|Pożera mnie wzrokiem|

Ta historia może wydawać się, jak typowa miłosna opowieść, w której dwójka zakochanych oddaje się w sidła miłości. Przyrzekają sobie, wierność, miłość i wieczność, jednak ta historia nie miała tak wyglądać. To część, w której miłość nie ma znaczenia. To historia, gdzie pragnienie zemsty zmusi, by sprawiedliwość dosięgnęła winnych. Chłopak imieniem Jeon Jungkook nigdy nie sądził, że stanie się głównym bohaterem, takiej historii do czasu, aż niewidzialne dłonie pokryły jego oczy, pokazując mu prawdziwą ciemność tego świata.

On głośno płakał, a ja nie czułem niczego..

Sława, bogactwo, uznanie.

Szlachetność, skromność, pokora.

Te dwa światy nigdy nie powinny się ze sobą mieszać, czyż to nie była w teorii pisana "Szaleńcza miłość"?

— Dwoje kochanków nie potrafiło nie zauważyć swych gorących spojrzeń... Ona piękna i skromna z nizin społecznych. On piękny i bogaty, milioner, który może posiąść każdą.. Los chce, jednak dać szansę kopciuszkowi, który tylko pragnie prawdziwego uczucia, przy mężczyźnie ze świata, tak bardzo różniącego się od... — przerwała nastolatka, która szturchnięta w ramię łokciem jej najlepszej przyjaciółki, przerwała świat jej najskrytszych marzeń.

— Skończ już dziewczyno. Naprawdę.. — westchnęła przeciągle farbowana blondynka, mając dosyć słuchania tych wszystkich bajek Jeon Jirae.

— Seugil, nie przerywa się nikomu w świecie niespełnionych marzeń! — podniosła urażona ton głosu. Jirae uwielbiała swoją przyjaciółkę, która raczej przypominała zbuntowanego chłopca i to nie z powodu jej krótkich włosów. Dziewczyna po prostu bardziej dogadywała się z chłopakami, a Jirae była jej jedyną przyjaciółkom tej samej płci.

— Właśnie! Są one niespełnione, więc przestań bujać już w obłokach, bo niestety rzeczywistość jest zupełnie inna — rzekła z ciężkością w głosie. Jirae spojrzała zawiedziona na swoją tackę z jedzeniem stołówkowym, zdając sobie sprawę, że jej przyjaciółka ma rację. Jednak co mogła począć, kiedy w rzeczywistości pragnęła, aby pewien chłopak ze szkoły spojrzał na nią?

— Trudno jest przestać, ja naprawdę go lubię — wyznała, a blondynka spojrzała na nią ze współczuciem.

— Dobrze wiesz, kim on jest i jaki jest... to zły chłopak, nie jest dla ciebie. On jest synem milionera, bardzo wpływowego człowieka, a ty jesteś z zupełnie innej bajki — powiedziała, chcąc w końcu wybić z głowy dziewczyny tak nierealną miłość.

— Mimo wszystko nie poddam się łatwo. Mój brat zawsze mówi mi, że jeśli na czymś mi zależy, mam się szybko nie poddawać — odparła z dumą, nie mogąc ukryć swojego szczerego uśmiechu.

— Ach.. Twój brat jest taki przystojny.. Szkoda, że jest zajęty — wydała dolną wargę, będąc nieco zawiedziona statusem starszego brata Jirae.

— Zapomnij o nim. Jungkook kocha ponad wszystko swoją dziewczynę — zaśmiała się pod nosem.

— Potrafię to zaakceptować, Ji. Jestem pierwszakiem, a on jest dorosłym chłopakiem. Wzięłabyś przykład ze mnie i przestała wzdychać do Kima — rzekła w jej stronę.

— Boże, on tu idzie! — pisnęła podekscytowana, gdy ujrzała wchodzącego do stołówki chłopaka. Chłopak ubrany w typowy szkolny mundurek prezentował się w nim wręcz idealnie, a większość dziewczyn nie potrafiła oderwać od niego swoich napalonych oczu. Każda pragnęła, aby Kim Taehyung spojrzał na nią i nie było to żadną tajemnicą, że w tym całym gronie była Jeon Jirae. Blond włosy chłopak zawsze pokazywał się jak z najlepszej strony, jednak oziębłym charakterem nie odtrącał, a jeszcze bardziej sprawiał wrażenie trudnego do zdobycia.

— Nie rozumiem, co wszystkie w nim widzicie. Gdyby chociaż był uprzejmy... ale to wredny kutas — wyraziła swoją opinię dziewczyna, a Jirae spiorunowała ją wzorkiem.

— Wypluj to — mruknęła chłodno, po czym przeniosła swoje maślane oczy na przystojnego blondyna. — Kim Taehyung może jest oschły i niemiły, ale to z pewnością jest jego maska. W środku z pewnością jest kochany i ja chcę tą piękną stronę poznać — wyznała rozmarzona, a jej przyjaciółka patrzyła na nią z niedowierzaniem.

— Prędzej pośle cię do diabła, niżeli pozwoli ci, zbliżyć się do niego — prychnęła.

— Wierzę w to, że sam Michał Anioł rzeźbił to piękno...

— Halo! Jirae, przejrzyj na oczy. Ty jesteś zaślepiona tylko jego urodą — zauważyła dziewczyna, która pragnęła, aby jej przyjaciółka w końcu się ocknęła i przejrzała na oczy, jaki naprawdę jest Kim Taehyung.

Kim Taehyung zawsze pokazywał się w gronie swoich przyjaciół. Park Jimina oraz Kim Seokjina. Dwójka chłopaków różniła się nieco od samego Taehyunga. Jimin był miłym chłopakiem, który był równie popularny i przystojny. Rzecz w tym, że czasem był bardziej lubiany od oziębłego Kim Taehyunga. Seokjin był wyróżniający i lubił być w centrum uwagi, a sam jego różowy van zaparkowany na parkingu szkolnym, zawsze się wyróżniał. Również był towarzyski, przez co zawsze miał szacunek wśród uczniów. Cała trójka była w klasie maturalnej, przez co już po zakończeniu szkoły opuszczą na zawsze budynek szkoły, co dla Jirae było smutne. Była bardzo zmotywowana, aby zdobyć serce Kim Taehyunga przed końcem roku.

Dziewczyny widząc zbliżającą się dwójkę do ich stolika, nie potrafiły oderwać swoich oczu od kwitnących pięknych kwiatów, czyli trójki przyjaciół. Zatrzymali się przed ich stolikiem, gdzie mogły wyczuć niezadowolone spojrzenie Taehyunga.

— Oppa, wyglądasz dzisiaj pięknie — pochwaliła go dziewczyna.

— Kim albo czym ona jest? — zapytał blondyn, ignorując wcześniejsze słowa dziewczyny, która słysząc go, poczuła się uderzona w samo serce.

— To przecież Jeon Jirae — wyjaśnił mu blond włosy Jimin, który posłał dziewczyną swój anielski uśmiech, dzięki czemu od razu zrobiło im się cieplej na duszy.

— Sorry, nie pamiętam cię. Pewnie dlatego, że jesteś nikim ważnym — rzekł w jej stronę Kim, który nie zamierzał udawać, że zależy mu na poznaniu, kim jest dziewczyna. Szczerze? To wcale go to nie obchodziło. Widział, że jest biedaczką, a takich ludzi w ogóle nie uznawał. — Mniejsza o to. Zajęłyście nasz stolik. Nie chce być niemiły...ale dobra nie oszukujmy się, nigdy nie jestem miły — prychnął, a Seokjin oraz Jimin się zaśmiali. — Sam fakt, że taki margines zajmuje nasz stolik, jest ohydny, więc jeśli macie choć trochę godności, odejdźcie — wysilił się na nieszczery uśmiech, a przyjaciółka Jirae pokręciła oburzona głową, pragnąc mu wygarnąć.

— Pewnie, oppa. Już znikamy ci z oczu. Siadajcie, już nas nie ma — powiedziała Jirae, która chciała zadowolić Taehyunga i to się jej udało. Seugil spojrzała na nią z niedowierzaniem, ale razem z nią zabrała swoją tackę, opuszczając stolik, który został przejęty przez trójkę przyjaciół.

— Tak nie może być.. — szepnęła dziewczyna, gdy zobaczyła rozbawione twarze trójki przyjaciół. Zatrzymała się i zwróciła w ich stronę. — Margines przemówi i powie, że nie pieniądze oraz status są wartościowe, pozerze — warknęła w stronę Kima, który spojrzał na nią z rozbawieniem w oczach.

— Tak tylko mówią biedaki — zauważył.

— Ugh...

— Seugil, przestań. Zostaw, oppe Tae — powiedział Jirae, która chwyciła za ramię swoją przyjaciółkę, chcąc zabrać ją od większych kłopotów. Nie chciała, aby denerwowała jej ukochanego oppe.

Dziewczęta po zajęciach czekały przed szkołą, gdzie Seugil nie mogła ukryć swojego oburzenia zachowaniem Jirae. Była na nią zła, przez całą sytuację na stołówce. Potrafiła zrozumieć jej zauroczenie, ale wszystko miało granice rozsądku. Nie mogła znieść tego, jak Jirae upokarza się dla uznania w oczach Kim Taehyunga.

— Wciąż się na mnie gniewasz ? — zapytała niepewnie brunetka, która nie chciała przechodzić jakiegoś niepotrzebnego konfliktu z najlepszą przyjaciółką.

— A jak myślisz? — uniosła brew ku górze.

— No już.. Nie gniewaj się na mnie. Ja chce jedynie, aby Taehyung oppa spojrzał na mnie i przymknął oko na to, że jestem biedna — powiedziała, przytulając dziewczynę, która westchnęła głęboko. Kochała Jirae, jako przyjaciółkę i nawet kogoś więcej, ale to już pozostało jedynie jej największą tajemnicą.

— Sęk w tym, że nie powinnaś zmieniać się dla kogoś. Nie zmienisz tego, kim jesteś. Zasługujesz na osobę, która będzie cię kochała za to, jaka jesteś, a nie jakie masz środki na koncie — rzekła, a Jirae uśmiechnęła się delikatnie.

— Ja go zmienię — oznajmiła.

— Boże, dziewczyno... nie bierz się za coś, co jest nie do zrobienia. Żeby ktoś miał naprawić tego zepsutego do szpiku kości chłopaka, musi mieć przede wszystkim cierpliwość i niezłe jaja. Ty jesteś za miła — powiedziała szczerze, a dziewczyna wykrzywiła w niezadowoleniu swoje usta. Nie tego pragnęła usłyszeć od Seugil. Zauważając podjeżdżający samochód, który nie był wyjątkowo prestiżowy, a lakier nie lśnił, jak powinien i widoczne były na nim zarysowania, dziewczyny uśmiechnęły się szeroko, widząc wychodzącego z pojazdu ciemnowłosego chłopaka.

— Hej, oppa! — przywitała go radośnie Seugil.

— Hej — przywitał ją, a swoje oczy zwrócił na młodszą siostrę. — Wsiadaj i jedziemy do domu. Dzisiaj trochę mi się śpieszy — rzekł w stronę młodszej. Jeon Jungkook był bardzo przystojnym brunetem, którego ciało było urzeźbione, a wiele kobiet młodszych czy też starszych nie potrafiło oderwać od niego swoich oczu. Zapaśnik MMA był bardzo popularny na swojej dzielnicy i ciężko pracował, aby utrzymać siebie i uczącą się młodszą siostrę. Chłopak musiał szybko dorosnąć, aby wychować siostrę w wieku osiemnastu lat. Ich rodzice zmarli w wypadku, gdy Jirae miała czternaście lat, a Jungkook nie chcąc stracić siostry, zrezygnował z lepszej przyszłości i zajął się tym, w czym był bardzo dobry.

— Do jutra, Seugil — przytuliła po raz ostatni dziewczynę, po czym udała się do samochodu, gdzie jej starszy brat zajął miejsce kierowcy. Odjechali sprzed szkoły, a ciemnowłosy chłopak spojrzał ukradkiem na zadowoloną szesnastolatkę.

— A ty co taka zadowolona jesteś? Dostałaś dobrą ocenę? Bo jeśli tak, to wiedz, że jestem z ciebie bardzo dumny — rzekł ze spokojem w głosie, brzmiąc bardziej jak ojciec, niżeli starszy brat.

— Przestań udawać ojca, Jungkook — westchnęła ciężko. — Jestem zadowolona, bo mogłam zobaczyć dzisiaj chłopaka, który mi się podoba. Nawet do mnie przemówił, choć w sumie to nie było jakieś magiczne...ale zawsze coś — pisnęła rozmarzona, a chłopak siedzący obok niego przybrał poważnej miny.

— Kim on jest? — zapytał, unosząc brew.

— To Tae-oppa. Jest taki...ugh..piękny, cudowny — mówiła oczarowana, nie potrafiąc dobrze opisać słowami, jak ważny był dla niej chłopak. — Jest w klasie maturalnej — uśmiechnęła się pod nosem.

— Okej... jeśli dobrze pójdzie, a ty będziesz taka piskliwa i będziesz patrzyła tylko na jego wygląd, szybko ucieknie, a to byłoby mi na rękę — rzekł dumnie ciemnowłosy, który nie chciał, aby jego młodsza siostrzyczka latała za chłopakami. Była dla niego zbyt młoda i niedoświadczona.

— Weź! — pchnęła jego rękę, przez co ciemnowłosy stracił kontrolę nad pojazdem. Widząc zakapturzoną postać przechodzącą przez pasy, otworzył szerzej swoje oczy, aby z piskiem opon zahamować. Wystraszony przechodni, stanął bez ruchu, czując miękkość w swoich kolanach, przez to, co mogło się wydarzyć.

— I co zrobiłaś?! — podniósł na nią zdenerwowany głos, gdy dziewczyna siedziała oszołomiona.

— J-ja nie chciałam — szepnęła, a Jeon pokręcił zdenerwowany swoją głową, by opuścić pojazd i zająć się chłopakiem, którego prawie potrącił.

— Nic ci nie jest? — zapytał, podchodząc do niego.

— Wszystko w porządku, żyję.. — odpowiedział chłopak, który musiał zamrugać oczami, aby się otrząsnąć. Blondyn o ciemnych dzikich oczach spojrzał na ciemnowłosego kierowcę, który spotykając oczy zakapturzonego chłopaka, zastygł w miejscu.

— Jeśli potrzebujesz pomocy albo..

— Nic mi nie jest. Pierwszy raz taka akcja, kiedy wracam ze szkoły. Gdybym wiedział, wróciłbym do domu z szoferem — przerwał chłopakowi, który zmierzył go od góry do dołu.

— Być może tak byłoby bezpieczniej — stwierdził Jeon, który wiedział, że ma do czynienia z bogatym dzieciakiem. Widząc, jak nastolatek wyciąga telefon i robi zdjęcie rejestracji samochodu, uważnie mu się przyglądał.

— To tak na przyszłość. Bardzo chętnie ciebie znajdę, bo lubię, kiedy mężczyzna pożera mnie wzrokiem, a tym bardziej, kiedy chciał mnie pierw zabić..

~

Witajcie ^^ Aby nie czekać do października, wstawiłam dzisiaj pierwszy rozdział. Jakie wrażenia? 

Zostawcie po sobie:

Głosy i Komentarze

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top