|Moje uczucia|
Serce Jungkooka biło niespokojnie z każdą sekundą i zamiarem naciśnięcia na spust. Wszystkie myśli krzyczały: "Zrób to! Pozbądź się go w końcu", więc dlaczego serce nie pozwalało mu tego zrobić? Zamknął swoje oczy, próbując uspokoić oddech.
"— Zrozumiałem, że bardziej boję się stracić cię, niż samego gniewu mojego ojca — wyznał szczerze, a ciemnowłosy przyglądał mu się z uwagą. — Jesteś dla mnie bardzo ważny i już wiem czego chce.. Tylko proszę cię, abyś zrozumiał, że moje życie różni się znacznie od twojego, Jungkook — powiedział, po czym chwycił za dłoń chłopaka. — Nie możemy się ujawnić i być może długo będziemy tajemnicą, to chcę powiedzieć ci, że jestem już pewny moich uczuć — powiedział z delikatnym uśmiechem.
— Czy czas, który ci dałem, naprawdę wystarczył, abyś mógł to zrozumieć? — uniósł brew, a jasnowłosy przytaknął głową, by zaraz zbliżyć swoje usta do warg bruneta, od którego nie odrywał swoich oczu.
— Chociaż to było dla mnie wręcz niemożliwe i nie do pojęcia, to ja oszalałem i chcę wciąż być upity tobą — rzekł ze szczerością w oczach, czując, jak serce w jego piersi bije niespokojnie. — Chociaż miłości nigdy nie poznałem, to chcę ją przeżyć z tobą, Jungkook — wyszeptał w jego usta. — Bo ja zakochałem się w tobie.."
"— Tobie udało się poderwać Hyulee, a stoi wyżej — zauważyła.
— Bo to była miłość od pierwszego wejrzenia. Sama kiedyś tego doświadczysz. Poza tym Hyulee jest dobrą i ciepłą osobą. Jej rodzice są bardzo dobrymi ludźmi i mają porządne wartości. Twój „crash" jak go nazywasz, nie wydaje się dobrym porównaniem do Hyulee — wytłumaczył młodszej.
— No dobra, dużo mu brakuje do bycia, jak Hyulee. Ja go zmienię, na pewno ma dobre serce — powiedziała z rozmarzeniem w głosie, a ciemnowłosy zaśmiał się pod nosem.
— Jesteś uparta, Jirae"
" — Co ty robisz? — zapytał jasnowłosy, gdy zatrzymali się przy ścianie w opuszczonym magazynie. Taehyung patrzył na zrobione grafity, będąc pod wrażeniem umiejętnościami autorów. Jungkook za to mazał coś na ścianie mazakiem.
— Gotowe — powiedział z zadowoleniem, a młodszy spojrzał z zaciekawieniem na napis, a jego oczy okazały wiele radości po ich przeczytaniu.
— To słodkie, Gguk — powiedział z radością w głosie, po czym zabrał marker od chłopaka i sam coś od siebie dodał.
— Nieidealny zawsze będzie kochać tylko Głupiego Cienia—"
Dłoń Jungkooka zawahała się tak samo, jak jego ciało. Upadł wraz z bronią na podłogę, gdzie jego plecy zderzyły się z drzwiami. Serce w jego piersi biło szalenie przez burzę wspomnień i nieopisanych uczuć.
— N-Nie potrafię tego zrobić — wyszeptał, przykładając dłoń do szybko bijącego serca, a dostrzegając poruszenie na łóżku, szybko wstał, by zniknąć za drzwiami od pokoju Jirae. Jego oczy przeszły na broń w dłoni, po czym zsunął się z bezsilnością po drzwiach. Opuścił broń, która upadła obok niego, gdy żałosne łzy ociekały po jego policzkach. — Co się do cholery ze mną dzieje?! — krzyknął bezsilnie, chwytając się za ciemne końcówki swoich włosów, nie potrafiąc za nim zrozumieć swojego postępowania.
Pukanie do drzwi spowodowało, że jego oczy otworzyły się szerzej w zaskoczeniu.
— Ggukie, czy wszystko w porządku? — usłyszał za drzwiami zmartwiony głos Taehyunga, a on przyłożył do swoich uszu dłonie.
— Nie słyszysz go. Po prostu go tutaj nie ma — wyszeptał z ciężkością w głosie. Chaos w jego głowie nie potrafił dać mu spokoju, gdy wszystko stało się dla niego zbyt trudne. Jego uczucia i zawahanie się przed zabiciem nie były teraz w żaden sposób wytłumaczalne albo po prostu nie chciał usłyszeć tego absurdalnego wytłumaczenia.
— Jungkook, odezwij się — powiedział ze zmartwieniem chłopak, który przysuwa do drewna swoje ucho. — Jesteś na mnie zły? Czy może coś się stało na treningu? — pytał i pytał, doprowadzając Jungkooka do wewnętrznego szału.
— Po prostu zostaw mnie w spokoju — rzekł, trzymając się za głowę, gdy słone łzy sunęły się po jego bladych policzkach. Zmieszany Taehyung za drzwiami poczuł się jeszcze bardziej zmartwiony dziwnym zachowaniem jego męża. Zwrócił swoje ciało przodem do drzwi, gdzie czoło oparł o drewno, a jego dłonie przycisnęły się do drewna.
— Jeśli coś cię martwi i potrzebujesz rozmowy, to.. to możesz na mnie liczyć. Wiem, że samemu jest ciężej... — powiedział szeptem, a mokre powieki bruneta zamknęły się w załamaniu. — Zrobię dla ciebie herbaty, coś na uspokojenie.. Nie wiem, ale zrobię to — dodał, chcąc w jakiś sposób pomóc Jeonowi, który zacisnął swoje dłonie w gniewie, a żyły na jego rękach napięły się w tym czynie. Słysząc odchodzące kroki młodszego, patrzył swymi węglowymi tęczówkami w przestrzeń praktycznie opustoszałego pokoju, w którym stało jedynie biurko i łóżko oraz jedna duża szafa, jednak bez żadnych specjalnych ozdób. Wszystko było po prostu puste tak samo, jak jego cały sens istnienia. Nie miał prawa do litości, jednak jego ciało zawahało się przed dokonaniem zemsty, a tego nie potrafił przeboleć. Dlaczego nie potrafił zabić Taehyunga? Dlaczego jego ciało musiało zawieść?
— Muszę to zrobić, cokolwiek... byleby żałował — szepnął z mrokiem w głosie, po czym otarł swoje policzki z łez, by podnieść się na równe nogi.
W tym samym czasie zmartwiony Taehyung parzył herbatę dla męża, który martwił go swoim zachowaniem. Zalewając gorącą wodę z czajnika do kubka, odłożył z powrotem na miejsce czajnik, gdzie cały zesztywniał, gdy poczuł na swojej tali silne dłonie, które przycisnęły go do blatu, a ciało silniejszego napierało na jego. Wzdrygnął się, czując gorący oddech na karku i znajomy zapach perfum Jungkooka. — Boisz się mnie? — usłyszał pytanie tuż przy swoim uchu, a jasnowłosy starał się oddychać spokojnie.
— Ciebie się nie boję, ale mnie troszeczkę wystraszyłeś — odpowiedział mu, chcąc się odwrócić do niego przodem, jednak Jungkook nie pozwalał mu na to, przytrzymując go i dociskając jego tułów do blatu, gdzie zmuszony był wypiąć się swoimi tyłami, a jego oddech stał się niespokojny, gdy czuł przy swoich pośladkach przyciskające się twarde krocze męża. — Jun...
— Nic nie mów. Potrzebuję cię — oznajmił mu, a jego głos brzmiał dziwnie w uszach Taehyunga, który poczuł prawdziwą niepewność, gdy starszy brzmiał tak stanowczo i bezemocjonalnie, jakby potrzebował wyżycia.
— D-Dobrze — wyszeptał, oczekując na działanie bruneta, którego dłoń przedostała się do jego krocza, a on zacisnął swoje powieki, będąc przerażonym tym, jak dotyk Jungkooka różni się i jest bardziej agresywny.
Całował jego kark agresywnymi pocałunkami, a wyczuwając drżenie jego ciała, zatrzymał się, gdzie przez dłuższą chwilę kazał mu czekać w jednym miejscu. Nie rozumiał, dlaczego zwlekał z tym, czego potrzebował, jednak nie mógł ujrzeć jego twarzy. Nagle został puszczony, a chłopak bez żadnego słowa odsunął się od niego, przystając przy stole, o który oparł swoje dłonie, a jego głowa zwisała w dół. Zmieszany blondyn odwrócił się w jego stronę, a jego klatka piersiowa unosiła się niespokojnie, gdy oczy wlepione miał w plecy męża. — Dlaczego przestałeś? — zapytał, patrząc na niego z niezrozumieniem.
— Przestań w końcu pytać. Nie potrafię — powiedział z ciężkością w głosie, a jasnowłosy niepewnie zbliżył się do niego, gdzie jego niepewna dłoń dotknęła ramienia Jungkooka, który wzdrygnął się przez jego dotyk i odsunął się od niego. — Zapomnij o tym — mruknął z chłodem, gdzie odszedł w stronę sypialni, a zmieszane oczy młodszego podążały za nim, gdy Jungkook pozostawił go z poczuciem winy.
Nie chciał zawodzić Jungkooka i czuł się przez to wszystko winny.
Zacisnął w zdenerwowaniu swoje dłonie, czując się bezsilnym na to, jak jego ciało zareagowało na czyny osoby, którą kocha.
Ruszył w stronę sypialni, gdzie wszedł do środka, mogąc ujrzeć siedzącego na łóżku bruneta, który trzymał się rękoma za głowę. Przystanął niepewnie przed chłopakiem, gdzie przełknął z trudem ślinę, zabierając się za rozpinanie swojej koszuli, a zaszklone oczy Jungkooka podniosły się na niego z zaskoczeniem.
— Co ty robisz? — zapytał go, gdy Taehyung rozpiął połowę guzików w swojej koszuli.
— Tego potrzebujesz, prawda? Mojego ciała — powiedział, chcąc ofiarować mu to, czego pragnął. — Jeśli tego potrzebujesz i chcesz to siłą, to ja... pozwalam — dodał, a dłoń Jungkooka chwyciła za jego zdrową dłoń, którą powstrzymał przed kontynuacją i przyciągnął go w swoją stronę, gdzie położył ciało chłopaka na materacu łóżka, siadając przy jego ciele. Klatka piersiowa chłopaka unosiła się niespokojnie, gdy jego oczy nie potrafiły spojrzeć na Jungkooka. — Możesz robić ze mną, co chcesz — wyszeptał, gdy ciemne oczy Jeona patrzyły na niego bez żadnego wyrazu.
— Leż już cicho i pozwól mi się uspokoić, tygrysku — powiedział ze spokojem, gdzie jego głowa ułożyła się na klatce piersiowej zaskoczonego Taehyunga, który nie potrafił ukryć swojego zaskoczenia, gdy Jungkook z potrzebą przytulił się do niego. — Nie jestem w stanie niczego wziąć od ciebie siłą... J-Ja nie potrafię cię skrzywdzić — wyszeptał z ciężkością, dociskając swoją twarz do jego piersi, a serce Taehyunga zabiło niespokojnie w jego piersi, a w oczach zebrały się łzy. Jego dłonie pewnie otuliły głowę starszego, który uspokajał się, słuchaniem szybko bijącego serca chłopaka. — Twoje serce tak szybko bije dla mnie... — powiedział cicho, zamykając swoje powieki, gdy palce młodszego przedostawały się między jego ciemnymi włosami.
— Bo bardzo cię kocham, a teraz jeszcze mocniej — odpowiedział mu ze spokojem. — Ale następnym razem, kiedy będziesz zły, to porozmawiajmy o tym, dobrze? — zapytał go.
— Poznałeś moją mroczną stronę... Przepraszam, że cię wystraszyłem, tygrysku — westchnął ciężko, a jego oczy uchyliły się delikatnie.
— Nie jestem zły. Dla ciebie jestem w stanie zrobić wszystko, aby cię uszczęśliwić. Tak bardzo cię kocham, że boję się ciebie zawieść — wyznał szczerze, gdy przez głowę Jungkooka przechodziły ważne słowa.
"Nie powinieneś mnie kochać"
~
Następnego dnia Taehyung o samym świcie pojechał autobusem do swojej pracy, gdzie przez całą drogę rozmyślał o wczorajszym zachowaniu Jungkooka, którego swoją drogą nie ujrzał po przebudzeniu. Jakaś jego część czuła, że Jungkook próbuje trzymać go na dystans, a to w ogóle mu się nie podobało. Obawiał się najgorszego, a z całych sił próbował wierzyć, że wszystko jest dobrze i nic złego się nie dzieje, jednak takie wypieranie nie mogło trwać długo, gdy posiadał tak wiele negatywnych myśli. Jak długo miał się oszukiwać? Był we wszystkim zły i nic mu nie wychodziło, a usamodzielnienie przytłaczało go na wiele sposobów, jednak posiadanie obok siebie Jungkooka potrafiło utrzymać go jeszcze na nogach, a co jeśli on może czuć się nim zmęczony?
Pokręcał głową na wszystkie swoje negatywne myśli, które doprowadzały go wewnętrznie do łez. Nie chciał być ciężarem dla męża, ale jakby się nie starał, to nie nauczy się wszystkiego od razu. Nienawidził tego, a w tym wszystkim jest jeszcze była dziewczyna Jungkooka. Czy chłód i dystans Jungkooka spowodowany był żywionymi przez chłopaka uczuciami do tej dziewczyny? Zacisnął swoje usta, gdy w kącikach jego oczu zebrały się łzy bezsilności. Czy teraz po tym, co mu powiedział o swojej przeszłości, mógł się go brzydzić?
Opuścił autobus, gdzie udał się prostą drogą do lokalu. Wchodząc do środka, udał się prosto do szatni, gdzie przebrał się w swój służbowy strój. Wyszedł do sali, gdzie Jimin przygotowywał wszystkie stoliki, a on podszedł do niego, aby mu w tym pomóc.
— Cieszę się, że nie rezygnujesz z tej pracy i czujesz się już lepiej — powiedział w jego stronę chłopak, a Taehyung uśmiechnął się jedynie, gdzie postawił na środku stolika świeży wazonik z kwiatem.
— Właściwie to mam do ciebie pytanie, Jimin — zaczął po dłuższej chwili, gdy zdążyli obejść już kilka stołów.
— Pytaj — uśmiechnął się w jego stronę.
— Jeśli ktoś, kogo kochasz, nie mówi ci tych dwóch ważnych słów, to coś jest na rzeczy? — zapytał niepewnie, a Jimin zamyślił się przez jego pytanie.
— Gdy Misook przestał mi to mówić, zaczął być agresywny i wykorzystywał moją naiwność, jak sam wiesz — westchnął cicho. — Więc raczej jest coś na rzeczy, a czemu pytasz? — zapytał z zaciekawieniem.
— Tak bez powodu — wzruszył jedynie ramionami, gdy przez odpowiedź Jimina jego brzuch mocno go zabolał. — Muszę iść do toalety — wyszeptał, gdy jego twarz oblała się zimnym potem, a Jimin spojrzał ze zmartwieniem na jego pobladłą twarz.
— Okej, ale widzę, że coś się dzieje, Tae — powiedział, przyglądając mu się z uwagą. — Coś z tobą i Jungkookiem? — zapytał, a Taehyung odwrócił nerwowo wzrok.
— Powiedzmy, że coś mu powiedziałem o sobie i boję się, że to wiele zmieniło... — westchnął cicho. — Ale jeśli mam być szczery, to nie wiem, co mam myśleć o jego zachowaniu — wyznał szczerze, a Jimin słysząc jego załamanie w głosie, zaczął się naprawdę obawiać.
— A co jest z nim nie tak? — zapytał.
— Jest bardzo zmienne — odpowiedział mu. — Nie potrafię się do niego zbliżyć na tyle, bym mógł go zrozumieć i czuję, że on trzyma mnie na dystans. Nie wiem — chwycił się za głowę. — A jeśli romansuje za moimi plecami z tą jego byłą? — spojrzał załamany na przyjaciela.
— Nawet tak nie myśl, Tae. Jesteś ostatnio bardzo nerwowy i przechodzisz załamanie nerwowe, jednak nie posądzaj go o zdradę. Może jest jakieś wytłumaczenie na jego zachowanie. Każdy z nas ma lepsze dni i również te gorsze. Małżeństwo nie jest lekkie i osobiście myślę, że nie jesteś na to przygotowany. Nie, kiedy masz takie problemy, ale rozumiem, że sytuacja tego wymagała — powiedział szczerze, a Taehyung odwrócił wzrok.
— Pewnie masz rację — szepnął, by zaraz odejść w stronę łazienki, gdzie wbiegł do środka, zamykając za sobą drzwi. Nie potrafiąc kontrolować tych burzliwych uczuć i strachu przed odrzuceniem, przykucnął przed muszlą, wsuwając palec do swojego gardła, chcąc wyzbyć się wszystkich zmartwień. Łzy ociekające po jego policzkach, z każdym dławieniem i trudnym oddechem powodowały ból głowy i nieopisujące zmęczenie życiem.
Klęczał przed muszlą dłuższą chwilę, pozwalając sobie na głośny płacz. Żałował, za każdym razem bardzo żałował tego, co robi i z czym nie potrafi się zmierzyć. — Boże, po co mu to powiedziałem, po co?! — zapłakał, obwiniając się za wszystkie błędy przeszłości. Nie chciał, aby Jungkook zmieniał się przez to wszystko.
Podszedł do umywalki, gdzie zaczął opłukiwać swoje usta, wykonując tę czynność wielokrotnie. Gdy jego usta stawały się sine od nadmiaru wody, wtedy przenosił oczy na swoje odbicie, gdzie przyglądał się sobie bez żadnego wyrazu, jakby wszystkie emocje z niego wyparowały.
"Trzy ważne zasady czynią cię silniejszym, pamiętaj: Nie przegrywasz, nie dajesz, a dostajesz. Gdy te zasady sobie wpoisz, będziesz wiedział, czym jest prawdziwa uległość."
"Na tacy nie podawaj wszystkiego niegodnym", "Nie bądź rozczarowaniem. Bądź zawsze przygotowany i okazuj się bezskazy"
Jego oczy przeszły na zabandażowany nadgarstek, gdzie przez natłok słów ojca, zaczął głęboko nad nimi myśleć. — Znam trzy zasady, więc dlaczego za każdym razem je łamię? — zapytał ze smutkiem, a dzwoniący w jego kieszeni spodni telefon spowodował, że oderwał wzrok z ręki i wyciągnął urządzenie, by odebrać połączenie. — Słucham?
— Jesteś już w pracy, tygrysku? — usłyszał po drugiej stronie Jungkooka.
— Tak — odpowiedział mu. — D-Dlaczego nie było cię rano? — zapytał niepewnie.
— Ech.. Właściwie to spędziłem całą noc poza domem — wyznał, a wargi blondyna zadrżały.
— U-Unikasz mnie? — zapytał, starając się nie zważać na pieczenie w oczach. — C-Czy to dlatego, że jestem brudny? T-To dlatego chciałeś m-mnie..
— Co ty bredzisz? — przerwał mu.
— Mówię teraz, co czuje Jungkook — rzekł z powagą w głosie, gdzie oparł swoją dłoń na umywalce. — Twoje zachowanie na to wszystko wskazuje i naprawdę zaczynam żałować, że w ogóle powiedziałem ci o wszystkim! — krzyknął w bezsilności.
— Uspokój się, Tae. To nie chodzi o to... To nie w tobie jest problem — powiedział z ciężkością.
— A niby w kim?! — zapytał.
— Ze mną jest kurwa problem. Chciałem do ciebie zadzwonić, tylko po to, aby wiedzieć, czy jest wszystko dobrze i żebyś po powrocie nie czekał na mnie, bo mogę późno wrócić — wytłumaczył, nie dając możliwości Taehyungowi do dalszej rozmowy, gdyż zaraz po swoich słowach się rozłączył. Dwudziestolatek spojrzał ze smutkiem na wyświetlacz telefonu, czując, że coś jest nie tak i obawiał się o to, co może kryć się za prawdziwymi uczuciami Jungkooka.
~
Jungkook patrzył ze smutkiem na wyświetlacz swojego telefonu, gdy jego wątpliwości, zbyt wiele namieszały. — Dlaczego siebie nie kontrolujesz? Kontroluj się i nie daj się poznać — szepnął do siebie, gdy stał przed salą treningową, oczekując na przyjście Kim Namjoona. Schował do kieszeni telefon, gdy dostrzegł idącego chłopaka, na którego widok coś w nim zawrzało. Ruszył pewnymi krokami w jego stronę, gdzie zbliżając się do niego, od razu przywalił mu w twarz. Namjoon upadł na ziemię po uderzeniu Jeona, który patrzył na niego z góry.
— To za wpieprzanie się do moich spraw i dotykanie mojego telefonu — rzekł w jego stronę, a Joon otarł swoje zakrwawione usta, po czym wstał, a Jeon w zdenerwowaniu chwycił za jego koszulkę, patrząc z gniewem na niego. — Myślałem, że jesteśmy kumplami i dotrzymasz słowa, a ty co zrobiłeś, hm?! — wycedził między zębami.
— Zawsze robię to, co jest dobre dla ciebie — odparł, starając się nie reagować na gniew przyjaciela.
— W dupie mam twoje dobro. Ten telefon był ważny, Namjoon! — krzyknął w zdenerwowaniu. — Taehyungowi mogło się coś stać! — dodał, a jego klatka piersiowa unosiła się niespokojnie.
— Czy to nie byłoby ci na rękę? — uniósł brew, a Jeon zacisnął szczękę, zamachując się na chłopaka z pięścią, jednak krzyk Hyulee powstrzymał go przed uderzeniem.
— Jungkook, zostaw go! — krzyknęła stając w obronie Joona, gdzie stanęła między dwójką.
— Nie mieszaj się do tego, to ciebie nie dotyczy — mruknął z chłodem brunet, który patrzył tępym wzrokiem na Namjoona.
— A właśnie, że dotyczy! — podniosła głos, a zmieszany brunet jej słowami puścił Namjoona, by przenieść oczy na dziewczynę. — To ja kazałam Namjoonowi odrzucić połączenie i skasowałam wiadomości od tego śmiecia! — wyznała ze zdenerwowaniem w głosie, a Jungkook patrzył na nią z niedowierzaniem.
— Dlaczego to zrobiłaś? — zapytał z bezsilności.
— Czy to nie jest jasne? Zrobiłam to z miłości do ciebie, Jungkook — odpowiedziała mu wprost, a chłopak złapał się za głowę.
— A ja dla twojego dobra, Jungkook — dodał Namjoon, a Jungkook patrzył na dwójkę z niedowierzaniem i bezsilnością.
— Rozumiem.. — zaśmiał się gorzko. — Obydwoje czegoś ode mnie oczekujecie. Ty Namjoon myślisz o mojej przyszłości i karierze, bo nie chcesz, aby coś mnie dekoncentrowało, a ty Hyulee oczekujesz ode mnie dawnych uczuć. Wszyscy czegoś ode mnie oczekują... — pokręcił głową, mając już dość wszystkich oczekiwań. — Dlaczego wszyscy zawsze czegoś oczekujecie ode mnie? — zapytał, śmiejąc się żałośnie. — Jungkook, kochaj mnie. Jungkook, myśl o przyszłości i karierze. Jungkook, musisz pamiętać co Taehyung zrobił Jirae. Jungkook, nie wolno ci kochać kogo chcesz. Jungkook, musisz kochać kobietę. Jungkook, to musi być Hyulee. Jungkook, nie zawiedź nas i twojej siostry, która musi na to patrzeć — mówił, jak we własnym transie, a dwójka patrzyła na niego z zaskoczeniem. — Wiecie co? — uniósł kpiąco brew. — Będę robił wszystko według własnych oczekiwań i nie będę się za wami oglądał. Nie wpieprzajcie się więcej do mnie i nie tykajcie Taehyunga, bo was zabije! — warknął z gniewem, by zaraz odejść w swoją stronę.
— On oszalał — rzekła Lee, która spojrzała na zmieszanego Namjoona. — Namjoon, musimy go powstrzymać! — podniosła głos, widząc, że chłopak nie reaguje na jej słowa.
— On już postanowił — spojrzał na nią. — Nie da nam się zbliżyć do siebie, nawet jeśli mamy dobre intencje, Lee — dodał, a dziewczyna pokręciła w rozgniewaniu głową.
~
Gdy nastał późny wieczór, Jungkook zatrzymał się przy barierkach przy swoim mieszkaniu, gdzie dostrzec mógł zapalone światła w środku, które świadczyły o obecności Taehyunga w domu. Patrzył ze smutkiem w stronę okien, nie czując się na siłach, by móc wejść do środka i spotkać dwudziestolatka, który miał mu za złe jego zachowanie. Nie chciał, aby młodszy myślał, że to jest winą jego koszmaru z dzieciństwa, nawet jeśli nie miał pewności, czy to mogło być prawdą. Słowa prezesa o chorobie chłopaka naprawdę go zaskoczyły i obawiał się, że wszystkie słowa Taehyunga mogły być wytworem jego paranoi, jednak nie chciał stawać po żadnej stronie i stwierdzać, kto mówi prawdę, a kto nie. Po prostu chciał wierzyć w Taehyunga.
— Widzę, że zamierzasz drugą noc tutaj spędzić — usłyszał głos Hoseoka, który podszedł do niego. — Widziałem cię w nocy tutaj — dodał z delikatnym uśmiechem. — Chciałem przyjść do ciebie i zjebać cię za to, że olałeś Taehyunga, gdy cię potrzebował, ale widziałem, że nie byłeś w nastroju — wytłumaczył.
— I wciąż nie jestem. Zresztą to nie moja wina. Okazuje się, że Namjoon i Hyulee widzą lepiej, co jest dla wszystkich dobre, a co nie — rzekł z przekąsem, gdzie oparł swoje dłonie na barierce.
— Mówisz, że to Namjoon i Hyulee stali za tym?! — podniósł nieco głos w oburzeniu, a nie słysząc żadnego zaprzeczenia, zaczął głośno przeklinać. — Niech on tylko wróci, to mu nagadam — powiedział ze zdenerwowaniem. — I wtedy... — zatrzymał się, gdy jego oczy zatrzymały się na profilu Jungkooka, u którego mógł ujrzeć łzy. — Płaczesz? — zapytał zaskoczony.
— Prawie to zrobiłem — wyszeptał.
— Co prawie zrobiłeś? — zapytał ze zmieszaniem.
— Prawie zabiłem Taehyunga — odpowiedział, wciąż patrząc przed siebie, a Hoseok otworzył w zaskoczeniu swoje oczy. — Byłem tak blisko celu... i nie dałem rady — zaśmiał się żałośnie.
— To raczej dobrze, Jungkook. Ty nie jesteś złym chłopakiem i nie krzywdzisz ludzi — powiedział, patrząc na niego z troską. — Najważniejsze, że się powstrzymałeś — dodał, a Jungkook zacisnął swoje wargi.
— C-Chodzi o to, że ja nie potrafię skrzywdzić Taehyunga. Chciałem tego tak bardzo, a kiedy ten czas nadszedł, moje ciało się zawahało i... zawiodłem Jirae — spojrzał swoimi zaczerwionymi oczami na rudowłosego. — Chciałem dalej z tym walczyć i potraktować go jak szmatę, jednak czując jego strach, poczułem się jak najgorsza świnia. Zacząłem czuć się winny, Hoseok i nie potrafię wejść do domu z myślą, co chciałem mu wczoraj zrobić. Zabić, zgwałcić czy cokolwiek... — zapłakał żałośnie, a Hoseok patrzył na niego ze zmieszaniem, widząc jeden wielki bałagan wokół Jungkooka.
— Ogarnij się i nie trać rozumu. Chyba liczy się to, że tego nie zrobiłeś i przekonałeś się do tego, że nie jesteś w stanie skrzywdzić Taehyunga — powiedział z powagą w oczach. — Nie zrobiłeś tego, co zamierzałeś, jednak liczy się to, że powstrzymałeś się i dałeś się ponieść chęci zemsty. Nasza Jirae również tego by nie chciała — dodał, a Jungkook pokręcił głową.
— On ją skrzywdził, a ja nie potrafię się zemścić...
— Może pomyśl, dlaczego nie możesz tego zrobić, co? — uniósł brew, a chłopak odwrócił nerwowo wzrok. — Bo masz serce i nienawidzisz ludzkiej krzywdy. Może nie kochasz go, ale przez ten czas zdążyłeś poznać — rzekł wprost.
— To nie tak — pokręcił głową, zwiększając nacisk w swoich dłoniach. — Powstrzymało mnie to, co czuję przy nim, a nie samo sumienie — wyznał szczerze, gdy gorzkie łzy ociekały po jego policzkach. — M-Moje uczucia... zmieniły się przez niego — zapłakał, przykucając w bezsilności, a Hoseok również przykucnął przy nim, gdzie chwycił za jego ramiona, widząc po raz pierwszy tak zdruzgotanego Jungkooka. — Jestem kurwa potworem i egoistą, ale chciałbym mieć coś mojego... jednak dla samej pamięci o Jirae, nie powinienem tego robić, Hoseok — mówił, pokręcając bezsilnie głową.
— Jungkook, o czym ty mówisz? Co chciałbyś, aby było twoje? — pytał zmieszany.
— Czy to jest złe, że cieszy mnie widok tego chłopaka o poranku? Czy złe jest to, jeśli jego uśmiech sprawia, że czuję się szczęśliwy? Czy złe jest to, że chcę mieć go blisko i pragnę chronić przed każdym, kto mógłby go skrzywdzić, nawet przed samym sobą? Czy to źle, że nie czuję się przy nim samotny i jego obecność jest dla mnie czymś naprawdę cennym? — pytał, cały czas wymieniając. — Czy to jest złe, że wszystko w nim powoduje, że rozumiem, czym jest prawdziwe pragnienie oraz bezgraniczna miłość w jego wierności, w jego pięknu i niewinności... we wszystkim.. Czy to złe, że chcę zachować te uczucia tylko dla siebie i być, choć ten jeden raz egoistą? — zapytał przez łzy, gdy Hoseok patrzył na niego ze współczuciem.
— To nie jest złe, jeśli te uczucia są szczere, Jungkook — odpowiedział.
— Są cholernie złe, jednak szczere — spojrzał mu w oczy. — Co ze mnie za syn, brat? — zapytał z bezsilnością. — Wszystkich zawiodłem tym bardziej, kiedy złamałem daną obietnicę mojej siostrze i zboczyłem z drogi — rzekł żałośnie. — Miłość jest taka głupia, ale nic nie poradzę na moje uczucia, już nic... J-Ja nie potrafię skrzywdzić osoby, którą kocham.
~
Witajcie ^^
Jungkook w końcu przyznał się do swoich uczuć, jednak niełatwe są do zaakceptowania przez niego. Mimo wszystko pragnie zachować dla siebie "Jego uczucia".
Widzimy się w środę kochani ^^
Next ep:|Nadejście cienia|
Zostawcie po sobie:
Głosy i Komentarze
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top