę krzywdę. Czując na swoim ramieniu czyjąś dłoń, wystraszony wstrzymał oddech, by odwrócić się niepewnie w stronę osoby, którą był Soohan. — T-To ty... — szepnął na widok chłopaka, który obdarzył go ciepłym spojrzeniem.

— Szedłem do ciebie, bo nie pojawiasz się w pracy. Zobaczyłem cię i postanowiłem pójść za tobą — rzekł, po czym jego oczy zaczęły rozglądać się po opustoszałym budynku. — Jednak to dość dziwne miejsce, aby samotnie tutaj przychodzić — zauważył, a jasnowłosy westchnął cicho, nie mając na nic sił.

— Wiem — szepnął, po czym podszedł do murku, na którym postanowił usiąść. — Ale to miejsce, które pokazał mi Jungkook — uśmiechnął się słabo, a Soohan zbliżył się do niego, by usiąść obok.

— Cały Jungkook, on lubi wybierać dziwne miejsca — rzekł kpiąco, a nie słysząc żadnej uwagi od młodszego, przeniósł na niego swoje oczy, gdzie mógł dostrzec widniejący smutek na twarzy dwudziestolatka. — Coś się stało? — zapytał zmartwiony.

— J-Jungkook, on mnie nienawidzi — powiedział z bólem w głosie, a jego oczy zamknęły się wraz ze łzami, które powoli sunęły się po jego policzkach. — On mnie nigdy nie kochał i teraz nie wiem, co robić. Czuje się zgubiony bez niego — wyznał ze smutkiem, a Soohan westchnął ciężko, by zaraz położyć swoją dłoń na ramieniu drobniejszego.

— Potrafię wyobrazić sobie twój ból. Mnie Jungkook też zranił i pozostawił samego — rzekł ze współczuciem, a czekoladowe tęczówki Taehyung spotkały się z czarnymi oczami Soohana.

— J-Jak uporałeś się z tym bólem? — zapytał, chcąc odnaleźć w chłopaku, choć odrobinę nadziei.

— Nienawiść do niego potrafiła mnie postawić na nogi — odpowiedział szczerze, a Taehyung pokręcił bezradnie głową, nie będąc w stanie żywić nienawiści do osoby, którą kocha, tym bardziej że zasłużył sobie na całą nienawiść Jungkooka i na ten beznadziejny los w naiwnym zaufaniu.

— J-Ja nie potrafię go nienawidzić — powiedział, jak czuł. — Pomimo tego, co zrobił, to zasłużyłem na to wszystko, a kochanie go jest teraz taką torturą, której nie wiem, czy zniosę — dodał, pokręcając bezsilnie głową, a Soohan słuchał go z uwagą.

— Po prostu byłeś tak naiwny, jak ja — rzekł, obejmując dłonią mokry policzek młodszego. — Chciałbym zrobić coś, abyś poczuł się lepiej, ale nie wiem, co mogę zrobić. Czuje się cholernie bezradny, widząc cię w takim stanie — powiedział zmartwiony, a drżąca dłoń Taehyunga umiejscowiła się na dłoni chłopaka, która spoczywała na jego policzku.

— Po prostu mnie pociesz...

~

Obecność Seokjina była niemałym zaskoczeniem dla Jeona, który nie spodziewał się tutaj zobaczyć przyjaciela Taehyunga, tym bardziej że nie byli ze sobą jakoś specjalnie blisko.
— A ty, co tutaj robisz? — zapytał Jeon, nie spodziewając się ujrzeć tutaj chłopaka, który usiadł naprzeciw niego i chwycił za słuchawkę, którą przyłożył do swojego ucha. — Czego chcesz? — dopytał.

— Nie denerwuj się, Jungkook. Skoro prawda wyszła na jaw, a ty okazujesz się bratem Jirae, to musisz wiedzieć coś, czego nikomu nie powiedziałem — rzekł, patrząc z powagą w oczy zdezorientowanego Jungkooka.

— O czym ty do cholery mówisz? — zapytał, nie potrafiąc zrozumieć chłopaka, który zamknął swoje powieki, starając się zebrać w sobie, by w końcu wyznać prawdę.

— Z góry chciałbym powiedzieć, że żałuję tego wszystkiego, co zaraz ci powiem... Nawet nie będę liczył na twoje przebaczenie — rzekł, nieco poddenerwowany. 

— Mów do rzeczy — rzekł wprost.

— Dwa lata temu, w tamtym dniu, spotkałem na drodze twoją młodszą siostrę i widziałem, jak się zabiła..

~

No to Seokjin w końcu otworzył usta i postanowił wyjawić Jungkookowi prawdę. Za to Taehyung strasznie się pogubił po poznaniu prawdy o Jirae :/ 
Tutaj wstawiam rysunek aleksisti sprzed ostatniego rozdziału, w którym Jungkook mówi Tae te przykre słowa. Brawo dla autorki artu ^^

Widzimy się w poniedziałek! 
Zostawcie po sobie:
Głosy i Komentarze

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top