|Po drugiej stronie|

Dwójka przyjaciół siedziała w kabinie toaletowej, gdzie Jimin starał się podnieść na duchu Taehyunga, który próbował wyrządzić sobie krzywdę. Jimin głaskał go po plecach, gdy ten cały czas miał wtuloną twarz w jego pierś i wypłakiwał swoje smutki i żale, które miał do własnego ojca. Słowa chłopaka przyprawiły Jimina o gęsią skórkę, obawiając się o to, co stało się w przeszłości jego przyjaciela. Gdy chciał otworzyć już swoje usta, by coś powiedzieć, obydwoje usłyszeli pukanie do wszystkich kabin, przez co Jimin zmuszony był odsunąć od siebie Tae i uchylić lekko drzwi, gdzie mógł zobaczyć zdenerwowanego Seokjina.

- Tutaj jesteśmy - powiedział w stronę Seokjina, który słysząc Jimina szybko do nich podszedł.

- Wszystko z nim w porządku? - zapytał, patrząc z zatroskaniem na bladą twarz Kima.

- Jestem świadomy, Seokjin - burknął Taehyung, który otarł rękawem niezranionej ręki swoje policzki.

- Coś ci nie wierzę. Gdybyś był świadomy, nigdy byś sobie tego nie zrobił - rzekł z powagą w głosie. - Jedziemy do szpitala w tej chwili. Pewnie będzie trzeba to zszyć - powiedział, starając się być głową tej operacji, gdyż Jimin widokiem samej krwi był, jak obłąkana dusza.

- Nie chcę - pokręcił szybko głową.

- Ale muszą ci to zszyć, bo to dość otwarta rana - powiedział ze zmartwieniem Jimin. - To, że zatamowaliśmy krwawienie, nie znaczy, że to pomoże - dodał z powagą w oczach.

- Chcę jechać do mojego ojca - powiedział z powagą w oczach.

- Nie! - dwójka krzyknęła równo.

- Kiedy pojedziesz do twojego ojca, to on z pewnością ciebie zdominuje, a ty mu ulegniesz - rzekł Seokjin pokręcając głową.

- Ta książka, którą chce wydać, może być tylko powodem, aby cię zwabić - dodał Jimin, a Taehyung odwrócił nerwowo wzrok.

- Tak myślicie? - szepnął.

- Dobrze wiesz, jaki jest twój ojciec. Widziałem tę gazetę, ale nie chciałem ci nic o tym mówić - westchnął Seokjin. - Od razu pomyślałem, że to jego sposób na ściągnięcie cię do domu - pokręcił głową.

- Nie rozumiem, dlaczego mój ojciec mi to robi - powiedział z ciężkością w głosie. - Nie chce do niego wracać ani rozstawać się z Jungkookiem. Dobrze wie, jak ciężka dla mnie jest przeszłość, co on sobie do cholery myśli?! - wykrzyczał w żalu, a Jin i Jimin patrzyli na niego ze współczuciem.

- Nie wiem, co ci się stało, bo nigdy nic nie mówiłeś, ale skoro chciałeś przez to zrobić coś takiego, to musisz w końcu się z tym zmierzyć, Tae. Wiem, że to może być trudne, ale nie pozwolimy ci robić takich rzeczy - rzekł Seokjin. - Musisz komuś zaufać i zmierzyć się z tym - dodał z powagą w głosie, a Taehyung pokręcał w proteście głową.

- Niby komu? Tylko mój ojciec o tym wie i jego żona z dziećmi, którzy tylko sobie ze mnie kpili i przy każdej okazji przypominali mi o tym - spojrzał z bezsilnością na Seokjina. - Nie chce nikomu ufać. Mój ojciec tylko mnie zawiódł, mówiąc im o tym i teraz robi to dalej, lecz tym razem wszystkim chce powiedzieć w tej cholernej książce. Wstydzę się siebie i nie zniosę tego, jeśli znowu mi to zrobi - zapłakał, a Jimin przytulił go we łzach.

- Dlaczego nic nie mówiłeś ani po sobie nie pokazywałeś, przecież byśmy ci pomogli, Tae - powiedział ze smutkiem Jimin.

- Niby co miałem mówić? - zapytał. - Że mój ojciec pod każdym pretekstem wykorzystywał moją krzywdę, abym był posłuszny? - spojrzał w zapłakane oczy Jimina.

- Czy to przez niego zacząłeś brać? - zapytał Seokjin.

- T-Tak, dzięki temu czułem się lepiej i nie pamiętałem tego wszystkiego - odpowiedział mu, a na jego ustach pojawił się przepełniony smutkiem uśmiech. - Cudowne uczucie nie wiedzieć niczego i żyć bez tej świadomości - dodał, a dwójka patrzyła na niego ze zmartwieniem. - Chciałbym znowu się tak poczuć..

- Nawet tak nie mów. Narkotyki nie są wyjściem. Masz Jungkooka i z pewnością to jemu możesz ufać i on ci pomoże, Tae - powiedział z powagą w oczach Seokjin, który nie chciał pozwolić, aby Taehyung próbował wracać do swoich szaleństw.

- Jak go potrzebowałem, jakoś go nie było - odwrócił wzrok.

- Może coś się stało, że nie odebrał - powiedział Jimin. - Teraz jedźmy do szpitala - dodał, pomagając wstać Taehyungowi, gdzie na kafelkowej podłodze odbiła się metalowa żyletka, na którą spojrzała cała trójka. - Skąd w ogóle to miałeś? - zapytał niepewnie Jimin.

- Ktoś mi podsunął.. - odpowiedział mu, a oczy Jimina powiększyły się w zaskoczeniu, Jin zaś nie ukrywał swojego oburzenia.

- Ta szkoła jest jakaś pierdolnięta - przeklął, po czym całą trójką opuścili szkolną toaletę, gdzie udali się w stronę wyjścia ze szkoły. Z faktu, że wszyscy byli na zajęciach, nie mieli problemu z przejściem i znoszeniem spojrzeń ludzi.

~

Jimin z Jinem czekali w szpitalnym korytarzu na Taehyunga, któremu zszywano ranę, a o dziwo wszystko odbywało się bez bolesnego krzyku chłopaka.
- Ja bym się zesrał, gdyby mi to zszywali - wyznał szczerze Seokjin.

- Przecież dają znieczulenie - zauważył Jimin, który opierał się plecami o ścianę, będąc myślami zupełnie gdzieś indziej.

- Mnie to musieli wtedy dać pod narkozę - zaśmiał się, a widząc nieobecnego blondyna, zmarszczył swoje brwi. - Coś cię martwi, Jimin? - zapytał.

- Jest wiele rzeczy, które mnie martwią, Jin - rzekł, patrząc mu w oczy. - Taehyung chciał popełnić samobójstwo przez ojca, który chce wydać książkę o jego tajemniczej przeszłości. Krzyczy coś o kobiecie i nie chce, aby wszyscy wiedzieli o tym, co mu zrobiła. To mnie kurwa martwi, Jin. Co mu się stało? I o kim on do cholery mówi?! - podniósł w zdenerwowaniu głos, mając zbyt wiele pytań w głowie, a Jin mrugał oczami, próbując to wszystko przeanalizować. - W dodatku przed toaletami zobaczyłem bardzo znajomą dziewczynę i obawiam się, że to ona mogła podsunąć Taehyungowi tę żyletkę. Taehyung ma bardzo wielu wrogów, sam to wiesz i obawiam się o to, co musiał zrobić tej dziewczynie, że tak posunęła się do czegoś takiego - dodał załamany, suwając się po ścianie do klęku.

- Wiesz, kim była ta dziewczyna? - zapytał zdziwiony.

- Wydaje mi się, że już ją kiedyś widziałem, ale nie jestem pewny - złapał się za głowę.

- Musisz sobie przypomnieć, to wtedy jej nagadamy - powiedział nerwowo.

- Staram się - westchnął ciężko.

- A co do tego, co mówiłeś wcześniej... To już od dawna widziałem, że coś gnębi Taehyunga i dlatego jest takim szalonym chłopakiem, czasem wręcz nieprzewidywalnym, jakby próbował znaleźć swoje miejsce. Dlatego cieszyłem się, że pojawił się ktoś taki jak Jungkook. To on bardzo zmienił Tae i jakoś postawił go na nogi. Przestał brać i próbuje się usamodzielnić. Jestem naprawdę z niego dumny, jednak obawiałem się, że kiedyś może ten spokój runąć i coś się stanie. Taehyung musi przed kimś się otworzyć i mieć prawdziwe oparcie, a nie ojca, który bardziej go dołuje, niż pomaga. Myślę, że Jungkook jest idealną osobą, bo zaszedł najdalej, dalej od nas - powiedział ze spokojem.

- Masz rację. Nie znam zbyt dobrze Jungkooka, ale faktycznie osiągnął więcej niż kiedykolwiek my - przyznał. - Jednak myślę, że Tae musi sam dojść do tego, komu chcę powiedzieć o jego przeszłości. To nie ty możesz mu to mówić, Jin. Taehyung musi sam tego chcieć - dodał z powagą w głosie, a Jin przytaknął głową na jego słowa.

- Racja - szepnął, spuszczając wzrok. - Zresztą myślałem, że nie chcesz mnie widzieć, Jimin. Od czasu naszej rozmowy w szpitalu, zacząłeś mnie unikać - zauważył, a Jimin odwrócił wzrok.

- Bo coś ukrywasz. Przyjaciele nie robią tego, tym bardziej że obydwoje siedzimy w tej sprawie z Jirae.. - powiedział, krzyżując ręce pod piersią.

- Lepiej nie wracać do tej sprawy, to nie byłoby dobre dla Tae. Widzisz, jak zareagował o tym, co jego ojciec chce mu zrobić. Pomyśl, co by zrobił, gdyby się o tym dowiedział..

- O czym? - pytanie Taehyunga spowodowało, że obydwoje spojrzeli na niego z zaskoczeniem. - No, o czym nie wiem, chłopaki? Ukrywacie coś przede mną? - pytał, spoglądając w wystraszone oczy przyjaciół.

- O niczym - pomachał przecząco dłonią Jimin, którego oblał zimny pot.

- Dokładnie. Powiedzmy, że to nie jest nic, co mogłoby być ważne - dodał Jin, który podszedł do skołowanego Taehyunga. - Pewnie musiało boleć - wskazał na jego zszytą ranę, chcąc odwrócić uwagę Tae.

- Tylko trochę - szepnął. - Są gorsze bóle od czegoś takiego - dodał.

- No niby tak.. - przytaknął niechętnie Seokjin.

- Zawieź mnie do ojca, Jin - rzekł stanowczo chłopak.

- No chyba coś ci o tym mówiłem - pokręcił nerwowo głową.

- Nie obchodzi mnie to, co mówisz. Chcę widzieć się z ojcem i wygarnąć mu, a nawet błagać, by nie upubliczniał tego. Jestem zdesperowany - powiedział ze zdenerwowaniem w głosie.

- Tae..

- Wy to obgadajcie, a ja pójdę na jedynkę - oznajmił Jimin.

- Na co? - zapytała dwójka, spoglądając w jego stronę.

- Idę się odlać - wywrócił oczami. - Tyle razy im to mówić, a i tak nie rozumieją - burknął, odchodząc od dwójki.

Jimin pośpiesznie wszedł do toalety, gdzie wyciągnął swój telefon i wybrał numer do Yoongiego, który jako jedyny mógł mu teraz pomóc. Przyłożył do ucha urządzenie, czekając na odzew chłopaka.
- Stęskniony? - usłyszał melodyjny ton Yoongiego, przez co na jego ustach pojawił się krótki uśmiech.

- Chciałbym powiedzieć tak, ale nie mogę - powiedział nerwowo. - Musisz mi pomóc, hyung - rzekł, przystając przed umywalką.

- W czym? - zapytał.

- Idź do Jungkooka i powiedz mu, że Taehyung chciał popełnić samobójstwo i przy okazji opierz za nieodebranie, bo Tae jest na niego zły, że go odrzucił, gdy dzwonił. - powiedział chłopakowi, który poczuł się naprawdę zdenerwowany po usłyszeniu słów Jimina.

- Taehyung chciał się zabić? - zapytał dla pewności.

- No chciał, ale pojawiłem się w porę. Yoongi zrób to i powiedz mu, żeby przyszedł do kawiarni, bo on chce jechać do swojego ojca - westchnął, chwytając się za głowę. - Bo właściwie to przez niego pociął się żyletką - wyjaśnił.

- A co on mu zrobił? - zapytał.

- Chce wydać książkę o jego przeszłości. To dość skomplikowana sprawa hyung. Proszę cię, załatw to i obiecuję, że ci się za to odwdzięczę - powiedział błagalnie.

- Nie musisz tego robić. Już do niego idę - odparł, po czym się rozłączył, a Jimin był wdzięczny Yoongiemu za pomoc.

~

Jungkook zszedł z ringu, gdzie chwycił butelkę z wodą, chcąc uzupełnić brakujące płyny. Po napiciu się spojrzał w stronę nerwowo stąpającego Namjoona, który kroczył przez dłuższy czas po sali.
- A tobie co jest? - zapytał go, sięgając po ręcznik, którym zaczął osuszać przepocone włosy.

- Mi nic nie jest. Chodzić nie można? - uniósł brew, zatrzymując się naprzeciw niego.

- Jak coś cię gryzie zawsze chodzisz i myślisz. Czy tu chodzi o Seokjina? - zapytał, unosząc brew ku górze, a widząc, jak policzki Namjoona czerwienieją, starał się nie zaśmiać.

- Gówno powinno cię to obchodzić - burknął, krzyżując ręce, a Jeon zauważając wbiegającego sali Yoongiego, zmrużył swoje oczy.

- A ty co tutaj robisz? - zapytał go zmieszany.

- Przyszedłem do ciebie - odpowiedział mu wprost.

- Myślałem, że nie chcesz mieć ze mną nic wspólnego i raczej już się nie odezwiesz - zauważył ciemnowłosy.

- Chrzanić nasze spory. Jesteś strasznym idiotą i nie rozumiem, jak możesz być taki wyluzowany, kiedy twój mąż próbował popełnić samobójstwo - rzekł z przekąsem, a oczy Jungkooka otworzyły się w zaskoczeniu, słysząc jego słowa, a zaskoczony i przerażony Namjoon ulotnił się w mgnieniu oka.

- O czym ty do cholery mówisz?! - podniósł zdenerwowany głos.

- Taehyung do ciebie dzwonił, a ty odrzuciłeś jego połączenie. Rozumiem, że to twoja zemsta i w ogóle, ale serio nie masz sumienia, Jungkook? - zapytał go z bezsilnością w głosie.

- Ale ja niczego nie odrzucałem ani telefonu w ręku nie miałem - powiedział ze zdenerwowaniem. - Gdybym wiedział, to bym do niego poszedł i... dobra mów, gdzie on jest - rozkazał, podchodząc do swojej torby, z której wyciągnął telefon. Nie widząc żadnych nieodebranych połączeń ani wiadomości, wszedł na ostatnie wybierania, jednak i tam niczego nie znalazł. - Niczego nie ma, nie rozumiem - szepnął zmieszany, a Yoongi zerknął do jego telefonu i zmarszczył w niezrozumieniu brwi.

- Jimin mówił mi, że dzwonił, więc również nie rozumiem, ale on jest zły na ciebie - powiedział, a Jeon przeszedł nerwowo zębami po wierzchu swoich zębów, gdzie zerknął w stronę zamkniętych drzwi od składzika, w których zamknął się Namjoon.

- Później się z nim policzę. Yoongi, gdzie on jest i powiedz, dlaczego on to zrobił - spojrzał w oczy przyjaciela.

- Jimin mówił, że to przez prezesa Kima i książkę, którą chce wydać o przeszłości Taehyunga. On chce jechać do ojca, ale Jimin prosił mnie, abym powiedział to wszystko tobie i żebyś przyszedł do kawiarni, gdzie pracuje razem z Tae - wyjaśnił mu, a Jungkook chwycił za swoją torbę.

- Prezes Kim jest śmiesznym człowiekiem. Idę tam, dzięki za informację - podziękował, kładąc swoją dłoń na ramieniu Yoongiego. Gdy Jungkook opuścił pośpiesznie salę treningową Yoongi, spojrzał w stronę wyjścia, mając nadzieję, że Jungkook w końcu oprzytomnieje i odnajdzie w końcu własne sumienie.

Różowy van zatrzymał się przed kawiarnią, a zaskoczony Taehyung spojrzał ze zdenerwowaniem na Seokjina, który nie okazywał żadnych emocji.
- Co to ma znaczyć?! Miałeś mnie do ojca zawieść! - podniósł na niego głos.

- Sorki, ale nie możemy pozwolić ci pójść do ojca, który doprowadził cię do próby samobójczej - pokręcił głową Seokjin, a siedzący na tyłach Jimin przytaknął potwierdzająco głową.

- A-Ale ja.. muszę go powstrzymać - patrzył na niego z bezsilnością.

- A my musimy cię powstrzymać - powiedział Jimin, który spojrzał w boczną szybę, gdzie dostrzec mógł Jungkooka, którego widok naprawdę go ucieszył. - Wysiądź - rzekł w stronę Taehyunga, który odwrócił się w jego stronę zmieszany.

- Wyganiasz mnie? - zapytał.

- Po prostu wysiądź - powtórzył, a Taehyung nie rozumiejąc go, wysiadł z pojazdu Seokjina, gdzie po wyjściu, od razu napotkał zadyszanego bruneta, który spojrzał w jego stronę i ruszył pewnymi krokami do niego.

- Co on tu.. - przerwał, gdy silne ramiona bruneta zamknęły go w silnym uścisku, przepełnionym troską Jungkooka, a patrząca mi w stronę dwójka, uśmiechnęła się przez ten widok. - Jungkook, puść mnie - szepnął słabo.

- Nic nie mów. Przepraszam cię, nie wiedziałem, że dzwoniłeś i mnie potrzebowałeś.. Naprawdę jest mi przykro, że musiałeś zostać sam - powiedział z przepełniony zmartwieniem i troską o młodszego.

- N-Naprawdę cię potrzebowałem, Jungkook - podniósł na niego swoje oczy, a Jungkook spojrzał na przyglądającą się im dwójkę.

- Ach, no tak... My już nie przeszkadzamy - zaśmiał się Seokjin, który zamknął drzwi od strony Taehyunga, by odjechać sprzed kawiarni. Jungkook spojrzał w oczy Taehyunga, gdzie dotknął dłonią jego rozgrzanego policzka.

- Wiem, że mnie potrzebowałeś i jest mi przykro, że nie odebrałem - powiedział szczerze. - Ale nie możesz robić takich rzeczy przez swojego ojca, Tae - pokręcił głową, a chłopak momentalnie odwrócił nerwowo wzrok.

- Mój ojciec mści się na mnie, a ja nie potrafię znieść tego wszystkiego. Wszyscy w szkole oczekują na wieści o książce ojca, a ja.. ja.. - przerwał, gdy łzy blokowały mu mowę. - N-Nie potrafię znieść myśli, że będą wiedzieć cokolwiek o mnie.. Ty tego nie zrozumiesz - odsunął się od niego. - M-Muszę spotkać się z ojcem i błagać go milczenie inaczej zwariuję - powiedział, a Jungkook spojrzał na jego zabandażowany nadgarstek, gdzie jego wargi drgnęły w przepływie gniewu.

- Nie bądź głupi - rzekł ze zdenerwowaniem w głosie, a oczy Taehyunga otworzyły się szerzej, gdy dłoń Jungkooka chwyciła za jego nienaruszoną dłoń i pociągnął go w jakiś kierunku.

- C-Co ty robisz?! - zapytał, próbując wyrwać swoją dłoń z jego silnego uścisku. - Nie chce wracać do domu! Chcę iść do ojca, więc mnie puść! - protestował, gdy Jeon w ogóle go nie słuchał, a wciąż ciągnął w jakimś kierunku, nie zaważając, na spojrzenia ludzi. - Jungkook! - krzyknął bezsilnie, a ciemnowłosy zatrzymał się napięcie, by zaraz odwrócić się w jego stronę.

- Możesz w końcu przestać?! - podniósł na niego głos, gdzie chwycił w zdenerwowaniu za jego ramiona, a Kim patrzył na niego ze strachem w oczach. - Nie puszczę cię do twojego ojca, żebyś szedł go błagać o milczenie! Rzygać mi się chce przez to, co teraz robi, ale nie pozwolę ci zniżyć się przed nim, zrozumiano?! - zapytał z gniewem w oczach, a Taehyung przełknął z trudem ślinę.

- A-ale..

- Taehyung.. - chwycił delikatnie za jego zabandażowaną dłoń. - Chcesz płaszczyć się przed ojcem, który zmusił cię do zrobienia tego? - zapytał z bezsilnością. - Jaki rodzic robi coś takiego własnemu dziecku? - patrzył w zapłakane oczy Taehyunga, który pokręcił bezradnie głową, nie będąc w stanie odpowiedzieć na to wszystko, co najbardziej go bolało. - Twój ojciec chce cię sprowokować, ale błędem jest zareagować na tę prowokację - dodał.

- Wiem, że masz rację, ale coś przecież muszę zrobić. Nie chce, żeby wydawał tę książkę - powiedział przez ciężki płacz.

- Nie płacz, skarbie - otarł kciukiem jego policzek. - Zajmę się wszystkim - rzekł spokojnie, gdzie z szybszym biciem serca ucałował czoło młodszego, a młodszy spojrzał ciepło w jego oczy, gdy odsunął się od niego.

- W takich momentach, dobrze mieć kogoś takiego, jak ty - przyznał nieśmiało.

- W końcu jestem twoim mężem. Moim zdaniem jest cię również chronić - uśmiechnął się delikatnie. - I cię ochrzanić w razie potrzeby - puścił mu oczko. - Chodźmy już - powiedział, chwytając za dłoń Taehyunga.

- A dokąd ty chcesz iść? - zapytał.

- Napijemy się, tygrysku.

~

Jin z Jiminem przyjechali na dzielnicę, gdzie zamieszkiwał obecnie Taehyung. Obydwoje opuścili różowy van, idąc w stronę schodów, po których musieli się wspiąć.
- Gdybym codziennie miał tak wchodzić i schodzić, to z pewnością spaliłbym trochę kilogramów - powiedział z namysłem Seokjin, a Jimin parsknął śmiechem przez jego narzekanie.

- Ty czasem naprawdę jesteś księżniczką, Jin - powiedział z rozbawieniem w głosie, gdzie obydwoje przedostali się przez pierwsze trudy i napotkali przed barierką ciemnowłosego pianistę, do którego Jimin podbiegł z radością. Zaszedł chłopaka od tyłu, gdzie zasłonił dłońmi jego oczy.

- Jimin wiem, że to ty - powiedział z rozbawieniem w głosie Min, który zaraz odwrócił się przodem do blondyna. - Widziałem waszą dwójkę. Jakoś nie da się nie zauważyć takiego różowego pojazdu - dodał, obejmując go pasie.

- Jin, przypał z tobą - jasnowłosy zwrócił twarz w stronę zmęczonego chłopaka, który oparł się dłonią o barierkę.

- Ten wóz nadaje się do każdej akcji - rzekł w obronie swojego vanu. - Widzę, że Jimin znalazłeś nową dupę - zauważył.

- Raczej on znalazł mnie albo... - zaciął się.

- Obydwoje - włączył się Yoongi.

- Się znaleźliśmy - odpowiedzieli równo.

- No jak myślenia macie podobne, to będzie dobrze - machnął dłonią, będąc spokojniejszym o Jimina i jego nowego partnera. Dwójka uśmiechnęła się do siebie, chcąc złączyć ze sobą swoje usta, jednak głos Jina powstrzymał ich przed tym. - Głodny jestem - oznajmił, nie zważając na potrzeby kochanków.

- To idź coś zjeść - mruknął w jego stronę Jimin.

- Jak postawisz - pstryknął palcami, a Jimin zamknął płaczliwie swoje oczy.

- Zapraszam do mnie w takim razie, skoro właściciel różowego vanu oraz wróg Namjoona jest głodny - powiedział z rozbawieniem w głosie, a Jimin spojrzał z zaskoczeniem na chłopaka.

- Pamiętasz mnie - wyciągnął w jego stronę palca wskazującego, uśmiechając się chytrze.

- Nikt obecny na tym przyjęciu Hyulee cię nie zapomniał - odparł z uśmiechem na ustach, a Jin zaklaskał w swoje dłonie zadowolony.

- Już cię lubię. Idziemy do ciebie!

~

Taehyung z Jungkookiem znajdują się w opustoszałym magazynie w środku pustego terenu. Jasnowłosy trzymany za dłoń starszego, podniósł wzrok na otwarty dach, gdzie zaraz rozgląda się po dość specyficznym miejscu z grafitami na ścianach.
- Dlaczego chciałeś przyjść, pić do takiego miejsca? - zapytał niepewnie, spoglądając na chłopaka, który czuł się jak najbardziej spokojny. - Trochę przerażające miejsce do picia, a przynajmniej ja nigdy w takich miejscach nie bywałem - zauważył, gdzie zaraz obydwoje usiedli na betonowym wzniesieniu.

- Tutaj spędzałem większość czasu, kiedy uciekałem z domu - odpowiedział mu, a usta Kim uchyliły się lekko. - To jest dobre miejsce, aby się trochę rozluźnić, a ty potrzebujesz tego - rzekł, sięgając po dwie puszki piwa z reklamówki, gdzie otworzył jedną, podając ją młodszemu. - Pomyślałem, że poczujesz się lepiej, mogąc odreagować w inny sposób - dodał z uśmiechem na ustach, a Taehyung poczuł przyjemne ciepło, przez troskę Jungkooka.

- To miłe - przyznał nieśmiało. - Chcesz odciągnąć moje myśli od problemów i ojca - spuścił swój wzrok na puszkę w dłoni.

- Po prostu nie chcę, abyś próbował pójść do ojca - odwrócił wzrok. - Jest również inny powód, dla którego chciałem, abyś tutaj ze mną przyszedł - rzekł z niepewnością w głosie.

- Jaki powód? - uniósł zaciekawiony brew.

- Chciałbym cię uszczęśliwić - wyznał.

- Samo to, że mam ciebie już mnie uszczęśliwia. Wyciągnąłeś mnie z najgorszego i wciąż mnie ratujesz - uśmiechnął się delikatnie. - Zawsze popełniam błędy i pakuje się w problemy, a potem przychodzi najgorszy czas, ale ty nie pozwalasz mi popełniać tych błędów - zauważył, a Jungkook w zdenerwowaniu napił się piwa.

- Robię to, co do mnie należy - mruknął pod nosem, a Taehyung zaśmiał się cicho pod nosem. - Ale wiesz, że żeby nie popełniać tych samych błędów, trzeba zmierzyć się przed tym, czego najbardziej unikasz? - uniósł brew, a Kimowi mina zrzedła.

- Czasem ciężko jest się mierzyć z czymś trudniejszym, kiedy nawet silna wola nie wystarcza - powiedział, musząc zaraz się napić w nerwach, gdzie odłożył na bok puszkę i otarł swoje usta, nie mogąc przetrawić alkoholu, a Jungkook przyglądał się mu w milczeniu, widząc, że młodszy z czymś walczy wewnątrz samego siebie. - Mi osobiście już nie wystarcza - spojrzał w ciemne oczy męża.

- A może byłaby silniejsza, gdybyś spróbował trochę oprzeć się o mnie - powiedział, a młodszy spojrzał w innym kierunku, myśląc nad jego słowami.

- Chciałbym... ale czy mnie wtedy nie opuścisz? Najbardziej nie zniósłbym twojej zdrady - wyznał szczerze, a ciemnowłosy spuścił swój wzrok.

- Chodź do mnie, tygrysku - powiedział, chwytając delikatnie za jego dłoń, a Taehyung spojrzał na niego ze słabością w oczach, wołając tym samym o pomoc, czego nie potrafił powiedzieć wprost chłopakowi. Przyciągnięty do starszego usiadł na jego udach okrakiem, gdzie Jeon oplótł swoje ręce wokół talii drobniejszego. - Pragnę, abyś czuł się dobrze i jeśli nie czujesz się na siłach, to możesz pozostawić mi wszystko. Nieważne, co to jest i jaka była twoja przeszłość, jeśli poczujesz, że chcesz się otworzyć, ja zawsze ciebie wysłucham - zapewnił go swoimi słowami, gdzie jego dłoń umiejscowiła się na policzku blondyna, który wyczuć mógł na swojej skórze zimno padające z obrączki na palcu starszego.

- Dla mnie to jest trudne.. - wyznał, zagryzając się nerwowo na dolnej wardze.

- Nie zmuszaj się do niczego, tygrysku. Jeśli będziesz gotowy, to mi opowiesz - powiedział, uspokajając go, a Taehyung pogrążony we własnych obawach, chwycił w swoją dłoń materiał ciemnej koszulki starszego, by w potrzebie wpasować się w jego usta. Jungkook odwzajemnił jego pocałunek, który traktowany był przez młodszego, jako jakiegoś rodzaju lekarstwo na całe przerażenie i mroczne myśli bijące się w jego głowie. Ciemnowłosy czuł wszystko z każdym posunięciem jego ust, gdy coraz bardziej napierał na jego usta, a słone łzy sunęły się po jego policzkach.

- Zostaw! - krzyk kobiety dociera do uszu Taehyunga, który stara się odrzucić te wspomnienia.
Zacisnął mocniej swoje powieki, a obraz przyszpilonej kobiety do ściany powoduje w nim silny ucisk w sercu, gdy jego wargi zaprzestawały się narzucać, a tylko ciemnowłosy pieścił je swoimi ustami. Jungkook odsunął się od jego ust, by spojrzeć ze zmartwieniem na zapłakanego chłopaka.

- Taehyung, wszystko w porządku? - zapytał, a młodszy nie zareagował na jego pytanie, będąc pochłonięty zupełnie czymś innym.
Dźwięk silnego uderzenia w policzek dociera do uszu blondyna, który oddychał niespokojnie, a widok męskiej postaci podnoszącej spódnicę kobiety powoduje, że jego klatka piersiowa unosi się niespokojnie. Krzyki i protesty kobiety nie powstrzymywały mężczyzny.

- Niech Taehyung na to nie patrzy! - krzyknęła, próbując się wyrwać, a jej oczy skierowane były na siedmiolatka, który jedynie przyglądał się jej cierpieniu.
- On ją krzywdził - wyszeptał Taehyung, a Jungkook zmrużył oczy w niezrozumieniu.

- Kto, kogo krzywdził? - zapytał zmieszany.

- Mój ojciec - odpowiedział mu. - Zawsze przychodził z pracy i rzucał się na mamę. Uderzał, podnosił jej spódnicę i rzucał na łóżko, a kiedy protestowała, nawet ją dusił.. - powiedział z ciężkością w głosie, a Jungkook był zaskoczony jego słowami. - Ja nie chciałem tego widzieć, ale tata zawsze mówił: "Patrz i ucz się prawdziwej uległości..." - wyszeptał cicho.

- O czym ty mówisz, Tae? - zapytał ciemnowłosy, który za nic nie potrafił zrozumieć zachowania chłopaka. Taehyung popchnął tułów starszego, który wylądował plecami na betonie, a jasnowłosy zawisł nad nim, gdzie jego dłonie umiejscowiły się na szyi bruneta. - Tae..

- Czy nie jestem równie szalony, jak on? - zapytał bezemocjonalnie. - Myślisz, że jestem prawdziwie uległy, Jungkookie? - pytał ze łzami, które sunęły się po jego policzkach. - W-Wiesz, dlaczego tobie uległem i oddałem ci całego siebie? - kontynuował swoje pytania, które nie miały sensu dla Jungkooka, widząc, że młodszy wpadł w jakiś wewnętrzny amok. - Bo ty masz całą kontrolę, a twoje oczy codziennie mówią mi, jak bardzo różnisz się od innych. Przy tobie czuję się jak po drugiej stronie... Chcę ci powiedzieć wszystko o sobie, o tym, dlaczego tak bardzo nienawidzę kobiet...

~
Witajcie kochani ^^
*Rozdział nie został sprawdzony :(

Mam nadzieję, że weekend mieliście udany i w ogóle jesteście zdrowi💜
Co myślicie o zachowaniu Tae? I przez co nienawidzi tak kobiet?
Widzimy się w środę:
Next:|Czas Zemsty|

Zostawcie po sobie:

Głosy i Komentarze









Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top