|Prawdziwy cień|

Witajcie ^-^

Taehyung patrzył na swojego ojca, który stał przed wejściem do tajemniczego pomieszczenia, nie potrafiąc przetworzyć w swojej głowie jego słów, które były tak sprzeczne z normalnością. Łzy powoli ociekały po jego policzkach, gdy silne uczucie rozczarowania własnym ojcem go od wnętrza niszczyło. Przez cały czas wierzył we własnego ojca i chciał sprostać jego oczekiwaniom, więc co mógł mieć wspólnego z jego nękaniem przez tę kobietę.
— O czym ty do cholery mówisz, tato? — zapytał, gdy jego dłoń opuściła szyję kobiety, a jego oczy nie spuszczały z zasięgu wzroku ojca, który zaczął powoli kroczyć w jego stronę, nie zaważając nawet na to, że jego obecna żona jest martwa.

— Wciąż mało rozumiesz, Taehyung. Przez ten cały czas zawsze cię chroniłem i robiłem wszystko, aby zatrzymać cię przy sobie. Zrozum nawet moje próby wydania cię za Dongseoka  — kontynuował, a Taehyunga oczy patrzyły na niego nieufnie, czując z każdym jego krokiem paraliżujący strach, którego nigdy wcześniej nie wyczuł przed własnym ojcem, a przypominał mu on w tej chwili prawdziwego potwora w ludzkiej skórze. 

— J-Ja wciąż nie rozumiem... — pokręcił słabo głową, gdy to wszystko nie miało dla niego żadnego sensu. — Dlaczego współpracujesz z tą kobietą, widząc, co mi zrobiła dziewięć lat temu?! Dlaczego teraz z nią jesteś i mi wcześniej nie wierzyłeś?! — pytał z żalem, kiedy rozczarowanie stawało się coraz silniejsze, a łzy nie potrafiły zaprzestać rzewnie opuszczać jego oczu. — Tato.. — szepnął, oddychając niespokojnie, gdy mężczyzna zatrzymał się przed nim, a kobieta odsunęła się od nich. Ciało Taehyunga sparaliżowało się, gdy dłoń ojca umiejscowiła się na jego mokrym policzku, a on wystraszony jego zimnym wzrokiem wycofał się, zderzając ze ścianą, gdzie dłoń mężczyzny znalazła się tym razem na jego szyi, schodząc opuszkami palców do jego widocznego dekoltu, a widok szaleńczych oczu ojca, spowodował, że serce zwolniło w jego piersi przez przerażenie i znajomy dotyk z koszmarów. — N-Nie.. To nie mogł..

— Mogłem — przerwał mu, uśmiechając się dumnie, a przerażone oczy chłopaka otworzyły się w zaskoczeniu, gdy spoglądały w pewne oczy ojca. — Dziewięć lat temu, to ja przychodziłem do ciebie praktycznie każdej nocy, to ja cię dotykałem i całowałem, a Naeji wykonywała jedynie moje polecenia, abym się przed tobą nie zdradził. Tamtej nocy, gdy nakryłeś ją na gorącym uczynku, byliśmy przygotowani na to, żeby zamydlić ci oczy na to, że osobą, która cię krzywdziła była kobieta. Chciałem stać się wyjątkowy w twoich oczach, Taehyung — wyjaśnił mu, a dwudziestolatek nie potrafił tych wiadomości przyjąć do siebie. — Nie mogłem się powstrzymać przed zbliżeniem i poczuciem ciebie do czasu twojej dorosłości, to haniebna niecierpliwość dopuściła do tego, że popełniłem błąd i musiałem to naprostować, a Naeji się za to poświęciła — dodał.

— Boże.. — szepnął przerażony, nie mogąc zrozumieć, dlaczego jego ojciec zrobił mu coś takiego. — Przecież jestem twoim dzieckiem.. To chore! — podniósł głos zrozpaczony. — Cały czas na tobie polegałem i wierzyłem w ciebie nawet, wtedy kiedy ty wątpiłeś we mnie. Jak możesz mówić, że to ty mnie molestowałeś!? — wykrzyczał. — Po co było to wszystko?! Dlaczego ja?! — zrozpaczony przyłożył do swojej twarzy drżące z emocji dłonie.

— Przez te wszystkie lata musiałem zadowolić się jedynie podglądaniem ciebie. Tylko ty byłeś dla mnie idealny, bo cię wychowałem i byłeś posłuszny, a przede wszystkim piękny — rzekł, skanując swoimi oczami jego opaloną skórę na szyi. — A ten ślub z Dongseokiem był tak ułożony, że miał on jedynie za sporą sumę wyjść za ciebie, żebyś potem mógł zniknąć ze świata zewnętrznego i zostać przy mnie — dodał, a młodszy odsunął ze swojej twarzy dłonie, nie mogąc uwierzyć w te wszystkie plany, które mogły go uwięzić na zawsze, gdyby nie pojawienie się w jego życiu Jungkooka.

— Ty jesteś jakiś nienormalny! — podniósł głos. — Jestem przecież twoim synem, jak możesz patrzeć w taki sposób na własne dziecko?! — dodał, czując, że za chwilę oszaleje przez to wszystko. Słysząc śmiech ojca, spojrzał niepewnie na niego, widząc, że jego słowa wcale nic nie wskórały, a sprawiły, że doprowadził go do jakiegoś histerycznego śmiechu. Jasnowłosy mógł dostrzec, że Naeji opuszcza pomieszczenie i zostawia go z ojcem samego, co jedynie sprawiło, że zaczął się naprawdę lękać tego, do czego tak naprawdę jest zdolny jego ojciec. — W domu Jungkook to byłeś ty? — zapytał.

— Tak, to byłem ja — odpowiedział mu. — Na początku chciałem załatwić Jeon Jungkooka, który niepotrzebnie zjawił się w naszym życiu, jednak zamierzonym celem do zabicia była ta paskudna dziewczyna, która oczekiwała na to, że ja zwrócę wolność jej ukochanemu — powiedział kpiąco, a Taehyung patrzył na niego z niedowierzaniem w oczach, nie mogąc przyjąć do siebie tego, że jego ojciec jest zabójcą.

— M-Mamę też zabiłeś? — zapytał przez łzy, a widząc jego pewny uśmiech, sam mógł, sobie odpowiedzieć na to pytanie. — Ty psychopato! — krzyknął, rzucając się na niego z rękoma, jednak został chwycony za rękę, gdzie mężczyzna z siłą go spoliczkował, przez co zapiszało mu wręcz w uszach.

— Nie pozwalaj sobie, od teraz masz być mi posłuszny, bo jesteś na mojej łasce! — warknął, chwytając z siłą za jego policzki, gdzie przy jego sile chłopak przywarty był do ściany, płacząc w przerażeniu. — Skoro sam pofatygowałeś się tutaj przyjechać, to nie będę musiał cię siłą ściągać. Teraz już pozostaniesz ze mną i będziesz mi lojalny oraz posłuszny — mruknął z chłodem, gdzie puścił jego policzki, by zaraz z siłą zerwać z niego koszulkę, a guziki od niej zaczęły turlać się po ziemi, gdy roztrzęsiony Taehyung próbował go od siebie odepchnąć. 

— P-Proszę, tato weź się otrząśnij.. Proszę! — zapłakał, gdy usta mężczyzny przywierały z siłą do jego skóry na szyi, a jego nogi miękły w strachu.

— I tak już zbyt dużo utrudniłeś! — warknął, chwytając za jego podbródek, gdzie agresywnie przywarł swoimi ustami do warg Taehyunga, który przy posunięciach ust ojca, czuł z każdą chwilą coraz większą chęć do wymiotowania tym bardziej, kiedy poczuł jego dłoń przy swoim kroczu. Tłumiony płacz przy niepożądanym pocałunku sprawiał z każdą chwilą, że odechciewało się mu żyć, a jego ręce usilnie próbowały sprawić mu ból seriami uderzeń.

Potwór.

Bezsilnie łzy opuszczały jego oczy, gdy z każdą chwilą brakowało mu sił do walki z ojcem, który rozczarował go i stał się potworem ze snów oraz prawdziwego życia.
Gdy mężczyzna oderwał się od jego ust, spojrzał z zadowoleniem na osłupiałego chłopaka, który niczym lalka stał bezruchu, gdy łzy sunęły się po jego porcelanowych policzkach. Ułożył swoją dłoń na jego policzku, widząc, że chłopak poddał się i nie będzie utrudniał całego dalszego procesu.
— Bardzo dobrze, Taehyung. Nie sprzeciwiaj się, a będziesz miał dobrze. Zakończymy wszystkie sprawy i wyjedziemy z kraju na kilka lat, żebyś był w stanie zaakceptować swoje przeznaczenie, a teraz skonsumujmy nasze pojednanie — rzekł, chwytając za jego drobne ramiona.

— Jesteś obrzydliwym potworem! — wykrzyczał mu w twarz, nie mogąc zgodzić się poddawać. — Już rozumiem, przed kim mama chciała mnie chronić! — dodał, a zdenerwowany mężczyzna rzucił go na podłogę, gdzie chłopak boleśnie wylądował.

— Ona wiedziała, na co się pisze, akceptując moje warunki, co do ciebie — rzekł zdenerwowany, gdzie zaczął rozpinać pasek, a sam przykucnął przed leżącym chłopakiem, który chciał się wyczołgać w tył, jednak mężczyzna chwycił z siłą za jego uda, zatrzymując go.

— N-Nie! — zapłakał, gdy mężczyzna wszedł między jego uda, zaczynając dobierać się do jego spodni, a swoimi ustami obcałowywać jego nagą klatkę piersiową. Taehyung pochylił swoją głowę w bezwładzie, próbując odnaleźć jakiś ratunek, cokolwiek, co pomogłoby mu uwolnić się od ojca. Dostrzegając na podłodze rzeczy należące do postaci, która nawiedzała go w dzieciństwie, zauważył jakąś mieniącą się rzecz, przez co wyciągnął swoją rękę w tamtą stronę, modląc się w duszy o to, żeby udało mu się to przechwycić.

Jego ręka zatrzymała się w trakcie, gdy wyczuł obrzydliwą dłoń ojca na swoim przyrodzeniu, którą wcześniej w trakcie całowania wsunął pod jego bieliznę, łzy opuszczały cały czas jego oczy, a przeraźliwy szloch opuszczał jego usta, gdy czuł odruchy wymiotne przy dotyku i agresywnych pocałunkach mężczyzny. — T-Tato proszę.. — zapłakał, gdy zaspany mężczyzna spojrzał na niego, nie zaprzestając dotykać go w jego miejscu intymnym.

— Pamiętasz, jak całowałem cię tam? — zapytał z histerycznym uśmiechem, który przerażał Taehyunga, tym bardziej przypominając mu najgorsze czas w jego życiu. — Byłeś wtedy taki słodki, znowu pragnę to poczuć — rzekł z zadowoleniem, gdzie starał się zsunąć z chłopaka jego spodnie, jednak poruszający się w sprzeciwie Taehyung utrudniał mu całą sprawę.

— Ty pieprzony pedofilu, gwałcicielu idź się, lecz! — wykrzyczał, gdzie jego dłoń w całej szarpaninie przechwyciła coś ostrego, co skaleczyło jego palce. Dostrzegając, że w swoich zakrwawionych dłoniach trzyma nóż, bez żadnego zawahania zamachnął się na mężczyznę, któremu nóż wbił w ramię, a bolesny krzyk mężczyzny spowodował, że swoimi nogami odepchnął go od siebie, by z szybko bijącym serce podnieść się z podłogi i dopiąć swoje spodnie. — Zgiń psycholu! — warknął w jego stronę z nienawiścią w oczach.

— Po dobroci nie chciałeś, więc będzie boleśnie i krwawo! — warknął, gdzie wystraszony Taehyung otworzył szerzej swoje, widząc, jak mężczyzna wyciąga zakrwawiony nóż, który rzuca na podłogę.

Potwór!

Głos w jego głowie doprowadzał go do szału, gdy wciąż słyszał to samo słowo, lecz patrząc na mężczyznę, zamarł, zaczynając rozumieć to słowo oraz głos, który wypowiadał je.
— T-Ty.. — pokręcał słabo głową, a widząc, że wściekły mężczyzna rusza w jego stronę, szybko zaczął biec w stronę wyjścia, gdzie wbiegł prosto do biura ojca. Stojąca przy drzwiach kobieta uniemożliwiała mu jedyną drogę ucieczki z tego piekła, przez co w szale chwycił się za pobolewającą głowę, płacząc głośno, gdy wszystkie elementy układanki zaczęły składać się, w całość. — Potwór! — krzyknął, gdzie zaraz otworzył szerzej swoje oczy, gdy osoba za jego plecami przywarła do jego twarzy nasączoną szmatkę środkiem usypiającym, przez co jego ciało bezwładnie upadło, wpadając w ramiona ojca.

~

Jungkook patrzył wyczekująco na krążącego w kółko Soohana, który zatrzymał się na środku, by przenieść swoje oczy na Jeona.
— Odpowiadając na twoje pytanie Jungkook, to nie ja skrzywdziłem twoją młodszą siostrę, choć początkowo taki miałem zamiar — wyznał szczerze, a ciemnowłosy zacisnął szczęki, gdy bezczelność Soohana wyprowadzała go z równowagi.

— Początkowo miałeś taki zamiar, więc co się zmieniło? — zapytał, patrząc na niego z gniewem w oczach.

— Okoliczności — uśmiechnął się kpiąco, a dwójka, słysząc jakieś hałasy z góry, uniosła swoje oczy na sufit.

— Co to było? — zapytał ciemnowłosy.

— Wygląda na to, że nowe okoliczności — odpowiedział, gdzie podszedł do chłopaka, by nałożyć na jego oczy opaskę. — Siedź tutaj grzecznie i wyczekuj na swój koniec — powiedział, a chłopak poruszył niespokojnie swoją głową, gdy nie był w stanie niczego ujrzeć.

— Wracaj tutaj, Soohan! Nie skończyliśmy! — krzyknął zdenerwowany, słysząc, jak chłopak odchodzi.

— Na razie skończyliśmy — oznajmił, a Jeon po chwili mógł usłyszeć dźwięk zamykanych drzwi.

— Cholera! — syknął, poruszając rękoma. — Muszę się uwolnić.. 

~Dwa lata wcześniej

Biegnąca szesnastolatka spowodowała, że zirytowany chłopak poruszył swoją głową na boki, by cicho pod nosem przekląć i zerknąć na rozmazujący się przed jego oczami apartamowiec. Policzek wciąż go piekł po uderzeniu ojca oraz po podrapaniu przez dziewczynę, za którą postanowił pobiec.

Dziewczyna szybko biegła przed nim, gdy on na silnym działaniu narkotyku starał się nie stracić jej z oczu. Nie wierzył w to, że biegnie za jakąś dziewczyną w ciemną noc i traci przy tym siłę na bieg, gdy jego serce przez silną dawkę i wysiłek bije niespokojnie, jakby miało zaraz eksplodować. — Zabije ją, jeśli zaraz padnę na ryj — zatrzymał się zaspany, gdzie oparł swoje dłonie na kolanach, starając unormować oddech. Gdy uspokoił nieco swój oddech, pobiegł dalej śladami dziewczyny, która pobiegła w stronę zbliżającej autostrady. 

Dostrzegł ją przy jezdni, gdzie zatrzymujący się chłopak przystanął w miejscu, gdy przed jego oczami pojawiła się jeszcze jedna osoba, która kroczyła za dziewczyną. Nerwowo potarł swoje oczy, widząc, że osobnik jest uzbrojony i kroczy za nieświadomą dziewczyną. Zacisnął swoje dłonie, nie mogąc pozwolić na to, żeby doszło do jakieś tragedii, dlatego przy wymuszonej środkami odwadze pobiegł w stronę dwójki, gdzie młodsza dziewczyna przystanęła w miejscu najwidoczniej zmęczona długim biegiem, nie dostrzegając, że nad nią zamachuje się nożownik.
— Uważaj! — krzyknął, a dziewczyna, słysząc jego głos, odwróciła się napięcie, gdzie głośno krzyknęła, widząc napastnika, na którego Taehyung rzucił się od tyłu, powalając go na ziemię.

— Taehyung-oppa! — krzyknęła, widząc, jak Kim szarpie się z silniejszym chłopakiem, któremu przytrzymuje rękę z nożem. Obydwoje przeturlali się przez część lasu, gdzie dziewczyna starała się jakoś pomóc Taehyungowi, któremu udało się odebrać nóż napastnikowi. Rzucił w stronę dziewczyny nóż, a ta szybko go przechwyciła w swoje ręce. — Uważaj! — krzyknęła, gdy napastnik uderzył go w policzek i powalił na plecy, a dużo wyższy i masywniejszy chłopak znalazł się nad nim, gdzie w całej ciemności spojrzał w jego twarz, zastygając w miejscu.

— Złaź ze mnie śmieciu! — warknął, gdy ten wciąż przytrzymywał go i stał bezruchomo. Taehyung zmrużył swoje oczy, gdy światła wjeżdżającego samochodu oślepiły go oraz zaskoczoną Jirae, gdzie przez chwilę dostrzec był w stanie twarz chłopaka, która była mu nieznajoma.

— Soohan-oppa? — zapytała z zaskoczeniem dziewczyna, która najwidoczniej znała chłopaka.

— Wy się znacie? — zapytał jasnowłosy.

— T-Tak.. On był kiedyś z moim bratem — odpowiedziała mu.

— Świetnie! — podniósł głos. — Dramat rodzinny. Były chłopak twojego brata chce zadźgać jego siostrę... Do serialu z tym iść.. — mówił, pokręcając głową na boki, gdy starał się odepchnąć od siebie ciężkiego chłopaka. — A ty, co sobie myślałem, chcąc zrobić coś takiego, hm?! Że niby w taki sposób go odzyskasz, czy to kurwa jakaś zemsta?! — zapytał, unosząc się.

— Nie twoja sprawa, od teraz stałeś się już częścią tej zemsty — mruknął z chłodem, patrząc w duże źrenice chłopaka, który raczej kontaktowany nie był, gdy jąkał się we własnych słowach, a jego oczy go zdradzały. Podniósł się na równe nogi, gdzie dźwięk zamykania drzwi od samochodu spowodował, że cała trójka spojrzała w stronę świecących lamp. Taehyung podniósł się na równe nogi, gdzie chwycił się za głowę, gdy nagle zakręciło mu się w głowie, a wystraszona Jirae podeszła do niego, by chwycić za jego rękę.

— Wszystko w porządku, oppa? — zapytała zmartwiona.

— N-Nie wiem — pokręcił głową, a jego oczy przekierowały się na osobę, która zbliżała się w ich stronę. Widok zamaskowanej postaci z jego dziecięcych koszmarów spowodował, że wycofał się w przerażeniu, a Jirae zrobiła to samo, gdy ujrzała przerażającą postać, jednak gdy chciała spojrzeć na Soohana, jego już nie było, co naprawdę ją zaskoczyło. — O-Odejdź! — krzyknął chłopak, a Jirae spojrzała z zaskoczeniem na niego, widząc, jak łzy suną się po policzkach Taehyunga.

— Przyszedł czas kary, Taehyung. To również czas, abyś przygotował się do swojego przeznaczenia — rzekła postać, której głos brzmiał jak u kobiety.

— Zostaw mnie! Daj mi spokój! Daj mi zapomnieć! — krzyczał Taehyung, który stracił panowanie nad sobą, a Jirae mogła zrozumieć, że owa osoba jest kimś złym kimś, kto chce skrzywdzić chłopaka albo i już skrzywdziła. Dziewczyna, widząc, że Taehyung nie jest w stanie działać samodzielnie, chwyciła za jego dłoń.

— Oppa, pomogę ci tak, jak ty mi pomogłeś — powiedziała do niesłuchającego jej chłopaka, którego pociągnęła w głąb lasu, by uciec przed prawdziwym złem, które nagle nadeszło wraz z Soohanem. Biegła ciągnąć za sobą chłopaka, co rusz odwracając się za siebie, jednak widząc, że postać kroczy za nimi, czuła, że serce eksploduje jej w piersi w całym przerażeniu, obawiając tego, że nie uda im się wyjść całego z tego.

Gdy dobiegli do niewielkiego zniesienia, które stało za krzewami, Taehyung przewrócił się o leżące gałęzie, a Jirae przykucnęła przed nim, próbując mu pomóc. — T-To nie ma sensu.. Ona mnie znajdzie.. — mówił, będąc w jakimś amoku.

— Kim jest ona? — zapytała go, oddychając niespokojnie.

— Potworem — odpowiedział jej przez płacz, a dziewczyna patrzyła na niego ze strachem w oczach, gdzie spojrzała w stronę postaci, która była już bardzo blisko nich.

— Wstań, oppa. Musimy uciec — powiedziała, próbując go podnieść, co o dziwo jej się udało, jednak gdy chciała pociągnąć za sobą chłopaka, jego krzyk dostał się do jej uszu, przez co odwróciła się w jego stronę, widząc, jak postać w masce przytrzymuje go przy sobie. — Zostaw go! — krzyknęła, gdzie zaraz do nich podjechał samochód. Postać rzuciła Taehyunga na ziemię, gdzie bezlitośnie na jej oczach zaczęła dobierać się do protestującego chłopaka, wchodząc między jego nogi. Łzy przerażenia zebrały się w jej oczach, gdy słyszała protestującego chłopaka.

— Tak bardzo mnie zdenerwowałeś i potrzebuję twojego ciała do odpuszczenia twoich win.. Oczyszczę cię z tego.. — mówiła postać, gdy Jirae słuchała tego z przerażeniem, nie mogąc tego zrozumieć. Jednak obawiała się tego, że Taehyung mógł mieć do czynienia z jakąś sektą.

— Proszę.. N-nie rób mi tego! — zapłakał, a Jirae spojrzała na nóż w swojej dłoni, gdzie w desperacji rzuciła się z ostrym narzędziem na postać, którą dźgnęła w rękę, jednak je czyn spowodował, że postać zwróciła na nią swoją zamaskowaną twarz.

— Zostaw, Tae-oppe! — krzyknęła, gdzie z siłą zerwała z twarzy maskę, zaskakując się widokiem, jaki zastała, widząc ojca chłopaka. — Boże.. — pokręciła głową, przykładając do swoich ust dłoń.

— Ty mała szmato! — spoliczkował ją, a w tym czasie Taehyung wywlókł się spod mężczyzny na klęczkach, a Jirae spojrzała w jego stronę, gdzie widząc, jak mężczyzna chwyta za jego biodra odwróconego do niego tyłem chłopaka, wskoczyła mu na plecy, by swoje palce przyciskać do jego oczu.

— Taehyung, uciekaj! Już! — krzyczała, próbując powstrzymać mężczyznę, by dać szansę Taehyungowi na ucieczkę. Chłopak przedostał się w osłabieniu za krzewy, gdzie w ciemności nie dostrzegając zapaści, sturlał się na dół, tracąc przytomność wraz ze zderzeniem z ziemią.

Zdenerwowany mężczyzna zrzucił dziewczynę ze swoich pleców i zwrócił się do leżącej, gdzie zdjąć ze swojej dłoni ciemną rękawiczkę, a z kieszeni wyciągnął paczkę prezerwatywy. — Skoro sama się o to prosiłaś, to za niego odpokutujesz... — rzekł z mrokiem w oczach, a przerażona dziewczyna wycofywała się, obawiając zamiarów mężczyzny.

Obolały Taehyung jęknął, gdy ból pleców dał o sobie znać, a wyczuwając przy swoich ustach dłoń Soohana, otworzył szerzej swoje oczy, gdy on uciszył go palcem wskazującym. Docierające do uszu chłopaka krzyki dziewczyny spowodowały, że spojrzał w górę, jednak nie był w stanie się podnieść, gdy nieznajomy mu chłopak, przyłożył do jego twarzy chustę ze środkiem usypiającym i wziął go w swoje ramiona, odchodząc w jakimś kierunku.
— Uratuję cię za to, że mi pomogłeś w mojej zemście.. — rzekł, gdy Taehyunga oczy zamykały się ociężale. — Od teraz ty będziesz jego celem do zemsty, Kim Taehyung.

~

Taehyung przebudzając się, otworzył swoje oczy, jednak widok ciemności przed oczami spowodowała, że zaczął oddychać niespokojnie, poruszając głową na boki. Czuł się niespokojny po swoich wspomnieniach oraz po poznaniu całej prawdy o swoim ojcu, który okazał się potworem. Serce bolało go przez zadane rany, które nigdy nie zostaną w pełni wyleczone.
— Widzę, że owieczka się obudziła — usłyszał znajomy głos, przez co zacisnął swoje wargi. — Zaczniemy naszą zabawę. Odsłaniamy im oczy — powiedział, a zaniepokojony Taehyung słysząc jego słowa, zaczął oddychać niespokojnie, gdy ktoś zdejmował opaskę z jego oczu, a on mógł ujrzeć przed sobą siedzącego Jungkooka, który jak on przywiązany był do krzesła. Spotykające się ich oczy, okazały tak wiele mieszanych uczuć i strachu o własne życia.

— Jungkook! — podniósł głos płaczliwie, gdy nie mógł uwierzyć, że po tym wszystkim będzie mu jeszcze dane go spotkać.

— Taehyung nie martw się, wyciągnę nas z tego — powiedział chłopak. — Jak ty się tu w ogóle dostałeś? — zapytał zmartwiony.

— Przyjechałem do domu ojca... Właśnie tutaj jesteśmy — odpowiedział zasmucony, a oczy Jungkooka otworzyły się w zaskoczeniu, słysząc słowa młodszego, przez co spojrzał na rozbawionego Soohana, który był w towarzystwie jakieś kobiety.

— Co to ma znaczyć?! — zapytał ze zdenerwowaniem ciemnowłosy, a Soohan zbliżył się do niego.

— To, że jesteś w domu osoby, która przyczyniła się do śmierci twojej młodszej siostry — odpowiedział mu z kpiącym uśmiechem, a Jeon słysząc jego słowa, zacisnął szczęki, gdzie w przepływie gniewu zaczął się szarpać.

— Zabije cię! — krzyknął, gdzie zaraz spojrzał na milczącego Taehyunga, którego oczy opuszczone były w dół. — Taehyung to nie prawda, czyż nie? To nie mógł być twój ojciec?! Prawda?! — pytał, podnosząc w rozżaleniu głos, a Taehyung zacisnął w zdenerwowaniu swoje drżące wargi.

— No co Taehyung? — uniósł brew Soohan, który zbliżył się do jasnowłosego. — Nie odpowiesz mu na to? — zapytał, gdzie ujął z siłą jego podbródek, by zmusić go do spojrzenia w oczy rozjuszonemu Jungkookowi, przez co niekontrolowane łzy zaczęły opuszczać jego oczy.

— T-To prawda — powiedział z trudem, a Jungkook pokręcił swoją głową w załamaniu, nie mogąc uwierzyć, że przez ten cały czas prawdziwego winowajcę miał przed swoim nosem. — Tak mi przykro, Jungkook — zapłakał bezradnie, widząc, że ciemnowłosy wciąż nie może tej wiadomości przyjąć do siebie, za to Soohana bawiła ta cała sytuacja między dwójką.

— Zabije go... — szepnął.

— To jeszcze nie koniec, Jungkook — oznajmił Soohan, który stanął za Taehyungiem. — Taehyung ma coś ci jeszcze do powiedzenia w tej sprawie, prawda? — zapytał, a młodszy przełknął z trudem ślinę, gdy patrzył w zmieszane oczy Jungkooka. — Powiedz mu, dlaczego tak naprawdę doszło do tego, o ile coś pamiętasz — rzekł z zadowoleniem.

— T-To stało się przeze mnie — wyznał skruszony, a Jungkook patrzył na chłopaka z zasmuceniem w oczach. — O-Ona chciała mi pomóc uciec.. — zapłakał, czując się okropnie, że to wszystko stało się z jego winy.

— Pomóc przed czym? — zapytał.

— P-Przed p-potworem — odpowiedział mu, a oczy bruneta otworzyły się szerzej, gdy słowa Jirae zaczynały nabierać sensu. — T-To mój ojciec jest potworem... To on mnie wykorzystywał dziewięć lat temu, t-to on wykorzystał twoją siostrę i teraz zabija wszystkich.. Jungkook wybacz mi, że sprowadziłem na ciebie i twoją siostrę nieszczęście — powiedział przez płacz, a Jungkook był przerażony jego słowami.

— Tae...

— Widzę, że jesteś w szoku, Jungkook — zauważył Soohan.

— Jednak.. — odezwał się Tae, przez co wszyscy na niego spojrzeli. — To ty chciałeś zabić Jirae.. Ty byłeś tym nożownikiem — rzekł chłopak, zaskakując Soohana.

— Och.. Czyli to też pamiętasz? — podrapał się nieporadnie po karku.

— Nożownikiem? — Jeon uniósł rozdrażniony brew.

— To fakt. Chciałem ją zabić, ale ty się w to wmieszałeś, Kim. Gdybyś jej nie obronił, nie musiałbyś znosić zemsty Jungkooka, a tak zmuszony byłem wykorzystać cię do tego, żeby on pozbył się ciebie — wyjaśnił.

— W czym miałoby ci pomóc pozbycie się Taehyunga? — zapytał z niezrozumieniem Jeon.

— B-Bo on był synem partnera mojej matki — odpowiedział Taehyung, a Jeon spojrzał na niego z zaskoczeniem, gdy Soohan był zdumiony wiedzą chłopaka.

— Jestem pod wrażeniem, Taehyung. Widzę, że zacząłeś łączyć wszystkie fakty — uśmiechnął się zadowolony.

— Powiedzmy. Zrozumiałem to wszystko, gdy dowiedziałem się, kim tak naprawdę jest mój ojciec — powiedział bezemocjonalnie. — Zabił moją matkę za to, że zdradziła, a twój ojciec zaraz zginął po niej, więc.. Pragnąłeś zemsty za jego śmierć na moim ojcu i ja okazałem się idealny do ułożenia twojej zemsty na Jungkooku. Połączyłeś te dwie sprawy w jedno i tak teraz wszyscy jesteśmy w tym miejscu — dodał, a Soohan spojrzał niepewnie na kobietę, która tego wiedzieć akurat nie powinna.

— Ty jesteś śmieciem, Soohan!  — warknął Jeon. — Pieprzony egoista! Przez ciebie dwa lata spędziłem na nienawidzeniu niewinnej osoby! — podniósł głos załamany, gdzie jego zaszklone oczy spojrzały na wycieńczonego tym wszystkim Taehyunga. — Kiedy moje siostra zrobiła to wszystko w dobrej wierze, a ty pozwoliłeś na to, żeby doszło do tego wszystkiego! — wykrzyczał, nie potrafiąc zrozumieć, tej całej nienawiści.

— Nie zamierzam niczego żałować! — krzyknął.

— A powinieneś! — warknął przez zaciśnięte zęby, a zdenerwowany Soohan podszedł do niego, gdzie zamachnął się na ciemnowłosego.

— Zostaw go! — krzyknął Taehyung.

— Zostaw go, Soohan — głos prezesa Kima spowodował, że wszyscy zamarli i zwrócili swoje oczy na mężczyznę, do którego podeszła kobieta, szepcząc coś do jego ucha. — Wiem — odpowiedział jej. — Soohan, wyjdź stąd. Chcę przez chwilę porozmawiać z moim synem i panem Jeonem — rzekł w stronę chłopaka, który spojrzał pogardliwie na dwójkę, by razem z Naeji opuścić pomieszczenie.
Prezes Kim podszedł do siedzącej naprzeciw siebie dwójki, jednak ich spojrzenia znacznie różniły się od siebie. W oczach Taehyunga mógł ujrzeć strach, a w oczach Jungkooka nienawiść i chęć mordu.

Bo tak naprawdę teraz przed sobą mieli prawdziwy cień, który przez cały czas przy nich był.

— Skurwysyn! Zabije cię za moją siostrę i Taehyunga! — krzyknął z gniewem ciemnowłosy, gdy denerwujące było to, że nie może go zatłuc za całe cierpienie jego siostry i Taehyunga, który musiał przeżyć koszmar w swoim życiu.

— Zacznijmy od tego, że twoje ręce nigdy mnie nie sięgną — zmierzył go oczami. — To zabawne, że na samym początku nie wiedziałem, że to ty jesteś dzieckiem Jeonów ani twoja siostra, która swoją drogą stała się jedynie niepożądanym pionkiem w tym wszystkim — rzekł, patrząc w rozgniewane oczy chłopaka. — Jednak przyszedłem tutaj do ciebie Taehyung — zwrócił swoje oczy na syna. — To czas twojego wyboru — podszedł do wystraszonego chłopaka, który wzdrygnął się, czując na swoim policzku jego dłoń, a mięśnie Jeona spięły się na ten widok.

— Wypuść nas — szepnął, zamykając swoje oczy w przerażeniu.

— Tylko jedno z was może stąd wyjść — oznajmił, a przez jego słowa jasnowłosy uchylił swoje powieki. — Daję ci wybór, Taehyung. Jeśli zostaniesz przy mnie i będziesz mi oddany, wypuszczę pana Jeona na wolność, a ty zapomnisz o jego istnieniu albo zmuszę cię do posłuszeństwa i zabije go na twoich oczach — rzekł, a oczy chłopaka otworzyły się szerzej w zaskoczeniu i niedowierzaniu.

— J-Jak możesz?  — pokręcił załamany głową.

— Nie idź z tym śmieciem na żadne układy i tak kłamie! — podniósł głos Jeon, gdy słowa mężczyzny były absurdalne.

 — Macie godzinę na zdecydowanie — podniósł się na równe nogi, spoglądając pogardliwie na byłego ochroniarza, gdzie odszedł, zostawiając dwójkę w pomieszczeniu. Jungkook i Taehyung spojrzeli w swoje oczy, gdy każdy z nich miał swój wybór w myślach, nie myśląc w żaden sposób egoistycznie.

— Wolę zginąć, niż pozwolić ci zostać z tym psycholem — rzekł wprost ciemnowłosy. — Uwolnię cię od niego, choćbym miał przepłacić to życiem. Ocalę cię z tego piekła i tego potwora, przed którym twoja matka, moja siostra próbowały cię ochronić — powiedział zdecydowany na każde poświęcenie, a Taehyung patrzył na niego ze łzami w oczach.

— Jungkook nie możesz... Chciałbym, żebyś po tym wszystkim, co cię spotkało przez mojego ojca, mnie oraz Soohana, w końcu mógł być szczęśliwy i wolny — powiedział przez łzy, gdzie uśmiechnął się w smutku. — Ty ocaliłeś mnie, może i nieświadomie, ale to zrobiłeś.. Dałeś mi szczęście i prawdziwą miłość, o której wcześniej nawet nie marzyłem. Byłem złym chłopakiem, ale przy tobie chciałem być dobry i szczęśliwy, a ty byłeś w stanie dać mi to, czego wcześniej nie byłem w stanie dotknąć. Nigdy się tobie nie odwdzięczę za to i żadna zemsta nie zmieni moich uczuć oraz wdzięczności. Obydwoje zostaliśmy wykorzystani w tej zemście — rzekł, a Jungkook pokręcał swoją głos, słysząc jego słowa.

— Nie będę szczęśliwy i wolny, gdy nie będziesz przy mnie, Taehyung — wyznał. — Nie gadaj takich głupot i nie poświęcaj się dla mnie. Nie zasługuje na to. To ja popełniłem błąd, chcąc tej zemsty i przysięgam, że wyciągnę cię z tego i wszystko ci wynagrodzę — rzekł, patrząc w zapłakane oczy Taehyunga, który uśmiechnął się delikatnie dzięki jego słowom.

— Zawsze jesteś taki oddany, Jungkook. Szalony i czasem nieokrzesany, ale walczysz z czystym sercem. Nie czuj się winny przez to, że pragnąłeś się na mnie zemścić i zboczyłeś ze swojej drogi, bo pomimo tego wszystkiego, cały czas byłeś wierny swoim uczuciom — powiedział, a Jungkook opuścił swoją głowę, gdzie łzy opuściły jego oczy, gdy słowa Taehyunga dotknęły jego najczulszego punktu, który przez jego złe intencje nie dawał mu spokoju. — Jestem sam sobie winny.. Nie zauważyłem tego, że mój ojciec jest złym człowiekiem i zraniłem przy tym wiele osób, a w tym twoją siostrę. Dlatego proszę cię, uszanuj mój wybór — spojrzał w jego oczy.

— A jakiego wyboru już dokonałeś? — zapytał.

— Zostanę przy moim ojcu, a on cię uwolni..

~

Taehyung dokonał już wyboru, jednak jak to się wszystko potoczy?
Prawda o tym, co stało się Jirae i Taehyungowi w końcu wyszła na jaw, a prawdziwym winowajcą okazał się ojciec Taehyunga. 
Widzimy się w następnym rozdziale! 
I pamiętajmy, że to ostatni tydzień z Cień Zemsty 

Zostawcie po sobie:
Głosy i Komentarze





Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top