|Leśny sen pt.2|

Taehyung po swoich słowach, odszedł w stronę jeziora, chcąc pobyć samemu, a zaś zaskoczony Jungkook chciał udać się za chłopakiem, jednak wchodząca mu w drogę Hyulee, powstrzymała go przed tym, chwytając za jego rękę.
— Jungkook, nie cieszysz się ? — zapytała, nie ukrywając swojego zadowolenia tym, że udało jej się zranić Taehyunga.

— Nie kurwa, rzyga na twój widok kleszczu! — warknął wrogo Seokjin. — To wszystko wina Namjoona, gdybyś miał jaja, nie zabrałby lalki — wskazał palcem wskazującym na Namjoona.

— Seokjin, daj mi to wyjaśnić — rzekł w stronę chłopaka, który obrażony skrzyżował ręce i odwrócił głowę w bok.

— Nie ma co wyjaśniać. Miałem nadzieję, że nie dasz mi powodów do żałowania, ale ty chyba musisz wszystko spieprzyć — mruknął z chłodem, gdzie odszedł w zagłębie lasu.

— Jin, czekaj no! — pobiegł za nim, a Jimin westchnął ciężko w bezsilności, tak samo Lenka.

— A miało być tak fajnie — wydął dolną wargę.

— Jeszcze nie jest za późno — pocieszył go Yoongi, który przystanął obok dwójki. 

— Jeśli ona zostanie, to połowa osób nie będzie podzielała twojego zdania — zauważył Jimin, który patrzył w stronę odchodzącego Jungkooka z Hyulee. — Nie rozumiem w ogóle, po co ona tutaj przyjechała — rzekł z namysłem.

— Żeby coś zdziałać. Niektórzy nie potrafią zaakceptować odrzucenia i stają się nadto upierdliwi — odparł Yoongi, który spojrzał na Hoseoka.

— Prawda — przytaknął głową. — Lepiej się rozpakujmy i przygotujmy namioty, bo ci na pewno teraz o tym nie myślą — pokręcił głową, po czym wstał z pnia.

— My z Seokjinem swój rozstawiliśmy — oznajmiła Lenka. — Namjoon i ta dziewczyna również, więc użyczę rąk do pomocy — uśmiechnęła się szeroko.

— To pomóż chłopakom, a ja pójdę poszukać Taehyunga — rzekł w jego stronę zmartwiony Jimin. — Poszedłbym również do Seokjina, ale on jest teraz z Namjoonem, a jak zaczną się bić, to wolę być przy tym nieobecny — podrapał się nerwowo po tyle głowy.

— W sumie racja — przytaknęła głową, mając dreszcze na samą myśl o tej dwójce. — Leć do niego — spojrzała w oczy Jimina, który przytaknął głową. — A i weź to — podała mu do dłoni paczkę chusteczek. — Pewnie się przydadzą — dodała, a Jimin spojrzał z zaskoczeniem na prostokątną paczuszkę.

— Wow, jesteś zawsze bezpieczna. Znając Taehyunga, to na pewno się przydadzą — sprostował, po czym odszedł w stronę jeziora.
Dostrzegając przyjaciela siedzącego na trawie, podszedł do niego, gdzie zaraz usiadł obok. Widząc jego mokre policzki, niepewnie wyciągnął w jego stronę paczkę z chusteczkami.
— Wiem, że jesteś zły z obecności byłej Jungkooka, ale nawet on nie miał na to wpływu — powiedział ze spokojem w głosie, a Taehyung spojrzał ze smutkiem na paczkę z chusteczkami, którą przyjął z dłoni Jimina.

— Raczej tak, ale nie ukrywam, że przez chwilę zwątpiłem i straciłem cierpliwość — westchnął ciężko. — Chciałem, aby ten wyjazd należał do mnie i Jungkook, żebyśmy mogli w końcu się pogodzić i całkiem zapomnieć o ostatnich problemach — powiedział, usuwając z policzków niepotrzebne łzy. — Obecność jego byłej jedynie zniszczyła moje nadzieje — wyznał, a Jimin oparł swoją dłoń na ramieniu przyjaciela.

— No chyba nie dasz się tej jędzy? — uniósł brew.

— W życiu! — odpowiedział od razu. — Ale boję się, że Jungkook będzie za nią latał — rzekł, patrząc w stronę jeziora.

— Raczej na odwrót — pokręcił głową. — Wiem, co czujesz, ale nie możesz się dać, Tae. Ta idiota przyjechała tutaj, żeby namieszać, ale nie możemy pozwolić, aby to się jej udało — rzekł z przekonaniem.

— Masz rację — przytaknął głową.

— No już. Nie zasmucaj się niepotrzebnie i chodź nam pomóc — powiedział, wstając na równe nogi.

— A oni tam są? — zapytał niepewnie.

— Nie, gdzieś poszli — odpowiedział szczerze, a Taehyung nie potrafił ukryć przed przyjacielem swoich obaw. 

~

Jungkook ciągnąc przez całą drogę Hyulee, zatrzymał się w części lasu, gdzie nikt nie przeszkodziłby ich dwójce podczas tej rozmowy. Puścił rękę dziewczyny, gdzie zwrócił się w jej stronę, starając się zachować spokój. Jego ciemne oczy skanowały spokojną twarz dziewczyny, która zaczesała pasmo włosów za ucho.
— Dlaczego tutaj przyjechałaś? — zapytał ją z bezsilnością w głosie.

— Dla ciebie tutaj prychałam, nie... dla nas — odpowiedziała mu z pewnością w głosie. — Musimy naprawić naszą relację i wrócić do siebie, żeby nie było za późno — zbliżyła się do niego, gdzie jej zachłanne dłonie umiejscowiły się na torsie Jeona.

— Tutaj nie ma czego naprawiać, Lee. Czego ty do cholery nie rozumiesz?! Nie ma nas i już nie będzie! — podniósł rozjuszony głos, czując się sfrustrowany uporem dziewczyny, która nie potrafiła przez dwa lata niczego zrozumieć. — Dwa lata, miałaś dwa lata, żeby to pojąć. Zrozum, że ja koc...

— Nie chce tego słyszeć! — podniosła głos w zdenerwowaniu. — Słyszałam od Namjoona, że kochasz tego śmiecia, ale nie można na to pozwolić. Jesteś teraz ogłupiony i zaślepiony przez tę zemstę, która cię niszczy. Ty nie możesz go kochać, po moim trupie! — uderzyła bezradnie piąstką w jego pierś, gdy ciemnowłosy zamknął swoje oczy, starając się nie stracić opanowania. — Nikt mi ciebie nie odbierze i nigdy nie zaakceptuje tego, że wziąłeś z nim ślub z zemsty, która zrodziła się w śmieszną miłość. Muszę cię powstrzymać, bo nie mogę ci pozwolić odejść jeszcze dalej — powiedziała, wtulając się w chłopaka, który stał bezruchomo. 

— Hyulee, ty sama nie wiesz, co mówisz — powiedział z chłodem. — Moja miłość może i jest śmieszna, ale jest szczera... Kocham Kim Taehyunga i mam ochotę wykrzyczeć to całemu światu!  Nic w tym nie jest mylne, mylne było moje wypieranie przez ten cały czas — wyznał, a zaskoczona dziewczyna oderwała swoją twarz z jego torsu, by unieść na niego swoje oczy. — A ty musisz zrozumieć, że ciebie nie kocham i nigdy nie będzie tak jak kiedyś — dodał, a Hyulee pokręcała w sprzeciwie głową.

— Nie zgadzam się na to... To wszystko jego wina i tego, co zrobił Jirae! — wykrzyczała w żalu. — Nienawidzę dnia, w którym twoja siostra spojrzała na tego śmiecia! — dodała, podnosząc na niego swoją rękę, którą Jeon zatrzymał przed uderzeniem.

— Uwierz, ja również tego żałuje, ale bardziej tego, że wcześniej go nie spotkałem. Gdyby wszystko inaczej się potoczyło, nie musiałbym się tak czuć — rzekł z powagą w oczach. — Gdybym go wcześniej znał, pomógłbym mu, a on mi  — dodał, a w jego oczach zebrały się łzy bezradności.

— O czym ty do cholery mówisz? Nie mów mi, że jest ci go żal po tym, co zrobił twojej siostrze?! — zapytała z niedowierzaniem.

— On nie był w pełni świadomy...

— Usprawiedliwiasz jego zachowanie? Gwałt?! — zapytała, podnosząc głos.

— Nie... — odwrócił nerwowo wzrok. — Na początku miałem go za kogoś, kto nie zasługuje na wybaczenie, za kogoś najgorszego, kogo pragnę zabić. Nienawidziłem Kim Taehyunga całym sercem, a jego śmierć była dla mnie czymś, co mogłoby odpokutować cały mój ból. Miałem go za rozkapryszonego i bezuczuciowego chłopaka, dopóki jako jego cień zacząłem stawać się częścią jego, a on częścią mnie — rzekł ze szczerością, gdzie zaraz spojrzał w oburzone oczy Hyulee. — Ale on jest taki niewinny...

— Nie chce tego słuchać, zaślepiła cię pycha i pragnienia. Kochasz go? — uniosła kpiąco brew. — Też mi coś — prychnęła. — To jest jedynie twoja chwilowa zachcianka, bo w głębi serca wiesz, co jest słuszne, ale wypierasz się tego i chcesz nagle usprawiedliwiać krzywdę, jaką wyrządził twojej siostrze — pokręciła głową rozczarowana.

— Nie tobie mnie oceniać. Będę robił, tak jak serce mi dyktuje. Nie wiem, co mi to wszystko przyniesie, ale wrzucam się pod prąd — oznajmił, a dziewczyna nie mogła uwierzyć w jego słowa. — A ty nie próbuj swoich sztuczek i nie wchodź nam w drogę. Sprawę z listami radzę ci więcej nie powtarzać, bo zatkam ci nimi usta — ostrzegł ją, patrząc z chłodem.

— Więc się domyśliłeś? — uniosła brew.

— Są dwie osoby, które mają tyle jadu, a skoro jedna z nich nie była autorką listów, to zostałaś tylko ty. Sprawą mojej siostry zajmę się ja i to ja mu wyjawię, jakie były moje wszystkie intencje od samego początku — rzekł z powagą w oczach.

— Świetnie. Zrobisz mi tylko tym przysługę, o ile się odważysz — wysiliła się na uśmiech.

— Najważniejsze, abyś milczała i nie wchodziła mi w drogę — mruknął, odsuwając się od dziewczyny, która chwyciła szybko za jego dłoń.

— A co ja będę miała z milczenia? — zapytała.

— Nic nie będziesz miała — odpowiedział jej.

— Ale ja ciebie chcę — odparła z pewnością w głosie.

— Nie będę płacił ci za milczenie sobą. Lepiej przestań żyć złudzeniami i zapomnij o tym, co nas łączyło, Lee. Kocham Taehyunga i lepiej będzie, jeśli wrócisz do stolicy — rzekł z chłodem, gdzie zaraz wyrwał swoją dłoń i odszedł drogą powrotną, zostawiając w samotności rozgoryczoną dziewczynę.

— Pożałujesz, kiedy otworzę ci oczy..

~

Taehyung razem z resztą przygotowali wszystkie namioty oraz powypakowywali walizki z najpotrzebniejszymi rzeczami. Kiedy wrócił Jungkook oraz Hyulee, starał się ich ignorować, a skupić się na pomocy Jiminowi i Hoseokowi, którzy przygotowywali ramen na obiad.
Do czasu obiadu, nawet Namjoon i Jin wrócili z lasu, nie odzywając się do siebie choćby słowem. Atmosfera zagęściła się przez nieproszoną Hyulee, którą Namjoon przywiózł. 

Po dość późnym obiedzie Jimin, Jin, Lenka, Taehyung oraz Hoseok odeszli w dość przestrzenną część niedaleko plaży, gdzie razem chcieli pograć w badmintona, a Namjoon, Jungkook oraz Yoongi męczyli się w tym czasie ze złożeniem stołu i przygotowaniem jedzenia do pieczenia. Za to Hyulee rozmawiała tylko z Namjoonem, gdyż Jungkook całkowicie ignorował jej pytania.
Pod wieczór wszyscy wrócili do ich obozowiska, gdzie ogień był całkiem rozpalony i był jedynym źródłem światła wokół nich.
— Nie mogę doczekać się strasznych opowieści — powiedziała z podekscytowaniem Lenka, gdy Jimin i Hoseok, nieco pobladli na twarzach przez jej słowa, co zauważyć mógł Taehyung.

— Nie bójcie się, nie będzie tak źle — uśmiechnął się w rozbawieniu.

— Nic mnie niewystraszony po tym, co zrobił Namjoon — rzekł z dumą Seokjin, gdzie zasiadł na pniu obok Lenki, a Taehyung zajął miejsce naprzeciw Jungkooka, który siedział obok Jimin i Yoongiego oraz Hoseoka.

— To, kto zaczyna? — zapytała Lenka, szukając ochotnika do wspólnej zabawy, a jej wzrok zatrzymał się na drepczących niespokojnie w miejscu nogach Hoseoka i Jimina. — Będzie jazda — uśmiechnęła się głupio.

— To może ja zacznę? — zgłosił się Seokjin, od którego bił chłód.

— Opowiadaj — uśmiechnął się Yoongi, który czuł na swojej ręce zwiększony nacisk palców przerażonego Jimina. 

— Ta historia jest oparta na prawdziwych faktach — zaczął, patrząc w ogień.

— Żadna nie jest oparta na faktach — burknęła Hyulee, a Seokjin spojrzał na nią z grozą.

— Ta akurat jest, bo to historia z mojego własnego doświadczenia — odrzekł dumnie, a Jimin i Hoseok przełknęli z trudem ślinę, gdy cała reszta była zaciekawiona, co takiego opowie im Seokjin. — Historia ta mrozi krew w żyłach i skutkuje urazami psychicznymi. Dlatego, jeśli chcesz jej wysłuchać, weź do siebie słowa ostrzeżenia i skontaktuj się lekarzem bądź farmaceutą, gdyż Kim Seokjin nie odpowiada za efekty uboczne — ostrzegł wszystkich.

— Może lepiej niech tego nie opowiada? — zapytał niepewnie Jimin. 

— Bez przesady, Jimin. Znając Jina, to będzie coś nierealnego — rzekł w jego stronę Taehyung.

— Skoro tak mówisz... — szepnął, nie będąc ani trochę przekonany do zapewnień przyjaciela. 

— Historia ta wydarzyła się gdzieś rok temu, w tym lesie — zaczął Seokjin, śledząc wszystkich swoimi oczami. — Lenka była tam ze mną — spojrzał na dziewczynę, która przytaknęła na jego słowa. — Razem byliśmy z kolesiami na piciu i zajęliśmy sobie taką dużą kłodę drzewa w środku lasu, żeby przypału nie było. Mieliśmy tyle alkoholu i zabawa była świetna, upiliśmy się jak nigdy wcześniej, chłopaki mieli dragi, więc przeżywali swoje jazdy i rozbierali się do rosołu, żeby biegać po lesie, idioci — pokręcił z oburzeniem głową.

— To nie jest straszne — rzekła z kpiną Hyulee.

— Nie przerywaj mu — rzekł w jej stronę Namjoon, który pochłonął się słuchaniem historii Jina.

— Dzięki. W każdym razie wszystko było zajebiste, księżyc na niebie i pełno gwiazd, kurwa jak filmie. Jednak potem sytuacja zaczęła nieco się pogarszać, gdy zaczęła zbliżać się godzina trzecia. Rozmawiając i bawiąc się, nagle usłyszeliśmy krzyk i to był tak przerażający krzyk, że myśleliśmy, iż ktoś jest obdzierany ze skóry — rzekł, zagęszczając atmosferę, gdy Hoseok i Jimin  patrzyli niego ze strachem w oczach. — Wszyscy postanowiliśmy sprawdzić, kto to krzyczał i co się tam wydarzyło. Z Lekną baliśmy się iść, ale nie chcieliśmy zostawiać chłopaków samych i poszłyśmy z nimi. Ciemny las i  tylko nasza szóstka... rozglądaliśmy się, wchodząc w głąb lasu między drzewami, aż dotarliśmy do dziwnego miejsca, którym była pusta droga... — powiedział, gdzie puścił w stronę Jungkooka oczko.

— I-I co tam było? — zapytał ze strachem w głosie Hoseok.

— Schody — odpowiedział mu. — Stojące na środku drogi schody, które nie miały nawet żadnego gruzu po jakimkolwiek zburzonym budynku. To było najdziwniejsze zjawisko, jakie dane było nam spotkać, ale chłopaki mieli z tego bekę i wszyscy zapomnieliśmy o wcześniejszym krzyku. Jednak my z Lenką podchodząc do tych schodów, wyczułyśmy coś dziwnego i przerażającego, dlatego wycofaliśmy się, nie chcąc się do nich zbliżać. Powiedziałem im, żeby nie zbliżali się do tych schodów, bo są dziwne, ale nie słuchali. Cała czwórka wdrapała się na te schody, gdzie po przejściu kilku schodów, zaczęli krzyczeć przeraźliwie: Odjedźcie! Zostawcie mnie! — wykrzyczał Seokjin wczuwając się w swoją rolę.

— Co się z nimi stało?! — zapytał wystraszony Jimin, który był w strachu wtulony w Yoongiego, tak samo, jak Hoseok.

— Oszaleli. Od tamtej pory straciliśmy z nimi kontakt, a dwójka z nich zaginęła sześć dni po tamtym incydencie. Niektórzy mówią, że przez to szaleństwo się zabili, a pozostała dwójka jest w zakładzie psychiatrycznym, mówiąc, że widzą demony. Dlatego, nigdy nie wchodźcie na schody, które spotkacie w środku lasu — ostrzegł ich. — Po tym się znika i nigdy nie wraca, a krzyk jedynie wabi, by przekroczyć te przeklęte schody z paranormalnego świata demonów — dodał.

— Ja się boję — pisnął Jimin, dusząc Yoongiego swoim uściskiem.

— Jimin uspokój się, to tylko wymysłu — rzekł Yoongi, który próbował odciągnąć od siebie Jimin i Hoseoka.

— Śpię z wami — pisnął rudowłosy. 

— Co?! — podniósł głos oburzony.

— Boję się, że usłyszę krzyk w nocy — pokręcił głową Jimin.

— Ja tak samo — przytaknął głową.

— Nikt nie może zniknąć po usłyszeniu tej historii — dodał Jimina, a zaraz otworzył w zaskoczeniu swoje oczy. — A gdzie jest Jungkook i Taehyung?! — podniósł głos w przerażeniu, przez co dopiero teraz wszyscy zauważyli brak obecności wymienionej dwójki.

— D-Demony ich zabrały — powiedział z lękiem Hoseok.

— Spokojnie, nic im nie zrobią — zaśmiał się Seokjin wraz z Lenką.

— Dokąd oni poszli?! — zapytała z oburzeniem Hyulee, która podniosła się na równe nogi.

— Tam, gdzie ciebie nie ma — wysilił się na uśmiech Jin, a dziewczyna tupnęła nogą w zdenerwowaniu.

— Oni ich dobiją... — złapał się za głowę Jimin.

~

Taehyung szedł z Jungkookiem, który zasłaniał mu dłońmi oczy, gdy prowadził go w nieznanym kierunku. Młodszy nie rozumiał za bardzo, dlaczego Jungkook tak nagle zabrał go z obozowiska, chcąc coś mu pokazać. Szedł prowadzony przez męża, czując świeżą bryzę nocy oraz uzupełniający to wszystko przyjemną woń Jungkooka.
— Możesz powiedzieć mi, dlaczego tak nagle mnie wyciągnąłeś i nie dałeś do końca wysłuchać historii Jina? — zapytał, niepewnie stawiając kroki w nieznanym kierunku.

— Ponieważ chcę mieć cię tylko dla siebie — odpowiedział mu, a na ustach Taehyunga pojawił się niepewny uśmiech, który się wahał.

— A nie wolisz go spędzić z Hyulee? — zapytał, a Jeon nagle zatrzymał go przed dalszymi krokami. Wyczuwając jego klatkę piersiową przywierającą do jego pleców, wstrzymał oddech, gdzie zaraz mógł wyczuć gorący oddech Jungkooka przy swoim uchu.

— A kto jest moim mężem? — zapytał szeptem.

— N-No ja — odpowiedział.

— To nie zadawaj takich pytań, tygrysku — powiedział ze spokojem. — Przygotowałem coś dla nas z pomocą twoich przyjaciół. Mam nadzieję, że to ci się spodoba — rzekł z uśmiechem na ustach, gdzie zaraz jego dłoń odsłoniła Taehyungowi oczy, który mogły ujrzeć oświetlony pomost przy pomocy lampek oraz leżące koce i poduszki. Taehyung zaniemówił na ten widok, nie spodziewając się po brunecie takiego zaangażowania. Czując obejmujące jego ciało ramiona Jungkooka, uśmiechnął się szczęśliwy, a Jungkook oparł swój podbródek na jego ramieniu. — Podoba ci się? — zapytał.

— Oczywiście, że mi się podoba. To jest słodkie — odpowiedział z radością w głosie, patrząc na jedyne światło w całym ciemnym otoczeniu. — Ale co to za okazja? — zapytał, zerkając na niego.

— To niespodzianka i czas odwdzięczenia ci tego czekania przez moją głupotę — odpowiedział, patrząc w oczy młodszego, gdzie zaraz odsunął się od niego, by stanąć twarz w twarz z Taehyungiem, gdzie ujął dłoni jego onieśmieloną twarzyczkę. — Pragę również pokazać, jak jesteś dla mnie ważny i jak bardzo cię kocham — dodał z pewnością w oczach, a w Taehyunga oczach zebrały się łzy szczęścia i wzruszenia, słysząc te długo oczekiwane słowa. — Dlaczego płaczesz? — zapytał zaskoczony, przez widok łez dwudziestolatka.

— Jestem po prostu wzruszony, bo długo czekałem, aż powiesz mi te słowa — wyznał szczerze, a Jungkook uspokoił się dzięki jego słowom, gdzie zaraz otarł jego łzy. 

— Wybacz, kochanie. Już nie będziesz musiał czekać, bo będę kochał cię, tak jak zawsze chciałem. Obiecuję obdarowywać cię tymi dwoma słowami, na które kazałem ci czekać — rzekł ze szczerością w oczach, a na ustach Taehyunga zakwitł szczery uśmiech. — Kim Taehyung, szaleję za tobą, odkąd twoje oczy spotkały moje i nigdy nie przestanę cię kochać. Moje serce należy tylko do ciebie — wyznał, gdzie zaraz jego usta zbliżyły się do słodkich warg Taehyunga, który po zetknięciu ich ust, oddał pieszczotę, wsuwając swoje palce w ciemne jak noc kosmyki włosów męża. Dłonie Jeona objęły w talii Kima, którego przybliżył do swojego ciała.

Język Jeona przeszedł po wargach dwudziestolatka, który poddany jego pieszczotom, zamknął swoje powieki, gdy usta bruneta przeszły na jego szyję, a palce rozsunęły jego koszulę do połowy ramion, gdzie chłopak obdarzał jego skórę mokrymi i przyjemnymi pocałunkami, kiedy on potrzebował poczucia bycia kochanym.

Jungkook odrywając się od skóry młodszego, podniósł go, gdzie ruszył z nim w stronę pomostu, a Taehyung zwiesił swoje ręce na jego szyi, wtulając swoją twarz w zagłębienie szyi starszego. Gdy przystanęli, Jungkook postawił go na kocu, gdzie ich twarze oświetlone były padającym światłem z otaczających lampek. Młodszy nieśmiało podniósł na niego swoje oczy, gdzie w oczach Jungkooka mógł ujrzeć prawdziwy żar miłości, której nie był w stanie podważyć żadnym zwątpieniem. 
Taehyung spojrzał na swoją niedbale porozpinaną koszulę, pragnąc pozbyć się jej, jednak przed tym jego dłonie przeszły do koszulki Jungkooka, którą ciemnowłosy bez jego pomocy z siebie zdjął, a jego silna dłoń objęła go w biodrze, by następnie pochylić się do skradnięcia pocałunku młodszemu, którego drżące dłonie spoczęły na umięśnionych ramionach męża. Pieszczące się języki, odbierały oddech Taehyungowi, który poddany czynom męża, uklęknął na miękkim kocu, oddając się głębokim pocałunkom.

Klękający przed nim Jungkook, rozpinał jego koszulę, która wraz z jego ruchem zsunęła się z ciała dwudziestolatka, a brunet swoimi ustami oderwał się od ust Taehyunga, by obdarzyć jego nagą klatkę piersiową pocałunkami, a dłonie młodszego obejmowały tył jego głowy.
Zarumieniony zacisnął swoje powieki, gdy język starszego drażnił jego brodawkę, a dłonie wsunął pod jego bieliznę, zakleszczając się na krągłym pośladkach, gdzie przy jego czynach głębokie pojękiwania opuszczały wargi Kima.
— Jungkook, chcę cię poczuć — szepnął chłopak, a Jungkook podniósł na niego swoje oczy, by językiem przejść po mostku drobniejszego, gdzie wsunął spod jego spodni swoje dłonie i dobrał się nimi do rozporka.

— Jak bardzo tego chcesz? — zapytał tuż przy jego ustach. — Pamiętaj, że masz prawo dzisiaj nas prowadzić — dodał, muskając słodkie wargi chłopaka, który za nic nie był w stanie myśleć o prowadzeniu w tej dziedzinie, pragnąc otrzymać wszystko, lecz konkretnie ująć tego nie potrafił słowami według kolejności.

— N-Nie teraz — powiedział z drżeniem w głosie, gdzie umiejscowił swoją dłoń na policzku męża. — Na tę chwilę chcę być bardziej przygotowany — dodał z delikatnym uśmiechem. — Teraz chcę być twój, w twoich ramionach — wyszeptał przy jego wargach.

— Jak sobie życzysz, księżniczko — szepnął, gdzie zaraz poprowadził młodszego do położenia się na kocu, by on mógł nad nim zawisnąć. — Sprawię, że poczujesz się, jak w leśnym śnie — dodał, po czym zszedł pocałunkami do podbrzusza młodszego, gdy on oddychał niespokojnie w podnieceniu i niecierpliwości.

Hyulee chodziła niespokojnie przy namiotach, chcąc poszukać Jungkooka, który razem z Kimem zniknęli. Wychodzący ze swojego namiotu Seokjin, widząc dziewczynę, od razu przybrał wrogiej postawy.
— Coś ty taka narwana? — uniósł brew.

— Jungkook wciąż nie wraca. Myślę, że trzeba go poszukać. Nie rozumiem, dlaczego wy jesteście tacy spokojni — rzekła pretensjonalnie, a chłopak wywrócił oczami.

— To jest małżeństwo, więc potrafimy zrozumieć, że potrzebują "przestrzeni" — zacytował ostatnie słowo, a dziewczyna prychnęła w niedowierzaniu. — I przestań tak prychać, nie jesteśmy na wsi, żeby konie przedrzeźniać — wysilił się na uśmiech.

— Coś sugerujesz, pedale?! — podniosła głos.

— Sugeruje, że kiepska i upierdliwa z ciebie kobyła — skrzyżował ręce pod piersią.

— Nie będziesz mnie oceniał, nie masz do tego prawa. Idę poszukać Jungkooka, nie będę znosiła twojej obecności — rzekł z oburzeniem, chcąc odejść w stronę jeziora, a zdenerwowany Seokjin ruszył za nią.

— Ty kurwa gwoździu! — warknął, chwytając za jej długie włosy.

— Puszczaj! — krzyknęła w bólu.

— Nienawidzę takich wystających gwoździ jak ty. Jestem zdania, że takie trzeba dobić — rzekł groźnie, a dziewczyna, widząc wychodzącego z namiotu Namjoona z krzykiem rzuciła się na ziemię, co wyglądało niekorzystnie dla Seokjina, który spojrzał ze zmieszaniem na grę dziewczyny.

— Co ty jej robisz?! — podszedł do nich Namjoon, który spojrzał ze zdenerwowaniem na Seokjina.

— Za kudły targałem, a dalszą krzywdę to on już sama wymyśla — odpowiedział mu wprost.

— Rozumiem, że jej nie lubisz, ale nie masz prawa tak traktować kobiety! — podniósł na niego głos, a Seokjin spojrzał na niego z zaskoczeniem.

— Gdyby to jeszcze zachowywało się jak porządna kobieta, to bym sam sobie w mordę zdzielił, ale tutaj się mylisz, idioto! Ona sobie zasłużyła! — wykrzyczał na swoją obronę.

— Rozumiem, że ty możesz mylić normalną kobietę z twoją przyjaciółką i tobą, bo macie dość specyficzny punkt na obraz kobiety, ale posuwać się do rękoczynów? — zapytał z niedowierzaniem, a Seokjin czuł się, jakby przez słowa Namjoona dostał po mordze. 

— Nie mam nic do powiedzenia. Nie będę kłócił się z idiotą, który sam nie wie, czego chce i przychodzi do mnie po rozkosz, a potem spierdala i udaje hetero obrońcę! — krzyknął w zdenerwowaniu. — Bądź mułem tej idiotki i więcej po tym wyjeździe do mnie nie przychodź, a swoją "kobietę" oducz upartości, bo to dość upierdliwa ludzka cecha — dodał, patrząc z rozczarowaniem na Namjoona, by zaraz wrócić do swojego i Lenki namiotu. 

Chłopak rzucił się na swoją część posłania, chowając twarz w poduszce, gdy zebrało mu się na bezsilny i stłumiony płacz. Lenka, widząc trzęsące się ciało przyjaciela, niepewnie położyła swoją dłoń na jego ramieniu, nie widząc go jeszcze tak poruszonego.
— Jeśli musisz popłakać, to przy mnie nie udawaj, że wcale nie płaczesz. Wiem, że moje IQ nie jest wysokie, ale ciebie lepiej znam, niż te kwadraty i wzory — powiedziała, patrząc ze zmartwieniem na Seokjina, który spojrzał na nią zapłakany.

— N-Nie chce udawać, ale nie chce, żeby on słyszał, że sprawił mi przykrość i zawiódł pod każdym względem — zapłakał bezsilnie.

— Czy coś ciebie z nim łączyło? — uniosła podejrzliwie brew.

— Powiedzmy i czuję się z tym jeszcze gorzej, bo poczułem coś do tego idioty...

~

Cicho pojękujący Taehyung, delikatnie szarpał za ciemne włosy Jungkooka, gdy pieścił ustami jego twardego członka, a po dopieszczeniu jego erekcji, odsunął swoje usta, by zsunąć swoje spodnie i bieliznę do połowy ud.
Zniecierpliwiony Taehyung rozchylił dla niego swoje uda, gdy Jeon sięgnął po lubrykant, którego zawartość rozmieścił na swoich palcach i twardo stojącym penisie.
— Tygrysek, chyba się bardzo niecierpliwi — powiedział z delikatnym uśmiechem, zauważając rozgorączkowaną twarz młodszego.

— P-Po prostu nie każ mi dłużej czekać — sapnął, a Jeon zwilżył językiem swoje wargi, czując się rozpalonym widokiem tak mokrego Taehyunga. Wsunął swoje palce w jego dziurkę, pragnąc rozciągnąć go przed daniem mu rozkoszy, której tak oczekiwał młodszy. Rozciągając drobniejszego, obserwował z uwagą wszystkich jego reakcji i wsłuchiwał się melodyczne pojękiwanie, by wysunąć po dłużej chwili swoje palce i zastąpić je wejściem w ciasne wejście chłopaka, który wygiął swoje plecy i przywarł do ust dłoń, nie chcąc być głośnym w tym przyjemnym i bolesnym uczuciu. 

Jungkook oparł swoje ręce między głową młodszego, gdzie wszedł w niego całą swoją długością, wpatrując się oczami w spoconą twarz Taehyunga, który odchylił swoją szyję, wgryzając się w dolną wargę. Jeon musnął wargami jego szyi, by zaraz zacząć się w nim poruszać. Delikatne posunięcia, zamieniały się w płynne i szybsze ruchy, które doprowadzały młodszego do cudownego stanu.
— Patrz na mnie, skarbie — sapnął Jungkook, który pragnął w tym świetle nadziei ujrzeć czekoladowy kontur tęczówek Taehyunga. Młodszy zrobił, jak prosił chłopak, wpatrując się w rozpaleniu w jego węglowe tęczówki, czując się przy tym transie, jak na początku spotkania ich pożerających spojrzeń. Nowe i nieznane uczucie doprowadzało go z każdym posunięciem Jungkooka do zbliżającego się orgazmu. 

— Ach, jestem blisko — jęknął, a jego wargi rozchyliły się wraz z szybszymi ruchami Jeona, który pragnął doprowadzić go upragnionego orgazmu. Jasna ciecz rozlała się na podbrzuszu chłopaka, który poczuł się spełniony. Jungkook opuścił jego wnętrze, gdzie językiem zlizał pozostałości na podbrzuszu jego chłopca.
Taehyung przeczesał palcami swoje przemoczone od potu włosy, by podnieść się do siadu i odwrócić się tyłem do starszego i wypiąć się swoimi tyłami w jego stronę. — Całuj mnie tam, Ggukie — powiedział, zagryzając się na dolnej wardze, a Jungkook uśmiechnął się pod nosem, widząc, że jego chłopiec nie ma dość. Zbliżył uda do jego pośladków, na których zaczął składać zachłanne pocałunku, a dłonią podszczypywał pośladek, starając się zapanować nad swoją dominującą stroną. — Nie wahaj się, zdominuj mnie... daj mi klapsy — rzekł, czując kolejną falę rozpalenia, a niewahający się Jungkook pewną dłonią dał mu klapsa, powtarzając tę czynność kilkukrotnie, doprowadzając pośladek chłopaka do czerwoności, a z młodszy z każdym jego uderzeniem wstrzymywał wyraźnie oddech.

— Podoba ci się to — uśmiechnął się, widząc, że młodszy poddał się temu. Wsunął swój język do dziurki chłopaka, dopieszczając ścianki zwinnymi ruchami języka, wsłuchując się w rozkoszne jęki Tae, który już dawno nie czuł się tak dobrze. Jeon wysunął swój język, by zastąpić go swoim pulsującym penisem, którego zatopił ponownie we wnętrzu Kima. Trzymał dłońmi jego biodra, poruszając się w nim płynnie i szybko, a Taehyung podtrzymywał się dłonią na kocu, by drugą dłonią sunąć po swoim członku. 
Dochodząc po raz drugi, ledwo podtrzymywał się, wypięty dla męża, który ostatnimi posunięciami rozlał się w jego wnętrzu.
Młodszy, mogąc się położyć, zrobił miejsce dla męża, który położył obok niego, przykrywając ich ciała kocem, by zaraz ująć podbródek młodszego. — Jesteś najpiękniejszym tygryskiem i kocham cię — powiedział z radością w głosie, patrząc w rozanielone oczy chłopaka.

— I jedynym tygryskiem, jakiego znasz — zauważył, uśmiechając się szeroko. — Ale proszę... powiedz mi to jeszcze raz — poprosił, patrząc oczekująco w jego oczy.

— Kocham cię — powtórzył, widząc, że te dwa słowa są naprawdę ważne dla chłopaka, który wtulił się w jego pierś.

— Ja ciebie też kocham — uśmiechnął się ciepło, po czym spojrzał na nocne niebo, które było pełne gwiazd. — To faktycznie jest prawdziwy leśny sen...

~

Wschodzące słońce było pierwszym, co mogła siedząca dwójka zobaczyć. Ubrani we wcześniejsze ubrania, pili czerwone wino, oczekując całą noc wschodu słońca.
— Od teraz zmieniasz pozycję w moim systemie oceniania — powiedział z rozbawieniem jasnowłosy, który upił z kieliszka alkoholu.

— A ty masz jakiś system ocenienia? — uniósł zaciekawiony brew.

— Zawsze jak kogoś poznaje, to w taki system wchodzi. Ty byłeś "przystojnym i chłodnym cieniem", ale teraz muszę to zmienić — odpowiedział mu z uśmiechem.

— Na jak? — zapytał.

— Na romantyczny, przystojny i ciepły cień — zaśmiał się pod nosem, a Jeon pokręcił w rozbawieniu głową. — A tak serio, to dziękuje ci za tę noc — spojrzał w jego oczy. — Obawiałem się najgorszego i chciałem za wszelką cenę ratować nasze małżeństwo, ale jednak moje obawy były mylne i pokazałeś mi, jak mnie kochasz — wyznał szczerze, gdzie oparł swoją głowę na ramieniu męża, który spojrzał na niego z niepewnością w oczach.

— A powiedział ci o swojej siostrze?! — donośny głos Hyulee spowodował, że dwójka spojrzała w jej stronę z zaskoczeniem, widząc ją w towarzystwie Namjoona, który próbował ją powstrzymać przed próbą wydrapania Kimowi oczu.

— Co ona tu robi?! — zapytał ze zdenerwowaniem Taehyung, który podniósł się na równe nogi, a razem z nim Jungkook.

— Po co tutaj przyszłaś?! — zapytał Jeon, który miał ochotę uciszyć jej usta, co zauważyć mógł Namjoon.

— Lee, wracajmy! — powiedział niespokojnie.

— Skoro już tutaj jest, to niech powie, co leży jej na duszy — rzekł z chłodem Taehyung, który mierzył wzrokiem dziewczynę.

— Z przyjemnością, śmieciu! — krzyknęła, próbując wyrwać się z objęć Namjoona, nie mogąc strawić tego, że dwójka spędziła tutaj całą noc. 

— Nie — wtrącił się Jeon, który swoim ciałem zasłonił Taehyungowi widok na dziewczynę, przez co chłopak spojrzał ze zmieszaniem na poddenerwowanego Jungkooka. — Nie słuchaj jej — szepnął.

— Wysłucha mnie i dzięki mnie otworzysz w końcu oczy, Jungkook! — wykrzyczała.

— Co ona chce mi powiedzieć? — zapytał zaniepokojony chłopak, czując się osaczony całą tą sytuacją i krzykiem dziewczyny.

— To, że Jungkook od samego początku cię okłamuje! — wyjaśniła chłopakowi, który niespokojny odsunął się od Jungkooka, by spojrzeć w stronę rozjuszonej dziewczyny.

— Z-Z czym mnie okłamuje? — zapytał z drżeniem w głosie, a w oczach Jungkooka zebrały bezradne łzy, nie tak chcąc to młodszemu wyjaśnić.

— Ze wszystkim, począwszy od jego młodszej siostry, która popełniła samobójstwo...

~

Witajcie ^^

Mam nadzieję, że rozdział się podobał ^^
Hyulee w niczym nie ułatwia :/ Taekook w końcu znaleźli swoją równowagę, a Jungkook w końcu prawdziwie kocha, jednak końcowa sytuacja i rozgoryczona z zazdrości Hyulee, w ogóle nie zamierza pozwolić mu na szczęście z Tae :/ 
Powiedzmy, że spokój jest tylko chwilowy, a huśtawka zaczyna się rozpędzać ^^
Być może uda mi się dodać w tym tygodniu dodatkowy rozdział albo w następnym tygodniu pojawią się trzy, zamiast dwóch ^^

Zostawcie po sobie:

Głosy i Komentarze

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top